Można się domyślić, że chodziło mi o to: żyj jak chcesz[na ile środowisko Ci pozwala]; i
No właśnie, można się domyślić z kontekstu, ale gadasz z GuardAngel, pamiętaj - tutaj nie ma mowy o jakimkolwiek czytaniu ze zrozumieniem, a raczej o unikaniu odpowiedzi na pytania lub wymijaniu ich, próbowaniu przekabacenia tekstu na swoją stronę i kompletnym zerze jakichkolwiek argumentów.
Po sromotnej porażce i epickim popisie ignorancji w temacie o ewolucji i pojawieniu się kolegi GuardAngel w temacie czysto związanym z wiarą spodziewałem się jednak sytuacji odwrotnej - w końcu to zadeklarowany obrońca wiary... Ale czytam i czytam i czytam i nie mogę wyjść z podziwu, dokładnie to samo co w temacie o ewolucji, pomimo jego własnej 'specjalności' - słowem, przedstawianie opinii jako faktów i powtarzanie w kółko jak leci tego samego
O pytaniach zadanych w zmyślny sposób tak, że da się na nie udzielić tylko satysfakcjonującą naszego kolegę odpowiedź nie wspomnę... A może jednak:
Jaki kraj na Ziemi , jaki naród osiągną trwałe szczęscie i pokój stosując się do owych odmiennych praw ? Podajcie przyklad !
Proste, żaden kraj, a teraz wskaż mi jakikolwiek kraj, który szczęście osiągnął stosująć się do praw biblijnych, które nota bene wywodzą się od praw spisanych wcześniej jak generalnie kawał Starego Testamentu.
Odpowiem za ciebie - żaden taki kraj nie istnieje, nie istniał i nie będzie istniał tak długo jak ludzie to nie żywe roboty bez własnej woli i myśli.
Religia, każda zorganizowana religia, wbrew wszystkiemu co może mówić nigdy nie będzie promowała wolnej woli, a wręcz przeciwnie, będzie ją tępiła.
Jedne religie robią to po prostu bezpośrednio utożsamiając prawa religijne z karnym, jak radykalne odłamy Islamu - każdy przejaw wolnej, to jest innej, niż nakazuje doktryna religijna myśli jest tam karany szybko i brutalnie, jako zwykłe przestępstwo.
Inne religie, jak na ten przykład gro odłamów chrześcijańskich, z KK na czele posługują się nieco subtelniejszymi metodami, kusząc litościwym bogiem, wolną wolą, czy akceptacją, ale jak to się ma do rzeczywistości? Ano nijak.
Litościwy chrześcijański Bóg, czy w wypadku opisywanym przeze mnie teraz, konkretnie katolickie wyobrażenie tegoż to po dokładniejszym przeanalizowaniu wszystkiego raczej mało sympatyczna i zdecydowanie... niespójna postać. Ostatnia rzecz, którą powiedziałbym o bogu, który pomimo WSZECHWIEDZY każe swojemu wybrańcowi zabić własnego syna by przetestować jego wiarę, pomimo tego, że jako wszechwiedzący to i tak wiedział, to to, że jest miłosierny. Tak samo, nie można nazwać miłosiernym boga, który zakłada się ze swoim wrogiem o to, że jego wierny pozostanie lojalny, po czym pozwala na wyrżnięcie jego rodziny, zniszczenie dorobku życia a jego samego pozwala skazić ogromną liczbą chorób. Nagroda po wytrzymaniu tego wszystkiego nie zmazuje faktu czystego sadyzmu. Czy miłosiernym można nazwać WSZECHMOGĄCEGO boga, który, choć jednym słowem mógłby odmienić ludzkość, to jednak postanowił skazać ją na zagładę w potopie? Czy miłosiernym jest bóg, który skazuje własnego syna na wielkie męki, choć mógłby się po prostu światu ukazać ucinając dyskusję na dobre? Czy sprawiedliwym można nazwać boga, który pozwala jednym rodzić się bez szans na przetrwanie w bezgranicznym ubóstwie, a innym praktycznie w koszach pełnych szmalu?
Wreszcie, czy sprawiedliwym jest bóg, który ukarał swoje pierwsze stworzenia za złamanie zakazu i spożycie owocu poznania dobra i zła, choć z oczywistych względów stworzenia te NIE MIAŁY PRAWA WIEDZIEĆ, że czynią źle? Czy sprawiedliwym i miłosiernym jest to, że umieścił swoje pierwsze stworzenia w "klatce" z zainstalowaną śmiertelną pułapką, w którą musiały w końcu wpaść?
Czy taki bóg istnieje? I czy jeśli istnieje, warto wielbić kogoś, kogo, gdyby nie nazywał się katolickim Bogiem, większość nazwałaby tyranem?
Wszystko, co wyżej wypisałem i jeszcze więcej można znaleźć w Starym i Nowym Testamencie, rzekomo objawionym słowie samego Boga, które nie dość, że jest ze sobą wewnętrznie sprzeczne, to jeszcze w sporej mierze kłóci się z obecną, 'przyjazną' doktryną kościoła.
Wolna wola - jeśli Bóg istnieje i jeśli jest wszechwiedzący - wolna wola automatycznie nie istnieje, bo każda czynność jest już z wyprzedzeniem zapisana. Tworzy dodatkowy paradoks - jeśli tak jest, to każda kara nałożona na stworzenia takiego boga jest tylko i wyłącznie aktem sadyzmu - to wymierzona przez Boga za to, że Bóg 'nas' tak stworzył.
Jeśli Bóg nie widzi przyszłości, to jednak jaki wybór nam daje? Otóż... W praktyce nie daje żadnego - rób jak każę, albo cierp wieczne męki - moim skromnym zdaniem wybór to właściwie żaden. Albo korzystasz z 'wolnej woli' i zostajesz za to na wieki wieków ukarany, albo porzucasz ją na rzecz kościelnej doktryny, zamykasz się z klapkami na oczach, alleluja i do przodu. Tylko pytanie - po jakiego grzyba w takim razie ta wolna wola?