Doświadczenia zmysłowe, które stają się udziałem ludzi, którzy otarli się o śmierć lub znaleźli się w stanie tzw. śmierci klinicznej, są powszechnie znane. Uczucie błogiego spokoju; widok wspaniałego, ciepłego światła; przemieszczanie się przez tunel czy spotkanie z bliskimi, którzy już dawno umarli - to tylko niektóre z doznań, o których opowiadały osoby stąpające po cienkiej granicy dzielącej życie od śmierci. Ludzie, którzy omal nie znaleźli się po drugiej stronie uważają, że wszystkie wspomniane przeżycia mają charakter mistyczny. Innego zdania już od dawna są naukowcy, którzy twierdzą, że są one efektem zachodzących w organizmie człowieka zmian.
Ośrodki badawcze na całym świecie przeprowadziły dotąd dziesiątki eksperymentów, które raz na zawsze miały odpowiedzieć na pytanie, co tak naprawdę stoi za fenomenem, który towarzyszy tzw. NDE (z języka angielskiego - doświadczeniu śmierci). Czy ekspertom udało się przynajmniej o krok zbliżyć do poznania prawdy?
Przedstawiciele świata nauki w opublikowanym niedawno raporcie ujawnili, że za poszczególnymi wizjami, które są częścią wrażeń towarzyszących np. śmierci klinicznej, stoi wyłącznie biologia. Specjaliści zwracają uwagę, że te same odchylenia, które pojawiły się u ludzi mających za sobą NDE, rejestrowane były także u pacjentów z rozmaitymi chorobami. Ze względu na podobieństwo symptomów, naukowcy zasugerowali, że u osób, które "doświadczyły" śmierci, mogły rozwinąć się jakieś stany patologiczne.
W artykule naukowym, który został opublikowany w sierpniu na łamach czasopisma "Trends in Cognitive Sciences", eksperci przedstawili kilka porównań, które mają stanowić o zasadności stawianej przez nich hipotezy. Ich zdaniem, poszczególne składowe pośmiertnych obrazów, znajdują swoje odwzorowanie w objawach towarzyszących wielu chorobom.
Badacze wskazali, że uczucie bycia martwym, które pojawia się podczas śmierci klinicznej jest też czymś charakterystycznym dla Zespołu Cotarda. Ludzie, u których zdiagnozowano ten stan są przekonani o tym, że nie żyją i w związku z tym utrzymują, że nie mogą umrzeć po raz kolejny. U pacjentów z tą przypadłością często odnotowuje się obniżoną wrażliwość na ból, a także przekonanie o rozpadzie narządów i ciała.
Pojawiające się przy NDE uczucie przebywania poza ciałem jest zaś symptomatyczne dla ludzi, u których występuje paraliż senny. Przeprowadzony niedawno sondaż wykazał, że tzw. porażenie przysenne, w czasie którego zasypiająca lub wybudzona osoba nie może poruszać swoim ciałem, często doświadczając przy tym halucynacji, występuje u ok. 40 procent.
Badacze uważają, że w sposób naukowy wyjaśnić można też obecne podczas śmierci klinicznej uczucie kontaktowania się ze zmarłymi krewnymi. Podobne objawy charakterystyczne są też bowiem dla pacjentów z chorobą Parkinsona.
"Wiele z fenomenów powiązanych z doświadczeniem śmierci, można wyjaśnić za pomocą biologii' - powiedział cytowany przez serwis "Live Science" Dean Mobbs z University of Cambridge's Medical Research Council Cognition and Brain Sciences Unit, jeden z autorów ostatniego sprawozdania.
Nie wszyscy naukowcy zgadzają się z taką opinią. Odmiennego zdania jest m.in. dr Jeffrey Long, autor opublikowanej w ubiegłym roku książki "Evidence of the Afterlife: The Science of Near-Death Experiences". Naukowiec przybliżył kilka przypadków NDE i uważa, że trudno znaleźć stojące za nimi racjonalne, medyczne przyczyny. Dr Jeffrey Long zdaje sobie sprawę, że opisane przez niego przypadki nie spowodują, iż osoby przeczące istnieniu życia pozagrobowego, radykalnie zmienią swoje stanowisko. Niemniej spisane w książce relacje ludzi, którzy otarli się o śmierć, obalają też teorie sceptyków utrzymujących, że doświadczenia towarzyszące "uczuciu" śmierci mają np. przesłanki kulturowe.
Wg Longa, niezależnie od stanu zdrowia, kraju pochodzenia, środowiska, kultury; badani zawsze w taki sam sposób charakteryzowali zjawisko. "Myślę, że jeśli doświadczenie śmierci byłoby uwarunkowane np. kulturowo, to ludzie, którzy nigdy by o nim nie słyszeli, doświadczaliby czegoś innego"- argumentuje Long. "Ale nie stwierdziliśmy czegoś takiego. Niezależnie od tego, czy wiesz coś o tym zjawisku czy nie, nie ma to wpływu na to, czy doświadczenie to ma miejsce czy też nie; nie ma też wpływu na jego zawartość".
__________________________________________________________________________________
To były argumenty przeciw.
Poniżej za.
__________________________________________________________________________________
Moment śmierci jest dla większości ludzi najbardziej przerażającą wizją. Doświadczeniu, z którym będzie się musiał zmierzyć każdy towarzyszą dziesiątki pytań. Każdy od czasu do czasu zastanawia się nad tym, jak będzie wyglądała chwila, w której przyjdzie mu się żegnać ze światem - kiedy to będzie; czy będzie bolało i chyba to najważniejsze - czy jest tam coś po drugiej stronie? Mimo dociekań badaczy, filozofów czy teologów na wiele z tych pytań nie da się odpowiedzieć w sposób jednoznaczny. Śmierć jest bowiem przeżyciem osobistym i indywidualnym.
Najwięcej wątpliwości towarzyszy oczywiście zagadnieniu "życia po śmierci". Z jednej strony wielu naukowców i racjonalistów przekonuje, że wszystko ogranicza się do tego, co jest "tu i teraz"; z drugiej zaś - istnieje wiele relacji, czasami pochodzących od ludzi niewierzących, które podważają tezy naukowców.
Tzw. doświadczenie śmierci jest zjawiskiem, o którym bardzo często wspominają ludzie, którzy otarli się o śmierć. Przekazy prezentujące ich wrażenia zmysłowe, w czasie, kiedy ich funkcje życiowe zaczęły zanikać wydają się irracjonalne i budzą zdziwienie osób postronnych. Pomimo prób wyjaśnienia tego zjawiska, milionów dolarów wydanych na badania, naukowcy często rozkładają ręce nie potrafiąc wyjaśnić wielu aspektów towarzyszących tym wizjom.
Prezentujemy sześć relacji osób, które przeżyły śmierć kliniczną. Ich opisy na niektórych robią wielkie wrażenie; u innych budzą uśmiech politowania. Czy możemy traktować je jako dowód na istnienie życia pozagrobowego?
Jazmyne Cidavia-DeRepentigny - doświadczyła śmierci klinicznej trzykrotnie.
Ten niezwykły przypadek miał miejsce w 1979 r. Pochodząca z miasta Hull w stanie Georgia kobieta była operowana. Amerykanka twierdzi, że w czasie, kiedy lekarze wykonywali kolejne procedury nagle wyszła ze swojego ciała i zaczęła się nad nim unosić. Najpierw wydostała się z pomieszczenia, ale po chwili wróciła do sali, w której leżało jej ciało. Miała świadomość, że prawdopodobnie umarła i znała przyczynę swojej śmierci. Cidavia-DeRepentigny, która ze szczegółami opisała kolejne etapy operacji, zaskakując w ten sposób lekarzy wyjawiła, że otrzymała zbyt dużą dawkę środków znieczulających. Ponadto do jej organizmu nie był dostarczany tlen. Kobieta nie mogła oddychać, ponieważ rurka, przez którą był on dostarczany uległa odłączeniu, czego lekarze nie zauważyli.
Jazmyne zaczęła robić wszystko, aby dać znać lekarzom, że przestała oddychać. Przebywając poza ciałem próbowała za pomocą siły umysłu poruszyć ramieniem, ale to było ponad jej siły. Wspomina, że czuła się tak, jakby jej ramię było wykonane z ołowiu. Opowiedziała także, że w pewnej chwili pielęgniarka otarła spływające po jej policzku łzy, ale nie zauważyła, że kobieta ma odłączoną od gardła rurkę z tlenem. W końcu jej wysiłek się opłacił - udało się jej dać znak lekarzom poprzez poruszenie rurką. Dzięki temu po chwili otrzymała maskę z tlenem.
Cidavia-DeRepentigny utrzymuje, że trzykrotnie doświadczyła przeżyć związanych z wychodzeniem poza własne ciało. Zdarzyło się to jej także w wieku 13 lat, kiedy była w szpitalu, a potem jeszcze w roku 1991. Powiedziała, że za trzecim razem widziała jak jej dusza odłącza się od ciała. "Widziałam moją duszę stojącą przede mną. Była idealnie piękna i emanowało z niej światło" - wyznała Cidavia-DeRepentigny. Twierdzi, że potem zobaczyła jasne światło, w kierunku którego chciała się przemieszczać jej dusza.
Robin Michelle Halberdier – doświadczenie mistyczne wkrótce po narodzinach.
Pochodząca z Teksasu Robin przyszła na świat przedwcześnie. Jej stan był ciężki. Cierpiała z powodu zespołu zaburzeń oddychania noworodka. Kiedy miała miesiąc lub dwa, stała się rzecz niesłychana. Pewnego dnia ujrzała światło, które wg jej relacji było jasne jak Słońce. W świetle tym zobaczyła jaśniejącą ludzką postać o męskiej sylwetce i trudnej do zdefiniowania twarzy. Robin, której historia została spisana w książce "Beyond the Light" wyznała, że ta tajemnicza postać za pośrednictwem komunikacji pozawerbalnej (Robin użyła sformułowania "telepatia") dała jej do zrozumienia, że jej czas jeszcze nie nadszedł.
"Nie pamiętam żadnego przechodzenia przez tunel ani nic w tym rodzaju. Tylko unoszenie się w pięknym świetle, a także ogromną ilość ciepła i miłości, która płynęła od światła" - wyjawiła Robin.
Dziewczyna opowiedziała swoim rodzicom o całej sytuacji zaraz, jak tylko nauczyła się mówić. "Wtedy, gdy o tym opowiadałam, myślałam, że jest to coś, co zdarza się każdemu. Mówiłam o wielkiej szklanej obudowie, w której przebywałam zaraz po urodzeniu; o postaci w świetle i o tym, co mi ona przekazała" - wspomina Robin. "Rodzice zorientowali się, że opisując szklaną obudowę chodziło mi o inkubator".
Robin zaczęła brać udział w praktykach religijnych dopiero, gdy skończyła 5 lat. Długo po tym, kiedy zaprezentowała rodzicom swoją historię.
Mary Jo Rapini - nie wierzyła w "życie po śmierci", a potem zmieniła zdanie.
Zjawisko wizji oraz przeżyć mistycznych towarzyszy podczas śmierci klinicznej nie tylko ludziom wierzącym. Często dotyka także sceptyków. Doskonale obrazuje to przykład Mary Jo Rapini. Kobieta na co dzień pracowała jako psycholog kliniczny i opiekowała się pacjentami znajdującymi się fazie terminalnej. W czasie swojej kariery przeprowadziła wiele rozmów z osobami, które utrzymywały, że doświadczyły śmierci klinicznej. Rapini przez długi czas uważała, że ich doznania są efektem działania silnych leków przeciwbólowych. Wszystko zmieniło się z chwilą, gdy terapeutka doświadczyła podobnych przeżyć.
Pewnego razu, podczas ćwiczeń na siłowni, Rapini zasłabła. Po odwiezieniu do szpitala okazało się, że ma tętniaka. W trakcie pobytu na oddziale intensywnej terapii, jej stan coraz bardziej się pogarszał, aż doszło do załamania funkcji życiowych. "Lekarze biegali wokół mnie i umieszczali w moim ciele różne przedmioty. Zawołali też mojego męża" - relacjonuje kobieta. "Spojrzałam w górę i ujrzałam światło - było inne. Świeciło coraz mocniej. Patrzałam na nie zastanawiając się, co to jest. Potem zrobiło się duże i weszłam w nie".
Mary Jo Rapini opowiedziała, że nagle znalazła się w tunelu, przez który dostała się do "pięknego pokoju". Tam doświadczyła obecności Boga, który powiedział jej, że nie może pozostać w tym cudownym pomieszczeniu, argumentując to tym, że kobieta ma w swoim życiu jeszcze wiele rzeczy do zrobienia.
Pam Reynolds - z detalami opowiedziała, co robili lekarze, kiedy jej serce się zatrzymało.
35-letnia kobieta przechodziła poważną operację mózgu. Podczas zabiegu usuwania tętniaków, lekarze doprowadzili do ustania akcji serca oraz zatrzymania procesu oddychania, a fale mózgowe pacjentki uległy "spłaszczeniu". Kiedy kobieta znów mogła mówić, stwierdziła, że podczas operacji obudziła się, kiedy lekarze otwierali jej czaszkę za pomocą niewielkiej piły, którą zresztą dokładnie opisała. Pacjentka wyjawiła, że "wyszła" ze swojego ciała i widziała wszystko, co działo się podczas operacji.
Kobieta z niebywałą precyzją zrelacjonowała lekarzom kolejne etapy operacji. Wspomniała m.in. o problemach, na jakie napotkali specjaliści w trakcie zabiegu, gdy okazało się, że jej naczynia krwionośne w prawej pachwinie są zbyt małe, by przeprowadzić jedną z procedur medycznych. Opowiedziała także o chwili, w której zatrzymało się jej serce.
Chora powiedziała, że w chwili, gdy jej serce się zatrzymało, a krew została odprowadzona z jej ciała - przeszła przez czarny wir do sfery światła, gdzie spotkała się ze swoimi zmarłymi krewnymi. To właśnie oni pomogli jej powrócić do fizycznego ciała. Kobieta potrafiła też powiedzieć, jakiej muzyki słuchali lekarze na sali operacyjnej, w chwili, gdy powróciła do powłoki cielesnej.
Colton Burpo - "Niebo naprawdę istnieje!"
Wspomniani wcześniej Alex Malarkey i Robin Michelle Halberdier nie są jedynymi dziećmi, które znajdując się na granicy życia i śmierci doświadczyły niezwykłych wizji. Podobnie było z Coltonem Burpo, który w wieku 4 lat przechodził operację usunięcia wyrostka robaczkowego, który pękł w jego trzewiach. Niestety, w trakcie zabiegu wystąpiły komplikacje i akcja serca u chłopca uległa zatrzymaniu.
Kilka miesięcy później okazało się, że w czasie kiedy lekarze walczyli o życie chłopca powoli godząc się z tym, że go nie uratują, on zasmakował rzeczy, które na zawsze zmieniły jego życie. Młodzieniec wyznał, że podczas operacji zaczął się nagle unosić nad swoim ciałem, obserwując kolejne działania lekarzy. Także z góry zobaczył modlących się za niego rodziców, a potem... trafił do nieba. Chłopiec stwierdził, że podczas wizyty w zaświatach spotkał swojego dziadka oraz siostrę, która zmarła jeszcze przed jego narodzinami. Colton miał też stanąć przed obliczem Boga i ujrzeć Jezusa.
Naukowcom nie udało się znaleźć medycznego uzasadnienia dla stanu, w jakim znaleźć miał się Colton. Jego historia została opisana w książce "Heaven is for Real", która bije rekordy popularności na amerykańskich listach bestsellerów. Colton Burpo - "Niebo naprawdę istnieje!"
Alex Malarkey - spotkał babcię i Jezusa.
W 2004 r. jako 6-latek wziął udział w wypadku samochodowym. Podczas zdarzenia drogowego doznał poważnych uszkodzeń kręgosłupa - jego czaszka praktycznie oddzieliła się od rdzenia kręgowego. Chłopiec cudem przeżył i dziś porusza się na wózku inwalidzkim. W wyniku incydentu Alex Malarkey przeżył też śmierć kliniczną i twierdzi, że był w niebie - ze szczegółami opowiedział, co widział podczas wizyty w "innym świecie" oraz co ciekawe - opowiedział z detalami, co w tym czasie działo się na Ziemi.
W czasie, kiedy lekarze walczyli o życie Alexa, działy się z nim rzeczy niezwykłe. Malec po przebudzeniu z dwumiesięcznej śpiączki wyznał, że w czasie, kiedy nie miał świadomości, był w niebie. Ze szczegółami opisał wszystko, co widział. "Kiedy przybyłem do nieba znalazłem się wewnątrz bramy. Była ona bardzo wysoka i biała" - powiedział Alex. "Połyskiwała i wyglądała tak, jakby miała łuski podobne do rybich. Byłem w środku nieba, a z perspektywy bramy wszystko wyglądało na jasne i intensywne. Wszystko było doskonałe. Zresztą słowo 'doskonałe' wydaje mi się idealne do opisania nieba".
Chłopiec opowiedział też o swoim spotkaniu z Jezusem i o rozmowach z nim. Twierdzi, że widział też anioły i słyszał piękną muzykę. Kiedy wszyscy dookoła zaczęli podważać prawdziwość jego opowieści, stała się rzecz niezwykła. Alex powiedział, co się działo wokół niego zaraz po wypadku, kiedy stracił świadomość. Z detalami opisał akcję ratunkową - o tym, jak strażacy wyjmowali jego ciało z wraku i o krzykach swojego taty, który wzywał jego imię. Chłopiec powiedział też, że jego ojciec podszedł z telefonem w ręku do helikoptera i rozmawiał z mężczyzną w niebieskim stroju.
Źródło:niewiarygodne.pl
________________________________________________________________
Te relacje mogą być dla Was śmieszne, głupie itp. Ja podchodzę do tego z mieszanymi uczuciami. Prawdą jest, że będę sceptyczny, jeżeli tego sam nie przeżyję.