Kolejną sprawą jest to, że niezależnie czy sadzisz tytoń czy sadziłbyś maryśkę, w jakiejś mierze traciło by na tym państwo.
A co mnie to obchodzi? Nie potrzebuję państwa do tego żeby korzystać z darów natury, a samo państwo nie musi na wszystkim trzymać łapy. Za ziemię zapłacę w sklepie, za wodę przyjdzie rachunek, a słońce mam za darmo. To że bym zaoszczędził to już tylko mój interes. Już wystarczy że prawie połowę wypłaty zabierają. To jest główny powód dla którego nie chcę pełnej legalizacji z dystrybucją marihuany przez państwo. Przywaliliby taki podatek, że by mi się palić odechciało.
Roślina pozbawiona tych określonych "dodatków" jest za słaba w działaniu, by mogła zadowolić potencjalnego odbiorcę. Całkiem niedaleko mojego miejsca zamieszkania, rosły właśnie takie naturalne krzewki, pomimo że wiele osób o tym wiedziało mało kto tam chodził je zrywać.
U mnie jest podobnie, a zainteresowania nie budzą dlatego że zostały zapylone i się praktycznie nie nadają, bo nie ma co tam palić. Poza tym to jest sieja, a są i takie odmiany które bez chemii wyprostowałyby garba wielbłądowi
@ayalen
Argumenty udowadniajace potwierdzona naukowo szkodliwosc marihuany sa albo ignorowane albo w zamian leca uwagi ad personam
Wciąż na nie czekam, oczywiście z naciskiem na "udowadniające" i "potwierdzona naukowo". Wrzucasz link do konkretnych badań i jest po sprawie
Nie chodzi mi o takie przypadki, że ktoś nie ma umiaru i dostaje próchnicy od jedzenia cukierków, tylko o konkretne szkody wyrządzane przez powiedzmy trzy blanty tygodniowo. Wiem, że szkoda Ci czasu na takie głupie zabawy, jednak myślę że mogłoby to pchnąć dyskusję w dobrym kierunku.
Użytkownik Cannabinol edytował ten post 13.05.2013 - 14:17