Miewam czasem stany depresyjne. Najbardziej denerwujące jest w nich to że chociaż wiesz że tak na prawdę nie dzieje Ci się nic wybitnie złego to nie jesteś w stanie sobie tego sama wytlumaczyć bo Ci źle. Ot tak po prostu źle Ci ze sobą i z całym światem. Nic się nie chce, wszystko jest złe, denerwujące, natrętnie i straszne.
Powiedz osobie z depresją że chcesz wywiercić jej dziurę w czaszce i wsadzić jakiś elektroniczny implant do mózgu to jedyne co Ci się uda osiągnąć to podnieść tą depresję do potęgi N-tej bo dołożysz tej osobie stres i strach przed operacją na mózgu i dasz rzeczywisty powód do użalania się nad sobą.
Jak Ci się udaje usprawiedliwić jakieś swoje zachowanie czy odczucie przed samym sobą to przestajesz z nim walczyć i zatapiasz się w tych myślach i stresujesz coraz bardziej. To jest jak lawina która zatrzyma się dopiero po operacji a w Polsce na jakąkolwiek operację czeka się od pół roku do paru lat.
Tabletki są bezstresowe, łatwe do przyjęcia, nieinwazyjne, nie ma po nich blizn ani strachu że jak Ci się ten implancik w głowie popsuje to może Ci mózg podsmarzyć, i możesz je sobie kupić od razu jak tylko dostaniesz receptę zamiast czekać na pomoc nie wiadomo ile czasu, bo to nie operacja ratująca życie i pewnie będzie trzeba ją sobie zrobić prywatnie za jakąś astronomiczną sumę.
Może jak wejdziemy w epokę leczenia ludzi nanobotami to się wróci do takich koncepcji chociaż ja nadal nie chciałabym żeby jakieś elektroniczne urządzonka, które mogą się przecież zepsuć, łaziły mi po mózgu i raziły prądem te czy inne jego obszary.
Użytkownik Enetra edytował ten post 06.08.2016 - 11:09