Skocz do zawartości


Marihuana


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
995 odpowiedzi w tym temacie

#361

daxx.
  • Postów: 558
  • Tematów: 116
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Marihuana była od zawsze i od zawsze ją popalano, nie dajcie się ogłupić temu pseudo konfliktowi bo to tylko karta przetargowa polityków.


Popalanie może i tak. Rytualnie czy okazyjnie nikomu nie zaszkodziło. Podobnie alkohol raz na jakiś czas można się napić z umiarem. Ale jak ktoś chleje codziennie czy jara zioło non stop, przyjemne to nie jest. Idziesz do sklepu a sprzedawca ujarany, oczy przekrwione, wyluzowany na maksa ale żeby się z nim dogadać, tragedia. W UK takich widziałem - totalny tumiwisizm na klienta.

Do mnie do pracy (serwis GSM) też czasem przychodzą "weseli" chłopcy - sami nie wiedzą czego chcą, nie potrafią wyartykułować o co im chodzi.

Dlatego też jestem przeciwny legalizacji. Taki Palikot np. żeby zaistnieć w Sejmie zaczął głosić hasła: sadzić, palić, zalegalizować, po to tylko żeby mieć poparcie określonej grupy ludzi. Wykorzystał młodych-ujaranych a oni nawet tego nie zauważyli.

Mój 20-paroletni znajomy rok temu zaczął się dziwnie zachowywać, był agresywny dla znajomych, rodzeństwa, rodziców. Z każdym się kłócił, zdarzyło mu się kilka razy zdemolować mieszkanie, chciał pobić matkę, zaczął mi i mojej żonie tłumaczyć jak mam swojego, 10 letniego wtedy, syna wychowywać. Miał dobre rady dla wszystkich. Rodzina w końcu wysłała go za granicę, do pracy, żeby odciąć go od znajomych, bo podejrzenie padło, że coś bierze. Wszyscy byli o tym przekonani ale się wypierał. Tam miał tylko brata i ojca, zero znajomych, używek. Po miesiącu wymiękł i przyznał się, że pił mnóstwo piwa i jarał trawę w dużych ilościach. Przepraszał potem wszystkich.

Wszystko jest dla ludzi, ale w rozsądnych ilościach.
  • 1



#362

zajaczek.
  • Postów: 62
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

A mnie dziwią te stanowcze głosy przeciwników wykorzystania konopi jako leku. Jest wiele opracowań naukowych, że ta roślina jednak ma takie właściwości, że leczy. Nawet w oficjalnych mediach co jakiś czas pojawiają się artykuły, niby jako nowe wielkie odkrycia, że myszkom naukowcy wyleczyli nowotwór jelita lub inny konopiami, że to lek na raka itd. Potem sprawa ucicha i znów wraca nasza szara rzeczywistość.
Ewidentnie ten temat jest blokowany i nikomu nie zależy na dogłębnym jednoznacznym i jawnym wyjaśnieniu tej sprawy, a to wyjątkowo dziwne skoro miliardy idą na badania i odkrycie leku na raka. Skoro takie wielkie środki się angażuje sprawa konopi powinna być już od wielu wielu lat dogłębnie zbadana i wyjaśniona. A tu niby się coś bada, niby potwierdza i nic z tego nie wynika. Już samo to świadczy o tym, że coś jest nie tak z tym wszystkim.

Wszystkim zażartym przeciwnikom konopi polecam poczytanie czegoś na temat chemii i naświetleń, którymi się obecnie na masową skalę "leczy" raka. Co to właściwie jest oraz jaka jest wyleczalność. Z tymi statystykami będzie ciężko, bo unika się ich jak diabeł święconej wody i robi wszystko, żeby społeczeństwo nie zrozumiało, że wyleczalność jest znikoma, być może żadna (bo przypadki samoistnego ustąpienia choroby zdarzają się i bez żadnego leczenia). Chemia to nie lek, to czysta trucizna, która z założenia ma najpierw wykończyć nowotwór zanim zabije pacjenta, przy okazji niszczy doszczętnie organizm, tak, że traci on resztki sił na walkę z chorobą, niszczy serce, nerki, wątrobę, mózg ect.
W porównaniu z tym świństwem konopie, jakkolwiek by nie działały, to niewinna używka, nawet jak nie pomoże to przynajmniej nie dokona spustoszeń.

Mam wrażenie też, że wiele osób nie jest świadomych kosztów chemioterapii. To są dziesiątki tysięcy złotych na pacjenta. I ja naprawdę nikomu nie żałuję ani grosza, skoro ma to ratować życie, ale to go nie ratuje. A ile jest przypadków bankructw całych rodzin choćby w USA, bo wszystkie pieniądze poszły na chemię? I u nas dzieje się podobnie, rak zabija nie tylko organizm, ale wysysa cały dorobek życia przy okazji.

A już największym świństwem jest pozbawiać umierających ludzi, którym już nawet lekarze nie wmawiają, że mają szanse na wyzdrowienie, jakim okrucieństwem jest odmawiać tym ludziom ostatniej nadziei, a być może szansy na życie. Co to komu szkodzi, że taki cierpiący ponad wszelkie wyobrażenie człowiek z totalnie wyniszczonym organizmem, z bólami nowotworowymi zażyje kilka dawek oleju konopnego? Czegoś co nie zabija, nie niszczy, a wiele badań wskazuje, że ma właściwości lecznicze? Wszelkie argumenty przeciw są po prostu śmieszne i żenujące. Niby to jest działanie dla dobra człowieka, że odmawia się mu samostanowienia i decydowania po jaki naturalny lek sięgnie? Gdy on walczy o życie a medycyna konwencjonalna bezradnie rozkłada ręce?

A te argumenty, że za legalizacją konopi opowiadają się tylko narkomani to w ogóle bez sensu. Ludzie sięgają po używki obojętnie czy są legalne czy nie. Zresztą dlaczego ja lub inna osoba ma nie mieć dostępu do być może jedynego skutecznego leku na raka tylko dlatego, że ktoś inny używa tych substancji nieodpowiedzialnie i bez potrzeby? To niech będzie na receptę, tylko dla poważnie chorych, mi tam nie zależy na dostępie dla każdego, i tak nie używałam i nie używam. Ale jeżeli ta roślina może wyleczyć nowotwór i wiele innych schorzeń to mamy prawo mieć dostęp do niej i korzystać z jej właściwości. I to w sposób bezpieczny, pod kontrolą lekarza. A nie eksperymentując na sobie lub bliskich, jak pokazują zacytowane wcześniej wpisy ludzi zdesperowanych, po przejściu bolesnych chemioterapii, które im nie pomogły. Ale ja tych ludzi rozumiem, tonący brzytwy się chwyta, a polegać możemy tylko na sobie jak widać.

Jak informują media marihuana wyjątkowo uwiera polityków i jest ciągłym obiektem ich ataków, nawet tam gdzie w kontrolowanej formie została dopuszczona do obrotu w celach leczniczych:
http://nauka.newswee...,89370,1,1.html

i jeszcze krótki cytat na temat chemii ze strony www.poradnikzdrowie.pl

"Podstawą farmakoterapii nowotworowej są cytostatyki - silnie toksyczne leki. Po świeżej dawce chemii chorego ogarnia nieludzkie zmęczenie i senność, nad którą trudno zapanować, nudności lub wymioty. Do tego po dłuższym leczeniu żyły są zwapniałe, trudno znaleźć taką, w którą można wprowadzić igłę. Chemioterapia dożylna ma również zły wpływ na psychikę pacjentów. Poza tym nie wiadomo, co bardziej wyniszcza - choroba czy metoda jej leczenia. "

Użytkownik zajaczek edytował ten post 04.10.2012 - 09:00

  • 0

#363

zajaczek.
  • Postów: 62
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

historia wyleczenia dziecka olejem konopnym:

www.youtube.com/watch?v=tmviQBB5DHs&feature=player_embedded#!

Użytkownik zajaczek edytował ten post 09.10.2012 - 12:46

  • 0

#364

Force.
  • Postów: 39
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

a tu mała ciekawostka ze "świat wiedzy"

Naukowcy z instytutu Chemii Fizjologicznej Uniwersytetu w Moguncji stwierdziliz że mózg stale produkuje substancje bardzo podobne do ty zawartych w marichuanie.Odkryli oni endokanabinoidy w płynie mózgowo-rdzeniowym człowieka.Są one wytwarzane przez ludzki mózg przede wszystkim w sytuacjach stresowych.W efekcie ich działania człowiek odczuwa zadowolenie i spokój.
  • 0

#365

zajaczek.
  • Postów: 62
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Odkopuję temat :>
Porównując szkodliwość alkoholu, papierosów i marihuany nie widzę żadnego powodu, żeby te pierwsze były dozwolone, a konopie były traktowane jak zło wcielone i to w takim stopniu, że nawet ludziom śmiertelnie chorym podaje się mocno uzależniające i szkodliwe narkotyki w celu walki z bólem , a o wiele mniej szkodliwej marihuany taki chory nie uświadczy.
Nie widzę żadnego powodu, żeby za uprawianie jakiejkolwiek rośliny, która nie jest trucizną, groził nalot policji i kilka lat więzienia. To obłęd. I ograniczanie nam prawa do decydowanie o sobie. Wiele niebezpiecznych, trujących substancji jest powszechnie dostępnych i za ich posiadanie nie grozi nic, ale jeśli w doniczce będą ci rosły konopie jesteś przestępcą zasługującym na kilka lat odsiadki?
Ciekawe, że jak ludzie umierają tysiącami w męczarniach, po nieskutecznych chemioterapiach, a procent wyleczonych jest znikomy nikt za to nie ponosi żadnej odpowiedzialności, środowisko medyczne zdaje się spokojnie ten fakt akceptować. Ale jak ktoś próbuje się ratować na własną rękę, sięgając po coś zupełnie naturalnego i będącego w powszechnym, choć nielegalnym, użyciu, coś niewinnego w porównaniu z trucizną jaką jest chemia, otrzymuje piętno ćpuna i przestępcy.

Czy patrząc na to wszystko chłodno, logicznie, czytając masę różnych artykułów na temat marihuany (zarówno o jej pozytywnych skutkach, jak i tych negatywnych, bo każda substancja na świecie, każda !! ma jakiś wpływ na nasze zdrowie, bywają efekty pozytywne jak i niepożądane, np. zależnie od dawki i danego organizmu, proponuję też poczytać ulotkę dowolnego leku, np. ibumu lub jakiegoś leku na grypę, naprawdę czytanie ulotek aptecznych leków skutecznie zniechęca do ich stosowania, paraliży, wylewy, żółtaczka, depresje, uszkodzenia nerek itd. itd). Zatem czy patrząc na ten temat trochę szerzej, biorąc pod uwagę wiele różnych aspektów widzicie naprawdę sens walki z marihuaną, gdy inne używki i trucizny są legalne, dostępne, nawet reklamowane? Nie czujecie w tym hipokryzji i drugiego dna, że tu naprawdę nikomu nie chodzi o nasze zdrowie, że ta bezwzględna, pełna determinacji walka z niewinną w gruncie rzeczy roślinką i jej niegroźnymi konsumentami toczy się właśnie przeciwko nam?

Ja marzę o tym, żeby w końcu ktoś przeprowadził rzetelne, obiektywne badania, tzw. szanujące się poważne instytucje (nie finansowane przez koncerny farmaceutyczne), nad skutecznością konopi w leczeniu raka oraz skutkami palenia marihuany. Tylko jakoś się tego unika, a mam całkowitą pewność, że byłoby wielu ochotników do wypróbowania terapii olejem konopnym, zwłaszcza gdy konwencjonalna medycyna nie może im już nic zaproponować, a także wśród tych ludzi, którzy sami byli świadkami "leczenia" chemią i zwyczajnie nie chcą przez coś podobnego przechodzić (nawet oficjalne źródła podają, że procentowo wyleczalność raka jest mała, ostatnio na jakimś forum lekarz onkolog rozbrajająco szczerze przyznał, że w jego szpitalu nie udało się dotąd wyleczyć żadnej osoby z glejakiem mózgu).

Obserwując to wszystko, tę histeryczną walkę z roślinką, która jest z nami od tysięcy lat i jakoś nie słychać o śmiertelnych żniwach wśród osób, które ją stosują nawet przez wiele lat, przygnębia mnie, że rzeczywistymi problemami nikt się nie zajmuje, ale jak pojawia się temat marihuany rozpoczyna się zażarta walka i w kółko wałkowane są te same wątpliwe argumenty. Wystarczyłoby rzetelnie porównać skutki uboczne stosowania papierosów, alkoholu, wszelkich dopalaczy czy zwykłych aptecznych leków dostępnych bez recepty oraz marihuany, żeby się nasunęły oczywiste wnioski.

Zresztą trochę się mieszają dwie kwestie, powszechny dostęp do marihuany oraz lecznicze stosowanie konopi. Skoro ma właściwości lecznicze i to tam gdzie nic innego nie pomaga to jakim prawem się nam zabrania dostępu do niej? Ze strachu o nasze zdrówko? Dobre sobie. Nie wiadomo o co chodzi? To wiadomo o co chodzi.
Może już czas skończyć z polowaniem na czarownice i przyjrzeć się faktom, logicznie przeanalizować problem. Poczytać o wielkim eksperymencie jakim niewątpliwie stała się Holandia. Przecież tam nic złego się nie dzieje, przeciwnie o wiele mniej ludzi sięga po twarde narkotyki niż w państwach, gdzie marihuana jest ścigana jak terrorysta. Przynajmniej ja nie znalazłam wiarygodnych danych o jakichś negatywnych skutkach.

Ponadto, gdy marihuana pochodzi z upraw kontrolowanych, gdy państwo ma nad tym pieczę i producent dba o to, żeby nie stracić swojej licencji, jest pewność, że nikt do niej nie dodaje żadnych szkodliwych, uzależniających, czy nawet trujących substancji.

Żeby było jasne, za legalizacją marihuany (a już na pewno do celów leczniczych) nie opowiadają się same ćpuny, a nawet nie osoby, które sporadycznie korzystają z tej używki. Ja np. nigdy nie czułam potrzeby, żeby ją palić. Ale widzę, że to co się dzieje nie ma racjonalnych przesłanek. Nie ma żadnego powodu, żeby traktować jak przestępców ludzi, którzy uprawiają leczniczą roślinę (nawet jeśli ma jakieś negatywne skutki uboczne, bo każda roślina, każda substancja jakieś ma, a zostało już stwierdzone, że marihuana zasadniczo nie uzależnia fizycznie, bardziej uzależnia kawa). Zagrożeniem są raczej przestępcy, którzy dodają do niej jakichś innych substancji, bo nikt tu nie kontroluje "jakości".

Chętnie zapoznam się z rzetelnymi badaniami, z których wynika, że konopie nie leczą raka, że nie są bezpieczniejszym i zdrowszym środkiem do uśmierzania bólu niż te obecnie proponowane pacjentom przez medycynę tzw. konwencjonalną, że konopie nie pomagają chorym na SM, oraz, że są tak niebezpieczne dla naszego zdrowia, że koniecznie trzeba je zwalczać za wszelką cenę (bardziej niż alkohol, kawa, papierosy, czy dopuszczone do użytku leki). Gdy takich badań nie ma, jak w ogóle ktokolwiek może autorytarnie stwierdzać, że to jest wielce szkodliwe, że w żadnym wypadku nie należy stosować, że nie pomaga, że to syf?

Moim zdaniem temat się demonizuje i jesteśmy ofiarami długoletniej propagandy, zamiast badać i sprawdzać, wciąż powielane są te same "argumenty", kompleksowych badań nie ma, różne grupy badawcze przedstawiają nam co jakiś czas sprzeczne wyniki, co nas tylko dezorientuje. Niewinna roślinka stała się pretekstem do politycznych wojenek. A rządy z nieznanych powodów toczą upartą walkę z nią, podczas gdy substancje rzeczywiście niebezpieczne i toksyczne są bez problemu dla nas dostępne.
  • 1

#366

optymista.
  • Postów: 504
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Sytuacja z marihuaną jest bardzo prosta - to narkotyk, który niszczy życie i jego używanie powinno być zabronione. Zaraz wyjaśnię, dlaczego.

Każdy człowiek ma swoje cele i swoje problemy, jesteśmy tak skonstruowani, że osiągając cel, lub rozwiązując problem czujemy się dobrze. Dzięki temu mamy motywację do tego, by coś w życiu robić. Jeśli sięgamy po substancje zmieniające świadomość (alkohol, marihuana, "twarde" narkotyki, etc), to mamy dwie możliwości: albo będziemy starać się czuć dobrze przez osiąganie swoich celów i radzenie sobie z problemami, albo pójdziemy na łatwiznę i kupimy sobie nową porcję ulubionego narkotyku. Nie piszę od razu o staczaniu się, marihuana może mieć destrukcyjny wpływ na człowieka nawet jeśli na pozór wygląda i zachowuje się on normalnie. Mówię tu o skutkach, które są widoczne w perspektywie roku, czy dekady. Dlatego zasada jest prosta: człowiek sięga po narkotyki po to, by zamaskować swoje problemy. Nie powinno się go wyśmiewać, poniżać, czy udawać akceptacji. Taki człowiek (tak, jak każdy zasługuje na prawdę), a prawda jest taka, że jeśli chce się w życiu odnaleźć, musi znaleźć przyczynę, dla której sięgnął po narkotyki i ją rozwiązać.
  • -3



#367

Force.
  • Postów: 39
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

@up

Ależ ty głupoty pierdzielisz człowieku. Obecnie prawie wszystko ma destrukcyjny wpływ na człowieka, ale jeżeli siadasz z rodziną do obiadu i wypijesz lampkę wina to jak bardzo owa lampka ma destrukcyjny wplyw na organizm? A może to oznacza, tak jak pisałeś powyżej że masz problemy i nie potrafisz ich rozwiązać? Albo powinniśmy traktować Cię jako alkocholika i wysłać na odwyk?
Takie samo odniesienie ma to do palacza trawy ,który raz w miesiącu dla odprężenia zapali skręta. Poza małą (w porównaniu do palaczy tytoniu)dawką substancji smolistych podczas spalania marichuany w jego organizmie nie dzieje się nic złego.
Jakoś ni jak ma się twoja teoria do ludzi z grubą kasą,bez problemów w rodzinie,pracy,który mimo to pije,pali czy ćpa.Chyba na oczy nie widziałeś alkocholika który zalewa dzień w dzień przez 2 lata a palacza marichuany który pali od 10 lat. Ten drugi przy alkocholiku to jak nowo narodzony,i z wyglądu i zdrowia. Z tą różnicą że jednych szufladkuje się jako ćpunów i wsadza do paki a drugich olewa(choć wymagają pomocy)co najwyżej przejdziesz obok takiego z pogardą bo leje gdzieś na klatce i siedzi w obsranych porach,no chyba że rodzina go na odwyk wyśle. Najlepiej zwróć uwagę na pierwsze porównanie(te o lampce wina) bo drugie to już skrajność.
Nie bronię tu palaczy marihuany, bo najlepiej nigdy nic nie brać i nie być uzależnionym on nikogo ani niczego, ale to co napisałeś powyżej to totalna paranoja. Jak nie wiesz jaki ma wpływ na życie i zdrowie człowieka
dany "narkotyk" czy inny odużacz to nie pisz pierdół. To tak jak ja bym wypowiadał się na temat skutków uzależnienia od kleju na podstawie 2 ćpunów wąchających klej na ławce których widziałem 1 raz w życiu...śmieszne.

Użytkownik Force edytował ten post 09.10.2012 - 18:41

  • -1

#368

optymista.
  • Postów: 504
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Po argumentach i Twojej reakcji obronnej domyślam się, że sam w tym tkwisz i będziesz czepiał się każdej wymówki, byle by usprawiedliwić palenie :(

Obecnie prawie wszystko ma destrukcyjny wpływ na człowieka, ale jeżeli siadasz z rodziną do obiadu i wypijesz lampkę wina to jak bardzo owa lampka ma destrukcyjny wplyw na organizm?

Ta lampka nie zmienia postrzegania rzeczywistości, więc porównanie jest zupełnie błędne.

Jakoś ni jak ma się twoja teoria do ludzi z grubą kasą,bez problemów w rodzinie,pracy,który mimo to pije,pali czy ćpa.

1. Jak posiadanie kasy ma się do bycia szczęśliwym człowiekiem?
2. Problemy w pracy i rodzinie to nie jedyne, jakie można mieć.

Chyba na oczy nie widziałeś alkocholika który zalewa dzień w dzień przez 2 lata a palacza marichuany który pali od 10 lat.

1. Nie piszę o fizycznych skutkach, tylko o psychicznych, które można zaobserwować po pewnym czasie.
2. Z alkoholikami też nie jest tak prosto, nie trzeba być bezdomnym albo tłuc po pijaku zony, żeby być alkoholikiem.

bo najlepiej nigdy nic nie brać i nie być uzależnionym on nikogo ani niczego

racja!
  • -1



#369

Tromasz.
  • Postów: 114
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Force, widocznie marihuana ma wpływ na Twoje błędy ortograficzne, których jest z conajmniej miliard w Twoim poście.

W naszym kraju będziesz uznawany za kryminaliste i ćpuna gdy trzymasz przy sobie maryche i nic tego nie zmieni.

Z resztą palacze marychy dzielą się na 2 typy.

1 z nich to czubki i idioci, ktorzy krzyczą jaka to marihuana jest spoko, 'sadzic palic zalegalizowac', noszą koszulki z lisciem oraz nie widzą ani 1 minusa z palenia go - z reguły wiek gimnazjalny/licealny.

Natomiast 2 typ to osoba, która pali sobie w domu spokojnie i ma w dupie czy zalegalizują czy nie, gdyż on ma i będzie miał do niej dostęp, nie musi nikomu udowadniać, że jest dobra albo nie bo nie ma w tym żadnego sensu.

I nie podawaj za argument, że nią można leczyć chorych bo wątpie, że akurat Tobie zależy na tych chorych ludziach, których można by było wyleczyć za pomocą marihuany..no no.

Albo na skarbie państwa. ;-)

Użytkownik Tromasz edytował ten post 09.10.2012 - 18:51

  • 2

#370

Gmork.
  • Postów: 306
  • Tematów: 5
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

"Ta lampka nie zmienia postrzegania rzeczywistości"

Cała twoja dieta zmienia twoje postrzeganie. Twoje możliwości umysłowe itp.
Nawet niewielkie ilości alkoholu potrafią zmienić postrzeganie, zmienia jakość skupienia, świadomość otoczenia.

Więc sprecyzuj. Jesteś pewny że zmienia w kierunku takim którym żaden człowiek i ogół społeczeństwa nie aprobuje? Zmienia tak znacząco że nie może być to normalna zmiana?
  • 2

#371

Force.
  • Postów: 39
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czy każdy kto twierdzi inaczej i broni swoich argumentów opartych na pewnych doświadczeniach i obserwacja to musi być palaczem trawy ?:) Ciekawe podejście. Obracam się obecnie w gronie studentów i nie ukrywam, trawka nie jest mi obca.

1. Jak posiadanie kasy ma się do bycia szczęśliwym człowiekiem?
2. Problemy w pracy i rodzinie to nie jedyne, jakie można mieć.

Owszem , mogą posiadać inne problemy. Mi chodziło ogólnie o wszystkie,te 2 wymieniłem tylko dla przykładu. Czy człowiek musi posiadać jakieś problemy by po coś sięgnąć? Otóż nie wydaje mi się, posiadamy również coś takiego jak ciekawość.Jeżeli ktoś zażywa coś, to musi oznaczać to problemy, a może bierze to po prostu bo lubi? Może podobać mu się stan jego świadomości który osiąga po zażyciu?

np.Lubisz marchewki i jesz je ok. co 3 dni,dość regularnie. Można to brać jako uzależnienie(bo są dobre,lubisz je i jesz dość często), ale czy to musi oznaczać że masz problemy w życiu? Wszystko w nadmiarze szkodzi, ale czy ktoś zabroni ci jedzenia 1kg marchewek codzienie? Wydaje mi się że nie.

Wszystko co "dobre" uzależnia, kawa,czekolada itp. itd. lecz to nie ludzie tacy jak ja (bo bronią marichuany) lecz tacy jak wy, nie widzą problemów ktore ich otaczają, tylko znaleźli kozła ofiarnego = trawkę.
Osobiście mi to rybka kto co bierze,od czego jest uzależniony do puki nie przeszkadza to jego otoczeniu.
Jestem za legalizacją (pomijając wpływ na zdrowie i psychikę)tylko dla tego że pakuje się normalnych ludzi za kraty (bądź zawiasy) za okruch liścia w kieszeni. I nikogo nie interesuje czy ma on jakieś problemy, nie dajemy takiej osobie nawet ich rozwiązać bo idzie siedzieć. Prawda jest taka...nie legalna-ludzie palą, będzie legalna też będą palić i nic tego nie zmieni,lecz zamiast pomagać takim osobą to jeszcze bardziej je udupiamy przy obecnym stanie prawa w naszym kraju.

Tak Tromaszku, nie podam nawet argumentów ze skarbem państwa, ani tym że leczy , nie uzależnia,nie jest tak psychoaktywna jak alkochol, bo to i tak nie przemówi do głowy takim personą jak Ty ;) Bo "Ja nie biore to inni też mogą a tych co palą...udupić"

Ktoś kiedyś powiedział że to narkotyk,zło wcielone i tak ma być, po co to zmieniać i słuchać argumentów innych ludzi.Jest dobrze jak jest teraz ;)

@Edit.
Nie chodzi mi o obronę uzależnionych lecz o pomoc tym osobą, w jaki sposób zamykanie ich ma pomóc? Nie uważasz że zamiast zamykać palaczy czy innych "narkomanów" powinno się im pomagać? Myślisz że jak coś będzie legalne to liczba uzależnionych się zwiększy?
Jeżeli będzie to legalne to oznacza to większą kontrolę nad tym(chodzi mi o wszelkie narkotyki)pomijając już pieniądze z podatku,akcyz itp. Państwo będzie wiedziało ilu jest ludzi "z problemami" jak nazwał to optymista,będziemy przynajmniej wiedzieć komu pomóc.

Natomiast 2 typ to osoba, która pali sobie w domu spokojnie i ma w dupie czy zalegalizują czy nie, gdyż on ma i będzie miał do niej dostęp, nie musi nikomu udowadniać, że jest dobra albo nie bo nie ma w tym żadnego sensu.

Jak taka osoba może mieć to w dupie,skoro kupi sobie u dilera kilka liści, idzie z tym do domu i tuż przed samą klatką trzepią go/ją pały i idzie siedzieć,no w najlepszym przypadku zawiasy (co też oznacza problemy z pracą itp.) I nikogo to nie intresuje czy pali w domu, nie przeszkadza otoczeniu ani nawet nie podaje argumentów że jest zdrowotna :P. Raczej mało który z palaczy ma w dupie to czy jest legalna czy nie.
Przytaczajać argumenty takie jak"nie szkodzi","nie uzależnia","państwo tylko zyska na tym kupę kasy" tylko was pogrążąją. Dla czego ? Bo takie osoby jak wy są monotematyczne i odporne na kontrargumenty,mające swoją wizję świata,a każda inna jest zła.

Użytkownik Force edytował ten post 09.10.2012 - 23:38

  • 0

#372

Uzurpator.
  • Postów: 51
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Sytuacja z marihuaną jest bardzo prosta - to narkotyk, który niszczy życie i jego używanie powinno być zabronione. Zaraz wyjaśnię, dlaczego.

Każdy człowiek ma swoje cele i swoje problemy, jesteśmy tak skonstruowani, że osiągając cel, lub rozwiązując problem czujemy się dobrze. Dzięki temu mamy motywację do tego, by coś w życiu robić. Jeśli sięgamy po substancje zmieniające świadomość (alkohol, marihuana, "twarde" narkotyki, etc), to mamy dwie możliwości: albo będziemy starać się czuć dobrze przez osiąganie swoich celów i radzenie sobie z problemami, albo pójdziemy na łatwiznę i kupimy sobie nową porcję ulubionego narkotyku. Nie piszę od razu o staczaniu się, marihuana może mieć destrukcyjny wpływ na człowieka nawet jeśli na pozór wygląda i zachowuje się on normalnie. Mówię tu o skutkach, które są widoczne w perspektywie roku, czy dekady. Dlatego zasada jest prosta: człowiek sięga po narkotyki po to, by zamaskować swoje problemy. Nie powinno się go wyśmiewać, poniżać, czy udawać akceptacji. Taki człowiek (tak, jak każdy zasługuje na prawdę), a prawda jest taka, że jeśli chce się w życiu odnaleźć, musi znaleźć przyczynę, dla której sięgnął po narkotyki i ją rozwiązać.


Sytuacja z cukrem i maka tez wydaje sie prosta!
Wyobraz sobie dramaty osoby skrajnie otylej. Nie oponowalbys, za zakazem sprzedazy i udzielania grubasom srodkow tuczacych wywolujacych u nich, w efekcie dlugofalowym szereg tragicznych i niebezpiecznych sutkow takch jak: cala gama chorow ukladu krazenia, cukrzyca, kamienie zolciowe, niewydolnosc nerek, zwyrodnienie kregoslupa, obnizona samoocena za ktora moga isc zaburzenia psychiczne, oraz wiele innych nastepujacych lawinowo efektow prowadzacych do przedwczesnej smierci? Jezeli nie wierzysz, ze cukry proste wplywaja na twoja swiadomosc, to proponuje zjesc pol kilo cukru z burakow w kilku godzinnych odstepach czasu... fizycznych objawow poza mdlosciami nie powinienes odczuc, beda za to inne.

Każdy człowiek ma swoje cele i swoje problemy, jesteśmy tak skonstruowani, że osiągając cel, lub rozwiązując problem czujemy się dobrze. Dzięki temu mamy motywację do tego, by coś w życiu robić. Jeśli sięgamy po substancje zmieniające świadomość (cukier, alkohol, marihuana, "twarde" narkotyki, etc), to mamy dwie możliwości: albo będziemy starać się czuć dobrze przez osiąganie swoich celów i radzenie sobie z problemami, albo pójdziemy na łatwiznę i kupimy sobie nową porcję ulubionego smakołyku. Nie piszę od razu o staczaniu się, obżarstwo może mieć destrukcyjny wpływ na człowieka nawet jeśli na pozór wygląda i zachowuje się on normalnie. Mówię tu o skutkach, które są widoczne w perspektywie roku, czy dekady. Dlatego zasada jest prosta: grubas sięga po słodycze po to, by zamaskować swoje problemy. Nie powinno się go wyśmiewać, poniżać, czy udawać akceptacji. Taki człowiek (tak, jak każdy zasługuje na prawdę), a prawda jest taka, że jeśli chce się w życiu odnaleźć, musi znaleźć przyczynę, dla której sięgnął po drożdżówki i ją rozwiązać.
8)

Fakt, ze marihuana zniszczyla i zniszczy niejednemu zycie - glownie za sprawa maloinwazyjnego dzialania, ktore sprawia, ze latwiej byc non-stop pod jej wplywem i pozostaje to dosc przyjemne (inaczej niz w przypadku np. alkoholu), oraz z powodu poglebiania paranoicznych stanow u bardziej rozchwianych psychicznie osob.
Wielu mlodych przez chec zapalenia ziola musiala zetknac sie z kryminalnym polswiadkiem. Panstwo uczylo dzieci, jake to niebezpieczne sa te narkotyki, Bodka na lekcjach puszczali ktory mowil o "zniszczonym dna od podstaw" i "zawieszeniu do konca zycia po jednym skrecie" (wiele kretynskich mitow pokutuje do dzis).
Pali potem dzieciak bucha skuna na imprezie, smieje sie przez dwie godziny, je najlepsza kolacje w zyciu, rano budzi sie wypoczety i juz ma empiryczny dowod na to jaki kit mu nawciskali. Potem jak chce sobie cos skolowac to ma okazje poznac mase ludzi ktorzy poza trawa preferuja ciezsze narkotyki, dostepne przypadkiem u tego samego dilera. A ze MJ wcale "nie szkodzi" to czemu by nie sprobowac kreski, przeciez kolega ktory zalatwia tez czasem wciaga... no i niestety nafetowani gimnazjalisci z lepszych i gorszych rodzin do zadkosci wbrew pozorom nie naleza.

Moim zdaniem ten system w ktorym mimo woli tworzy sie subkulture osiedlowych ogarniaczy w szeleszczacych dresach i umacza sie w niej uzytkownikow nietoksycznej substancji jest w polskiej ustawie antynarkotykowej najgorszy. Ogromne pieniadze dla mafii, ogromne pieniadze na jalowa i destrukcyjna wojne antynarkotykowa, ogromna ilosc nowych przestepcow do sciagania.
A przeciez mielismy juz przez 3 lata na ulicach wiekszosci miast legalne sklepy z narkotykami o duzo wiekszym potencjale uzalezniajacym niz MJ i nieporownywalnie wiekszej szkodliwosci, na przyklad mefedron. Troche osob sie w to swinstwo wkopalo, ale ciezko nazwac to jakimis dramatycznymi dla spoleczenstwa skutkami. Obrot na czarnym rynku zmalal, ludzie woleli kupic mniej przyjemne w dzialaniu substancje, zamiast narazac sie na lamanie prawa. Otworznie coffeshopow w Holandii spowodowalo znaczny spadek spozycia ciezkich narkotykow, mimo ze odsetek palacych tam trawke obecnie jest mniejszy niz w Polsce.

Nie wierze, ze legalizacja zbawi swiat. Jednak nawet abstrachujac od pozanarkotycznych zastosowan konopi, uwazam ze jest mniejszym zlem. Wiekszosc osob zajmujaca sie naukowo problematyka polityki narkotykowej ma poglady podobne do moich, niestety lata propagandy robia swoje, i zdanie wiekszosci plus interesy mniejszosci maja jak to zwykle w demokracji decydujace znaczenie.

I na koniec rewelacyjny wywiad z emerytowanym amerykanskim policjantem, ktory poswiecil cale zycie na walce z narkomania.

Użytkownik Uzurpator edytował ten post 09.10.2012 - 23:21

  • 2

#373

Force.
  • Postów: 39
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czy ludziom uzależnionym od słodyczy zakazujemy ich jeść ? Prawo nagle zakaże w całym kraju spożywania cukrów i ustanowi owe cukry "narkotykiem" (mimo iż uzależniaja i szkodzą zdrowiu co dla niektórych)? Nie !!! Więc myślmy logicznie. Zakazy niczego nie zmienią. A to że dana rzecz jest zdrowsza jak inna dla niektórych nie ma znaczenia, bo jakiś polityk tak wymyślił i tak musi być. Totalny ciemnogród.

Uzurpator dobrze to przedstawił.

Pali potem dzieciak bucha skuna na imprezie, smieje sie przez dwie godziny, je najlepsza kolacje w zyciu, rano budzi sie wypoczety i juz ma empiryczny dowod na to jaki kit mu nawciskali.

Niech mi ktoś powie/napisze że tak nie jest. A później krótka droga do twardszych dragów. Dlatego jak już pisałem powyżej...nie trawka sama w sobie jest złem,lecz nasz ustrój prawny. Praktycznie każdy obywatel mógłby być zamknięty za uzależnienie (byle jakie np.kawy) ale nikt mu tego nie zabrania, to dlaczego mamy zabraniać komuś palić marichuanę,a nawet dawania w żyłe??Jest to tylko i wyłącznie rzecz osoby spożywającej, oczywiście póki nie przeszkadza to komuś z otoczenia. Skoro nie odnotowano zgonów z powodu zażywania marichuany, ani nie stwierdzono żadnych przypadków agresywności pod jej wpływem to czemu tak przeszkadza ona większości naszemu społeczeństwa(czyżby nienawieść wrodzona? Jak do niemców czy ruskich?)

Użytkownik Force edytował ten post 10.10.2012 - 04:25

  • 0

#374

Tromasz.
  • Postów: 114
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Tak Tromaszku, nie podam nawet argumentów ze skarbem państwa, ani tym że leczy , nie uzależnia,nie jest tak psychoaktywna jak alkochol, bo to i tak nie przemówi do głowy takim personą jak Ty Bo "Ja nie biore to inni też mogą a tych co palą...udupić"


Czyli rozumiem, że krzycząc o legalizacji - chciałbyś w ten sposób podreperować nasz budżet państwowy? Aż tak ci na nim zależy :)

Nigdzie nie napisałem, że nie biore ani, że biore - prosiłbym żebyś nie wciskał czegoś czego nie napisałem. Nie muszę obwieszczać ludziom z internetu, że pale czy też nie bo to jest żałosne.

Jak taka osoba może mieć to w dupie,skoro kupi sobie u dilera kilka liści, idzie z tym do domu i tuż przed samą klatką trzepią go/ją pały i idzie siedzieć,


Jak jest typem 1 o którym pisałem to go policja trzepie. Jak jest typem 2 no to nikt nawet o tym nie wie prócz jego i osoby u której się zaopatruje.

Bo takie osoby jak wy są monotematyczne i odporne na kontrargumenty,mające swoją wizję świata,a każda inna jest zła.


Analogicznie, można tak samo powiedzieć o Tobie.
  • -1

#375

Force.
  • Postów: 39
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Czyli rozumiem, że krzycząc o legalizacji - chciałbyś w ten sposób podreperować nasz budżet państwowy? Aż tak ci na nim zależy


Czemu cytujesz część mojego posta ? Poniżej napisałem chyba że nie chodzi mi o budżet państwa,tylko kontolrę nad ilością ludzi zażywających oraz jakością marichuany. Ale jak zwykle dla ludzi Twojego pokroju lepiej cytować 1/5 wypowiedzi :)

Nigdzie nie napisałem, że nie biore ani, że biore - prosiłbym żebyś nie wciskał czegoś czego nie napisałem. Nie muszę obwieszczać ludziom z internetu, że pale czy też nie bo to jest żałosne.


Gdzie napisałem bądź wciskałem, że bierzesz?: Wiesz co to czytanie ze zrozumieniem? Pisałem o sobie, bo to Ty wytknąłeś mi "że skoro bronię palaczy to znaczy że sam w tym siedzę". To napisał opstymista, i było to skierowane głównie do niego.

Po argumentach i Twojej reakcji obronnej domyślam się, że sam w tym tkwisz i będziesz czepiał się każdej wymówki, byle by usprawiedliwić palenie


O to wypowiedź optymisty. Przeczytaj dokładnie co odpisałem.

Jak jest typem 1 o którym pisałem to go policja trzepie. Jak jest typem 2 no to nikt nawet o tym nie wie prócz jego i osoby u której się zaopatruje.


Pisałem o 2 typie z twojego poprzedniego postu (choć tyczy się to też 1). Lecz i tego nie potrafisz zrozumieć.(zdaża się że policja trzepie wszytkich, bez znaczenia)

Analogicznie, można tak samo powiedzieć o Tobie.


Jak już pisałem powyżej...jestem osobą stroniącą od tego typu rzeczy od dobrych 3 lat.Nawet nie pamiętam kiedy ostanio piłem alkochol...z 5 miesięcy temu na weselu siotry ostatni raz ;) ( nie to żebym się tłumaczył)
Wiesz co różni mnie i ludzi Twojego pokroju? To że staram się postawić w sytuacji innego człowieka, jak ja bym odbierał otaczającą mnie rzeczywistość w danej sytucji, która jest dla danej osoby codziennością. Natomiast Ty cytujesz tylko urywki postów i stosujesz do nich kontrargumenty. Taki system dyskusji na tym forum jest dla Ciebie o wiele łatwiejszy. Pozwól więc że to ja zapytam o to w czym przeszkadza Ci społeczność paląca marichuanę. Proszę o poważne argumenty, nie typu "bo mi się nie podoba i tak ma być".Chodzi mi głównie o to czy stwarza dana społeczność dla Ciebie jakieś zagrożenie?Osobiście od kąd żyję nigdy nie słyszałem o wydażeniu typy "zjarany mąż pobił żonę", "zjarany kierowca zabił dziecko na drodze" itp. itd.
Jestem ciekaw co tak naprawdę ci w tym przeszkadza że ktoś sobie pali. A jeżeli opisujemy typ 2 z twojej wypowiedzi to co Tobie na tym zależy że jest to nie legalne skoro nikomu to nie przeszkadza i pali sobie w zaciszu swojego domostwa?

czemu nie zacytujesz i nie odpowiesz na ten argument ?

Czy ludzią uzależnionym od słodyczy zakazujemy ich jeść ? Prawo nagle zakaże w całym kraju spożywania cukrów i ustanowi owe cukry "narkotykiem" (mimo iż uzależniaja i szkodzą zdrowiu co dla niektórych)? Nie !!!


Na koniec pozwól że zacytuję sam siebie ,gdyż widzę że dalej nie widzisz problemu.

Wszystko co "dobre" uzależnia, kawa,czekolada itp. itd. lecz to nie ludzie tacy jak ja (bo bronią marichuany) lecz tacy jak wy, nie widzą problemów ktore ich otaczają, tylko znaleźli kozła ofiarnego = trawkę.


Force, widocznie marihuana ma wpływ na Twoje błędy ortograficzne, których jest z conajmniej miliard w Twoim poście.


No proszę bradzo, kolejne szufladkowanie. Nawet nie pomyślisz o tym ,że ktoś pisze z telefonu czy ipada w niewygodnej pozycji :P Mam wytykać twoje błędy ortograficzne czy interpuncyjne z każdego napisanogo przez Ciebię postu? W 2 powyższych zabrakłoby chyba na to tekstu :D

Użytkownik Force edytował ten post 10.10.2012 - 04:54

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 5

0 użytkowników, 5 gości oraz 0 użytkowników anonimowych