Krzysztof Jackowski o 2012 roku
Drżę przed rokiem 2012! Moim zdaniem katastrofę spowodują ludzie. – ostrzega najsłynniejszy polski jasnowidz Krzysztof Jackowski.
Mieszkający w Człuchowie jasnowidz Krzysztof Jackowski (48 l.) od ponad dwudziestu lat specjalizuje się w poszukiwaniu zaginionych ludzi. Jego sukcesy w tej dziedzinie potwierdzają policjanci, którym pomógł bezbłędnie wskazując miejsca położenia zwłok. Jasnowidz potrafi jednak także przewidywać wydarzenia, które mają dopiero mieć miejsce na Ziemi. Jego najsłynniejszą i niezwykle trafną przepowiednią była zapowiedź wielkiego kryzysu związanego z bankami, który rozpoczął się w momencie precyzyjnie wskazanym rok wcześniej przez jasnowidza, czyli w połowie września 2008 roku. Jasnowidz od lat jest pytany o rok 2012, w którym według wielu osób ma wydarzyć się Armagedon na Ziemi. Krzysztof Jackowski od lat unikał odpowiadania na to pytanie, ale od pewnego czasu nie ukrywa, że temat roku 2012 zaczyna go coraz bardziej niepokoić. Oto fragment rozmowy z jasnowidzem, która została przeprowadzona 10 listopada 2011 roku.
Jesteś znanym jasnowidzem, odnajdujesz ludzi, często sprawdzają się twoje wizje dotyczące przyszłości. Co myślisz o roku 2012?
Krzysztof Jackowski (KJ): Ciężko mieć wizje dotyczącą roku 2012, gdyż jak się ma wiedzę na dany temat, to ta wizja jest mniej obiektywna. Kiedyś, kilka lat temu uważałem to za nonsens. Rok 2012 tak jak 2011 czy 2017 – czym on miałby się różnić? Ale z powodu tego, co się wydarzyło w ostatnich kilku latach i co się dzieje niestety na całym świecie, to rok 2012 jest raczej jakimś pewnikiem, że coś nie daj Bóg złego się wydarzy. Wydaje mi się, że ta cała parodyczna wręcz sytuacja na świecie, ekonomiczna i międzynarodowa nie może dłużej trwać. To się musi w czymś wykoleić, bo to jest nienormalne.
Czy twoim zdaniem to będzie katastrofa w sensie globalnego kryzysu gospodarczego czy raczej naturalna, jak gigantyczne trzęsienia ziemi czy monstrualna powódź?
KJ: Wszystko zmierza ku temu, że to ludzie doprowadzą do pamiętnej daty 2012. Kryzys gospodarki światowej robi takie spustoszenie, że to musi do czegoś doprowadzić. Nie wypatrujmy z kosmosu jakieś zagłady, po prostu będzie jakiś poważny przewrót. To będzie coś, co będzie miało związek z poważną sytuacją gospodarczą na całym świecie przez różne zdarzenia. Oczywiście człowiek dysponuje bronią zniszczenia taką, że może to być podobne do kataklizmu z kosmosu. Człowiek jest to w stanie sam na Ziemi wywołać. Uważam, że to będzie najbardziej prawdopodobne, ale ja w sposób rzeczywisty… drżę przed rokiem 2012!
Najbardziej popularna jest teoria mówiąca o tym, że dojdzie do przebiegunowania Ziemi. Słońce poprzez swoją aktywność doprowadzi do zmiany biegunów, co pociągnie za sobą globalny Armagedon. Czy wierzysz w takie teorie?
Niczego nie można wykluczyć, ale… zwróćmy uwagę na pewną rzecz, bądźmy realistami. Czy w ogóle ktoś pamięta taką sytuację w historii świata, która jest obecnie? Nawet jak komunizm miał kryzys i upadek, to jak się okazuje był mały pikuś do tego, co się w tej chwili dzieje na całym świecie. Ja uważam, że to jest na pewno ten kierunek, że to ludzie spowodują i ten obecny kryzys jest przednówkiem jakieś wojny. Oby nie stało się tak, jak mówię.
Uważasz, że jakieś dramatyczne wydarzenie na Ziemi w 2012 jest nieuniknione?
Tak. Sytuacja na Ziemi jest zbyt napięta, coś musi się wydarzyć, aby świat zaczął podążać w innym kierunku. Na razie to wszystko wchodzi w jakiś potężny paradoks. Dofinansowania upadających banków, które spowodowały kryzys światowy, ciągłe dodrukowywanie pieniędzy - to jest droga donikąd. Rozumiem te światowe protesty, które mają obecnie w różnych krajach. Oni mają rację!
Boisz się roku 2012?
Wydaje mi się, że to będzie bardzo niebezpieczny czas dla ludzi, dla Ziemi. Nie chcę nikogo straszyć, bo to naprawdę nie o to chodzi. Będzie jak będzie, wpływu na to i tak mieć nie będziemy. Jednak narasta we mnie lęk, ogromny niepokój. Kiedyś tego nie miałem. Kiedy ktoś pytał mnie o rok 2012, to tylko się z tego śmiałem, bo przecież ludzie lubią takie rzeczy, lubią bać się i wierzyć w różne kataklizmy, które zapowiadali jacyś prorocy i media. Jednak od kilku ostatnich miesięcy to się we mnie zmieniło, gdyż data 2012 zaczyna być dla mnie czymś, co sprawia, że… tak, powiem to szczerze – zacząłem się bać tej daty. Coś się musi wydarzyć, to jest nieuchronne. Przebiegunowanie Ziemi, ogromny światowy konflikt… to rzecz drugorzędna, co to będzie. Taka sytuacja, jaką obecnie mamy na Ziemi nie może trwać wiecznie. Coś się wydarzy na pewno! To może być ostatnia szansa dla Ziemi, aby odzyskać równowagę.
/rozmawiał A.W./
Warszawa, 10.11.2011
Źródło
Do 2012 mam mieszane uczucia. Z jednej strony uważam, że nic ważnego się nie wydarzy, przynajmniej nie na tyle, żeby zmienić życie nas wszystkich o 180 stopni, a z drugiej...niby coś wisi w powietrzu, ale równie dobrze może to być zwykłe świrowanie. Sam już nie wiem co o tym myśleć.