Napisano 30.05.2010 - 20:56
Napisano 30.05.2010 - 21:51
Napisano 30.05.2010 - 22:52
Użytkownik Xellos edytował ten post 30.05.2010 - 22:55
Napisano 04.06.2010 - 22:29
Napisano 05.06.2010 - 01:21
Rzecznik premiera Węgier Peyer Szijjarto potwierdził opinię, że szanse kraju na uniknięcie greckiego scenariusza są nikłe - podała węgierska agencja MTI. Rzecznik dodał przy tym, że rząd jest przygotowany, by uniknąć drogi, na którą weszła Grecja.
Wiceszef rządzącego Fideszu Lajos Kosa oznajmił, że Węgry są bliskie bankructwa, a główne zadanie rządu polega na tym, by tego uniknąć. Rzecznik premiera uważa, że komentarz Kosy nie był przesadzony. Oskarżył poprzedni socjalistyczny rząd o fałszowanie danych ekonomicznych, tak jak czynili to Grecy. Według Szijjarto w Grecji nadszedł już moment prawdy, który na Węgrzech dopiero nadejdzie. Rzecznik dodał przy tym, że rząd jest gotowy, by uniknąć kryzysu na wzór grecki.
Szijjarto potwierdził, że rząd będzie naciskać na cięcia podatków zapowiadane w kampanii wyborczej. Na pytanie, czy cięcia mogą być odłożone po ogłoszeniu wstępnego raportu o stanie gospodarki, nad którym pracuje specjalna komisja, rzecznik odpowiedział przecząco.
Jak zapowiedział, raport zostanie ogłoszony w weekend, a w ciągu 72 godzin od jego ujawnienia rząd ogłosi plan działania. Priorytety są już wyznaczone, to m.in.: cięcia podatków, uproszczenie zasad opodatkowania, zwiększenie wzrostu gospodarczego i poprawa konkurencyjności - oświadczył Szijjarto.
Cytowany przez MTI wiceszef socjalistów Imre Szekeres wezwał rząd, by przestał mówić o szkieletach w szafie odziedziczonych - jak twierdzi Fidesz - po poprzednikach. Szekeres podkreślił, że rynki i inwestorzy zagraniczni uważnie przyglądają się oświadczeniom czołowych węgierskich polityków i oświadczył, że spadek kursu forinta wywołał w czwartek komentarz Lajosa Kosy.
Węgry dotkliwie odczuły skutki globalnego kryzysu finansowego. Produkt krajowy brutto zmniejszył się w 2009 roku o 6,7 proc., również w następstwie rygorystycznego ograniczenia wydatków państwa. By móc regulować swe krótkoterminowe zadłużenie, Węgry skorzystały pod koniec 2008 roku z zaaranżowanego przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy pakietu pomocowego wartości ponad 25 mld dolarów. Skumulowany deficyt finansów publicznych wynosi 78 proc. produktu krajowego brutto.
Użytkownik Dezinformator edytował ten post 05.06.2010 - 01:29
Napisano 05.06.2010 - 22:52
Najciekawszy natomiast wydaje mi się całkowity brak reakcji na wszystko co się dzieje wokół ze strony Chin. Podziwiam ich iście stoicki spokój i opanowanie w sytuacji, gdy prognozy ekonomiczne zwiastują kolejny kryzys i efekt domina. Fakt ten dziwi tym bardziej, że gospodarka Chin w dużej mierze uzależniona jest od zagranicznych rynków zbytu, których może już wkrótce zabraknąć, a oni tak jakby zasnęli, chociaż może tylko czuwają. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wątek zostanie rozbudowany, bo wszelakie zmiany ekonomiczne mogą być bardzo pomocne w dalszych prognozach i analizach.
Napisano 06.06.2010 - 00:19
Najciekawszy natomiast wydaje mi się całkowity brak reakcji na wszystko co się dzieje wokół ze strony Chin. Podziwiam ich iście stoicki spokój i opanowanie w sytuacji, gdy prognozy ekonomiczne zwiastują kolejny kryzys i efekt domina. Fakt ten dziwi tym bardziej, że gospodarka Chin w dużej mierze uzależniona jest od zagranicznych rynków zbytu, których może już wkrótce zabraknąć, a oni tak jakby zasnęli, chociaż może tylko czuwają. Tak czy inaczej, mam nadzieję, że wątek zostanie rozbudowany, bo wszelakie zmiany ekonomiczne mogą być bardzo pomocne w dalszych prognozach i analizach.
No nie wiem czy Chiny mają się czym przejmować. Ponieważ produktem końcowym kryzysu jest człowiek. Warto zauważyć co różni Kowalskiego z Chin a Kowalskiego z UE.
Na jakiej podstawie ma zabraknąć zbytu ? Z powodu kryzysu ludzie nie przestają istnieć. Nadal istnieją i muszą kupować by żyć.
Kryzys powoduje tylko, że kupują tańsze. A chińszczyzna jest najtańsza. Więc Kowalski lezie na bazar w poszukiwaniu jak najniższych cen.
Także spokój Chin jest uzasadniony. Bo żaden kryzys nie spowoduje, że człowiek przestanie potrzebować różnych rzeczy by przeżyć.
Ograniczenie przez jakieś państwo importu z Chin też by było bezsensem gdyż państwa zachodu nie są w stanie tak tanio produkować a Kowalski w kryzysie nie kupi rodzimego bo go nie stać - prędzej ukradnie z braku możliwości. A tak za te grosze (które ma) posłusznie idzie na bazary i tym podobne, by coś kupić na co go stać.
Użytkownik Dezinformator edytował ten post 06.06.2010 - 00:37
Napisano 06.06.2010 - 08:44
Napisano 06.06.2010 - 09:24
W dobie kryzysu państwa przechodzą do polityki protekcjonizmu ograniczając import i starając się zwiększyć export. To przypomina okres merkantylizmu, który ostatecznie doprowadził do zamarcia handlu międzynarodowego i ostatecznej zapaści gospodarczej państw. Rządy starają się osłaniać własny przemysł, przede wszystkim jego strategiczne gałęzie np. zbrojeniówkę, energetykę czy głównego exportu. Podatki idą w górę, przez co zmniejsza się handel wewnątrz państwowy mordując przy okazji średnie i małe przedsiębiorstwa będące na rynku mniej niż 5 lat, podobnie dzieje się z cłami. Państwa albo wprowadzają albo podwyższają cła w szczególności zaznaczam na tańsze towary z za granicy. Tak, więc towary z Chin teoretycznie powinny pójść pierwsze do odstrzału. Kuriozalnie zwiększa się sprzedaż, ale nie najtańszych dóbr, a wręcz przeciwnie, dóbr luksusowych, czyli tych drogich. Tłumaczone to jest przez psychologów, że ludzie zważywszy na ciężkie czasy starają zachować w ten sposób pozory normalności.
Napisano 06.06.2010 - 10:37
07:08, 06.06.2010 /TVN24
Brzeziński: Nie ma Europy
CZY ŚWIAT ZNAJDUJE SIĘ NA DZIEJOWYM ZAKRĘCIE?
Dlaczego ciężar świata przesuwa się w kierunku Azji, czemu USA są jedynym gwarantem stabilności w skali globalnej i o tym, dlaczego gesty Rosjan względem Polski, niezależnie od intencji, mają znaczenie - z Zbigniewem Brzezińskim w programie "Horyzont" rozmawiał Maciej Wierzyński.
- Proces przemiany, jaki następuje w układzie światowym może być bardzo skomplikowany i trudny i w pewnych wymiarach nieprzewidywalny w swoich konsekwencjach - powiedział były doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Cartera.
Zaznaczył, że choć jego zdaniem przesuwanie się ciężaru gatunkowego świata w kierunku Azji, to Ameryka wciąż jest źródłem stabilności świata. - Ale jeżeli w tym procesie Ameryka jednocześnie się osłabi i tę rolę przestanie odgrywać, to nie ma dla niej zastępcy - podkreślił.
To z kolei jego zdaniem może doprowadzić do dynamicznej, skomplikowanej i destruktywnej sytuacji.
Dlatego Brzeziński podkreśla, że dla wszystkich korzystne jest, by Stany Zjednoczone wciąż były gwarantem bezpieczeństwa w skali światowej i by kryzys amerykańsko-europejski w dziedzinie gospodarczo-finansowej został przezwycieżony.
Europa bez przywódcy
Mimo wszystkich niedociągnięc polityki amerykańskiej, Ameryka mimo wszystko jest świadomie zaangażowana w problematykę światową, Europa raczej nie.
Według gościa "Horyzontu" osłabienie więzów między USA a Europą i osłabienie względne Zachodu na rzecz Wschodu jest naturalnym procesem. Z drugiej strony wiele zależy od "świadomości politycznej, od celowości politycznej (…) i tutaj jest pewien brak'.
- Mimo wszystkich niedociągnięć polityki amerykańskiej, Ameryka mimo wszystko jest świadomie zaangażowana w problematykę światową, Europa raczej nie - zaznaczył Zbigniew Brzeziński. Europie brakuje geopolitycznej koncepcji świata i wyraźnego przywództwa, z którym USA mogłyby współpracować. - Takiej Europy nie ma - mówił gość programu.
Nie da się wskazać przywódcy Europy. Roli tej nie pełni prezydent Francji Nicolas Sarkozy (choć bardzo by tego chciał), ani zbytnio skoncentrowana na partykularnych interesach niemieckich kanclerz Angela Merkel, ani eurosceptyczny premier Wielkiej Brytanii David Cameron.
Gesty ważne, niezależnie od intencji
Nie jest ważne, czy to jest oznaka trwałej zmiany czy cyniczny oportunizm. (...) Gesty polityczne niezależnie od ich motywów, mają swoje konsekwencje. Czasem nawet zmieniają motywy.
Zbigniew Brzeziński skomentował też rosyjskie gesty w stosunku do Polski po katastrofie Tu-154. - Nie jest ważne, czy to jest oznaka trwałej zmiany czy cyniczny oportunizm. (...) Gesty polityczne niezależnie od ich motywów, mają swoje konsekwencje. Czasem nawet zmieniają motywy - powiedział politolog.
Jego zdaniem to stwarza „nową sytuację”, a ta sytuacja tworzy „nowe konsekwencje”. - Jeżeli Rosja chce normalnych, dobrych, sąsiedzkich stosunków, to bardzo proszę - mówił.
Brzeziński podkreślił, że Rosja to potężny i wielki kraj, ale przechodzący zarazem poważny kryzys demograficzny, świadomościowy i geopolityczny.
Patrioty nieważne
Z kolei odnosząc się do reakcji Rosji na baterię rakiet Patriot w Polsce stwierdził, że jeśli Moskwa zacznie nam wytykać motywy, Polska powinna zapytać Moskwę o manewry "Zapad 2009", gdzie symulowano m.in. inwazję na Zachód.
"Nie zadawajcie nam niepotrzebnych pytań i my nie będziemy tej sprawy poruszać" - to zdaniem Brzezińskiego właściwa odpowiedź.
Jego zdaniem umieszczenie w Morągu baterii Patriotów nie ma dużego znaczenia w stosunkach polsko-amerykańskich. - Jeżeli to nie było wymierzone przeciwko Rosji, to jakie to miało znaczenie poza symbolicznym? - pytał.
Bliski Wschód potrzebuje mediacji
Profesor mówił też o akcji zmierzającej do przełamania blokady morskiej Strefy Gazy. - To, co nastąpiło jest objawem niecierpliwości pewnej części Europy, w stosunku do konfliktu, który jest konfliktem bez końca - ocenił Brzeziński.
Jego zdaniem konflikt izraelsko-palestyński nie będzie rozwiązany w sposób bilateralny. - By uniknąć rozszerzenia się tego konfliktu, musi być interwencja od zewnątrz - powiedział. Podkreślił, że chodzi mu o interwencję amerykańsko-europejską.
Z tym jednak może być problem. Bo jak mówił gość "Horyzontu" przy komentowaniu problemów NATO: - Nie ma obecnie prawdziwego, poważnego dialogu strategicznego między Europą a Ameryką. A dlaczego? Bo nie ma Europy.
Rola ojca
Zapytany o rolę ojca - dyplomaty Tadeusza Brzezińskiego - dla kształtowania jego poglądów, powiedział, że nauczył go spokojnego i obiektywnego myślenia, nieopierania się na emocjach w polityce.
Zaznaczył, że ojciec był gorącym patriotą, obrońcą Lwowa, Piłsudczykiem (choć nie związanym z 1. Brygadą) i wyraźnym anty-antysemitą.
Mówiąc o swoim wkładzie w politykę światową zaznaczył, że jest dumny iż wypracowane przez niego koncepcja pokojowego zaangażowania była wprowadzana przez amerykańskich prezydentów. Polegała ona na tym, by "zaangażować się, by podważyć ustrój (ZSRR). Angażowanie się pokojowe na zewnątrz i podważanie od wewnątrz". Chodziło m.in. o korzystanie z jednej strony z dyplomacji, z drugiej strony z CIA do wspierania ruchów niepodległościowych na Wschodzie.
Zaznaczył, że koncepcja ta była stosowana nie tylko przez prezydenta Cartera (którego doradcą ds. bezpieczeństwa był Brzeziński), ale też np. prezydenta Reagana.
jak/fac
Źródło: www.tvn24.pl
Użytkownik Kukhuri Sirupate edytował ten post 06.06.2010 - 10:40
Napisano 07.06.2010 - 19:54
17:56, 07.06.2010 /TVN CNBC Biznes
Dr Zagłada: to kolejna odsłona kryzysu
NOURIEL ROUBINI WIESZCZY RECESJĘ W STREFIE EURO
Strefę euro czeka długi okres stagnacji gospodarczej, a nawet recesji - uważa Nouriel Roubini. Znany ekonomista, zwany "Doktorem Zagładą", gdyż przewidział globalny kryzys finansowy dodał, że podobne kłopoty czekają też Stany Zjednoczone - o ile Waszyngton nie zmieni polityki fiskalnej.
Najgorszy scenariusz Roubini dostrzega jednak dla strefy euro.
- Weszliśmy w kolejny etap kryzysu finansowego. Zwłaszcza strefa euro zmaga się z problemami wysokiego zadłużenia oraz dużych deficytów. Oczywiście, problemy występują też w innych globalnych gospodarkach, jednak te w strefie euro są najpoważniejsze - powiedział Roubini.
Ostatnio Roubini przewidywał, że Grecja sama nie poradzi sobie z kłopotami związanymi z ogromnym zadłużeniem i by uniknąć bankructwa, będzie potrzebować pomocy Unii Europejskiej lub Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
ram
Źródło: www.tvn24.pl
LIGA NARODÓW Jacek Stawiski
Kronika europejskiego kryzysu
Niemiecki tygodnik STERN publikuje właśnie elektryzującą kronikę, dzień po dniu, dramatycznych negocjacji i sporów w Unii Europejskiej i w Ameryce w celu uratowania pieniądza euro przed kompletnym załamaniem i de facto rozpadem europejskiej unii walutowej. W zgodnej opinii znawców polityki światowej w dłuższej perspektywie rozkład strefy euro oznaczałby postępujący rozkład samej Unii.Nerwowy wyścig do ratowania euro odbył się na kilku poziomach. Najpierw konieczne było wsparcie budżetu greckiego. Potrzebna do tego była zgoda poszczególnych państw UE jak i państw Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a więc także Ameryki. Potem w dramatycznych, często brutalnych rozmowach główne potęgi Europy i strefy euro – Niemcy i Francja – uzgodniły pakiet stabilizacyjny dla pieniądza europejskiego na astronomiczną sumę 750 miliardów euro. Największym zwycięzcą tych gorących dni jest Sarkozy, który zgodnie z francuską tradycją domaga się cały czas większej kontroli państwa i samej Unii nad europejskimi gospodarkami. Francja jest także zwolennikiem zadłużania się w celu ożywienia koniunktury. W Niemczech, które tradycyjnie w Europie uchodzą za strażnika dyscypliny finansowej, z przerażeniem skonstatowano, że euro opiera się na wątłych podstawach i że euro może nie być tak stabilną walutą, jak niemiecka marka.
Euro-kryzys ma skalę globalną. Już na początku maja w Oval Office w Białym Domu prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama otrzymywał raporty od członków rządu na temat możliwego załamania europejskiej gospodarki, już nie tylko Grecji, Hiszpanii czy Portugalii. Upadek państw euro-strefy w konsekwencji oznaczałby faktyczny koniec ożywienia gospodarczego w Ameryce i na świecie. Rozkład unii walutowej byłby większą katastrofą dla światowej ekonomii niż plajta kolosów z Wall Street w drugiej połowie 2008 r. To dlatego amerykański prezydent osobiście zaangażował się w ratowanie pieniądza euro. W trybie nadzwyczajnym dzwonił do Berlina, Paryża i do Madrytu. Europa znalazła się pod wielką presją nie tylko ze strony USA. W czasie parady moskiewskiej 9 maja Miedwiediew i Hu Jintao stanowczo zażądali od kanclerz Merkel szybkiego działania i wsparcia euro. W interesie Chin i Rosji jest przecież silne euro jako równowaga dla amerykańskiego dolara.
Skutki ostatniego majowego załamania są dramatyczne dla samej Unii. Jak zauważa opiniotwórczy Economist, w Niemczech rośnie zniechęcenie do europejskiego projektu. Powodzenie Wspólnoty Europejskiej i trwałe wpisanie Niemiec (zwłaszcza zjednoczonych) w silną Unię jest fundamentem Unii. Ale wiara w Europę w Niemczech słabnie. Economist pisze, że Europa ponownie staje w obliczu starego wyzwania – czyli problemu Niemiec.
Europa mimo Lizbony ponownie staje się bardziej sojuszem państw niż Unią. Nie przegapmy tej zmiany. Jeśli do tego dołożymy tektoniczne ruchy na Wschodzie, gdzie Ukraina dokonała zasadniczego dryfu w stronę Rosji i de facto została zfinlandyzowana, to odsłania się nam skala wyzwań wokół naszych granic. To zaiste niezwykle istotny moment w polityce międzynarodowej.
To naturalne, że od kilku tygodni naszą uwagę zajmują w zasadzie trzy sprawy – katastrofa smoleńska, przyspieszone wybory prezydenckie i wreszcie wielka powódź. To naturalne, że w zasadzie nie dostrzegamy na co dzień innych wydarzeń. Byłoby jednak wielkim błędem, gdybyśmy nie zauważyli i zignorowali skalę kryzysu, w jakim w ostatnich tygodniach, na skutek załamania budżetu Grecji, znalazła się Unia Europejska. Nie ma przesady w opiniach, że Unia przeszła głęboką transformację, której skutki odczujemy w miarę szybko.
Redakcja TVN 24.pl informuje, że wypowiedzi dziennikarzy zamieszczone w blogu portalu TVN24.pl są wyrazem ich osobistych poglądów i nie należy ich identyfikować z linią programową redakcji.
Źródło: Jacek Stawiski - blog
Użytkownik Kukhuri Sirupate edytował ten post 07.06.2010 - 20:23
Napisano 13.06.2010 - 09:43
Nowy premier Naoto Kan ostrzegł w piątek, że Japonii grozi kryzys spowodowany przez kolosalny dług publiczny; kraj potrzebuje finansowej restrukturyzacji, by uniknąć "kryzysu w stylu greckim" - podało internetowe wydanie BBC News.
"Zdumiewający dług publiczny naszego kraju jest kolosalny" - powiedział nowy premier w swym pierwszym ważnym wystąpieniu przed Zgromadzeniem Narodowym. Podkreślił, że kondycja finansów publicznych Japonii jest najgorsza wśród wszystkich państw rozwiniętych.
Dług publiczny Japonii stanowi obecnie dwukrotność jej PKB.
Przez 20 lat rząd w Tokio zaciągał pożyczki, by ożywić gospodarkę i walczyć ze stagnacją. W ten sposób stosunek publicznego zadłużenia do PKB Japonii jest najgorszy wśród krajów uprzemysłowionych - przypomina BBC News.
* Wiadomości z kraju i ze świata
Kan ostrzegł japońskich parlamentarzystów, że Japonii grożą takie problemy finansowe, jak niektórym krajom europejskim.
"Trudno będzie kontynuować naszą politykę fiskalną polegając głównie na emisji obligacji państwowych" - powiedział premier, były minister finansów, ostrzegając, że przy zachowaniu tak wysokiego długu Japonia może stracić zaufanie rynków.
Ewentualnie wdrożenie przez Tokio polityki drastycznych oszczędności może rozczarować USA - komentuje BBC. Amerykański minister finansów Timothy Geithner wezwał niespełna tydzień wcześniej kraje o silnych gospodarkach, jak Japonia, Chiny i Niemcy, do zwiększenia wydatków, by pobudzić globalną ekonomię.
Napisano 13.06.2010 - 09:54
Napisano 13.06.2010 - 14:16
jednoczenie krajów w globalny rząd
0 użytkowników, 5 gości, 0 anonimowych