Skocz do zawartości


Zdjęcie

W jakim kierunku to wszystko podąża?


  • Please log in to reply
14 replies to this topic

#1

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Witam, pozwoliłem sobie na założenie tego tematu, aby podzielić się z Wami moimi poglądami. Będzie to dotyczyło naszego społeczeństwa - tego co się z nim dzieje. Chciałbym się zapytać czy czujesz się bezpiecznie w naszym kraju? Chciałbym się zapytać czy według Ciebie służby porządkowe, medyczne działają według Ciebie skutecznie? Czy według Ciebie przestępcy dostają surowe i sprawiedliwe kary, czy może są lepiej traktowani niż prawi obywatele? Żyjemy w świecie prawa, sprawiedliwości, pokoju? Tak? W takim razie możesz sobie spokojnie wyjść nocą, pospacerować po mieście? Czy masz pewność, że nic Ci się nie stanie? Nie masz choć trochę lęku w sobie, że może ktoś Cię napaść? Jeśli odpowiedziałeś tak, to znaczy, że chyba nie jesteśmy tak bezpieczni jak powinniśmy. Możesz być napadnięty, pobity, zabity, jest duże prawdopodobieństwo, że sprawcy uciekną, a Ty będziesz cierpiał - albo i leżał w piachu. Oni będę dalej patrzeć na świat, a Ty nie. Tylko broń Boże się nie broń, bo jeszcze któregoś pobijesz, oni podadzą Cię do sądu o napad i pójdziesz siedzieć, zmarnujesz sobie życie. Sprawiedliwe co nie? A sprawiedliwe jest to, że kobieta zostanie zgwałcona, sprawca pójdzie do więzienia na 8 lat ( a wyjdzie po połowie odsiadki), a ona będzie miała zryte do końca życia? Każdy facet będzie dla niej potencjalnym wrogiem. Sprawiedliwe zadośćuczynienie, co? Dlaczego my musimy żyć w takim świecie? Prawi obywatele, którzy żyją spokojnie, uczciwie muszą współżyć z takim bydłem, które nie wnosi nic dobrego, wręcz przeciwnie. Kolejna sprawa, służby porządkowe, medyczne. O sądzie już wspomniałem jak to sprawiedliwie kara przestępców, więc na ich temat nie ma się co rozpisywać dalej. Policja, obrońca obywatela? Akurat. Wiadomo część z nich należycie wypełnia obowiązki, ale reszta? Przestępców dobrze traktują, a niewinnych obywateli, których dręczą bez powodu, albo nie pomagają im tak jak należy? Nasza kochana służba zdrowia? Fakt w wielu przypadkach bardzo dobrze się spisują, ale co z resztą? Co z doktorkami, dla których ogromnym wysiłkiem jest pomoc pacjentowi? Często przez nich to ludzie umierają, bo im się czegoś nie chciało zrobić. To jest taka rosyjska ruletka. Trafisz na humorek pana doktora - będziesz żyć. Nie trafisz - możesz iść do piachu. Ludzie, którzy mają obowiązek nam pomóc nie robią tego? Więc jak nasze społeczeństwo ma prawidłowo funkcjonować? Ta nasza władza też za wiele nie robi, aby pozmieniać te chore przepisy, zrobić coś dla obywatela. Tylko przed wyborami są tacy fajni. Dlaczego ludzie nie mogą żyć w zgodzie, psychopaci chodzą po ulicach i terroryzują ludzi? Gdzie jest ten błąd? Dlaczego to wszystko tak wygląda? Obawiam się o to jak to będzie wyglądać w przyszłości... Ludzie to nie zwierzęta, które zabijają, aby przetrwać. Oni zabijają dla chorych poglądów (Adrew Breivick), dla zabawy, dla pieniędzy. Zwierzęta są neutralne, one nie potrafią myśleć racjonalnie. Ludzie są dobrzy, albo źli. Dobrzy np. nawet mając broń do samoobrony mogliby nie bronić się, bo nie mogliby kogoś zranić, mimo że mają także odruchy bezwarunkowe jak zwierzęta. Ci źli robią krzywdę ludziom nawet bez mrugnięcia okiem, są bez empatii, nie zależy im na niczym i na nikim. Czy to wszystko co się dzieje, można byłoby zmienić? Można, ale potrzeba do tego jedności ludzi, bo bez tego nic nie da się zmienić. Jeżeli ludzie tego nie pojmą nigdy nie będzie pokoju na świecie, zło będzie triumfować, nie będzie tego czego wszyscy pragniemy - utopii - szczęścia, pokoju, bezgranicznego bezpieczeństwa... Co o tym sądzicie?

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 20.08.2011 - 14:23

  • -1



#2 Gość_Anima Damnata

Gość_Anima Damnata.
  • Tematów: 0

Napisano

(...)każdy powinien żyć swoim życiem ze swoimi poglądami, jednak człowiek to bardzo wścibska istota i cieszą ją problemy innych, a poza tym odczuwa wielką zawiść, jeżeli komuś powodzi się lepiej. Tego nie da się wyplewić, dzięki czemu świat jest coraz okrutniejszy. Armagedon nadchodzi i jest już naprawdę bliski to tylko kwestia czasu.


Odpowiadam ci cytatem, z którym się w 100% zgadzam, jest to wypowiedź pewnego muzyka i wg mnie trafnie odpowiada na pytanie: "W jakim kierunku to wszystko podąża?" oraz dotyczy naszego społeczeństwa - tego co się z nim dzieje.
  • 0

#3 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Coś do tematu.

Joanna Cieśla dla POLITYKA.PL - 18 sierpnia 2011

WYWIAD: Nasza narodowa bylejakość
Polski kult niekompetencji

Rozmowa z prof. Bogdanem Wojciszke, psychologiem, o tym, dlaczego Polacy ignorują normy i nie wierzą, że granie fair się opłaca.

Joanna Cieśla: Z wydarzeń ostatnich miesięcy można wysnuć wniosek, że w naszym społeczeństwie panuje epidemia niekompetencji i braku profesjonalizmu, także w sprawach wagi państwowej, dotyczących życia ludzi. Wyróżniamy się pod tym względem na tle innych?


Prof. Bogdan Wojciszke: Nie ma badań, które by nas porównywały z innymi społeczeństwami. Ale z pewnością można powiedzieć, że trwałym elementem naszej kultury jest nie tyle niekompetencja, ile brak poszanowania dla kompetencji i profesjonalizmu. Nie doceniamy tego, ignorujemy, albo wręcz traktujemy jako coś niewłaściwego. Widać to w całym mechanizmie katastrofy smoleńskiej, ale też w innych dziedzinach – poczynając od braku koordynacji remontów dworców i budowy autostrad, poprzez deprecjonowanie indywidualnego sukcesu, skończywszy na polityce personalnej i mianowaniu na najwyższe stanowiska osób bez przygotowania. Bogdan Klich, który nie ma pojęcia o wojskowości, był trzy lata ministrem. Szefową resortu zdrowia jest była ordynator lokalnego szpitala, a ministrem edukacji - dyrektorka szkoły. Jeśli dodać do tego takie zjawiska jak zarzucenie pomysłu budowy apolitycznej służby cywilnej, dzięki której wiele dojrzałych demokratycznych państw działa sprawnie, a z drugiej strony powszechne jeszcze od moich czasów szkolnych przyzwolenie na ściąganie, powstaje spójny, mało budujący obraz naszych postaw. Ludzie nie wierzą, że przestrzeganie reguł jest korzystne, że dzięki temu wszystkim może się żyć lepiej – i osobiście i społecznie.

Z czego to wynika?

Między innymi z historii – jedną z takich dawnych przyczyn jest brak grup społecznych, dla których przestrzeganie reguł było korzystne. W przeszłości polskie mieszczaństwo było słabe, dziś słaba jest klasa średnia.

Dlaczego akurat słabość mieszczan ma takie znaczenie?

Bo przekonanie, że przestrzeganie reguł jest korzystne, krzewią w społeczeństwie grupy, które w tym przestrzeganiu widzą osobisty sens. Muszą być duże, żeby taką wiarę zaszczepiać innym. W systemie feudalnym bardzo nieliczni, kilka procent społeczeństwa odnosi korzyści, a reszta – chłopstwo, niezależnie od swoich wysiłków - żyje na poziomie minimum egzystencji. U nas system feudalny trwał niesłychanie długo, dopiero w latach 60 XIX w. zniesiono poddaństwo. W krajach Zachodu mieszczaństwo, grupa, która mogła odnieść osobiste korzyści z grania fair, było już wtedy silne. I decydowało o kształcie demokracji. Teraz na tym miejscu jest – niestety, też bardzo nieliczna w krajach postkomunistycznych - klasa średnia. Pamiętam, jak na początku lat 90. różni ludzie z USA przyjeżdżali kształcić polskich menedżerów i w pierwszym zdaniu mówili, że podstawą gospodarki wolnorynkowej jest uczciwość i przestrzeganie reguł. Słuchaczy to zdumiewało.

Jako historyczne wytłumaczenie naszego oporu wobec reguł przywołuje się też komunizm, w którym respektowanie reguł często uznawano za przejaw kolaboracji. Zastanawiam się, czy to jednak nie za krótka perspektywa?

Za krótka. Bo na pewno znaczenie miał też ten przypadek dziejowy, że w pierwszej połowie XIX w., gdy kształtowały się nacjonalizmy – czyli poczucie identyfikacji z narodem, do którego się należy - byliśmy pozbawieni własnego państwa. A brak państwowości, porządku społecznego, który moglibyśmy traktować jako własny, doprowadził do tego, że reguły traktowaliśmy jako coś obcego, czego przestrzeganie jest niewskazane.

Ktoś zwrócił mi uwagę, że Adam Mickiewicz wytykał to Polakom już w latach 30. XIX wieku, wkładając w usta Sędziego w „Panu Tadeuszu” zdanie: „Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie, Ja z synowcem na czele i jakoś to będzie!”. Miał to być ironiczny przytyk do polskiej improwizacji.

Upadek Rzeczpospolitej był powolny. Już dobre 200 lat przed zaborami reguły nie działały. Ponad sto lat przed pierwszym zaborem wprowadzono antyustrojową zasadę liberum veto. Tym bardziej więc zawężanie sprawy do komunizmu jest uproszczeniem i to nieprawdziwym. Bo, gdy się patrzy w analizy socjologiczne upadku tamtego systemu, to główną przyczyną było to, że władza przestała spełniać swoje elementarne funkcje. Mitem jest polskie przekonanie, że zawsze byliśmy antykomunistyczni. W czasach Edwarda Gierka większość społeczeństwa była za realnym komunizmem. Co wcale nie przeszkadzało nam spostrzegać władzy jako narzuconej, a systemu jako nieprawomocnego - to po prostu nasza dość trwała cecha. Tu akurat są dobre porównania międzynarodowe: w USA 66 proc. ludzi wierzy w to, że system jest banalnie sprawiedliwy, a w Polsce - 2 proc.

Co to znaczy banalnie sprawiedliwy?

Chodzi o wiarę w to, że cnota zostaje nagrodzona. Że ten, kto się stara, odniesie sukces. Że jeśli ktoś odnosi sukces, to znaczy, że się starał. Kultura amerykańska produkuje szereg mitów, które podtrzymują porządek społeczny – na przykład, że jeśli ktoś jest bogaty, to jest też mądry.

Znany przedsiębiorca – Polak - mówił mi kiedyś, że wybrał karierę w biznesie dlatego, że uznał, że to ten obszar życia publicznego, w którym wzajemne relacje są najbliższe temu, jak powinny wyglądać.

Ja też tak uważam. Trudno sobie wyobrazić sukces przeciętnego przedsiębiorcy, który by nie dotrzymywał umów, nie spłacał długów, nie stosował się do elementarnej zasady wzajemności – że za wyświadczoną przysługę trzeba się odwdzięczyć.

A jednak powszechne jest w Polsce przekonanie, że to działa inaczej. Że w biznesie odnosi sukces ten, kto przechytrzy innych.

To przekonanie skupia się na widowiskowych przykładach odstępstwach od tych reguł, na ich łamaniu. Takie incydenty się zdarzają, ale gdyby cały system składał się z łamania reguł, to by po prostu nie działał. To niemądre myślenie – tępienie indywidualnej przedsiębiorczości przez to, że się ją sadza na ławie oskarżonych.

Wróćmy do wiary w sprawiedliwy świat. Jest z nią jeden problem – świat nie jest sprawiedliwy.

Nie ulega wątpliwości, że wiara w to, że jest, to pewne złudzenie. W każdym razie nie sprawdza się to we wszystkich przypadkach. Ale są kultury, które bardzo starają się, aby się sprawdzało. I działa tu zdumiewająco prosty mechanizm. Jeśli ktoś wierzy, to się bardziej stara, a jak się stara, to mu więcej wychodzi. Amerykanie mają kult kompetencji posunięty do tego stopnia, że podręcznik do pisania artykułów i książek dla naukowców liczy u nich ponad 400 stron. Przyjechaliśmy kiedyś z kolegą do amerykańskiej koleżanki prosto z lotniska, akurat kończyło się jej przyjęcie urodzinowe. Kolega wdał się w rozmowę z jednym z profesorów i skończyła się ona tak, że o godzinie 22. pojechali na wydział, żeby poprawić jego prezentację. Bo wyszło w rozmowie, że można ją lepiej zrobić. Czy wyobraża sobie pani, żeby komuś w Polsce chciało się o 22. jechać do pracy, żeby poprawić cudzą prezentację? Podczas, gdy Amerykanie i Brytyjczycy produkują dużo mitów usprawiedliwiających porządek społeczny, nasze mity raczej go delegitymizują. Jeśli zostajesz ministrem, to mówią, że jesteś Żydem, jeśli zarobisz, mówią, że jesteś złodziejem. Powszechnie powtarzane w Polsce zdanie, że pierwszy milion trzeba ukraść, nie funkcjonuje w angielskim. Ideałem moralnym u nas jest ktoś nisko w hierarchii społecznej i biedny – czyli sprzątaczka, najlepiej moralnie oceniana.

Prosi się, żeby to tłumaczyć dominującym wyznaniem. Katolicyzm gloryfikuje ubóstwo, protestantyzm przedstawia zamożność jako przejaw łaski Boga.

To prawda, na gruncie protestantyzmu praca była formą modlitwy. Jest stara teza Maxa Webera, że duch protestancki był zapleczem kapitalizmu. Ale wielu historyków uważa, że było odwrotnie – że kapitalizm sprzyjał protestantyzmowi. A jeszcze inni twierdzą, i ci są chyba najbliżej prawdy, że to niezależne, bo i kapitalizmowi, i protestantyzmowi sprzyjała po prostu decentralizacja władzy – w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii.

Religia może więc mieć znaczenie, ale raczej pośrednie. Na upartego można też z nią wiązać inną charakterystyczną naszą cechę - specyficzną tożsamość Polaków jako ofiar. Ale ja raczej znów odwołałbym się do braku państwowości w początku XIX w., kiedy narody budowały swoje współczesne mity założycielskie. Nasza tożsamość przybrała kształt specyficzny, poczuliśmy się nie podmiotem dziejów, a ich przedmiotem, obiektem cudzych oddziaływań, zwłaszcza ataków. I to doprowadziło do skoncentrowania naszej mitologii na klęskach. I na tragicznych postaciach, które się starały, ale im się nie udało.

Gdy człowiek stawia się na pozycji ofiary, dzieją się z nim rzeczy niepokojące. Na przykład ucieka od odpowiedzialności za własne losy: los ofiary jest nie do pozazdroszczenia, więc przecież sam go sobie nie zgotowałem, zaczynam szukać winnych na zewnątrz; przy katastrofie smoleńskiej to widać w sposób niezwykle uderzający. Od mojego dzieciństwa wielkim świętem narodowym był 1 września, co tutaj świętować? Dziś czcimy zakończone klęską Powstanie Warszawskie.

Nie czcimy klęski Powstania, tylko dzień jego wybuchu, kiedy Polacy powiedzieli dość okupantom. A z drugiej strony Amerykanie też celebrują Pearl Harbour, a Japończycy Hiroszimę.

Ale proszę spojrzeć, ile jednoznacznie pozytywnych momentów pomijamy. Tylko raz, 2 lata temu, hucznie uczciliśmy 20. rocznicę wyborów 4 czerwca, kiedy społeczeństwo dokonało demokratycznej zmiany ustroju bez kropli krwi. Rok w rok świętujemy za to Konstytucję 3 Maja, nawet mamy z tej okazji wolne, choć ona nigdy nie weszła w życie. A naszym panteonie jedyna postać w ostatnim czasie, która odniosła sukces, to Jan Paweł II. Łatwość rozdęcia pamięci Lecha Kaczyńskiego po jego śmierci pokazuje dużą wrażliwość Polaków na taki scenariusz.

Co gorsza, ofiara uważa też, że cierpieniem wniosła już wkład w dzieje – że zrobiła swoje. Dlatego niczego nie należy od niej wymagać, nie musi się ona starać. Ofiara, wreszcie, patrzy na świat z perspektywy moralnej. Zwraca uwagę na to, czy ktoś jest dobry, czy zły, czy krzywdzi innych, czy im pomaga. Tylko taki sposób myślenia umożliwia jej zachowanie pozytywnego obrazu siebie. Bo gdyby patrzyła na świat pod kątem kompetencji, musiałaby uznać, że jest mało sprawna, skoro komuś udało się ją skrzywdzić. A kompetencja i moralność to najważniejsze cechy, na które zwracamy uwagę, oceniając ludzi.

Przywódców politycznych też?

Oczywiście. Jednocześnie wiele badań mojego zespołu, a także innych, dowodzi, że kiedy człowiek skupia się na tym, czy ludzie są moralni, to przestaje zwracać uwagę na to, czy są kompetentni. I odwrotnie. Zachowujemy się, jakby moralność wykluczała kompetencję, choć przecież wcale tak nie musi być. Do tego, jeśli ktoś najpierw da 100 zł na biedne dzieci, a potem ukradnie komuś 100 zł, to uznamy, że taka osoba mimo wszystko jest złodziejem. Uważamy, że zły uczynek więcej mówi o tym, jaki ktoś jest naprawdę, niż dobry. Dlatego ci, którzy mają skłonność do moralizacji, widzą świat jako gorszy. Gdy patrzymy z perspektywy sprawności, jest odwrotnie. Jeśli uczeń raz odpowiedział dobrze, a potem źle, uznamy, że jest zdolny, tylko za drugim razem pytanie mu się nie trafiło. Pozytywy bardziej się liczą.

Bo nie jest możliwe, żeby ktoś bez kompetencji czy zdolności miał wysokie osiągnięcia.

Właśnie. Dlatego ci, którzy patrzą na świat w kategoriach sprawności, żyją w lepszym świecie. Jeśli jednak patrzymy na świat z pozycji ofiary, przyjmujemy perspektywę moralną i widzimy świat jako gorszy. A to nas utwierdza w pozycji ofiary.

Zaniedbania, które doprowadziły do katastrofy smoleńskiej, brak koordynacji inwestycji, chaotyczna polityka personalna to tego symptomy w życiu publicznym?

Tak. Choć niechęć do kompetencji może pochodzić z jeszcze jednego źródła: niezależna sprawność jest źródłem władzy. Szef rządu, który powołuje samych kompetentnych ministrów naraża się na osłabienie swojej pozycji (proszę zwrócić uwagę, że wszyscy premierzy w ostatnich 20 latach powoływali dobrych ministrów tylko w jednej dziedzinie – finansów, bo to bardzo abstrakcyjna dziedzina; ze wszystkimi innymi wierzą, że jakoś sobie dadzą radę). Ma więc przed tym dość zrozumiałą niechęć, bo jeden z negatywnych aspektów demokracji jest taki, że politycy muszą myśleć w planie krótkoterminowym, żeby wygrywać wybory. Gdyby powołać kompetentnych ludzi od wszystkiego, to do czego byłby potrzebny szef partii? To strukturalny kłopot demokracji, który dotyka wszystkich, także obecny rząd.

Inni jakoś sobie z tym radzą.

Tak, na przykład dzięki autentycznej służbie cywilnej, której członkowie obejmują stanowiska do bardzo wysokiego szczebla. To zapewnia sprawne funkcjonowanie państwa.

Chce pan powiedzieć, że u nas idzie ku coraz gorszemu?

Nie, przeciwnie. W perspektywie ostatnich 20 lat teraz jest czas, kiedy – mimo wszystko - kompetencja nabiera coraz większego znaczenia w życiu publicznym. Przytomniejsza część społeczeństwa zapewne tak właśnie odczyta raport komisji Jerzego Millera: patrzcie, jaka kompetencja jest ważna, jak to fatalnie, gdy się na nią nie zwraca uwagi, jak to ważne, żeby ją przywrócić publicznemu dyskursowi. Idzie więc ku lepszemu - choć wolałbym, aby to się działo szybciej i sprawniej.

Prof. dr hab. Bogdan Wojciszke jest dziekanem wydziału zamiejscowego Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie. Autor licznych badań dotyczących spostrzegania i oceniania ludzi, bliskich związków uczuciowych, psychologii władzy, postawy Polaków wobec przekształceń własnościowych, produktywności i godności jako wartości etycznych współczesnego społeczeństwa polskiego.

Źródło: www.polityka.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 20.08.2011 - 19:19

  • 2

#4

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ciągłe narzekanie mnie zaczyna dobijać. Zamiast tworzyć coś dobrego, ludzie narzekają na to co jest złe.

Ciągłe poszukiwania tego co jest złe w innych, w systemie, w otoczeniu. Z każdej strony słyszę ciągle, że za granicą jest lepiej/ładniej/fajniej. Rzygam już tym.

Osobiście nie mam zamiaru nikogo zmieniać, tylko próbuje zachowywać kompetencje w tym co robię. To zaraża innych, wchodząc im na ambicje.
  • 0



#5 Gość_Anima Damnata

Gość_Anima Damnata.
  • Tematów: 0

Napisano

Wiesz, ja tak nie myślę, myślę ,że w Polsce nie ma na taką skalę jak w Europie Zach. czy USA - pogoni za pieniądzem; inaczej wyścigu szczurów. Spójrz na człowieka, który nie ma zbyt dużo, ale ma rodzinę i ma dla kogo żyć - taki człowiek i bez pieniędzy może być szczęśliwy (o ile nie jest to rodzina patologiczna). Ludzie na "zachodzie" gonią za pieniądzem po trupach - i co takiemu człowiekowi po pieniądzach, kiedy jest to rozwodzie, dzieci nie chcą go znać itd.
Ale po 89' analogiczne jak po 966r. Polska zaczęła przejmować kulturę tzw. "Europejską". Apogeum tego zjawiska przypadło na 1 maja 2004r. - każdy wie o co chodzi. A jak jest każdy widzi.
  • 1

#6

Nate.
  • Postów: 54
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mam podobne myśli co Ty, WithinTemtation. Ale co my, zwykli szarzy ludzie możemy z tym zrobić? To nie jest pytanie retoryczne, naprawdę chciałbym coś zrobić, ale co?
  • 0

#7

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

Witam, widzę urodziłeś się w 1995 roku i widzisz teraz zło i zły kierunek.

To może ja Cię uświadomię, że w latach 90-tych było o wiele bardziej niebezpiecznie. Czyli dla kogoś kto żyje dłużej niż Ty na tym świecie to nie obecne lata są najgorsze bo gorzej już było.

Innymi słowy jeżeli w latach 90-tych było bardziej niebezpiecznie niż teraz. To sam sobie odpowiedz na pytanie, do czego to wszystko podąża ?

Oczywiście można wrócić i do lat 80-tych i tu bazując aby na opowieściach rodziców stwierdzić, że było jeszcze bezpieczniej bo przestępców walili pałami po łbach i spokój był. Owszem wtedy moja Mama chodziła po ciemku ulicami i niczego się nie bała.

Więc jak widzisz punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.

Generalnie więc, do Twojej utopii najbliżej komunie gdzie trzyma się krótko wszystkich :) Spokojnie, historia zatacza kręgi, Unia Europejska zmierza właśnie z powrotem do tego :) Demokracja jest ok, ale tylko przy wysokim rozwoju edukacji, szczególnie tej od rodziców otrzymanej a nie od szkoły. A jak wiadomo teraz UE zmierzy się ze zjawiskami jak niedawno w UK, gdzie młodzi napływowi, którzy olali tą edukację rozwalą wszystko :) Chyba, że wróci pałowanie na ulicę a nie przyglądanie się policji jak wszystko niszczą.
  • 5

#8

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

No właściwie z tym się nic nie da zrobić. Ale trzeba szukać w tej nienawiści międzyludzkiej humorystycznych aspektów ;) Nagranie z mojego miasta :D


  • 1



#9

żaba.
  • Postów: 1070
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czy to wszystko co się dzieje, można byłoby zmienić? Można, ale potrzeba do tego jedności ludzi, bo bez tego nic nie da się zmienić. Jeżeli ludzie tego nie pojmą nigdy nie będzie pokoju na świecie, zło będzie triumfować, nie będzie tego czego wszyscy pragniemy - utopii - szczęścia, pokoju, bezgranicznego bezpieczeństwa... Co o tym sądzicie?

Moim zdaniem nie można tego zmienić. Ludzie mają to w genach od zarania dziejów i żadne uświadomienie nic tu nie da.. może na chwile coś zmieni, ale nic po za tym raczej. Będą zabijać, ginąć..



ps WithinTemptation, bez kitu totalna porażka..

Użytkownik Ronaldo edytował ten post 22.08.2011 - 15:27

  • 0

#10

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

nie będzie tego czego wszyscy pragniemy - utopii - szczęścia, pokoju, bezgranicznego bezpieczeństwa... Co o tym sądzicie?


Nuda, proponujesz czerwony zamordyzm - gdzie tu wolność ?
  • 0



#11

Ill.

    Nawigator

  • Postów: 1656
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Moim zdaniem nie można tego zmienić. Ludzie mają to w genach od zarania dziejów i żadne uświadomienie nic tu nie da.. może na chwile coś zmieni, ale nic po za tym raczej. Będą zabijać, ginąć..

Wszystko można zmienić.
Pisząc, że ludzie są genetycznie uwarunkowani do zabijania, robisz z ludzi niewolników ich własnego DNA, którzy robią to do czego zostali zaprogramowani i niczym się nie muszą przejmować. Na sali sądowej, gdzie oskarżonym jest seryjny morderca raczej nie przejdzie argument, że za to są odpowiedzialne jego geny :P

Czy to wszystko co się dzieje, można byłoby zmienić? Można, ale potrzeba do tego jedności ludzi, bo bez tego nic nie da się zmienić. Jeżeli ludzie tego nie pojmą nigdy nie będzie pokoju na świecie, zło będzie triumfować, nie będzie tego czego wszyscy pragniemy - utopii - szczęścia, pokoju, bezgranicznego bezpieczeństwa... Co o tym sądzicie?

Jak zmienić świat? Wystarczy pokazać ludziom, że ich działania mają znaczenie.

Użytkownik Ill edytował ten post 22.08.2011 - 15:45

  • 0

#12

kuki.
  • Postów: 198
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zacytuję refren jednej z piosenek Michaela Jacksona :

"I'm starting with the man in the mirror
I'm asking him to change his ways
And no message could have been any clearer
If you wanna make the world a better place
Take a look at yourself, and then make a change"

Tylko w ten sposób można coś zmienić, jeżeli będziemy się oglądali na innych to nic się nie zmieni, dlatego zmianę świata należy zacząć od człowieka w lustrze !
  • 1

#13 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Naprawdę też bardzo chciałbym wiedzieć "urwa ać" - kto na tej pieprzonej planecie ciągnie za sznurki?
Kto ma taką władzę i jednoczesnie tak bardzo się boi, że chce m.in odebrać zwykłym ludziom prawo do obrony, ochrony siebie, swoich bliskich, prawo do broni !!! Prawo do godnego życia. Też chciałbym wiedzieć.

To co dziś robią na świecie wielkie lobby finansowo-osobowe, potężne, wszechmocne korporacje wspierane rządowymi armiami (USA) to nic innego jak krzewienie po całej planecie nie nowej ale za to dobrze funkconującej fasady "demokracji", łudząco przypominającej ten ustrój a jednak autorytarny, totalitarny twór władzy, czyniącej z nas "malućkich" niewolników "pełną piersią". Taki mały przystanek przed wprowadzeniem "total control" i New World Order.

To "gó....no" nazywa się i jest zdefiniowane. Więcej tutaj - demokracja totalitarna.

  • 0

#14 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Jacek Żakowski - 30 września 2011

Czy po kryzysie czeka nas wojna
Jaka to wojna?


Minister Jacek Rostowski zbulwersował Polaków wizją wojennej katastrofy jako możliwego następstwa kryzysu i upadku projektu europejskiego. Nareszcie! Na Zachodzie nie zrobiło to wielkiego wrażenia. Tam o kryzysie od dawna mówi się i pisze z powagą i obawą. Na tle codziennego szczebiotu większości polskich polityków oraz publicystów krajowe echa wypowiedzianych w Brukseli słów Rostowskiego okazały się niemal piorunujące. Po polsku histeryczne i przygnębiająco zgodne.

Kiedy trzy lata temu wybuchł obecny kryzys, polska debata ekonomiczna ciążyła ku tezie, że kryzysu nie ma, jest tylko problem amerykańskiego rynku hipotecznego, amerykańskiego sektora finansowego, niezrównoważonego budżetu Ameryki. Kiedy Europa zaczęła mieć kłopoty, w Polsce dominował pogląd, że to tylko zakażenie, a my jesteśmy bezpieczni, bo nasze powiązania z międzynarodowymi rynkami są ograniczone i poddane surowym rygorom. Kiedy wielkie wykupy i interwencje rządów na rynku bankowym przyniosły uspokojenie, podczas debaty emerytalnej z ministrem Rostowskim Leszek Balcerowicz orzekł, że kryzys się skończył. W polskiej debacie chętnie tę myśl podchwycono. Gdy Irlandia oraz kraje PIGS (Portugalia, Włochy, Grecja i Hiszpania) popadły w kłopoty, w Polsce zwyciężył pogląd, że jest to kara za niezrównoważenie budżetów wynikające z lenistwa i nieuczciwości Południa. Teraz, kiedy trudno jest w Europie znaleźć kraj, który kłopotów nie ma, mówi się, że to wina niedopracowanego projektu europejskiej waluty. Wszystko to jest prawda. I wszystko to jest złudzenie.

Więcej tutaj i tutaj


  • 0

#15

Kaluzhinsky.
  • Postów: 19
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano


Czy to wszystko co się dzieje, można byłoby zmienić? Można, ale potrzeba do tego jedności ludzi, bo bez tego nic nie da się zmienić. Jeżeli ludzie tego nie pojmą nigdy nie będzie pokoju na świecie, zło będzie triumfować, nie będzie tego czego wszyscy pragniemy - utopii - szczęścia, pokoju, bezgranicznego bezpieczeństwa... Co o tym sądzicie?

Moim zdaniem nie można tego zmienić. Ludzie mają to w genach od zarania dziejów i żadne uświadomienie nic tu nie da.. może na chwile coś zmieni, ale nic po za tym raczej. Będą zabijać, ginąć..



ps WithinTemptation, bez kitu totalna porażka..


Zachowania patologiczne nie generują geny tylko Środowisko jakie otacza danego człowieka. Pod terminiem Środowisko mam na myśli trzy wzajemnie powiązane rzeczy: środowisko (czyli otaczający nas świat: ludzie, bliscy, przyjaciele, nauczyciele, postacie z internetu i TV itd.), potrzeby (czyli to czego potrzebujemy generuje nasze zachowania. Proponuje zapoznać się z piramidą potrzeb Abrahama Maslowa) i wolna wola/wybór (to my wybieramy zachowanie. A wybieramy je na podstawie tego co dostarcza nam środowisko i jakie potrzeby są w nas niezaspokojone). Te trzy punkty składają sie na szeroko pojęte Środowisko, ktore definiuje nas samych. Prosty przykład. W Izraelu groźnych przestępców wysyła się na resocjalizacje do Kibuców, czyli małych, odizolowanych wiosek, gdzie życie oparte jest na wzajemnej współpracy i zrozumieniu. I to pomaga.

Jak zmienić świat? Zmień siebie i bądź inspiracją dla innych. To dobry sposób na rozpoczęcie zmieniania podstaw u których leży ziemska cywilizacja. :)
  • 1



Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych