Dla mnie najbardziej sensowną opcją, która zakłada podróże w czasie jest hipoteza alternatywnych historii, mówiąca iż istnieje nieskończona ilość światów równoległych. W takim wypadku przenosząc się do przeszłości lub przyszłości tak naprawdę przeniosło by się do równoległego świata, identycznego z naszym pod względem wszystkich zmiennych wpływających na niego.
Z kolei inna teoria mówi, że przenosząc się w przeszłość i ingerując w nią tworzymy dodatkowy, alternatywny, ciąg wydarzeń, czyli niejako uruchamiamy działanie nowego wymiaru, w którym wydarzenia nabierają innego obrotu niż w naszej linii czasu.
Oba te twierdzenia różnią się tylko tym iż jedno mówi, że światów równoległych jest nieskończenie wiele a drugie, że nasz świat jest tym głównym a istnienie innych światów jest uzależnione od naszej ingerencji w przeszłość, osobiście skłaniałbym się ku pierwszemu twierdzeniu. Tak czy owak oba warianty tej, chyba najbardziej sensownej, hipotezy mówią iż przeszłości nie można zmienić.
Na przykładzie słynnego "paradoksu dziadka" (który w tych teoriach przestaje być paradoksem) udając się do "przeszłości" w celu zabicia naszego dziadka zapobieglibyśmy naszemu narodzeniu w świecie równoległym, nie w naszym.
Ja uważam, że przeszłość i przyszłość,
naszej wersji wszechświata, nie istnieje w fizycznej formię, ponieważ jedna jest już dokonaną teraźniejszością, która przeminęła a druga jest jeszcze niedokonaną teraźniejszością, która dopiero przybierze określony obrót w zależności od praktycznie nieskończonej ilości zmiennych, w tym naszych decyzji. Tak więc wszystko dzieje się teraz w nieskończonej ilości odrębnych, alternatywnych, wszechświatów. Przeszłość
naszej wersji wszechświata się wydarzyła więc nie istnieje możliwość fizycznego cofnięcia się do niej i wpłynięcia na teraźniejszość.
Użytkownik Matt' edytował ten post 10.09.2011 - 11:07