Oszczędzę szczegółów fabuły i przeskoczę do sceny pościgu, w której Klaatu, przeczuwając, że zostanie w końcu schwytany, błaga panią Benson, żeby zapamiętała te dziwne słowa. Mówi jej, że jeśli coś mu się stanie, powinna pójść i wypowiedzieć te słowa do Gorta, który stoi unieruchomiony w pobliżu statku kosmicznego. Przerwę na chwilę, by zadać dwa pytania: (1) Skąd mamy wiedzieć, że to tajemnicze zdanie niesie prawdziwą informację i nie jest zwykłym bełkotem? (2) Czy możemy dowiedzieć się, co ta wiadomość znaczy? Aby wykazać, że to zdanie nie jest bełkotem (bezsensownym pomieszaniem dźwięków), wystarczy tylko zademonstrować, że jest to potencjalnie sensowny ciąg słów w kontekście akcji filmu. Ale twierdzenie, że jest to zdanie „sensowne”, natychmiast rodzi pytanie bardziej szczegółowe: co dokładnie te słowa znaczą? Możemy tylko zgadywać. Służą do aktywacji Gorta, najprawdopodobniej są zatem prostą komendą: „Ratuj Klaatu!” Nie można jednak wykluczyć, że w komputerowym mózgu Gorta znaczą one coś więcej: na przykład to, że „Klaatu każe włączyć sekwencję awaryjną XV-6”, gdzie XV-6 to zestaw instrukcji zaprogramowanych w logicznej kolejności: (1) znalezienie Klaatu, (2) uporanie się z drzewami i innymi przeszkodami na drodze oraz (3) podjęcie wszelkich dalszych decyzji niezbędnych do udzielenia pomocy Klaatu. (Jeżeli oglądaliście film, wiecie, dlaczego o tym piszę). Kwestią zasadniczą jest reakcja Gorta; zostaje on uruchomiony za pomocą komendy i to jest najlepsze świadectwo, że to zdanie ma sens.
Czy analiza językowa pomoże określić jego sens? Pomijając wyraz „Gort”, możemy stwierdzić, że wiadomość ta zapisywana jest w postaci trzech słów składających się łącznie z siedemnastu liter, gdzie jedno słowo, Klaatu, ma znany sens. Sens pozostałych dwóch słów jest nieznany. Zdaje się, że utkwiliśmy w martwym punkcie. Możemy co najwyżej powiedzieć, że sens płynący z tych trzech słów wygląda na komendę aktywującą Gorta z powodu Klaatu. Ostatecznie nie musimy jednak znać dokładnego sensu zdania „Klaatu barada nikto”, aby wykryć obecność prawdziwej informacji – ciągu symboli, który niesie sens i ma takie kluczowe cechy, jak złożoność i specyfikacja. Ten ciąg symboli jest złożony – ukazuje wzorzec utworzony z licznych części składowych, które nie powtarzają się po prostu jak atomy sodu i chloru w krysztale soli. Ponadto jest on wyspecyfikowany – każdy symbol ciągu jest określony czy dobrany. W ciągu tym nie można dokonywać dowolnych podstawień symboli werbalnych (werbalnych mutacji), o ile sens ma zostać zachowany.
Co to wszystko ma wspólnego z darwinizmem i sporem o teorię inteligentnego projektu (ID – Intelligent Design)? Bardzo wiele. Teoretycy ID definiują bowiem wyspecyfikowaną złożoność jako uniwersalną i niezawodną oznakę (kryterium) przyczyny inteligentnej, która pozostawiła po sobie ślad. Tam, gdzie znajdziecie wysoce wyspecyfikowane fragmenty złożonej informacji, natkniecie się na ślady inteligencji. Porównajmy film z biologią: składające się z trzech słów (siedemnastu liter) zdanie wypowiedziane przez Klaatu jest identyczne strukturalnie z systemem językowym DNA i białek. Jedno z mniej złożonych białek, cytochrom C, składa się ze stu aminokwasów, czyli stu biochemicznych liter połączonych ze sobą, aby utworzyć długie białkowe słowo. Sekwencja aminokwasów jest jednak wynikiem translacji genu cytochromu C – planu, określającego funkcję, który zawiera sekwencję DNA-RNA, liczącą nieco ponad trzysta liter genetycznych, ułożonych w sto kodonów (trzyliterowych słów zapisanych w DNA i RNA). Podobieństwo sekwencji DNA-RNA do zdań wypowiadanych przez ludzi (lub roboty) jest jeszcze większe, a to za sprawą obecności specjalnych słów na dwóch końcach sekwencji genowych – kodonu startu i kodonu stopu. Te specjalne słowa genetyczne pełnią rolę wielkiej litery i kropki, oznaczając początek i koniec sekwencji. Wnioskowanie od informacji do inteligencji ma dodatkową podstawę w ważnym, choć często niedostrzeganym fakcie, który stanowi główną tezę empiryczną ID na temat nformacji: wiemy, że komórki potrafią przetasowywać informację i przestawiać geny w genomie. Obserwacje i eksperymenty naukowe nie wykazały jednak, że przyroda potrafi składać wyspecyfikowaną informację genetyczną w znaczących ilościach.
Podobnie jak zdanie „Klaatu barada nikto” jest wytworem inteligencji i zostało zakomunikowane inteligentnie zaprogramowanemu, quasi-inteligentnemu systemowi (którym jest zaawansowany komputerowy mózg Gorta), tak – jak przekonują teoretycy ID – możemy wywnioskować, iż fragmenty wyspecyfikowanej, złożonej informacji w DNA, RNA lub białkach każdej rośliny czy zwierzęcia powstały na skutek projektu jakiejś inteligencji. Wniosek ten pozostanie niezachwiany dopóty, dopóki w przyszłości nie odkryjemy eksperymentalnie, że przyczyny naturalne w rzeczywistości potrafią tworzyć wyspecyfikowaną złożoność. Można nawet powiedzieć, że wnioskowanie o projekcie na podstawie wyspecyfikowanej złożoności jest głównym przedmiotem żarliwej debaty. Taka jest istota ID. Dodajmy, że tezy tej teorii są tak skrajnie odmienne od twierdzeń darwinizmu, jak tylko można sobie wyobrazić.
Pomiar informacji w DNA
Szukając wyjaśnienia powstania informacji biologicznej, Stephen Meyer i inni teoretycy ID skupili się na treści informacji zawartej w DNA, wyrażonej czteroliterowym alfabetem, utworzonym z czterech kwasów nukleinowych: A (adeniny), T (tyminy), C (cytozyny) i G (guaniny). (RNA składa się z podobnego zestawu liter z jedną różnicą:
T jest zastąpione przez U – uracyl.) Za pomocą tych unikatowych zestawów liter, ułożonych w trzyliterowe słowa (wspomniane już kodony), komórka może przechowywać i kopiować tysiące złożonych, wyspecyfikowanych plików informacji genetycznej na swoim „twardym dysku” (w genomie). Wiemy, że minimalna ilość wyspecyfikowanej złożoności hipotetycznej bardzo prostej bakterii waha się w granicach 250 genów. (Jest to jednak nadzwyczaj skromna kalkulacja. Minimalny limit może być w istocie cztery lub więcej razy większy.) Powiedzmy, że każdy gen składa się średnio z 500 liter DNA. Iloczyn tych liczb wynosi 125 000 liter, ułożonych precyzyjnie w cyfrowych plikach biologicznych. Ostatnie badania przeprowadzone przez Eugene’a Koonina wskazują jednak, że minimalna całkowita liczba liter genetycznych (zasad) w genomie najprostszej wyobrażalnej bakterii najprawdopodobniej mieści się w zakresie 318 000-562 000 liter.
(...) Możemy ustalić, że typowa genetyczna biblioteka Koonina dla najprostszej bakterii zawierałaby co najmniej tyle wyspecyfikowanych liter, co dziesięć dłuższych rozdziałów niniejszej książki razem wziętych – innymi słowy, byłaby ona tak długa, jak niniejsza książka [licząca 222 strony] lub dłuższa!
CSI i filtr eksplanacyjny
Jak na podstawie CSI (czy wyspecyfikowanej złożoności) można – w sposób logicznie poprawny – wyprowadzić wniosek o istnieniu przyczyny iteligentnej, która odpowiada za wytworzenie CSI? Dembski wskazał jedną kluczową drogę: połączył CSI z inną ważną ideą – „filtrem eksplanacyjnym”. Zgodnie z koncepcją filtra, której oponenci ID nie szczędzili uwagi i krytyki, każde zdarzenie lub obiekt w przyrodzie można przeanalizować za pomocą serii statystycznych czy probabilistycznych testów w celu sprawdzenia, czy prawdopodobną ich przyczyną było prawo przyrody, czy przypadek. (Statystyka i teoria prawdopodobieństwa to specjalność Dembskiego; jeden ze swoich dwóch doktoratów uzyskał w dziedzinie matematyki.)
Jeżeli odrzucimy hipotezę prawa i przypadku, ostatnim testem (czyli „testem specyfikacji”) jest sprawdzenie, czy dane zdarzenie lub obiekt można przypisać projektowi. Koncepcja filtra eksplanacyjnego jest przedmiotem intensywniejszego sporu niż CSI.
Dembski wyjaśnia, że jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć, przy zachowaniu ścisłości logicznej i matematycznej, czy zjawisko X – jakiś podejrzany obiekt lub zdarzenie – jest rezultatem inteligentnego projektu, to musi przepuścić je przez trzy filtry. Po pierwsze, należy zapytać, czy zjawisko X jest wysoce prawdopodobne, czyli takie, że z łatwością mogło je spowodować działanie jakiegoś jednego lub większej ilości praw przyrody. Jeżeli X faktycznie jest wysoce prawdopodobne (jak w przypadku wielokrotnie upuszczanej piłki, która zawsze opada na podłogę z prawdopodobieństwem bliskim 100 procent), to można uznać je za w pełni wyjaśnione za pomocą prawa lub konieczności (w przypadku piłki jest to grawitacja). Jeżeli jednak X nie uzyskało wyjaśnienia, ponieważ nie jest wysoce prawdopodobne, to należy przejść do kolejnego filtra. Pytamy się teraz, czy X wykazuje średnie lub umiarkowanie małe prawdopodobieństwo – w tym wypadku bez problemu można wyjaśnić X przez odwołanie się do przypadku. Przykładem może być tutaj podrzucanie monety; wyrzucenie orła da się wyjaśnić przypadkiem, bowiem uśrednione prawdopodobieństwo tego zdarzenia wynosi jedną drugą lub 50 procent. (Później ten stopień przypadku nazwano „prawdopodobieństwem pośrednim”.)
Drugi filtr, czyli filtr przypadku, może objąć nawet zdarzenia o umiarkowanie małym prawdopodobieństwie. Aby to zilustrować, przeskoczę w myślach od wypożyczonego samochodu do nocy poświęconych grze w pokera (gdzie stawką jest ogromny słój centów), które stanowią ulubioną rozrywkę Rona i Janet oraz ich przyjaciół, Jasona i Lori. Ron zazwyczaj wygrywa. Wyobraźmy sobie zatem, że Ron otrzymał (dosłownie) doskonałe rozdanie – królewskiego pokera pik. Prawdopodobieństwo takiego rozdania wynosi 1 na 2 598 960, co jest bardzo mało prawdopodobnym zdarzeniem, ale nie aż tak, by nie można było uznać, iż komuś takie rozdanie się poszczęściło. Jeśli w USA w tym roku wykonano 2 600 000 rozdań pokerowych (a faktycznie
mogło być ich znacznie więcej), to jest bardzo prawdopodobne, że ktoś otrzyma gdzieś to rzadkie rozdanie, a to dlatego, że jest tak wiele prób. (Liczba prób uzyskania nieprawdopodobnego zdarzenia odgrywa szczególną rolę w rozumowaniu Dembskiego. Nazywana jest „zasobem probabilistycznym” typu „replikacyjnego”. Jeśli za pomocą filtra przeanalizujemy ten radosny triumf Rona, zdarzenie to przejdzie przez pierwszy filtr (nie jest ono wysoce prawdopodobne lub prawopodobne [lawlike]), ale zatrzyma się na filtrze drugim, ponieważ jego prawdopodobieństwo wynosi tylko jeden na 2,5 * 10^6 – a więc w grę chodzi tu umiarkowanie małe prawdopodobieństwo. Innymi słowy, doskonałe rozdanie Rona da się łatwo wyjaśnić przypadkiem. O ile wiemy, nikt nie oszukiwał; nie było to zdarzenie zaprojektowane.
Wyobraźmy sobie teraz (zaiste niezwykły) scenariusz nocnego maratonu pokerowego, podczas którego było dwadzieścia pięć rozdań i ku niezmiernemu zaskoczeniu wszystkich graczy (co zresztą wzbudziło ich uzasadnione podejrzenia) Ron otrzymał drugiego królewskiego pokera pik, a potem trzeciego, czwartego i tak dalej w każdym kolejnym rozdaniu tej nocy, pomimo usilnych prób gruntownego przetasowania kart pomiędzy rozdaniami. Prawdopodobieństwo całego tego zmyślonego zdarzenia jest znikomo małe – dużo poniżej jednej szansy na 10^150. (Liczba ta uzyskała nazwę „wszechświatowa granica prawdopodobieństwa” filtra eksplanacyjnego. Dwudziestowieczny matematyk francuski Emil Borel ustalił swoją „wszechświatową granicę prawdopodobieństwa” na 10^-50) Jak przeanalizujemy ten hipotetyczny wynik za pomocą filtra?
Z formalnego punktu widzenia, każde złożone zdarzenie lub obiekt ma nadzwyczaj małe prawdopodobieństwo, a skoro tak, to jak uchronimy się przed uznaniem za „zaprojektowane” jakiegoś przypadkowego jedynie i nic nieznaczącego skutku, takiego jak wynik tysiąckrotnego podrzucenia monety? Wzorzec takich rzutów monetą miałby prawdopodobieństwo (jeden na 10^300) przekraczające wyznaczoną przez Dembskiego granicę nawet skrajnie małego prawdopodobieństwa, ale to oczywiste, że nie jest wynikiem działania inteligencji. Odpowiedź znajdujemy w trzecim i ostatnim filtrze, o którym wspomniałem już wcześniej. Gdy w wypożyczonym samochodzie Bill przedstawiał swoje trójfiltrowe wyjaśnienie, powiedział, że jeżeli X nie jest zdarzeniem wysoce albo średnio lub umiarkowanie mało prawdopodobnym, to przechodzi do trzeciego filtra, który sprawdza, czy X pasuje do pewnego niezależnego idealnego czy wyspecyfikowanego wzorca. Jest to tzw. „filtr specyfikacji”.
W książce No Free Lunch [Nic za darmo] (2002) Dembski określił ilościowo strukturę wici bakteryjnej w taki sposób, że można ją było przeanalizować za pomocą filtra. Wynik nie był niespodzianką. Za sprawą precyzyjnego wyspecyfikowania czterdziestu białek składowych wici, dzięki którym pełni ona swoją funkcję, jak również z powodu skrajnie małego ogólnego prawdopodobieństwa powstania tej struktury (wynoszącego 10^-1170, co dalece przekracza wyznaczoną przez Dembskiego granicę prawdopodobieństwa), filtr z łatwością i zdecydowanie przypisał ją projektowi. Prawdopodobieństwo, że wić powstała na skutek losowej selekcji biologicznych liter, przez co utworzyło się czterdzieści białek, jest równe prawdopodobieństwu otrzymania 190 pokerów królewskich pod rząd!
W ciągu minionych kilkunastu lat filtr eksplanacyjny uległ drobnym modyfikacjom, lecz podstawowa idea pozostała taka sama; zmieniła
się lub została skorygowana tylko terminologia. W swojej najaktualniejszej postaci, przedstawionej w The Design Revolution, istota filtra pozostała bez zmian. W jego skład wchodzą po prostu trzy „węzły decyzyjne”:
1. Przygodność – jeśli zjawisko X nie jest przygodne, czyli jeżeli X nie jest „niekonieczne”, to jest prawopodobne (lawlike) i zostaje w pełni wyjaśnione w tym węźle. Jeśli jest przygodne lub niekonieczne, przechodzi do węzła następnego.
2. Złożoność – jeśli zjawisko X nie jest bardzo złożone, czyli jeżeli prawdopodobieństwo jego zajścia jest większe niż jedna szansa na 10^150, to zatrzymuje się w drugim węźle i można je przypisać przypadkowi. Jeżeli jego prawdopodobieństwo jest bardzo małe, przekraczające tę granicę prawdopodobieństwa, to przechodzi do następnego węzła.
3. Specyfikacja – jeśli zjawisko X, uznane już za wysoce złożone i niewiarygodnie nieprawdopodobne, okaże się ponadto wyspecyfikowane, pasujące do niezależnego wzorca, to przypisuje się je projektowi. Jeżeli nie jest wyspecyfikowane, to również tym razem można wyjaśnić je działaniem przypadku.
Thomas WOODWARD, „CSI and Explanatory Filter: Dembski’s Trial by Fire”.
cz. 2 "Kontratak darwinistów na Dembskiego i jego filtr" wkrótce.
Użytkownik mariuszm edytował ten post 30.08.2011 - 08:24