hmm tylko że ta definicja jest dość trudna. Narkotykiem można nazwać zarówno leki przyjmowane w sposób odmienny od zaleceń jak i przyprawy.
Pierwsza zasadnicza sprawa to taka, że każda substancja dostarczana do organizmu na niego w jakiś sposób oddziałuje. W przypadku leków, masz często dwie opcje kupienia tego samego nawet leku, uznanego za bezpieczny, i tego którego można kupić tylko na receptę. Różnica między nimi polega na stężeniach substancji w nich zawartych. W różnego przekroju lekach, masz różne substancje czynne, nawet często i te pochodzenia roślinnego. Nie oznacza to jednak, że skoro masz w leku składniki pochodzenia roślinnego (ekstrakty np. EGCG) to dany lek możesz wcinać do woli, bo uznany jest do tego stopnia za bezpieczny, że sprzedawany jest bez recepty. Każdą jedną substancje idzie przedawkować. Jak weźmiesz całe opakowanie leków przeciwbólowych to też Ci na zdrowie to nie pójdzie, i niezależnie czy weźmiesz je raz na jakiś czas, czy będziesz pożerać je w ten sposób codziennie.
Pomiędzy substancjami masz pewne różnice, jedne są psychotropowe, inne psychoaktywne, a jeszcze inne pobudzające. Jeżeli weźmiesz i porównasz kofeinę z amfetaminą, to sprawdź przy okazji na jakiej zasadzie pobudza jeden środek, i na jakiej zasadzie drugi. Weź tez porównaj inne podobne w działaniu substancje, a zobaczysz z łatwością, że wrzucanie do jednego garnka tych powszechnych używek typu papierosy, alkohol, kawa, nie ma uzasadnienia do stwierdzenia, że działają one narkotycznie. Co do wymienionych przez Ciebie przypraw, to nie wiem czy jest jakaś przyprawa działająca na ludzką świadomość, tudzież mózg. Co do leków stosowanych w sposób odmienny od zaleceń, owszem to się zdarza. Znam osobiście osoby, które łatwiły sobie określone leki... Szkodę możesz sobie wyrządzić wszystkim. Jednak o ile leki są przyjmowane w celu zdrowotnym, o tyle użytkowanie tych samych leków bezpodstawnie, jest już odurzaniem.
Ludzie młodzi zwłaszcza, są szczególnie narażeni na wdepnięcie w niebezpieczeństwo. Dlatego nawet te powszechne używki typu alkohol, papierosy są dostępne od określone wieku. Wprowadzając legalną marihuanę (naturkę) nie pozbędziesz się dilerki. Znajdą się automatycznie osoby, które będą żądać zalegalizowania twardszych narkotyków uzasadniając to tym, że "na bazie ich są tworzone leki" Skutki uboczne po stosowaniu określonych substancji są różne. I niezależnie czy bierzesz leki wg. zaleceń lekarza, czy zażywasz celowo inne substancje, zawsze organizm to odczuwa.
Osobiście widział bym to w ten sposób, by ustalić różnice pomiędzy stosowaniem marihuany (natury), alkoholu, i papierosów. Jeżeli okazało by się, że maryśka w wersji naturalnej, nie szkodzi fizycznie i psychicznie tak jak papierosy i alkohol, to kompletnie nie widzę podstawy do jej delegalizowania. Jednakże faktyczną obawą którą mam jest to, że przy dłuższym stosowaniu tego środka, szkoda dla człowieka jest jednak większa niż ta przy stosowaniu innych legalnych używek. Znam osoby, które paliły marihuanę, ale wzbogacaną chemicznie. Każda z tych osób miała też za sobą kontakt z twardszymi narkotykami. Także każda z tych osób była... nie wiem jak to określić, warzywem ?
Mam niecałe trzy dyszki za sobą, i jak miałem bardzo duży kontakt z takimi ludźmi, także ze środowiskiem alkoholików, tak do tej pory nie skosztowałem ani łyczka pełnowartościowego trunku alkoholowego. Polak na ogół nie umie pić i bawić się bez wspomagaczy. Jeżeli pić to tak, żeby to odczuć, a nie skosztować. U mnie to jest tak, że kupię sobie karmi i potrafię je pić pół dnia, racząc się nim. Jakiś czas temu piłem jedno piwo bezalkoholowe przez cały dzień. Mi to wystarcza, ale nie wiem czy tym którzy chcą zmienić swój stan świadomości, wystarczy zalegalizowanie maryśki w wersji naturalnej.
Użytkownik michal28 edytował ten post 07.05.2013 - 16:57
