4 lata temu byłem na wakacjach z babcia i dziadkiem okolo 80 kilometrow od miejsca zamieszkania. Gdy wyjeżdżałem moj drugi dziadek lezal w szpitalu po operacji w dosc kiepskim stanie. Pewnego dnia podczas mojego wypoczynku przyjechal moj tata i powiedzial mi ze dziadek zmarl. To byla jedna z gorszych chwil w moim zyciu. Caly dzien plakalem i w ogole nie moglem sie na niczym innym skupic . W nocy nie moglem usnac a gdy wreszcie zaczelem usypiac poczulem dotyk czyjejs reki na moim ramieniu i obecnosc kogos niewidzialnego przy moim lozku. Gdy sie obrocilem nikogo tam nie bylo. Dzialo sie to okolo 23.00, a gdy wrocilem z wakacji druga babcia, ktorej wlasnie moj zmarly dziadek byl mezem opowiedziala mi taka historie. Obudzila sie okolo 1.00 w nocy i uslyszala jakies dzwieki w kuchni. Pies ktory byl strasznie zwiazany z dziadkiem wybiegl z drugiego pokoju usiadl przed wejsciem do kuchni i zaczal wpatrywac sie jak wryty w powietrze przed soba. Warto tez dodac ze przed tym jak dziadek poszedl do szptala na operacje wraz z babcia planowal remont kuchni i juz nawet zamowili meble niestety dziadek nie zdazyl ich zobaczyc stojacych w kuchni. Babcia mowila ze slyszala jakby ktos otwieral i zamykal szafki tak jakby je dokladnie ogladal. Potem uslyszala odglos wydawany przez papucie dziadka i po tym wszystko sie skonczylo. Pies wrocil do pokoju w ktorym spal, a babcia dlugo nie mogla usnac. Co o tym sadzicie??