Napisano 26.03.2013 - 22:59
Napisano 25.06.2013 - 21:14
Użytkownik Solve edytował ten post 25.06.2013 - 21:58
Napisano 25.06.2013 - 23:12
Użytkownik Cannabinol edytował ten post 25.06.2013 - 23:14
Napisano 25.06.2013 - 23:26
Napisano 25.06.2013 - 23:30
Napisano 26.06.2013 - 00:23
Użytkownik Solve edytował ten post 26.06.2013 - 10:11
Napisano 30.06.2013 - 13:03
Napisano 06.12.2013 - 13:56
Napisano 06.02.2014 - 18:45
Wierzę w to że jest Niebo. Chciałbym abym po śmierci, zaraz znalazł się w Niebie, a nie w różnych fazach astralu jak to było opisane w jakiejś książce, nie pamiętam jakiej...
Napisano 06.02.2014 - 22:13
Mam wrażenie. że nie ma życia po śmierci, a na pewno nie w takich klimatach, jak to nam przedstawia chrześcijaństwo. Dlatego, że (przyjmując postawę ateistyczną), kosmos jest ogromny, jesteśmy "przypadkiem". Raj lub piekło musiałoby być zaplanowane. Zaplanowane przez Boga. Owszem, życie na Ziemi jest uporządkowane i logiczne (zasady fizyki, chemia itd), ale według mnie, problem polega na tym, że ludzie uważają siebie za coś wyjątkowego. Lepszego od innych zwierząt (przecież nie jesteśmy aniołami), czyli istoty najmądrzejsze, z duszą. Czy ktokolwiek z wierzących zgodzi się, że zwierzęta również idą do "nieba", czy "piekła"? No nie... a przyjmując, że nie różnimy się (poza inteligencją, a co za tym idzie, skomplikowanym myśleniem->tworzeniem sztuki->filozofii) zbytnio od zwierząt-co pozostaje?
I gdyby tak inne istoty kosmiczne (załóżmy, że są takie) brać pod uwagę? Powiecie, że taki kosmita żyje po śmierci? To nie pasuje. Po prostu.
A jeśli tak by było, to spotkamy się z kosmitami po śmierci? Moim zdaniem ludzie wymyślili życie po śmierci. Z tego prostego powodu, że się boją umrzeć. Religia, wiara w Boga, jako opiekuna i "kogoś", kto nam zawsze pomoże, a nawet jak cierpimy, to wynagrodzi nam pokorne znoszenie męki - to opoka i pocieszenie.
Rzeczywiście ludziom pomaga wiara w życie po śmierci i generalnie religia. Mnie też byłoby łatwiej żyć w przekonaniu, że jest wyższa sprawiedliwość, że moi bliscy, którzy odeszli - są teraz szczęśliwi u boku Boga... Jednak moje rozumowanie nie pozwala mi w to wierzyć. Nie wywyższam się, nie chcę urazić nikogo. Tak już czuję, takie są moje wnioski.
Moją odpowiedzią jest - najbardziej prawdopodobne, że po śmierci jest tak, jak przed urodzeniem...
Napisano 06.02.2014 - 22:36
Ja powiem tak... nawet nauka mówi, że człowiek ma duszę, więc skoro człowiek ma duszę, to życie pozagrobowe musi istnieć.Ponadto praktykując OOBE czym wychodzi z ciała?? Duszą, więc skoro dusza istnieje, więc życie po śmierci raczej też. Tak mi się wydaję
Napisano 07.02.2014 - 11:30
Dla mnie życie po śmierci ma w takie samo znaczenie jak życie przed narodzinami, czyli żadne. Uważam, że myśli nie zostają w żadnej trumnie, tylko znikają i przestają istnieć. Nie mam z tym problemu bo już raz mnie przez wieczność nie było i wcale nie było tak źle
Również z tym się zgadzam. Moim zdaniem ludzie przeceniają życie. Tzn. jeżeli już ktoś żyje to wypada żeby był jak najlepszym i żeby żyło mu się jak najlepiej i to nie oznacza że mam podejście do każdego "a zabij się bo życie i tak jest bez sensu" (zależy czyje) tylko po co uważać że życie to jakieś wyższe coś że to że człowiek się narodzi to od razu ma oznaczać że ma żyć wiecznie i że tak trudno przyznać że to że żyjemy to po prostu przypadek.
A jak już napisałem w innym temacie co do raju że jeżeli raj to ma być "wieczny haj duszka" a nie drugie ziemskie życie wieczne bez patologii jakie są na tej planecie czy jeszcze dodam tutaj reinkarnacje że nawet jakby była to co z tego jeżeli nic nie pamiętam z poprzedniego życia to jest mi tak naprawdę wszystko jedno. Także co do cudu czy też daru życia jak to niektórzy nazywają podchodzę tak że "żyję to żyję po co drążyć temat" a co do śmierci podchodzę tak że "przeżyłem co miałem przeżyć i do widzenia". Nie to że jestem ignorantem bo interesuje mnie wiele wątków dotyczących ludzkiego życia (gdyby było inaczej to bym się tutaj nie wypowiadał) tylko po prostu nie podchodzę do tego emocjonalnie.
Napisano 23.05.2014 - 23:11
czy księża wiedząc i wieżąc że bóg istnieje i jest druga strona czynili by tyle zła?
odpowiedź na trudne pytania bywa zaskakująco prosta
Napisano 28.05.2014 - 16:33
Wróćmy do pierwszej historii. Kobieta wspomina, że zobaczyła jak jej dusza
oddzieliła się od ciała. A więc mamy trzy byty, ciało, duszę i ??? Jeśli dusza
była obiektem obserwacji, to kim był obserwator? Jeśli obserwuję ciało i to ciało
można przeszczepić, amputować itp. to nie jestem ciałem. Po śmierci ciało nie
odbiera rzeczywistości, więc nie ma żadnych doznań. Nie ma też pamięci.
Nie ma też umysłu, bo umysł to świadomość poszczególnych procesów na raz:
wszystkie zmysły, pamięć, układ nerwowy. Ale ktoś obserwuje ten umysł, więc
jestem za hipotezą, że człowiek jest odbiornikiem świadomości, a nie jej twórcą.
Dlatego narkotyki wpływają na ciało zaburzając przepływ/odbiór świadomości
i powodują odmienne stany świadomości.
Jest więc tak, jakby to wszystko i ciało i materia i dusza i duchy i niebo itd.
były tylko jakimś obrazem postrzeganym przez jakiegoś obserwatora.
Poza tym to jest bardzo wspierające, a nie dołujące, wiedzieć, że cały ten galimatias,
wszystkie pytania i problemy nie istnieją. Jeśli moje obecne "ja" jest wyłącznie
na potrzeby ciała i ginie po jego śmierci, to nie ma czym się przejmować, bo i tak
to nie ma najmniejszego znaczenia. To tak jak z lotem rakiety w kosmos. Poszczególne etapy
lotu są jak życie od narodzin do śmierci. Po starcie silniki odłączają się i przestają być potrzebne,
"ciało" rakiety odłącza się i spala w atmosferze. Kapsuła trafia do przestrzeni kosmicznej i pozostawia
za sobą wszystkie prawa i zasady panujące na Ziemi.
To zupełnie inna rzeczywistość, dla zupełnie innego obserwatora.
Próba zrozumienia tego jest jak próba wyobrażenia sobie jak to jest być oceanem..
Użytkownik Global1000 edytował ten post 28.05.2014 - 16:36
Napisano 31.05.2014 - 11:33
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych