Skocz do zawartości


Zdjęcie

Światowa zapaść finansowa nie do uniknięcia


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
129 odpowiedzi w tym temacie

#16

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zgoda. Dobrze piszesz.

Ja jednak tutaj nałożyłem tak zwane NWO na to. A przynajmniej w takiej postaci w jakiej się ten skrót przedstawia we wszystkich spiskowych filmach etc...

I tym samym ciężko dzisiaj by było przy globalnej wojnie i dostępnej broni, przeżyć bez skutków negatywnych tym wielkim. Spotkałem się z ideą depopulacji po to by odzyskać tereny dla natury. Trzeba pamiętać, że skoro mówimy NWO to kryją się za tym ludzie z krwi i kości, którzy lubią życia używać. A nie oglądać tereny jak z Mad Maxa po wojnie nuklearnej.

Stąd mój pogląd, że wielcy nie chcą niszczyć fauny i flory. Tylko pozbyć się nadmiaru ludzi z tych terenów. Łatwiej to było zrobić kilkadziesiąt lat wstecz przy broni konwencjonalnej i siedzieć daleko od konfliktu i bić kasę. Dzisiaj broń nuklearna nie oszczędzi nikogo a siedzenie w bunkrze to chyba nie to o czym marzą wpływowi :)
  • 1

#17

Ciechan.
  • Postów: 104
  • Tematów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ja również nakładam tutaj NWO...ciekawe stwierdzenie, że oni chcą w wyniku depopulacji odzyskać tereny dla natury. Gdzie mogę to przeczytać/obejrzeć? Dla mnie to są osoby dla których nie liczy się planeta ani ludzie tylko ich chore ideały. W wyniku ogromu zniszczeń i szoku będą chcieli wprowadzić nowe zasady dla świata...ja tak to widzę... Trzymając się NWO, to również druga wojna światowa była ich planem, który wykonali...Ludzie wykończeni ogromem bólu i zniszczeń przyjmą wszystkie warunki nowego pokoju świata, byle tylko uwolnić się od piekła wojennego...Gdyby nie II wojna światowa,przykładowo dziś państwa Izrael by nie było ... Dla mnie jest to misterny plan, który prowadzi po trupach do celu ... Idąc dalej za NWO to ten kryzys jest także ich działaniem. Problem polega na tym, co chcą w wyniku tego kryzysu osiągnąć...Tutaj zaczyna się już głębokie gdybanie...oby tylko nie było powtórki z historii...nie można niczego wykluczyć.
  • 0

#18

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Szczerze to nie wskaże Ci miejsca informacji bo nie jestem w tym na bieżąco.

http://www.paranormalne.pl/index.php?showforum=19

Może tam ktoś bardziej się tym interesujący by się wypowiedział. Chodzi mi o to oddanie naturze.


O ile pamiętam ta teoria spiskowa opierała się miedzy innymi na czyimś wystąpieniu w parlamencie UE, gdzie stwierdzono, że by było dobrze na świecie musi być 1 miliard ludzi czy coś takiego :P

Chodziło niby o przeludnienie, brak żywności, choroby etc...

Tak więc nie chodziło chyba do końca o naturę w sensie uwielbienia dla roślinek. Ale o naturę w sensie by jej nie niszczyć przez "plebs". Czemu Cię to dziwi ? Gdybyś był po tamtej stronie to wolał byś siedzieć w bunkrze czy w swojej wielkiej posiadłości delektując się świeżym powietrzem i doglądając biegające wnuki.

Ludzie u szczytu to całe rodziny, całe pokolenia. I dbają o swoje interesy. Nie wierzę w żadnym wypadku, że doprowadzą do zagłady i zejdą do bunkra świadomie. Także broni atomowej nie będzie. Plany planami a technologia zrobiła swoje. Teraz wojna to wielkie ryzyko zagłady planety a nie podbijanie terenów.

Tak teraz mi coś świta, czy to nie był Zeitgeist z tą depopulacją. Tam to chyba przedstawiali jako łączenie w jedną wielką unię, wszystkich kontynentów i pełna kontrola. Do tego potrzeba zmniejszyć populację, bo nad tyloma co w tej chwili nie zapanujesz. Łatwo zapanować nad krajami cywilizowanymi metodą "pokojową" o której wcześniej pisałem. Gorzej z tymi z "osi zła". Tam coś wymyślą.

A na koniec optymistycznie, może akurat będziemy w tym miliardzie co ma żyć więc bez paniki :)

Z wiki:

W styczniu 2010 roku ludzka populacja na Ziemi liczyła szacunkowo ok. 6,8 mld[1] ludzi, tempo przyrostu ludności w 2008 wyniosło ok. 1,159%. Najwięcej ludzi zamieszkuje Azję (60,6%), następnie Afrykę (13,8%), Europę (11,4%), Amerykę Łacińską (8,6%), Amerykę Północną (5,1%), Oceanię (0,5%). W Polsce mieszka ok. 0,53% populacji ludzkiej.

Tak więc dosyć jasno jest wskazane gdzie trzeba wybić "plebs".

Użytkownik Xellos edytował ten post 30.05.2010 - 22:55

  • 1

#19

solo11.
  • Postów: 66
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Długo czekać nie musieliśmy na kolejną falę kryzysu.




Wzbiera kolejna fala kryzysu?
EURO - 4,175 ZŁ, DOLAR - 3,475 ZŁ, FRANK - 2,995 ZŁ

Analitycy i ekonomiści na całym świecie zastanawiają się, czy wzbiera kolejna fala kryzysu finansowego. Rynki akcji pikują w dół, wartość euro do dolara topnieje w oczach, rząd Węgier jest przerażony stanem gospodarki i głośno mówi o możliwości powtórzenia przez ten kraj "greckiego scenariusza", a wartość walut rynków wschodzących spada na łeb na szyję.
Piątek zaczął się żle, a skończył fatalnie. Amerykańskie indeksy na koniec notowań i na koniec tygodnia straciły grubo ponad 3 proc.

Juz przed południem euro chudło w oczach. Wspólna waluta jest najtańsza do dolara od 4 lat, a do franka - najtańsza w historii. Zaczęło się wtedy, gdy rzecznik węgierskiego rządu nie wykluczył, że kraj ten może powtórzyć "grecki scenariusz".
Analitycy i ekonomiści na całym świecie zastanawiają się, czy wzbiera kolejna fala kryzysu finansowego. Rynki akcji pikują w dół, wartość euro do dolara topnieje w oczach, rząd Węgier jest przerażony stanem gospodarki i głośno mówi o możliwości powtórzenia przez ten kraj "greckiego scenariusza", a wartość walut rynków wschodzących spada na łeb na szyję.
Piątek zaczął się żle, a skończył fatalnie. Amerykańskie indeksy na koniec notowań i na koniec tygodnia straciły grubo ponad 3 proc.

Juz przed południem euro chudło w oczach. Wspólna waluta jest najtańsza do dolara od 4 lat, a do franka - najtańsza w historii. Zaczęło się wtedy, gdy rzecznik węgierskiego rządu nie wykluczył, że kraj ten może powtórzyć "grecki scenariusz".
Złe dane o gospodarce USA

Po 14.00 euro zatrzymało się na granicy 1,20 dolara uważanej przez część analityków za ostateczną granicę spadku. Rynek zastygł w oczekiwaniu na dane o bezrobociu w USA. Te jednak nie okazały się dobre.

W maju stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych spadła wprawdzie z 9,9 proc. do 9,7 proc., natomiast liczba zatrudnionych w sektorze pozarolniczym wzrosła o 431 tys. Opublikowane dane różnią się od rynkowych prognoz. Oczekiwano spadku stopy bezrobocia do 9,8 proc. i wzrostu zatrudnienia o 513 tys. Co więcej, okazało się, że sektor prywatny w Stanach Zjednoczonych - a więc prawdziwy barometr kondycji rynku pracy - zatrudnił w maju tylko 41 tysięcy osób. W kwietniu było to ponad 5 razy wcześniej. Na dodatek dane za marzec i kwiecień zrewidowano w dół.
To był już nokaut

Europejskie indeksy oraz kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy zareagowały przyśpieszeniem spadków na te dane. zatrzymały się spadki euro, bo wszyscy uczestnicy rynku zastanawiali się, czy słaba sytuacja gospodarcza w USA nie powinna działać na korzyść wspólnej waluty...

Ale po godzinie od ich ogłoszenia okazało się, że na łeb na szyję runęły amerykańskie indeksy rynków akcji. Przed 18.00 naszego czasy Dow Jones Industrial Average spadł poniżej 10.000 punktów. Rynki zrozumiały: jest źle. Wszędzie. I euro dalej poszło w dół do 1.1972 dolara, a do końca dnia straciło jeszcze jedną dziesiątą centa.

Europejskie giełdy zakończyły handel w bardzo złych nastrojach. FTSE 100 spadł o 1,63 proc. do 5.126,00 pkt. Frankfurcki DAX o 1,91 proc., do 5.938,88 pkt., a paryski CAC40 o 2,86 proc., do 3.455,61 pkt. WIG 20 stracił na zamknięciu 2,1 proc. osiągając 2.354,86 pkt., a WIG spadł o 1,56 proc. do 40.451.21 pkt.

Co uradzi G20?

Jeszcze przed południem europejskiego czasu amerykański sekretarz skarbu Timothy Geithner mówił, że światowa gospodarka poradzi sobie z kryzysem na rynku długu w strefie euro i jest w dużo lepszej kondycji niż wielu ekspertów sądziło jeszcze niedawno. Geithner udzielił wywiadu CNBC tuż przed szczytem ministrów finansów G20 w Pusan w Korei Południowej, który ma radzić o planach zapobiegania kolejnym tąpnięciom na rynku długu.

Późniejsze wydarzenia pokazały, że nikt Geithnerowi nie uwierzył. A na dodatek pojawiły się pogłoski, że chińscy eksporterzy odwracają się od euro. Przedsiębiorcy z Państwa Środka coraz częściej żądają rozliczeń transakcji w dolarach, chociaż jeszcze przed rokiem to wspólna europejska waluta bardzo szybko zyskiwała na popularności. Niedawno pogłoski mówiły, że Iran chce sprzedać 45 miliardów euro ze swych rezerw i zamienić je na dolary.

Ostatecznie Dow Jones stracił 352 pkt, czyli 3,44 proc. Standard & Poor,s 500 poszedł w dół o 37 pkt., czyli o 3,42 proc. a Nasdaq o 83 pkt., czyli 3,64 proc.

Tani jak złoty

Finansowe trzęsienie ziemi na Węgrzech spowodowało, że złoty tracił wartość znacznie mocniej niż euro do dolara. Taniał także do euro i do franka. Ale było tak w całym regionie. Z wyjątkiem czeskiej korony, gdyż agencja ratingowa Fitch podniosła perspektywę ratingu Czech ze stabilnej do pozytywnej.

O 19.20 za euro płacono 4,175 zł, czyli o 9 groszy więcej niż rano. Dolar kosztował 3,475 zł, czyli 10 groszy więcej, a frank szwajcarski 2,995 zł, co znaczy, że był droższy niż rano o 9 groszy. W ciągu dnia za franka płacono już nawet 3 zł.


Źródło:TVN24
  • 1



#20

Paweł.
  • Postów: 1000
  • Tematów: 22
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ponoć jeszcze w tym roku, Amerykanie mają przyjąć nową walutę. FED już naoliwił prasy drukarskie, więc pewnie wkrótce ruszy produkcja nowego pieniądza z takim oto wizerunkiem:

Dołączona grafika
  • 0



#21

Dezinformator.
  • Postów: 31
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Temat wydaje się trafny, ze względu na prognozowanie dalszych wydarzeń politycznych, militarnych i ekonomicznych na świecie. Należy spojrzeć na obecną sytuację gospodarek przede wszystkim z perspektywy nie tak dawnego z resztą finansowego kryzysu światowego. Jak już jeden z przedmówców zdążył zaznaczyć, pogłębienia kryzysu uniknięto przez sztuczne zastrzyki finansowe, dla zadłużonych instytucji, przez co wytworzono pozorną sytuację stabilizacji. Jest to tym gorsze, że w przypadku nawrotu kryzysu, uderzy on ze zdwojoną siłą i nie będzie już jak ratować sytuacji przez dalsze pogłębianie długu publicznego. Jest to o tyle ważne, że dalsze istnienie UE uzależniło się od stanu gospodarek państw członkowskich. Zabrakło pogłębionej integracji w płaszczyźnie społeczno-kulturowej, od której w moim mniemaniu powstanie UE winno w ogóle się zacząć, a postawiono na zbyt raptowne powiązanie ze sobą gospodarek państw członkowskich.

Pozwolę sobie przedstawić osobistą analizę obecnej sytuacji na świecie.
UE
Ostatnio zaistniała sytuacja w Grecji ukazała nieprzychylne dla rozwoju UE tendencje. W szczególności obserwowalne stało się to na terenie Niemiec, gdzie tamtejsza ludność buntuje się przed dofinansowaniem kolejnych "darmozjadów". W kolejce po zasiłek jak się okazuje już wkrótce staną Węgry prezentując nam powtórkę z "greckiego scenariusza". Oto artykuł:

Rzecznik premiera Węgier Peyer Szijjarto potwierdził opinię, że szanse kraju na uniknięcie greckiego scenariusza są nikłe - podała węgierska agencja MTI. Rzecznik dodał przy tym, że rząd jest przygotowany, by uniknąć drogi, na którą weszła Grecja.

Wiceszef rządzącego Fideszu Lajos Kosa oznajmił, że Węgry są bliskie bankructwa, a główne zadanie rządu polega na tym, by tego uniknąć. Rzecznik premiera uważa, że komentarz Kosy nie był przesadzony. Oskarżył poprzedni socjalistyczny rząd o fałszowanie danych ekonomicznych, tak jak czynili to Grecy. Według Szijjarto w Grecji nadszedł już moment prawdy, który na Węgrzech dopiero nadejdzie. Rzecznik dodał przy tym, że rząd jest gotowy, by uniknąć kryzysu na wzór grecki.

Szijjarto potwierdził, że rząd będzie naciskać na cięcia podatków zapowiadane w kampanii wyborczej. Na pytanie, czy cięcia mogą być odłożone po ogłoszeniu wstępnego raportu o stanie gospodarki, nad którym pracuje specjalna komisja, rzecznik odpowiedział przecząco.

Jak zapowiedział, raport zostanie ogłoszony w weekend, a w ciągu 72 godzin od jego ujawnienia rząd ogłosi plan działania. Priorytety są już wyznaczone, to m.in.: cięcia podatków, uproszczenie zasad opodatkowania, zwiększenie wzrostu gospodarczego i poprawa konkurencyjności - oświadczył Szijjarto.

Cytowany przez MTI wiceszef socjalistów Imre Szekeres wezwał rząd, by przestał mówić o szkieletach w szafie odziedziczonych - jak twierdzi Fidesz - po poprzednikach. Szekeres podkreślił, że rynki i inwestorzy zagraniczni uważnie przyglądają się oświadczeniom czołowych węgierskich polityków i oświadczył, że spadek kursu forinta wywołał w czwartek komentarz Lajosa Kosy.

Węgry dotkliwie odczuły skutki globalnego kryzysu finansowego. Produkt krajowy brutto zmniejszył się w 2009 roku o 6,7 proc., również w następstwie rygorystycznego ograniczenia wydatków państwa. By móc regulować swe krótkoterminowe zadłużenie, Węgry skorzystały pod koniec 2008 roku z zaaranżowanego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy pakietu pomocowego wartości ponad 25 mld dolarów. Skumulowany deficyt finansów publicznych wynosi 78 proc. produktu krajowego brutto.


LINK

UE rzecz jasna zapowiedziała już, że pomoże Węgrom, ale w kolejce powoli ustawiają się Hiszpania i Portugalia równie zadłużone.

USA
Amerykański kowboj z kolei już od prawie 10 lat przemierza morza w poszukiwaniu co rusz to nowych wyzwań. Ostatnio spacyfikował Afganistan i Irak. Chodziły słuchy, że ostrzy sobie "pazurki" na Iran, a stamtąd pozostaje już zaledwie krok do Kuwejtu równie bogatego w ropę. Kontrola jednej z największych upraw narkotyków (Afganistan) oraz strategicznego i zasobnego w ropę rejonu świata (Azji Mniejszej) ustabilizowałoby z pewnością na jakiś czas gospodarkę Stanów, a przynajmniej dało pretekst do prowadzenia kolejnych konfliktów. To z kolei napędziłoby koniunkturę i nabiło kieszenie zbrojeniówce. Fakt ten wydawałaby się potwierdzać obserwowalna eskalacja napięć na terenie półwyspu koreańskiego.

Półwysep koreański
Niedawno rozmawiałem ze znajomym mieszkającym w Seulu, z jego słów wynikało, że co prawda Korea południowa nie dąży do wojny, ale jak to ujął: "jest na nią gotowa i jeżeli przyjdzie im walczyć to będą walczyć". Tak się składa, że gospodarka Korei płd. szczególnie ucierpiała na fali kryzysu w 2008 roku. Ich rząd inwestował w banki, które upadły i stracił ogromną fortunę. Won stracił w tym okresie bardzo na wartości co przełożyło się z kolei na niezadowolenie ludzi i falę upadłości mniejszych przedsiębiorstw. Mój przyjaciel przyznał również, że ostatnio wzrosło napięcie na terenie granicy pomiędzy obiema Koreami, zaś rząd płd. koreański wprowadził częstsze przeszkolenia (od jednego rocznie do trzech rocznie).
Zważywszy na to, że ostatnimi czasy prowadzona jest nagonka na wszelkie poczynania Korei północnej. Ta może sprowokowana zaatakować z byle powodu. Obecnie, dosłownie byle "wypadek" graniczny może doprowadzić do konfliktu. Tym gorzej, ponieważ USA zagwarantowały pełne wsparcie militarne dla Korei płd., co z resztą byłoby dla USA na rękę.

Izrael
Ten maleńki kraj w Azji mniejszej prowadzi twardą i bezlitosną politykę w stosunku do państw przygranicznych. Represje w stosunku do ludności palestyńskiej są wszem i wobec znane opinii publicznej, jednak dla przykładu ONZ nie robi w tej sprawie nic znaczącego, nic co mogłoby zepsuć przyjaźń pomiędzy Izraelem i Stanami. Ostatnim jej przejawem był z resztą incydent z tragiczną w skutkach inspekcją przeprowadzoną przez Izraelskich komandosów statku wiozącego rzekomo pomoc humanitarną dla strefy gazy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przymusowego abordażu dokonano na wodach międzynarodowych, zatem poza strefą wód Izraela. Rzecz jasna w celu zbadania okoliczności zajścia powołano komisję, która według sekretarz stanu USA Hilary Clinton spełni wszelkie wymagania co do niezależności i bezstronności... a i zapomniałbym dodać, że to komisja izraelska. O ile to zaledwie incydent to pojawia się inny problem. Izrael podczas tego feralnego abordażu spowodował śmierć 8 pasażerów pochodzenia Tureckiego. Jak wiadomo Turcja to partner strategiczny w tym regionie Stanów, jednak ze słów premiera Turcji wnioskować można było po ostatniej wypowiedzi w tej sprawie, że kwestia przyjaźni z USA pozostanie bez zmian, natomiast Izrael musi za to zapłacić. Tak, więc istnieje ryzyko, że dotychczas rozproszone kraje islamskie uzyskają wreszcie godnego lidera, tworząc tym samym swoistą koalicję anty-Izraelską. Przypuszczam, że i to USA byłoby na rękę, zważywszy na fakt, że ostatnimi czasy życie ceni się u nich niżej niż dolary. Potencjalne zaangażowanie Stanów w takim konflikcie potwierdzałby fakt, iż administracja Obamy wbrew przedwyborczym obietnicom wcale nie wycofała wojsk amerykańskich z Iraku czy Afganistanu, a wręcz je wzmocniła.

Rosja
Jeżeli jeszcze ktoś nie wie, to Rosja od ponad 10 lat ma cara w osobie Władimira Putina. Oczywiście to co napisałem to żart. Ale kwestia realnych wpływów dawnego agenta KGB pozostawia wiele pola do spekulacji. Nie tylko przez dwie kadencje pełnił funkcję prezydenta to obecnie jako premier podniósł tą funkcję do rangi niemal równiej, jeśli nie przewyższającej prezydenta FR i to wszystko dzięki potędze swego autorytetu. Dla tych co nie wiedzą powiem tylko, że w FR panuje system prezydencki, a sama funkcja prezydenta w konstytucji rosyjskiej wymieniona jest przed Zgromadzeniem Narodowym, żeby ukazać prawdziwą rangę tego urzędu. Czemu więc Medviediew wypada blado przy blasku Putina?
Ale nie o nim tutaj mowa. Co tak naprawdę zmieniło się w polityce nie tak dawno jeszcze golema na glinianych nogach jakim była Rosja po upadku ZSRR? Przede wszystkim ton wypowiedzi, obecnie nie znający sprzeciwu. Pamiętamy sprawę Gruzji i to w jaki sposób Putin traktował wszelkiego rodzaju "rady" od zachodnich "przyjaciół" w szczególności od Sarkozego. Ale co gorsza obecnie jesteśmy świadkami odbudowy strefy wpływów przez Rosję, na dawne republiki radzieckie. Była Gruzja, potem Ukraina i Białoruś (szczególnie w trakcie i po konflikcie gruzińskim), obecnie, no właśnie nie chcę powiedzieć, że Polska, ale przypominamy sobie sprawę tarczy antyrakietowej. Dopóki kwestia była na rzeczy to stosunki polsko-rosyjskie były, powiedzmy, nieco napięte. Potem doszło do zmiany partii rządzącej w Polsce. Podpisanie umów zaczęło się niepokojąco przeciągać, aż do zmiany administracji w USA, przez co projekt upadł podobnie jak prezydencki samolot i nagle jak ręką odjął Rosja wita nas z otwartymi rękami i niedźwiedzim uściskiem. Nie zamierzam niczego sugerować, po prostu warto mieć oczy szeroko otwarte.

Najciekawszy natomiast wydaje mi się całkowity brak reakcji na wszystko co się dzieje wokół ze strony Chin. Podziwiam ich iście stoicki spokój i opanowanie w sytuacji, gdy prognozy ekonomiczne zwiastują kolejny kryzys i efekt domina. Fakt ten dziwi tym bardziej, że gospodarka Chin w dużej mierze uzależniona jest od zagranicznych rynków zbytu, których może już wkrótce zabraknąć, a oni tak jakby zasnęli, chociaż może tylko czuwają. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wątek zostanie rozbudowany, bo wszelakie zmiany ekonomiczne mogą być bardzo pomocne w dalszych prognozach i analizach.

Użytkownik Dezinformator edytował ten post 05.06.2010 - 01:29

  • 1

#22

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Najciekawszy natomiast wydaje mi się całkowity brak reakcji na wszystko co się dzieje wokół ze strony Chin. Podziwiam ich iście stoicki spokój i opanowanie w sytuacji, gdy prognozy ekonomiczne zwiastują kolejny kryzys i efekt domina. Fakt ten dziwi tym bardziej, że gospodarka Chin w dużej mierze uzależniona jest od zagranicznych rynków zbytu, których może już wkrótce zabraknąć, a oni tak jakby zasnęli, chociaż może tylko czuwają. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wątek zostanie rozbudowany, bo wszelakie zmiany ekonomiczne mogą być bardzo pomocne w dalszych prognozach i analizach.


No nie wiem czy Chiny mają się czym przejmować. Ponieważ produktem końcowym kryzysu jest człowiek. Warto zauważyć co różni Kowalskiego z Chin a Kowalskiego z UE.

Na jakiej podstawie ma zabraknąć zbytu ? Z powodu kryzysu ludzie nie przestają istnieć. Nadal istnieją i muszą kupować by żyć.

Kryzys powoduje tylko, że kupują tańsze. A chińszczyzna jest najtańsza. Więc Kowalski lezie na bazar w poszukiwaniu jak najniższych cen.

Także spokój Chin jest uzasadniony. Bo żaden kryzys nie spowoduje, że człowiek przestanie potrzebować różnych rzeczy by przeżyć.

Ograniczenie przez jakieś państwo importu z Chin też by było bezsensem gdyż państwa zachodu nie są w stanie tak tanio produkować a Kowalski w kryzysie nie kupi rodzimego bo go nie stać - prędzej ukradnie z braku możliwości. A tak za te grosze (które ma) posłusznie idzie na bazary i tym podobne, by coś kupić na co go stać.
  • 0

#23

Dezinformator.
  • Postów: 31
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Najciekawszy natomiast wydaje mi się całkowity brak reakcji na wszystko co się dzieje wokół ze strony Chin. Podziwiam ich iście stoicki spokój i opanowanie w sytuacji, gdy prognozy ekonomiczne zwiastują kolejny kryzys i efekt domina. Fakt ten dziwi tym bardziej, że gospodarka Chin w dużej mierze uzależniona jest od zagranicznych rynków zbytu, których może już wkrótce zabraknąć, a oni tak jakby zasnęli, chociaż może tylko czuwają. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wątek zostanie rozbudowany, bo wszelakie zmiany ekonomiczne mogą być bardzo pomocne w dalszych prognozach i analizach.


No nie wiem czy Chiny mają się czym przejmować. Ponieważ produktem końcowym kryzysu jest człowiek. Warto zauważyć co różni Kowalskiego z Chin a Kowalskiego z UE.

Na jakiej podstawie ma zabraknąć zbytu ? Z powodu kryzysu ludzie nie przestają istnieć. Nadal istnieją i muszą kupować by żyć.

Kryzys powoduje tylko, że kupują tańsze. A chińszczyzna jest najtańsza. Więc Kowalski lezie na bazar w poszukiwaniu jak najniższych cen.

Także spokój Chin jest uzasadniony. Bo żaden kryzys nie spowoduje, że człowiek przestanie potrzebować różnych rzeczy by przeżyć.

Ograniczenie przez jakieś państwo importu z Chin też by było bezsensem gdyż państwa zachodu nie są w stanie tak tanio produkować a Kowalski w kryzysie nie kupi rodzimego bo go nie stać - prędzej ukradnie z braku możliwości. A tak za te grosze (które ma) posłusznie idzie na bazary i tym podobne, by coś kupić na co go stać.


Chciałbym, żeby tak właśnie wyglądało postępowanie w czasie kryzysu, byłoby niemal idyllicznie, ale tak niestety nie jest.

W dobie kryzysu państwa przechodzą do polityki protekcjonizmu ograniczając import i starając się zwiększyć export. To przypomina okres merkantylizmu, który ostatecznie doprowadził do zamarcia handlu międzynarodowego i ostatecznej zapaści gospodarczej państw. Rządy starają się osłaniać własny przemysł, przede wszystkim jego strategiczne gałęzie np. zbrojeniówkę, energetykę czy głównego exportu. Podatki idą w górę, przez co zmniejsza się handel wewnątrz państwowy mordując przy okazji średnie i małe przedsiębiorstwa będące na rynku mniej niż 5 lat, podobnie dzieje się z cłami. Państwa albo wprowadzają albo podwyższają cła w szczególności zaznaczam na tańsze towary z za granicy. Tak, więc towary z Chin teoretycznie powinny pójść pierwsze do odstrzału. Kuriozalnie zwiększa się sprzedaż, ale nie najtańszych dóbr, a wręcz przeciwnie, dóbr luksusowych, czyli tych drogich. Tłumaczone to jest przez psychologów, że ludzie zważywszy na ciężkie czasy starają zachować w ten sposób pozory normalności.

Nie przeczę natomiast, że masz rację, że to jest bez sensu, ale nie mamy na to wpływu. Zachowanie to można by opisać na przykładzie dylematu więźnia. W okresie pokoju i stabilizacji państwa skłaniają się ku współpracy długoterminowej. Jednak kiedy sytuacja gospodarcza zostaje zachwiana, a pokój przestaje być pewnikiem, rządy państw przechodzą do zachowań egoistycznych i samozachowawczych. Dążą do rozwiązań zapewniających natychmiastowe bezpieczeństwo ich dobrobytu nie rzadko kosztem innych państw.

Użytkownik Dezinformator edytował ten post 06.06.2010 - 00:37

  • 1

#24

redfive.
  • Postów: 339
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jaki kryzys.
Kto ma ten kryzys.
Obywatele, państwo, czy sektor prywatny.

Na co reaguje system giełdowy. Na brak podaży, brak surowców, czy gadki w telewizji. Jak śmierć prezydenta może wpłynąć na indeksy giełdowe?
Jak fabryka warta miliard Euro może ciągu godziny być tańsza o 10%. wybuchł pożar, zamknięto linię kredytową?
Dlaczego ludzie z prywatnej kieszeni płaca za nieudolność prezesów?
Dlaczego system bankowo ubezpieczeniowy ma generować zyski. Dlaczego państwa odeszły od wartościowania pieniądza w oparciu o złoto?

Gdyby naprawdę miał miejsce kryzys, to jego jedynym możliwym rozwiązaniem byłoby ograniczenie wydatków i kosztów. Największe koszty dla państwa generują bankowość, zdrowie, socjal.

Mam się dziwić,że w Star Trek nie ma forsy.
  • 0

#25

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

W dobie kryzysu państwa przechodzą do polityki protekcjonizmu ograniczając import i starając się zwiększyć export. To przypomina okres merkantylizmu, który ostatecznie doprowadził do zamarcia handlu międzynarodowego i ostatecznej zapaści gospodarczej państw. Rządy starają się osłaniać własny przemysł, przede wszystkim jego strategiczne gałęzie np. zbrojeniówkę, energetykę czy głównego exportu. Podatki idą w górę, przez co zmniejsza się handel wewnątrz państwowy mordując przy okazji średnie i małe przedsiębiorstwa będące na rynku mniej niż 5 lat, podobnie dzieje się z cłami. Państwa albo wprowadzają albo podwyższają cła w szczególności zaznaczam na tańsze towary z za granicy. Tak, więc towary z Chin teoretycznie powinny pójść pierwsze do odstrzału. Kuriozalnie zwiększa się sprzedaż, ale nie najtańszych dóbr, a wręcz przeciwnie, dóbr luksusowych, czyli tych drogich. Tłumaczone to jest przez psychologów, że ludzie zważywszy na ciężkie czasy starają zachować w ten sposób pozory normalności.


No tak ale co jeśli nie ma alternatywy dla danego towaru ?

Jak można ograniczyć import czegoś, czego samemu się nie produkuje ?

Tak oceniam politykę Chin, przez lata swoją polityką cenową wykończyli droższą konkurencję. Więc nie masz wcale polskich alternatyw i nie ma co ograniczać bo Kowalski by pozostał z niczym.

Zauważ że sporo towarów "luksusowych" też jest z Chin...tylko z innej fabryki :) Jedno się nazywa Adidas made in China a inne się nazywa Aridas made in china i jest 10 razy tańsze :P
  • 0

#26 Gość_Kukhuri Sirupate

Gość_Kukhuri Sirupate.
  • Tematów: 0

Napisano

07:08, 06.06.2010 /TVN24

Brzeziński: Nie ma Europy


CZY ŚWIAT ZNAJDUJE SIĘ NA DZIEJOWYM ZAKRĘCIE?

Dlaczego ciężar świata przesuwa się w kierunku Azji, czemu USA są jedynym gwarantem stabilności w skali globalnej i o tym, dlaczego gesty Rosjan względem Polski, niezależnie od intencji, mają znaczenie - z Zbigniewem Brzezińskim w programie "Horyzont" rozmawiał Maciej Wierzyński.


- Proces przemiany, jaki następuje w układzie światowym może być bardzo skomplikowany i trudny i w pewnych wymiarach nieprzewidywalny w swoich konsekwencjach - powiedział były doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Cartera.

Zaznaczył, że choć jego zdaniem przesuwanie się ciężaru gatunkowego świata w kierunku Azji, to Ameryka wciąż jest źródłem stabilności świata. - Ale jeżeli w tym procesie Ameryka jednocześnie się osłabi i tę rolę przestanie odgrywać, to nie ma dla niej zastępcy - podkreślił.

To z kolei jego zdaniem może doprowadzić do dynamicznej, skomplikowanej i destruktywnej sytuacji.

Dlatego Brzeziński podkreśla, że dla wszystkich korzystne jest, by Stany Zjednoczone wciąż były gwarantem bezpieczeństwa w skali światowej i by kryzys amerykańsko-europejski w dziedzinie gospodarczo-finansowej został przezwycieżony.

Europa bez przywódcy

Mimo wszystkich niedociągnięc polityki amerykańskiej, Ameryka mimo wszystko jest świadomie zaangażowana w problematykę światową, Europa raczej nie.

Według gościa "Horyzontu" osłabienie więzów między USA a Europą i osłabienie względne Zachodu na rzecz Wschodu jest naturalnym procesem. Z drugiej strony wiele zależy od "świadomości politycznej, od celowości politycznej (…) i tutaj jest pewien brak'.

- Mimo wszystkich niedociągnięć polityki amerykańskiej, Ameryka mimo wszystko jest świadomie zaangażowana w problematykę światową, Europa raczej nie - zaznaczył Zbigniew Brzeziński. Europie brakuje geopolitycznej koncepcji świata i wyraźnego przywództwa, z którym USA mogłyby współpracować. - Takiej Europy nie ma - mówił gość programu.

Nie da się wskazać przywódcy Europy. Roli tej nie pełni prezydent Francji Nicolas Sarkozy (choć bardzo by tego chciał), ani zbytnio skoncentrowana na partykularnych interesach niemieckich kanclerz Angela Merkel, ani eurosceptyczny premier Wielkiej Brytanii David Cameron.

Gesty ważne, niezależnie od intencji

Nie jest ważne, czy to jest oznaka trwałej zmiany czy cyniczny oportunizm. (...) Gesty polityczne niezależnie od ich motywów, mają swoje konsekwencje. Czasem nawet zmieniają motywy.
Zbigniew Brzeziński skomentował też rosyjskie gesty w stosunku do Polski po katastrofie Tu-154. - Nie jest ważne, czy to jest oznaka trwałej zmiany czy cyniczny oportunizm. (...) Gesty polityczne niezależnie od ich motywów, mają swoje konsekwencje. Czasem nawet zmieniają motywy - powiedział politolog.

Jego zdaniem to stwarza „nową sytuację”, a ta sytuacja tworzy „nowe konsekwencje”. - Jeżeli Rosja chce normalnych, dobrych, sąsiedzkich stosunków, to bardzo proszę - mówił.

Brzeziński podkreślił, że Rosja to potężny i wielki kraj, ale przechodzący zarazem poważny kryzys demograficzny, świadomościowy i geopolityczny.

Patrioty nieważne

Z kolei odnosząc się do reakcji Rosji na baterię rakiet Patriot w Polsce stwierdził, że jeśli Moskwa zacznie nam wytykać motywy, Polska powinna zapytać Moskwę o manewry "Zapad 2009", gdzie symulowano m.in. inwazję na Zachód.

"Nie zadawajcie nam niepotrzebnych pytań i my nie będziemy tej sprawy poruszać" - to zdaniem Brzezińskiego właściwa odpowiedź.

Jego zdaniem umieszczenie w Morągu baterii Patriotów nie ma dużego znaczenia w stosunkach polsko-amerykańskich. - Jeżeli to nie było wymierzone przeciwko Rosji, to jakie to miało znaczenie poza symbolicznym? - pytał.

Bliski Wschód potrzebuje mediacji

Profesor mówił też o akcji zmierzającej do przełamania blokady morskiej Strefy Gazy. - To, co nastąpiło jest objawem niecierpliwości pewnej części Europy, w stosunku do konfliktu, który jest konfliktem bez końca - ocenił Brzeziński.

Jego zdaniem konflikt izraelsko-palestyński nie będzie rozwiązany w sposób bilateralny. - By uniknąć rozszerzenia się tego konfliktu, musi być interwencja od zewnątrz - powiedział. Podkreślił, że chodzi mu o interwencję amerykańsko-europejską.

Z tym jednak może być problem. Bo jak mówił gość "Horyzontu" przy komentowaniu problemów NATO: - Nie ma obecnie prawdziwego, poważnego dialogu strategicznego między Europą a Ameryką. A dlaczego? Bo nie ma Europy.

Rola ojca

Zapytany o rolę ojca - dyplomaty Tadeusza Brzezińskiego - dla kształtowania jego poglądów, powiedział, że nauczył go spokojnego i obiektywnego myślenia, nieopierania się na emocjach w polityce.

Zaznaczył, że ojciec był gorącym patriotą, obrońcą Lwowa, Piłsudczykiem (choć nie związanym z 1. Brygadą) i wyraźnym anty-antysemitą.

Mówiąc o swoim wkładzie w politykę światową zaznaczył, że jest dumny iż wypracowane przez niego koncepcja pokojowego zaangażowania była wprowadzana przez amerykańskich prezydentów. Polegała ona na tym, by "zaangażować się, by podważyć ustrój (ZSRR). Angażowanie się pokojowe na zewnątrz i podważanie od wewnątrz". Chodziło m.in. o korzystanie z jednej strony z dyplomacji, z drugiej strony z CIA do wspierania ruchów niepodległościowych na Wschodzie.

Zaznaczył, że koncepcja ta była stosowana nie tylko przez prezydenta Cartera (którego doradcą ds. bezpieczeństwa był Brzeziński), ale też np. prezydenta Reagana.

jak/fac

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Kukhuri Sirupate edytował ten post 06.06.2010 - 10:40

  • 1

#27 Gość_Kukhuri Sirupate

Gość_Kukhuri Sirupate.
  • Tematów: 0

Napisano

17:56, 07.06.2010 /TVN CNBC Biznes

Dr Zagłada: to kolejna odsłona kryzysu


NOURIEL ROUBINI WIESZCZY RECESJĘ W STREFIE EURO

Strefę euro czeka długi okres stagnacji gospodarczej, a nawet recesji - uważa Nouriel Roubini. Znany ekonomista, zwany "Doktorem Zagładą", gdyż przewidział globalny kryzys finansowy dodał, że podobne kłopoty czekają też Stany Zjednoczone - o ile Waszyngton nie zmieni polityki fiskalnej.


Najgorszy scenariusz Roubini dostrzega jednak dla strefy euro.

- Weszliśmy w kolejny etap kryzysu finansowego. Zwłaszcza strefa euro zmaga się z problemami wysokiego zadłużenia oraz dużych deficytów. Oczywiście, problemy występują też w innych globalnych gospodarkach, jednak te w strefie euro są najpoważniejsze - powiedział Roubini.

Ostatnio Roubini przewidywał, że Grecja sama nie poradzi sobie z kłopotami związanymi z ogromnym zadłużeniem i by uniknąć bankructwa, będzie potrzebować pomocy Unii Europejskiej lub Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

ram

Źródło: www.tvn24.pl





LIGA NARODÓW Jacek Stawiski

Kronika europejskiego kryzysu

Niemiecki tygodnik STERN publikuje właśnie elektryzującą kronikę, dzień po dniu, dramatycznych negocjacji i sporów w Unii Europejskiej i w Ameryce w celu uratowania pieniądza euro przed kompletnym załamaniem i de facto rozpadem europejskiej unii walutowej. W zgodnej opinii znawców polityki światowej w dłuższej perspektywie rozkład strefy euro oznaczałby postępujący rozkład samej Unii.Nerwowy wyścig do ratowania euro odbył się na kilku poziomach. Najpierw konieczne było wsparcie budżetu greckiego. Potrzebna do tego była zgoda poszczególnych państw UE jak i państw Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a więc także Ameryki. Potem w dramatycznych, często brutalnych rozmowach główne potęgi Europy i strefy euro – Niemcy i Francja – uzgodniły pakiet stabilizacyjny dla pieniądza europejskiego na astronomiczną sumę 750 miliardów euro. Największym zwycięzcą tych gorących dni jest Sarkozy, który zgodnie z francuską tradycją domaga się cały czas większej kontroli państwa i samej Unii nad europejskimi gospodarkami. Francja jest także zwolennikiem zadłużania się w celu ożywienia koniunktury. W Niemczech, które tradycyjnie w Europie uchodzą za strażnika dyscypliny finansowej, z przerażeniem skonstatowano, że euro opiera się na wątłych podstawach i że euro może nie być tak stabilną walutą, jak niemiecka marka.

Euro-kryzys ma skalę globalną. Już na początku maja w Oval Office w Białym Domu prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama otrzymywał raporty od członków rządu na temat możliwego załamania europejskiej gospodarki, już nie tylko Grecji, Hiszpanii czy Portugalii. Upadek państw euro-strefy w konsekwencji oznaczałby faktyczny koniec ożywienia gospodarczego w Ameryce i na świecie. Rozkład unii walutowej byłby większą katastrofą dla światowej ekonomii niż plajta kolosów z Wall Street w drugiej połowie 2008 r. To dlatego amerykański prezydent osobiście zaangażował się w ratowanie pieniądza euro. W trybie nadzwyczajnym dzwonił do Berlina, Paryża i do Madrytu. Europa znalazła się pod wielką presją nie tylko ze strony USA. W czasie parady moskiewskiej 9 maja Miedwiediew i Hu Jintao stanowczo zażądali od kanclerz Merkel szybkiego działania i wsparcia euro. W interesie Chin i Rosji jest przecież silne euro jako równowaga dla amerykańskiego dolara.

Skutki ostatniego majowego załamania są dramatyczne dla samej Unii. Jak zauważa opiniotwórczy Economist, w Niemczech rośnie zniechęcenie do europejskiego projektu. Powodzenie Wspólnoty Europejskiej i trwałe wpisanie Niemiec (zwłaszcza zjednoczonych) w silną Unię jest fundamentem Unii. Ale wiara w Europę w Niemczech słabnie. Economist pisze, że Europa ponownie staje w obliczu starego wyzwania – czyli problemu Niemiec.

Europa mimo Lizbony ponownie staje się bardziej sojuszem państw niż Unią. Nie przegapmy tej zmiany. Jeśli do tego dołożymy tektoniczne ruchy na Wschodzie, gdzie Ukraina dokonała zasadniczego dryfu w stronę Rosji i de facto została zfinlandyzowana, to odsłania się nam skala wyzwań wokół naszych granic. To zaiste niezwykle istotny moment w polityce międzynarodowej.

To naturalne, że od kilku tygodni naszą uwagę zajmują w zasadzie trzy sprawy – katastrofa smoleńska, przyspieszone wybory prezydenckie i wreszcie wielka powódź. To naturalne, że w zasadzie nie dostrzegamy na co dzień innych wydarzeń. Byłoby jednak wielkim błędem, gdybyśmy nie zauważyli i zignorowali skalę kryzysu, w jakim w ostatnich tygodniach, na skutek załamania budżetu Grecji, znalazła się Unia Europejska. Nie ma przesady w opiniach, że Unia przeszła głęboką transformację, której skutki odczujemy w miarę szybko.
Redakcja TVN 24.pl informuje, że wypowiedzi dziennikarzy zamieszczone w blogu portalu TVN24.pl są wyrazem ich osobistych poglądów i nie należy ich identyfikować z linią programową redakcji.

Źródło: Jacek Stawiski - blog


Użytkownik Kukhuri Sirupate edytował ten post 07.06.2010 - 20:23

  • 1

#28

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Premier Japonii ostrzega przed "zapaścią" finansową

Nowy premier Naoto Kan ostrzegł w piątek, że Japonii grozi kryzys spowodowany przez kolosalny dług publiczny; kraj potrzebuje finansowej restrukturyzacji, by uniknąć "kryzysu w stylu greckim" - podało internetowe wydanie BBC News.

"Zdumiewający dług publiczny naszego kraju jest kolosalny" - powiedział nowy premier w swym pierwszym ważnym wystąpieniu przed Zgromadzeniem Narodowym. Podkreślił, że kondycja finansów publicznych Japonii jest najgorsza wśród wszystkich państw rozwiniętych.

Dług publiczny Japonii stanowi obecnie dwukrotność jej PKB.

Przez 20 lat rząd w Tokio zaciągał pożyczki, by ożywić gospodarkę i walczyć ze stagnacją. W ten sposób stosunek publicznego zadłużenia do PKB Japonii jest najgorszy wśród krajów uprzemysłowionych - przypomina BBC News.

* Wiadomości z kraju i ze świata

Kan ostrzegł japońskich parlamentarzystów, że Japonii grożą takie problemy finansowe, jak niektórym krajom europejskim.

"Trudno będzie kontynuować naszą politykę fiskalną polegając głównie na emisji obligacji państwowych" - powiedział premier, były minister finansów, ostrzegając, że przy zachowaniu tak wysokiego długu Japonia może stracić zaufanie rynków.

Ewentualnie wdrożenie przez Tokio polityki drastycznych oszczędności może rozczarować USA - komentuje BBC. Amerykański minister finansów Timothy Geithner wezwał niespełna tydzień wcześniej kraje o silnych gospodarkach, jak Japonia, Chiny i Niemcy, do zwiększenia wydatków, by pobudzić globalną ekonomię.


link


Robi się coraz ciekawiej...jeszcze kilka krajów i czekamy na zapowiadane w Zeitgest i podobnych filmach, jednoczenie krajów w globalny rząd :)
  • 0

#29

Bart76.
  • Postów: 69
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Złotówka będzie tracić na wartości, więc nie ma co chomikować oszczędności tylko konsumować oczywiście ze zdrowym rozsądkiem, towary wyprodukowane przez Polaków. Wzrost PKB murowany. Sąsiedzi mają E, więc kupują towary u nas ;) I tak trzymać. Jeszcze przydało by się więcej autostrad płatnych, poprawionej infrastruktury przy nich i możemy czerpać korzyści z naszego położenia jako kraju tranzytowego...
  • 0

#30

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

jednoczenie krajów w globalny rząd


Czasy kryzysu to najmniej prawdopodobny okres do łączenia się w globalny rząd. W takim ciężkim czasie patrzy się tylko i wyłącznie na swoją własną kieszeń, a nie spogląda z nadzieją we wszelakie unie i federacje.

Czeka nas po prostu koniec polityki nieskończonego pogłębiania długu przez rządy niemal wszystkich krajów świata. Zobaczymy jaki to będzie miało skutek na gospodarkę.
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych