Ty chyba w życiu nie widziałeś dźwigu w akcji. Ja rozumiem, że mogłeś popłynąć i napisać, że potrzebne jest 5 minut, ale na litość boską...
Do obrócenia wystarczy jakieś MAXIMUM 3 minuty ( 180 sekund )
Skoro tak twierdzisz - to nie będę się spierał.
Jednak, w takim razie zastanawiam się, co stało na przeszkodzie żeby wyemitować całe nagranie, skoro czas obserwacji był tak krótki? Bo chyba coś więcej zostało nagrane?
Wtedy widzielibyśmy jak to "coś" się przemieszcza, a następnie jak znika. (No, właśnie - nie ciekawi was w jaki sposób to UFO zniknęło? Odleciało, zlało sę z tłem, schowało za wysokie budynki?)
Gdyby obiekt był widoczny kilkadziesiąt minut, to jeszcze mogłoby wyjaśniać cięcia w nagraniu (chociaż nie tłumaczy ich wyrywkowości).
Ale trzyminutowy film z pewnością nikogo by nie zanudził, a stanowiłby bardziej przekonywująca całość.
Tymczasem otrzymujemy tylko kilka ujęć, które sprawiają wrażenie zupełnie przypadkowych.
@Jarecki
Uważam, że mamy tu do czynienia z prawdziwą obserwacją niezidentyfikowanego obiektu. Po pierwsze, kamerzysta robi najazd na świadków, którzy widzą i filmują ten obiekt (mamy wielu obserwatorów), co prawda robią to telefonami więc ich nagrania nie mogą się w żaden sposób równać z zapisem cyfrowym kamery telewizyjnej.
Mówiąc szczerze, ten akurat argument mnie zupełnie nie przekonuje, bo skrzyknąć kilku znajomych w celu odegrania takiej scenki, to nie jest szczególny problem (nie przesądzam, że tak było - po prostu pokazuję, że można taki happening łatwo zorganizować).
Skoro już o świadkach rozmawiamy, to bardziej zastanawia mnie coś innego.
A mianowicie reakcja albo raczej jej zupełny brak, innych świadków widocznych na filmie.
Szczególnie wyraźnie widać to na tych filmikach wrzuconych przez Ciebie.
Chodzi mi o tych robotników pracujących na budynku pomiędzy UFO i nagrywającą go kamerą.
Czy dobrze widzę, że oni zupełnie nie zwracają uwagi na to, że na niebie pojawił się ten dziwny obiekt? Odnoszę wrażenie, że zachowują się oni zupełnie obojętnie w stosunku do tego zjawiska, wykonując swoje codzienne prace budowlane.
Trochę to zastanawiające, bo można by się spodziewać, że powinni oni jakoś zareagować na ten fakt, tym bardziej, że w niedalekiej odległości od nich, grupa innych ludzi, jest nim najwyraźniej mocno podekscytowana. Pewnie dostrzegliby to małe zamieszanie, a przynajmniej usłyszeliby jakieś krzyki, nawoływania obserwatorów - skoro już nie dostrzegli tak wyraźnie widocznego, dziwnego obiektu (co samo w sobie jest też zastanawiające).
A drugi fakt to taki, że Renzo Reggiardo to bardzo znany i szanowany peruwiański kongresmen i polityk,
Nie wiem jak to jest tam w Peru z politykami ale, nie uprawiając polityki, powiem tylko, że jakoś nie bardzo ufam akurat tej grupie zawodowej