wiesz, nie porownywalabym tych ktorzy popalaja marihuane do alkoholikow, bo sieganie od czasu do czasu to jeszcze nie przymus, choc oczywiscie- w chorobie alkoholowej najtrudniejsza sprawa jest uswiadomienie choremu ze jest uzalezniony. Uzaleznienie ma rozne objawy i stopnie, alkoholik moze nie pic bardzo dlugo, jednak po okresie abstybnencji przychodzi faza rozdraznienia, rozchwiania emocjonalnego, niezadowolenia ze wszystkiego- jedynie alkohol zdaje sie byc ukojeniem. Nalog upomina sie o swoje. A powod zeby siegnac po alkohol zawsze sie znajdzie; bo jest dobrze i bo jest zle.
Ale wracajac do marihuany, tematu obnizonej ponoc inteligencji- nie sadze zeby zapalenie od czasu do czasu nioslo jakies skutki. Byc moze stale palenie- w wieku mlodzienczym, gdy psychika jeszcze sie ksztaltuje- zaburza rozwoj, to jest prawdopodobne, choc wyniki badan z tego co wyczytalam nie byly jednoznaczne.
Zastanawia mnie cos innego- jesli od czasu do czasu siegam dla przyjemnosci po lampke wina- nazwanie mnie z tego tytulu moczymorda moze ewentualnie tylko rozsmieszyc. Natomiast jesli nieswiadomemu ze jest uzalezniony alkoholikowi powie sie ze jest nalogowcem- zareaguje oburzeniem, argumentowaniem ze to dla przyjemnosci, od czasu do czasu. Znamienne.
Tak nawiasem, poofftopuje- moj absolutny prywatny alkoholowy hit: ,, nic zlego ze czasami sobie strzele kielicha''. Kielich ma co najmniej pol litra razy iks, a strzelanie przeciaga sie do dwoch, trzech dni.
Użytkownik ayalen edytował ten post 28.04.2013 - 13:30