Swego czasu na e-fajki było takie przyzwolenie, że dzieciaki z podstawówki chuchały dymem w twarz reszcie pasażerów autobusu, bo MOGŁY.
Znam osobę, która pali w szatni od WF Z dwojga złego wolę, jak mi taki znajomy pali coś z liquidem jagodowym/mango/ananas/inny zapach, niż jak wraca z dworu z palenia na przerwie i śmierdzi. Ble.
U nas legalizacja się nie przyjmie pozytywnie bo musimy najpierw dogonić zachód w myśleniu o narkotykach.
Słowo-klucz to "zachód". Niektórzy nie wyrośli z PRL mentalnie i cokolwiek związanego z "zachodem", nawet jeśli to kreskówki, jest złe. IMO może się polepszy jak umrze pokolenie wtedy wychowane. Nie że nie kocham swoich rodziców czy życzę ludziom śmierci - po prostu te demony komunizmu hulające niektórym w duszy stracą troszkę na sile.
To z bronią zgadzam się z @Daniel. Moim zdaniem należy jednak zacząć od poszerzenia granic obrony osobistej. Jeśli ktoś mi się włamie do domu, a ja rąbnę go krzesłem (twarde, metalowe krzesło, które jestem w stanie podnieść) nie przeprowadzam obliczeń, czy gościa zabiję czy nie pod takim to a takim naciskiem z materiału X. A nuż będę miał pecha i walnę w skroń, i granica przekroczona prawnie...
Nie chcę spotykać na ulicy ludzi w "innym stanie świadomości", dla mojego bezpieczeństwa.
IMO łażenie po ulicy w "innym stanie świadomości" to taki sam debilizm, jakbym np. robił graffiti czy strzelał petardami na tej samej ulicy, co mam komendę, i się dziwił, że mnie złapali. Chcą - niech idą sobie do swojego domu, do lasu, na łąkę czy do opuszczonych koszar przy obwodnicy (ja mam takie lokacje, jak chcę spokoju - nie do ćpania oczywiście). Łażenie po ulicy to jak proszenie się o reakcję.
Może ciekawiej i więcej napisze po Woodstocku
Użytkownik McNugget edytował ten post 29.03.2015 - 12:28