Problem polega na tym, że dlaczego wiara ma być wyznacznikiem tego czy ja trafię do nieba czy piekła? Z tego wynika, że każdy wierzący = raj, każdy ateista = piekło. Dlatego szatan nie opętuje ateistów, bo już są jego. Oczywiście jest to niesamowita bzdura i przy okazji obalenie tej teorii. Chyba, że dla boga najważniejsza jest wiara, a nie np wartości, szacunek, umiłowanie, pomoc, itp. A to są aspekty niezależne od wiary. Można wierzyć i być skurczybykiem, a można niewierzyć i mieć serce otwarte na wszystkich.
Wytłumaczenie jest inne - ateistów szatan nie opętuję, bo ateiści w niego nie wierzą(niektórzy błędnie mylą, że ateista niewierzy tylko w boga) i wiedzą, że go nie ma, a skoro nie ma to nie może opętać - proste.