Nie rozumiem,
Wszystko, dlaczego tak uczepiłeś się tej śpiączki. To nie jest kolejny przypadek wizji NDE w czasie śpiączki – ta sprawa jest bardziej skomplikowana. Oczywiście nie bronię dr Alexander’a… Wiesz, że ostrożnie podchodzę do podobnych sensacji. Nie zdziwiłbym się gdyby chodziło jak zwykle o pieniądze – Alexander nie byłby pierwszym naukowcem, który dla pieniędzy pisałby pseudonaukowe rzeczy, które się chętnie przyswaja. Szczerze mówiąc, mnie takie rzeczy (śmierć kliniczna, wizje NDE, itp.) nie ruszają – to dla mnie żadne dowody. Jednak w sprawie Alexander’a jest coś niezwykle ciekawego – może chodzi o sam fakt przemiany jaka dokonała się w człowieku-sceptyku?
Wiem, że ten artykuł zrobił na wielu ludziach wrażenie, ale nie na mnie.
Zdziwiłbym się gdyby było inaczej
Na mnie też nie zrobił aż takiego wrażenia, choć przyznam, że jest ciekawy.
Jest w nim mnóstwo przekłamań, niedopowiedzeń i ogólnie wykorzystywania faktu, że neurobiologia jest bardzo skomplikowaną dziedziną wiedzy i mało kto ją rozumie.
Nie do końca się zgodzę. Artykuł Newsweeka jest uproszczony i lekki, bo skierowany do zwykłych ludzi (nie do naukowców). Jednak czytając inne artykuły z relacją dr Alexander’a możemy dowiedzieć się znacznie więcej…
Również autor tej książki, neurochirurg nie popisał się szeroką wiedzą.
Czy ja wiem?
Śpiączka, obojętnie jaka, nie jest związana z całkowitym wyłączeniem kory mózgowej, że neurony tej kory są całkowicie bezczynne. To jest podstawowy błąd autora książki, przez tą pomyłkę dalsze dywagacje o tym że nie mógł wtedy myśleć, to bzdury. Nieprawdą jest też że wyższe funkcje mózgu są dezaktywowane. W czasie śpiączki jest też wysoka aktywność mózgu w stanie alfa. Istnieje też wiele doniesień ludzi, którzy opisywali podobne wizje, które mieli w czasie śpiączki, więc relacje tego facet nie są szczególnie wyjątkowe.
Jeszcze raz –
nie chodzi o samą śpiączkę, naprawdę nie wiem dlaczego tak się tego uczepiłeś. To byłoby zbyt proste gdyby ‘rewelacje’ dr Alexandra dało się zbyć takim banalnym zarzutem (nie zapominajmy, że ma on bardzo dobre CV naukowe). Z resztą sam doktor w odpowiedzi na zarzuty
Sam’a Harris’a (innego znanego naukowca, sceptyka) zachęca wszystkich sceptycznych badaczy do zapoznania się z jego aktami oraz wynikami – i przedstawienie sprawy analogicznej do jego. Bo jego lekarze prowadzący z University of Virginia, Bowman Gray-Wake Forest, Duke, Harvardu oraz Stanford, nie spotkali się z podobnym przypadkiem.
Nieprawdą jest też że wyższe funkcje mózgu są dezaktywowane. W czasie śpiączki jest też wysoka aktywność mózgu w stanie alfa.
I nikt nie mówi, że w czasie śpiączki są dezaktywowane wyższe funkcje mózgu. Wydaje mi się, że do każdej sprawy NDE podchodzisz tak samo i z marszu. A niestety nie wszystkie da się krytykować w ten sam sposób…
Kluczowa w tej sprawie nie jest śpiączka a kora mózgowa. Śpiączka jest tylko efektem. Kora mózgowa doktora została uszkodzona w takim stopniu, że
uniemożliwiało to aktywność w tej części mózgu – a co za tym idzie odcinało dostęp „świadomości”, a także tego co za tym pojęciem się kryje… Z tak uszkodzoną korą mózg nie jest w stanie ‘produkować’ snów, wizji, ani w jakikolwiek sposób postrzegać rzeczywistość.
Tutaj nie chodzi o kolejny opis „śmierci klinicznej”. Doktor doskonale zdawał sobie sprawę, że najważniejsze funkcje życiowe podczas śpiączki były podtrzymywane. Chodzi o to, że z tak zniszczoną korą mózgową (która to część mózgu odpowiada za postrzeganie, świadomość i inteligencję) niemożliwe było w czasie śpiączki doświadczyć takich wizji i poczucia hiper-rzeczywistosci jakich dostąpił doktor. Fakt ten (wraz z ‘cudem’ wyzdrowienia z sytuacji krytycznej) miał wpływ na zmianę światopoglądu doktora.
W skrócie – wyniszczony organizm doktora w czasie śpiączki utrzymywał najważniejsze funkcje życiowe. Doktor żył – umarłby gdyby pień mózgu przestał kontrolować np. oddychanie, krążenie itp. Słowem – gdyby umarł pień mózgu, umarłby sam doktor.
Jednak w tym wypadku
‘umarła’ kora mózgowa. Doktor żył, ale nie miał prawa myśleć, postrzegać (w jakikolwiek sposób), mieć wizji NDE – to jest to co odróżnia ten przypadek od innych doświadczeń życia po śmierci. Doktor opisuje, że widząc ‘niebiańskie istoty’ zadał im pytanie
„Kim jestem?” Nie mógłby zadać tego pytania, bez pewnego poczucia samoświadomości – która z naukowego i czysto fizycznego punktu widzenia była w tym momencie niedostępna.
Kończąc – nie mam interesu w tym aby bronić doktora Alexander’a, bo sam nie ufam wizjom NDE. Chodzi jednak o to, że nie możemy każdego przypadku śmierci klinicznej szufladkować w taki sposób jak Ty to czynisz. Ten przypadek jest intrygujący – choć oczywiście nie możemy ustalić w jakim stopniu doktor jest prawdomówny. To jest poza naszym zasięgiem, jednak osobiście nie jestem zwolennikiem tezy, że „każdy kłamie”.
Wspomnę tylko, że sprawa ta jest na tyle ‘sensacyjna’, iż powstał pomysł aby zorganizować debatę pomiędzy doktorem Alexander’em, a sceptykiem doktorem Samem Harrisem. Jednak ten ostatni wycofał się z tego pomysłu, ograniczając swoją krytykę do wpisu na swoim blogu.