Skocz do zawartości


Zdjęcie

Wybory Parlamentarne 2011


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
937 odpowiedzi w tym temacie

#331

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ogółem - przykład ten miał pokazać, że poziom interwencjonizmu niewiele ma wspólnego z tym, jak ekonomia sobie radzi. Państwa z większym interwencjonizmom czasem radzę sobie lepiej niż te z mniejszym i na odwrót. A to przez to, że ekonomia jest wielkim kotłem, w którym mieszają się tysiące składników - a rola państwa to tylko kilka z nich. Pomijam oczywiście skrajności.


Miał pokazać jedno a pokazał coś zupełnie odwrotnego. To właśnie na przykładzie USA najbardziej widać wpływ interwencjonizmu na gospodarkę. Prężny okres rozwoju tej gospodarki przypada na lata tzw drapieżnego kapitalizmu. W chwili obecnej, gdzie interwencjonizm w USA jest wszechobecny ( choćby FED ale nietylko) gospodarka ta jest zadłużona i praktycznie bezbronna w obliczu słabszej koniunktóry. A wiesz dlaczego? Bo wolny rynek potrafi się sam regulować, wytworzyć mechanizmy obronne w sposób naturalny, a ustawa (interwencjonizm) w sposób sztuczny i na dłuższą metę nieskuteczny. Przykład Grecji jest tu bardzo wymowny.

Niekótre Państwa z rozwiniętym interwencjonizmem radzą sobie lepiej mówisz? Podaj przykład takiego Państwa a sprawdzimy jak to się ma do interwencjonizmu

A przykład z drogami? Dlaczego to pominąłeś?

Przecież pisałem - na utrzymanie administracji idzie... ile? 5% podatków? Rzeczy, za które teraz płaci państwo, musiałaby płacić firma bądź każda indywidualna osoba. Chodniki i ulice same się nie zbudują, nie oświetlą i nie utrzymają. To samo muzea. I straż pożarna. Nawet, jeśli twierdzisz, że nie korzystałbyś z ulic czy mostów (widziałem już jedną osobę, która tak mówiła), to... i tak byś z nich korzystał. Bo przecież te bułki w piekarni naprzeciwko musiały tam trafić. A jeśli na miejscu pieką, to mąka. I tak dalej, i tym podobne.

Ogółem - gdyby podatki zmniejszyć do minimum, to zostałoby to zrównoważone przez nowe wydatki. Całość stałaby się po prostu bardziej uciążliwa dla przedsiębiorców bo, zamiast po prostu zapłacić podatek, musieliby podpisać 50 umów. Umowę z prywatną strażą pożarną, umowy z firmami, do których należą drogi i mosty (bo przecież z czegoś trzeba je utrzymać) i tak dalej, i tym podobne.


Podatki istnieją i w państwie kapitalistycznym i socjalistycznym. Kwestią różniącą te dwa ustroje jest owych podatków przeznaczenie. W gospodarce wolnorynkowej podatki przeznaczane są na utrzymanie instytucji z ekonomią nie mających wiele wspólnego. Podatki na służby mundyrowe )policja, wojsko) są czymś normalnym. Obywatel płacąc podatek dokładnie wie na co i w jakiej wysokości jest on przeznaczony. A, że gałęzi finansowanych z podatków jest w takiej gospodarce znacznie mniej ( wiekszość jest w rękach prywatnych) to i podatki są niższe.

Co do przykładu z drogami. Nie wiem czy wiesz, ale pieniądze na budowę dróg płacisz w cenie benzyny. Socjalistyczny model gospodarczy sprawia jednak, że ta kasa tylko w nieznacznej częsci idzie na drogi, reszta jest rozdysponowywana na tzw "bierzące potrzeby społeczne" zależne od słupków poparcia (przykładowo podwyżki dla nauczycieli) oraz biurokrację.

Co w takim razie ma zrobić osoba, której płaca nie pozwala na wyżycie? Jeżeli uważasz, że każdy w takim systemie zarabiałby tyle, że stać by go było na życie, to płaca minimalna nie powinna mieć znaczenia - przecież wszyscy i tak by zarabiali więcej, niż ona wynosi, prawda?


To nie płaca jest istotna, ale cena. A cena oferowana w warunkach wolnego rynku przez przedsiębiorcę musi być przystępna. Przedsiębiorca chce sprzedać bo z tego żyje, inaczej zbankrutuje. W jego interesie jest aby mieć jak najwięcej klientów więc cenę ustali na poziomie dostępności portfela tychże klientów. W innym przypadku gdy da cenę za wysoką jego dobra będą zalegać bo mniej ludzi zechce je kupić. Gdy dobra zalegają ich cena spada. Uwolniony spod interwencjonizmu rynek sam dąży do równowagi. Dla socjalistó jest to neistety abstrakcja.

Podobnie jest z płacą, ją też w ustroju kapitalistycznym kształtuje rynek. Jeżeli płaca będzie zbyt niska ludzi nie będzie stać na dobra, przedsięborcy będą one zalegać a to z kolei wymusi spadek cen w obliczu alternatywy bankructwa.

Socjalisći nigdy nie zrozumieją jednoego. Ubóstwo ludzi nie jest w interesie przedsiębiorców w warunkach wolnego rynku.

Trzeba było dodać jeszcze:
Dania - 25%
Finlandia - 23%
Grecja - 23%
Węgry - 25%
Irlandia - 21% (wkrótce 24%)
Portugalia - 23%
Rumunia - 24%
Szwecja - 25%
Chorwacja - 23%
Norwegia - 25%

A na forum krzyk, że media manipulują.


Po raz kolejny nie zrozumiałeś sensu tej grafiki. Oczywiście, że są kraje, w których VAT jest równy lub wyższy jak w Polsce. Porównanie do krajów z niższym Vatem ma uzmysłowić, że niski VAT wcale nie musi przełożyć się negatywnie na kondycję gospodarczą kraju.

Użytkownik mefistofeles edytował ten post 17.07.2011 - 23:03

  • 0



#332

lambo.
  • Postów: 231
  • Tematów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

No no, tam gdzie VAT jest wysoki ludzie pływają w dobrobycie, za to tam gdzie niski to jest bród smród i ubóstwo...
Na węgrzech opodatkowali w desperacji nawet hamburgery ściemniając że to w imię zdrowia.
Wysokie podatki mają kraje małe i słabe, lecz próbujące dorównać potężnym mocarstwom z niskimi podatkami.
Problem w tym, że jest to zaciskanie pętli zmniejszające wzrost. Ludzie mają mniej kasy, mniej kupują, fabryki mniej produkują, bo ludzie mniej kupują...
Najprostsze rozwiązanie, pier****ąć ogromny podatek i się załata, a co będzie za następnej kadencji to co nas to obchodzi.

Użytkownik lambo edytował ten post 17.07.2011 - 23:27

  • 1

#333

Rainbow Lizard.
  • Postów: 484
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Whoa, ale clusterf***. Na razie odpowiedź na jedną trzecią, dalej - jak znajdę czas.

Nie twierdzę, że państwo nie ma żadnego wpływu na gospodarkę. Przeczytaj jeszcze raz przykład z ropą, biorę pod uwagę podatki i tak dalej, jednak nie jest to jedyny czynnik. O skrajnościach też napisałem.

Nie rozumiem też dlaczego łączysz socjalizm z niezbilansowaną polityką budżetową. Progresywny kapitalizm to "zbieraj duże podatki, wydawaj dużo kasy", a nie "zbieraj duże podatki, wydawaj jeszcze więcej kasy". Jeżeli wydatki przekraczają przychody, to upadnie każdy system, niezależnie od tego, czy jest to państwo wydające kasę tylko na policję i wojsko czy domowy budżet. Nie trzeba mieć lewicowych poglądów żeby się zadłużać na potęgę i później nie mieć z czego tego spłacać, wystarczy brak pomyślunku.

Ponadto - o państwie jako głównym rozgrywającym można mówić dopiero wtedy, jak ma monopol w większości sektorów gospodarki. Realny wpływ na ceny państwo ma niewielki, bo jeśli kilku szaleńców wysadzi się w rafineriach ropy na Bliskim Wschodzie, to cena ropy pójdzie w górę i chociaż państwo by się dwoiło i troiło nic z tym nie zrobi. I tak dalej, i tym podobne. Koncesje i regulacje =/= sterowanie ekonomią.

25 mld złotych na pensje urzędników w Polsce... Na budżet mający 250 mld złotych. Nie tak tragicznie, szczególnie, że część pensji urzędników wraca do kieszeni skarbu państwo (bo jak coś kupują, to jest to opodatkowane), co zmniejsza faktyczną ilość pieniędzy wydawanych na urzędników. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że to Polska - kraj, w którym sporo osób jeśli robi za biurkiem to ma przekonanie, że może się obijać i robić sobie dwugodzinne przerwy obiadowe.

I teraz... yeah, znowu syndrom polskiej prawicy. Twierdzisz, że drogi to kwestia sporna. Ja natomiast gadałem już z ludźmi mówiącymi, że jeśli państwo buduje drogi i mosty i je utrzymuje, to mamy socjalizm. W sumie teraz mam wyjaśnienie, dlaczego polska prawica jest tak rozdrobniona. Trudno utworzyć jedną partię, jeśli uważa się, że większość prawicy to tylko nieprawdziwa prawica, a tak naprawdę socjaliści o konserwatywnych poglądach społecznych.

Co do samych dróg - cóż, w Niemczech drogi buduje państwo, i w Japonii... i jakoś są lepsze niż w Polsce. To nie wina ustroju, raczej standardów, tego, czy ktoś w ogóle sprawdza jakość dróg i samego podejścia. W Polsce, tak jak w innych krajach poradzieckich, sporo osób wychodzi z założenia, że jak coś jest za rządowe pieniądze, to i tak będzie skopane, więc nie warto się starać. Ponadto drogi to kwestia dosyć... wrażliwa, bo jest to rynek, na którym bardzo łatwo o nie tyle monopol, co pełno monopoli - wystarczy, że objazd daną ulicą będzie zbyt uciążliwy (bo to główna arteria miasta), i już jej właściciel może sobie zacząć windować ceny.

Nadal wychodzi na to, że ograniczenie podatków po prostu powoduje przelanie się kosztów na przeciętnego konsumenta. Bo za edukację też trzeba płacić, i za leki (ubezpieczenia prywatne z reguły pokrywają koszty leczenia tylko do pewnej kwoty - dosyć kłopotliwe przy ciężkich, przedłużających się chorobach), i za zwiększoną ilość regulacji stosowanych przez same firmy. Bo skoro nie ma sanepidu, to wypadałoby jakoś uspokoić klientów, że nie ma salmonelli w burgerach... Za korzystanie z biblioteki też trzeba by płacić. I wstęp do muzeów byłby droższy, o ile nadal by stały, bo możliwe, że nie byłyby w stanie się utrzymać przy takiej małej frekwencji. I jeszcze budowa sieci kolejowych (nie wiem jak to jest w Polsce, ale w UK to rząd pokrywa koszty budowy torów). I tak dalej, i tym podobne.

Stąd też właśnie uciążliwość. Zamiast zapłacić państwu jeden podatek trzeba podpisywać pełno umów = więcej papierów i rzeczy "do załatwienia". Ot, taka niedogodność niewielka. Marksa nie przytoczę - nie czytałem, koniec końców wolę sam myśleć, a nie zdawać się na czyjeś zdanie. A dowiedzieć się czym jest socjalizm można ze źródeł, które nie będą stronnicze.

Co do osób biednych - cóż, z zasiłkiem przynajmniej z głodu nie zdechnie, chociaż poziom opieki społecznej w Polsce nie jest za wysoki. A co do "wyciągania ludzi z biedy" przez kapitalizm... Źródła? Bo jak na razie nie widziałem niczego, co by przeczyło obrazom przedstawionym w "How the other half lives" czy temu, co mam w tych podręcznikach od historii Stanów. Poza tym... znowu wolny rynek. Z jakiej to racji pracodawca ma podwyższać pensje pracownikom, jeśli nie cierpi na ich brak? Pójdą do innej fabryki, gdzie mają takie same warunki jak tutaj? Koniec końców związki zawodowe w Stanach pod koniec XIX wieku były popularne nie bez powodu.

Niewykształcony i bezrobotny korzysta z pomocy rodziny -> by się usamodzielnić pracuje za niską pensję (która realnie wycenia jego pracę) ale zdobywa doświadczenie i umiejętności dzięki czemu po czasie jest w stanie żyć na własny rachunek.
Po drugiej stronie mamy system, w którym koszty pracy są ogromne, a młody człowiek ma małe możliwości odnalezienia się na rynku.

Problem polega na tym co zrobić, jeśli rodziny nie stać na pomoc. Bo jest niewykształcona. Albo biedna, bo na przykład ktoś się zadłużył i nie mają za co spłacić. Albo matka jest chora i trzeba wszystko ładować w jej leczenie. Albo jeśli dziecko ma tylko jednego rodzica i brak innej rodziny.

Oczywiście, że podaję w tym momencie skrajny przypadek - bo mówię o ludziach, którzy nie są w stanie się sami utrzymać. O inwalidach, o osobach upośledzonych umysłowo, o tych, którzy mieli pecha urodzić się w niewłaściwej rodzinie. Przy okazji... pracowanie za niską pensję raczej nie wróży realnych możliwości awansu.

Ponadto - jeżeli ktoś nie ma umiejętności i wykształcenia, to może co najwyżej robić za kasą w Tesco - i raczej na kierownika go nie awansują. Musiałby mieć wykształcenie. A żeby je mieć, musiałby mieć lepszą robotę. A żeby mieć lepszą pracę, trzeba mieć wykształcenie. Koło się zamyka. Ogółem - w kapitalizmie ci, którzy są na dole hierarchii (przy czym ten dół to każdy pracownik szeregowy - czyli spora część populacji) mają prze...rąbane.

Przykład z mieszkańcami osiedla - a jak nie założą, to...? Nikt nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, a pan Zenon będzie nadal będzie przymierał głodem, bo nikt niewidomego albo delikwenta bez rąk nie przyjmie do roboty.

Załóżmy, że mamy XY osób dobrej woli. Żeby zatem każdy potrzebujący otrzymał pomoc, osoby te musiałyby być "rozmieszczone" w miarę regularnie i musiałoby ich być dostatecznie dużo. Poza tym zawsze zostaje mentalność "tylu ludzi, niech zrobi to mój sąsiad". Jak na ironię komunizm pokazał, że taki system nie ma racji bytu. Coś należy do wszystkich? Nie należy do nikogo, można okraść i zdewastować.

Co do pomagania innym i związku ze wzrostem gospodarczym... Przykłady, statystyki, cokolwiek? Bo z tego, co widać na przykład Tutaj wynika, że jeżeli kraj nie jest pogrążony w nędzy, a ma przyzwoitą gospodarkę, to nie ma zbyt dużego związku między jednym a drugim. Pomimo zwiększania się GDP na głowę % GDP przeznaczany na organizacje charytatywne nie ulega zwiększeniu.

I tak oto, przeciętny Amerykanin wydaje na organizacje charytatywne 5 razy mniej niż przeciętny Norweg, chociaż przeciętny Norweg zarabia tylko ~10% więcej niż statystyczny mieszkaniec USA. Z kolei przeciętny Hiszpan w kwietniu 2011 wydawał na organizacje charytatywne o 1/3 więcej niż typowy Australijczyk, pomimo tego, że hiszpańska gospodarka jest w opłakanym stanie w porównaniu do australijskiej.

Czyli - nie wiem, o jakich "doświadczeniach" mówisz, ale oficjalne statystyki ich nie potwierdzają, co każe mi wątpić w prawdziwość tego, co mówisz.

Na koniec - ależ nie mówię o oddawaniu wszystkiego biednym. Zaproszenie bezdomnego do domu, żeby się umył to kwestia... ja wiem, złotówki? (woda + mydło) Dzięki temu można zapobiec wielu chorobom, jakakolwiek higiena to podstawa przy zapobieganiu wielu schorzeniom. Możesz mu nawet w ten sposób uratować życie. A przecież to tylko trochę wody. W końcu ludzie są z natury dobrzy i nic ci nie zrobi, prawda?

Co do zmiennych zaś... Na pewno? Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo społeczeństwo jest zmisantropizowane. (słowotwórstwo, lawl) Ekspedientka w sklepie nie da ci bułek jeśli obiecujesz, że jutro zapłacisz - bo boi się, że nie zapłacisz. W każdym sklepie właściciel, nie zdając sobie z tego sprawy, traktuje każdego klienta jako potencjalnego złodzieja. Tak samo w bankach - każdy klient to potencjalny oszust.

Ja o gospodarce, a Ty o zakorzenionym w człowieku diable. Na tym poziomie ciężko rozmawiać.

Kiedy jedno z drugim jest związane. Każdy system musi brać pod uwagę ułomność człowieka i być odpornym na złą wolę, inaczej się rozpadnie. Przez tego "diabła" upadł komunizm, i właśnie przez tego "diabła" nie da się wyżyć w kapitalizmie. Zresztą, to był tylko wątek poboczny, rzucony ot tak. A że się zacząłeś na tym skupiać... nie moja wina.

na szybko, odnośnie VATu:
Cóż, Szwecja ma większy VAT niż Polska i radzi sobie lepiej. Dania ma większy VAT i radzi sobie lepiej. Węgry mają większy VAT i radzą sobie gorzej.
Wniosek - relatywnie wysoki VAT nie ma aż tak dużego wpływu na gospodarkę. Gdyby miał to im wyższy VAT, tym gorzej by sobie dane państwo radziło. Ciekawe co na to Mikke, lol.

@mylo:

"Wiesz, może to masy podążyły za Hitlerem. Ale to ludzie z takimi poglądami jak Ty byli w jego najbliższym otoczeniu."

Dołączona grafika

Jako, że porównywanie oponenta do Hitlera/nazistów/coś_w_ten_deseń uznawane jest za ostateczny argument, po który się sięga jeśli nie ma się argumentów i zaczyna za bardzo angażować emocjonalnie w dyskusję... Cóż, dalszą dyskusję z tobą uważam za pozbawioną sensu.

Nie, serio, nie mam zamiaru gadać z kimś kto twierdzi, że mam poglądy podobne do nazistów, chociaż zamiast wsadzać mniejszości seksualne do pieca chcę im dawać prawa, a jakiekolwiek przejawy rasizmu i nacjonalizmu uznaję za... prezentujące kontrowersyjny poziom intelektualny.

Mylo, you fail.

P. s.

Fail - forum nie chciało zaakceptować linka do zdjęcia z imageshacka, chociaż regulamin bodaj wspomina, że tylko z imageshacka mogą być fotki... Od strony technicznej jest gorzej niż rok temu. Niezłe osiągnięcie.

@ post niżej: godwin's Law says it all. Ponadto po modzie należałoby oczekiwać lepszego sprawowania niż po userze. W końcu trudno egzekwować regulamin jeśli samemu nie potrafi się do niego stosować. Naprawdę, mówienie, że się mną brzydzisz, a później zachowywanie się gorzej niż ja jest... ciekawe.

BTW: "zaś często najlepszym lekarstwem na człowieczeństwo jest skoncentrowany ładunek ołowiu aplikowany bezpośrednio do mózgu. "

Często. Czyli: "nie zawsze, ale częściej niż bym chciał". Czyli: nie wszyscy. Po więcej informacji na temat słowa "często" odsyłam do słownika. Tłumacząc bardziej bezpośrednio: niektórzy ludzie to sk******, dla których nie ma nadziei.

Na litość, jak ty potrafisz wyrwać cudzą wypowiedź z kontekstu... Zupełnie jakbym słuchał wywiadu z kimś z Westboro Baptist Church. I dzięki za tą agresję słowną, dobrze wiedzieć, że potrafię cię zdenerwować.

Użytkownik Tekeeus edytował ten post 18.07.2011 - 00:24

  • -4

#334

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jako, że porównywanie oponenta do Hitlera/nazistów/coś_w_ten_deseń uznawane jest za ostateczny argument, po który się sięga jeśli nie ma się argumentów i zaczyna za bardzo angażować emocjonalnie w dyskusję... Cóż, dalszą dyskusję z tobą uważam za pozbawioną sensu.


Doskonale znam tę definicje. Nie musisz mnie uczyć obrazkami z Twojego ulubionego 4chana.

Porównałeś wszystkich ludzi do bydła które jest gotowe podążać za ludźmi pokroju Hitlera, więc dotknąłeś wszystkich użytkowników tego forum i wszystkich for w Polsce. Nie będziesz sobie tutaj tak szarżował bezkarnie. Możesz wmawiać jak światły jesteś, a z Twoich postów wynika jedno - nienawidzisz ludzi i uważasz ich za debili. Do tego postulowałeś wymazywanie ludzkości ołowianymi kulkami. Nie chce nic mówić, ale sam się wystawiłeś kolego. :D Teraz nie gadaj głupot o swoim oburzeniu, bo to jest wręcz śmieszne.

Nie no, serio nie mam zamiaru patrzeć jak panoszysz się tutaj ze swoją pogardą do wszystkich wokół.

Wiem że bardzo się cieszysz że czujesz się wybielony z odpowiadania mi na posty, bo nigdy nie potrafiłeś na nie rzeczowo odpowiedzieć. :) Ale ja będę sobie punktował jak zwykle te co zabawniejsze fragmenty.
  • 0



#335

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Nie twierdzę, że państwo nie ma żadnego wpływu na gospodarkę. Przeczytaj jeszcze raz przykład z ropą, biorę pod uwagę podatki i tak dalej, jednak nie jest to jedyny czynnik. O skrajnościach też napisałem.

Nie rozumiem też dlaczego łączysz socjalizm z niezbilansowaną polityką budżetową. Progresywny kapitalizm to "zbieraj duże podatki, wydawaj dużo kasy", a nie "zbieraj duże podatki, wydawaj jeszcze więcej kasy". Jeżeli wydatki przekraczają przychody, to upadnie każdy system, niezależnie od tego, czy jest to państwo wydające kasę tylko na policję i wojsko czy domowy budżet. Nie trzeba mieć lewicowych poglądów żeby się zadłużać na potęgę i później nie mieć z czego tego spłacać, wystarczy brak pomyślunku.


Lewicowość i brak pomyślunku idą ze sobą w parze.


Ponadto - o państwie jako głównym rozgrywającym można mówić dopiero wtedy, jak ma monopol w większości sektorów gospodarki. Realny wpływ na ceny państwo ma niewielki, bo jeśli kilku szaleńców wysadzi się w rafineriach ropy na Bliskim Wschodzie, to cena ropy pójdzie w górę i chociaż państwo by się dwoiło i troiło nic z tym nie zrobi. I tak dalej, i tym podobne. Koncesje i regulacje =/= sterowanie ekonomią.


Udział wydatków państwowych w gospodarce to 36,7% w USA i 45% w UE. Znajdź mi firmę, która ma taki udział w rynku i może się równać z państwem jako rozgrywający. Koncesje i regulacje != sterowanie ekonomią? To co to k... jest jak nie sterowanie ekonomią?! Dobrze, że mi moderatorstwo skasowało ostrzeżenie bo mogę przez przypadek zarobić kolejne :P


25 mld złotych na pensje urzędników w Polsce... Na budżet mający 250 mld złotych. Nie tak tragicznie, szczególnie, że część pensji urzędników wraca do kieszeni skarbu państwo (bo jak coś kupują, to jest to opodatkowane), co zmniejsza faktyczną ilość pieniędzy wydawanych na urzędników. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że to Polska - kraj, w którym sporo osób jeśli robi za biurkiem to ma przekonanie, że może się obijać i robić sobie dwugodzinne przerwy obiadowe.


A bierzesz pod uwagę, że Ci urzędnicy robiąc coś sensownego generowali by realny PKB? Oni nie tylko nie robią nic sensownego, ale utrudniają życie innym. Żeby chociaż było głupio, jak w tym skeczu



ale jest nudno i beznadziejnie.


I teraz... yeah, znowu syndrom polskiej prawicy. Twierdzisz, że drogi to kwestia sporna. Ja natomiast gadałem już z ludźmi mówiącymi, że jeśli państwo buduje drogi i mosty i je utrzymuje, to mamy socjalizm. W sumie teraz mam wyjaśnienie, dlaczego polska prawica jest tak rozdrobniona. Trudno utworzyć jedną partię, jeśli uważa się, że większość prawicy to tylko nieprawdziwa prawica, a tak naprawdę socjaliści o konserwatywnych poglądach społecznych.

Co do samych dróg - cóż, w Niemczech drogi buduje państwo, i w Japonii... i jakoś są lepsze niż w Polsce. To nie wina ustroju, raczej standardów, tego, czy ktoś w ogóle sprawdza jakość dróg i samego podejścia. W Polsce, tak jak w innych krajach poradzieckich, sporo osób wychodzi z założenia, że jak coś jest za rządowe pieniądze, to i tak będzie skopane, więc nie warto się starać. Ponadto drogi to kwestia dosyć... wrażliwa, bo jest to rynek, na którym bardzo łatwo o nie tyle monopol, co pełno monopoli - wystarczy, że objazd daną ulicą będzie zbyt uciążliwy (bo to główna arteria miasta), i już jej właściciel może sobie zacząć windować ceny.


A czym się różni Japonia i Niemcy od państw postkomunistycznych? Tym, że tam inwestycji rządowych było tam zdecydowanie mniej. W czym państwowy monopol drogowy ma być lepszy od prywatnych? Przy prywatnych ludzie zawsze się mogą wynieść w inne miejsce, a co powiesz mieszkańcom polskich miast jak wszędzie spadają na nich chore opłaty autostradowe nie wspominając o akcyzie i opłacie drogowej w benzynie? Państwo sobie radośnie winduje ceny to Ci jakoś nie przeszkadza. A przy wolnym rynku nikt nie każe sprzedawać drogi monopoliście. Jakby miasta były prywatne to ich właściciele tak dysponowali by ziemią żeby nie dopuszczać do takich sytuacji.



Nadal wychodzi na to, że ograniczenie podatków po prostu powoduje przelanie się kosztów na przeciętnego konsumenta. Bo za edukację też trzeba płacić, i za leki (ubezpieczenia prywatne z reguły pokrywają koszty leczenia tylko do pewnej kwoty - dosyć kłopotliwe przy ciężkich, przedłużających się chorobach), i za zwiększoną ilość regulacji stosowanych przez same firmy. Bo skoro nie ma sanepidu, to wypadałoby jakoś uspokoić klientów, że nie ma salmonelli w burgerach... Za korzystanie z biblioteki też trzeba by płacić. I wstęp do muzeów byłby droższy, o ile nadal by stały, bo możliwe, że nie byłyby w stanie się utrzymać przy takiej małej frekwencji. I jeszcze budowa sieci kolejowych (nie wiem jak to jest w Polsce, ale w UK to rząd pokrywa koszty budowy torów). I tak dalej, i tym podobne.


Widzę, że nie zadałeś sobie trudu by znaleźć odpowiedź na moje pytanie. Mała podpowiedź:

Dołączona grafika

Kto jest budowniczym tego mostu prowadzącego donikąd. a) firma prywatna. b) państwo.


Stąd też właśnie uciążliwość. Zamiast zapłacić państwu jeden podatek trzeba podpisywać pełno umów = więcej papierów i rzeczy "do załatwienia". Ot, taka niedogodność niewielka. Marksa nie przytoczę - nie czytałem, koniec końców wolę sam myśleć, a nie zdawać się na czyjeś zdanie. A dowiedzieć się czym jest socjalizm można ze źródeł, które nie będą stronnicze.


Jaki to mamy ten jeden podatek bo coś przegapiłem? VAT, CIT, PIT, składkę na ZUS, cło, koncesje, tantiemy, inflację, którąś postać akcyzy czy może opłatę paszportową? Wiem, że część tego to w nomenklaturze państwowej nie podatki, ale wychodzi na jedno. Najlepiej zostań przedsiębiorcą i zobacz jak w praktyce wygląda ta prostota.


Co do osób biednych - cóż, z zasiłkiem przynajmniej z głodu nie zdechnie, chociaż poziom opieki społecznej w Polsce nie jest za wysoki. A co do "wyciągania ludzi z biedy" przez kapitalizm... Źródła? Bo jak na razie nie widziałem niczego, co by przeczyło obrazom przedstawionym w "How the other half lives" czy temu, co mam w tych podręcznikach od historii Stanów. Poza tym... znowu wolny rynek. Z jakiej to racji pracodawca ma podwyższać pensje pracownikom, jeśli nie cierpi na ich brak? Pójdą do innej fabryki, gdzie mają takie same warunki jak tutaj? Koniec końców związki zawodowe w Stanach pod koniec XIX wieku były popularne nie bez powodu.


Tylko wszyscy uciekali do tej krainy wyzysku czyli Stanów Zjednoczonych, a najbardziej wyzyskiwani robotnicy na świecie jako pierwsi jeździli samochodami marki Ford. Rzygać się już chce od tej propagandy. To ja powołując się na Platona uważam, że ziemia jest płaska. Mam źródło i fajnie jest. To, że masz źródło nie zwalnia z myślenia. Co z tego, że masz źródło jak twoje źródło jest g.. warte. Co twoje podręczniki do historii Stanów mówią o spotkaniu bankierów w Jekyll Island? Dostałeś jakiś ochłap, a wciskasz nam to jak jakąś najświętszą prawdę o świecie. Nijak się to ma do naszych obserwacji.



Problem polega na tym co zrobić, jeśli rodziny nie stać na pomoc. Bo jest niewykształcona. Albo biedna, bo na przykład ktoś się zadłużył i nie mają za co spłacić. Albo matka jest chora i trzeba wszystko ładować w jej leczenie. Albo jeśli dziecko ma tylko jednego rodzica i brak innej rodziny.


Ile jest takich przypadków? 1 na 1000 lat? I dla tego wyimaginowanego tragizmu trzeba gnębić miliony normalnych, żyjących rodzin? Jakie to szczytne!


Ponadto - jeżeli ktoś nie ma umiejętności i wykształcenia, to może co najwyżej robić za kasą w Tesco - i raczej na kierownika go nie awansują. Musiałby mieć wykształcenie. A żeby je mieć, musiałby mieć lepszą robotę. A żeby mieć lepszą pracę, trzeba mieć wykształcenie. Koło się zamyka. Ogółem - w kapitalizmie ci, którzy są na dole hierarchii (przy czym ten dół to każdy pracownik szeregowy - czyli spora część populacji) mają prze...rąbane.


Chyba coś pokiełbasiło Ci się, bo teraz ani nie mamy ani kapitalizmu ani prywatnej edukacji, a za komuny jak wiadomo przerąbane było jeszcze bardziej pomimo jeszcze mniejszej ilości kapitalizmu.

Wy lewicowcy zawsze za całe zło będziecie winić kapitalizm. Nawet w Korei Pn za wszystkie porażki obwiniani są wredni kapitaliści. Nie inaczej było w PRLu



Dlatego rower w Korei Pn został uznany burżuazyjnym środkiem transportu. Dobry obywatel chodzi pieszo i nie wyzyskuje innych.
  • 7

#336

lha.
  • Postów: 85
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

Po raz kolejny nie zrozumiałeś sensu tej grafiki. Oczywiście, że są kraje, w których VAT jest równy lub wyższy jak w Polsce. Porównanie do krajów z niższym Vatem ma uzmysłowić, że niski VAT wcale nie musi przełożyć się negatywnie na kondycję gospodarczą kraju.

Po raz kolejny, to ja przecieram oczy ze zdumienia czytając Twoje analizy. Wymyślasz jakieś abstrakcyjne interpretacje, które nijak się mają do dyskutowanego problemu. Widzisz rzeczy, których nie ma. Prosta infografika mająca sugerować, że wszędzie jest niski VAT tylko nie u nas, a Ty dopowiadasz coś o kondycji gospodarczej kraju.

Co w takim razie robią w tym zestawieniu Stany Zjednoczone, których gospodarka raczej chlubnym przykładem nie jest? Chyba, że czegoś znowu nie rozumiem... Oświeć mnie o wszechwiedzący.
  • -1

#337

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po raz kolejny, to ja przecieram oczy ze zdumienia czytając Twoje analizy. Wymyślasz jakieś abstrakcyjne interpretacje, które nijak się mają do dyskutowanego problemu. Widzisz rzeczy, których nie ma.


doprawdy?

Prosta infografika mająca sugerować, że wszędzie jest niski VAT tylko nie u nas, a Ty dopowiadasz coś o kondycji gospodarczej kraju.


naprawdę wyczytałeś z tej grafiki, że WSZEDZIE jest niższy VAT tylko nie u nas?:) Chyba patrzyliśmy na inną grafikę, bo w tej do której ja się odnosiłem nie ma o tym ani słowa. Pytanie, który z nas widzi rzeczy, których nie ma?

Co w takim razie robią w tym zestawieniu Stany Zjednoczone, których gospodarka raczej chlubnym przykładem nie jest? Chyba, że czegoś znowu nie rozumiem... Oświeć mnie o wszechwiedzący.


Po raz kolejny przypominam Ci, że jeżeli czegoś nie rozumiesz wystarczy poprosić o wytłumaczenie, a nie atakować w stylu "widzisz rzeczy, któych nie ma" itp .

W mediach od lat lansowany jest pogląd o tym jak ważny jest dla budżetu podatek VAT. Wmawia się ludziom, że musi być wysoki, gdyż w przeciwnym wypadku strona dochodów państwa zostanie w znacznym stopniu nadszarpnięta. Socjaliści widzą w jego podwyżce ratunek dla budżetu. Pokazana grafiki burzy tę tezę, bo pokazuje kraje bogatsze o znacznie niższym VAT w stosunku do kraju, do którego się odnosi ( w tym wypadku Polski). Taką samą grafikę przedstawiłby Węgier na Węgrzech zastępując kolumnę "Polska" kolumną "Węgry" itp.

Grafika nie jest rocznikiem statystycznym, z którego czerpiesz dane na temat obowiązujących stawek podatku VAT w poszczeglnych krajach. Ona ma skłonić Cię do przemyśleń, refleksji i wyciągnięcia wniosków. To, że Ty widzisz w niej tylko cyferki, których nie potrafisz zinterpretować nie jest moją winą.
  • 2



#338

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie rozumiem też dlaczego łączysz socjalizm z niezbilansowaną polityką budżetową.


To wynika z samej definicji socjalizmu. W owej doktrynie funkcjonuje coś takiego jak "interes społeczny".Wydatki na cele społeczne, podwyżki w sferze budżetowej niezależne od wzrostu wydajności pracy, dotowanie nierentownych spółek skarbu państwa. Zbilansowanie budżetu w takich okolicznościach musi się wiązać z olbrzymim zwiększeniem obciążeń fiskalnych obywateli. A, że socjalista to człowiek zapatrzony w słupki poparcia "społecznego" nigdy do tego nie dojdzie.

Progresywny kapitalizm


Progresywny kapitalizm? Słyszałem o "progresywnych podatkach", ale progresywny kapitalizm po raz pierwszy w życiu słyszę takie pojęcie, daj jakiś odnośnik z definicją, gdzie to znalazłes. Bo to..


to "zbieraj duże podatki, wydawaj dużo kasy"


to jest socjalizm a nie kapitalizm. Wysokie podatki i wysokie wydatki pasują do kapitalizmu jak siodło do świni.

, a nie "zbieraj duże podatki, wydawaj jeszcze więcej kasy".


a to z kolei socjalizm w zaawansowanym stadium, gdy tzw "cele społeczne" nie są bilansowane nawet przez wysokie podatki.


Jeżeli wydatki przekraczają przychody, to upadnie każdy system, niezależnie od tego, czy jest to państwo wydające kasę tylko na policję i wojsko czy domowy budżet.


sęk w tym, że czysty i jak mówią socjaliści "drapieżny" kapitalizm z definicji sprzeciwia się tworzeniu budżetu z deficytem. Jest pewna kwota sztywnych wydatków ( np wojsko, policja, ew inne nie związane z socjalem), a podatki są w takiej wysokości aby tę kwotę zbilansować.

Nie trzeba mieć lewicowych poglądów żeby się zadłużać na potęgę i później nie mieć z czego tego spłacać, wystarczy brak pomyślunku.


Zadłużanie się na potęgę i problemy ze spłatą to problem socjalizmu i jest związany z lewicą. Chyba, że jesteś w stanie podać jakiś kapitalistyczny kraj, który tak robi ( tylko nie podawaj dzisiejszych USA bo sie osmieszysz)

25 mld złotych na pensje urzędników w Polsce... Na budżet mający 250 mld złotych. Nie tak tragicznie, szczególnie, że część pensji urzędników wraca do kieszeni skarbu państwo (bo jak coś kupują, to jest to opodatkowane), co zmniejsza faktyczną ilość pieniędzy wydawanych na urzędników. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że to Polska - kraj, w którym sporo osób jeśli robi za biurkiem to ma przekonanie, że może się obijać i robić sobie dwugodzinne przerwy obiadowe.


10% naszych (m.in moich i Twoich) pieniędzy idzie na utrzymanie ludzi, których w przytłaczającej większości praca nie przynosi gospodarce żadnej wartości dodanej, a Ty mówisz, że to nie tak tragicznie?:) Będąc przedsiębiorcą płacisz pensję komuś, kto w wyniku swoich służbowych obowiązków utrudnia Ci prowadzenie działalności lub jej założenie i Ty mówisz nie tak tragicznie? No, ale w sumie jak mawiają socjaliści : przecież wszyscy mamy równe żołądki:):) wtf?..

Nadal wychodzi na to, że ograniczenie podatków po prostu powoduje przelanie się kosztów na przeciętnego konsumenta.


Ograniczenie podatków powoduje, że więcej kasy zostaje w Twojej kieszeni.

Bo za edukację też trzeba płacić, i za leki (ubezpieczenia prywatne z reguły pokrywają koszty leczenia tylko do pewnej kwoty - dosyć kłopotliwe przy ciężkich, przedłużających się chorobach), i za zwiększoną ilość regulacji stosowanych przez same firmy. Bo skoro nie ma sanepidu, to wypadałoby jakoś uspokoić klientów, że nie ma salmonelli w burgerach... Za korzystanie z biblioteki też trzeba by płacić. I wstęp do muzeów byłby droższy, o ile nadal by stały, bo możliwe, że nie byłyby w stanie się utrzymać przy takiej małej frekwencji. I jeszcze budowa sieci kolejowych (nie wiem jak to jest w Polsce, ale w UK to rząd pokrywa koszty budowy torów). I tak dalej, i tym podobne.


Jeżeli zarabiasz 2000 zł to przy dzisiejszym poziomie obciążeń zostaje Ci ok 1300 zł. 700 zł zabiera państwo, wydając je według własnego uznania, gwarantując Tobie" bezpłatną" edukację i "bezpłatną " służbę zdrowia. W warunkach kapitalizmu, z racji niższych podatków przeznaczonych tylko na kluczowe segmenty zostałoby Ci w portfelu ok 1800-1900 zł. Nie miałbyś "bezplatne edukacji" ani bezpłątnej służby zdrowia. Sęk w tym, że rocznie zostałoby Ci w kieszeni 6000-7000 tys złotych, które mógłbyś wydać zgodnie ze swoją wolą. Mógłbyś przeznaczyć je na swoje wykształcenie np. Powstałyby firmy oferujące pakiety ubezpieczeń medycznych, a konkurencja między tymi firmami sprawiłaby wzrost jakości usług i obniżenie kosztó, bo tak działą wolny rynek . Przy braku interwencjonizmu dąży do równowagi. Co do poważnych chorób, dziwnym trafem dzisia w "warunkach bezpłatnej służby zdrowia" coraz widzę ogłoszenia z prośbą o pomoc na zakup sprzętu z numerem konta itp. Ta "bezpłątna służba zdrowia" jest tak samo bezpłatna jak Twoje poglądy są wolnorynkowe.

Co do osób biednych - cóż, z zasiłkiem przynajmniej z głodu nie zdechnie, chociaż poziom opieki społecznej w Polsce nie jest za wysoki. A co do "wyciągania ludzi z biedy" przez kapitalizm... Źródła?


Płacąc za nic nie robienie chcesz wychowywać ludzi w szacunku do pracy?

Bo jak na razie nie widziałem niczego, co by przeczyło obrazom przedstawionym w "How the other half lives" czy temu, co mam w tych podręcznikach od historii Stanów. Poza tym... znowu wolny rynek. Z jakiej to racji pracodawca ma podwyższać pensje pracownikom, jeśli nie cierpi na ich brak? Pójdą do innej fabryki, gdzie mają takie same warunki jak tutaj? Koniec końców związki zawodowe w Stanach pod koniec XIX wieku były popularne nie bez powodu.


A co Ty tak z tą pensją? Istotna jest cena i stosunek pensji do koszyka dóbr, który można za nią nabyć . Pieniądz sam w sobie nie posiada żadnej wartości.

Niewykształcony i bezrobotny korzysta z pomocy rodziny -> by się usamodzielnić pracuje za niską pensję (która realnie wycenia jego pracę) ale zdobywa doświadczenie i umiejętności dzięki czemu po czasie jest w stanie żyć na własny rachunek.
Po drugiej stronie mamy system, w którym koszty pracy są ogromne, a młody człowiek ma małe możliwości odnalezienia się na rynku.

Problem polega na tym co zrobić, jeśli rodziny nie stać na pomoc. Bo jest niewykształcona. Albo biedna, bo na przykład ktoś się zadłużył i nie mają za co spłacić. Albo matka jest chora i trzeba wszystko ładować w jej leczenie. Albo jeśli dziecko ma tylko jednego rodzica i brak innej rodziny.



W kapitalizmie nie każdy jest bogaty. Sens istnienia tego systemu opiera się na usunięciu barier, danie przysłowiowej wędki a nie ryby. Kraj, w którym wszyscy są bogaci, wykształceni to utopia. Sęk w tym, że socjalizm dąży za pomocą swoich mechanizmów do tego, aby wszyscy byli jednakowo biedni.

Ponadto - jeżeli ktoś nie ma umiejętności i wykształcenia, to może co najwyżej robić za kasą w Tesco - i raczej na kierownika go nie awansują. Musiałby mieć wykształcenie. A żeby je mieć, musiałby mieć lepszą robotę. A żeby mieć lepszą pracę, trzeba mieć wykształcenie. Koło się zamyka. Ogółem - w kapitalizmie ci, którzy są na dole hierarchii (przy czym ten dół to każdy pracownik szeregowy - czyli spora część populacji) mają prze...rąbane.


Kasjerzy w Tesco też są potrzebni. W kraju nie potrzeba samych kierowników. W kapitalizmie rozwarstwienie między dołem a górą jest o wiele mniejsze, gdyż to dół stanowi największy rynek zbytu na dobra oferowane przez górę. A więc dochody góry są w prosty sposób uzależnione od zasobności portfela tych z dołu.
  • 2



#339

BadBoy.
  • Postów: 737
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dołączona grafika


  • 1



#340

lha.
  • Postów: 85
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

naprawdę wyczytałeś z tej grafiki, że WSZEDZIE jest niższy VAT tylko nie u nas?:) Chyba patrzyliśmy na inną grafikę, bo w tej do której ja się odnosiłem nie ma o tym ani słowa. Pytanie, który z nas widzi rzeczy, których nie ma?

I znowu... No, nie mam już siły... MAJĄCA sugerować.

W mediach od lat lansowany jest pogląd o tym jak ważny jest dla budżetu podatek VAT. Wmawia się ludziom, że musi być wysoki, gdyż w przeciwnym wypadku strona dochodów państwa zostanie w znacznym stopniu nadszarpnięta. Socjaliści widzą w jego podwyżce ratunek dla budżetu. Pokazana grafiki burzy tę tezę, bo pokazuje kraje bogatsze o znacznie niższym VAT w stosunku do kraju, do którego się odnosi ( w tym wypadku Polski). Taką samą grafikę przedstawiłby Węgier na Węgrzech zastępując kolumnę "Polska" kolumną "Węgry" itp.

Po pierwsze - wskaż mi, gdzie powiedziałem, że VAT musi być wysoki dla lepszego rozwoju państwa. Po drugie - pominąłeś niewygodną kwestię USA. Po trzecie - równie dobrze można umieścić na tej liście państwa z niższym od naszego VAT-em o gorszej sytuacji gospodarczej i wysnuwać zupełnie odwrotne wnioski.

Grafika nie jest rocznikiem statystycznym, z którego czerpiesz dane na temat obowiązujących stawek podatku VAT w poszczeglnych krajach. Ona ma skłonić Cię do przemyśleń, refleksji i wyciągnięcia wniosków. To, że Ty widzisz w niej tylko cyferki, których nie potrafisz zinterpretować nie jest moją winą.

Wytłumacz mi, skąd miałyby się wziąć takie refleksje? Nie mam obowiązku znać sytuacji gospodarczej wszystkich tych państw. Zwłaszcza, że nie musi być ona zależna od podatku VAT (co sam zauważyłeś). Krótko mówiąc - nie ma podstaw dla takich rozważań, które tu wysnułeś.
  • -1

#341

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

naprawdę wyczytałeś z tej grafiki, że WSZEDZIE jest niższy VAT tylko nie u nas?:) Chyba patrzyliśmy na inną grafikę, bo w tej do której ja się odnosiłem nie ma o tym ani słowa. Pytanie, który z nas widzi rzeczy, których nie ma?

I znowu... No, nie mam już siły... MAJĄCA sugerować.


Ludzie spojrzą na tę grafikę i zasugerują się, że wszędzie jest niższy VAT niż w Polsce? Naprawdę masz ludzi za idiotów? Jedyny racjonalny wniosek to taki, że VAT jest niższy w wymienionych krajach i zastanowić się co z tego wynika.

W mediach od lat lansowany jest pogląd o tym jak ważny jest dla budżetu podatek VAT. Wmawia się ludziom, że musi być wysoki, gdyż w przeciwnym wypadku strona dochodów państwa zostanie w znacznym stopniu nadszarpnięta. Socjaliści widzą w jego podwyżce ratunek dla budżetu. Pokazana grafiki burzy tę tezę, bo pokazuje kraje bogatsze o znacznie niższym VAT w stosunku do kraju, do którego się odnosi ( w tym wypadku Polski). Taką samą grafikę przedstawiłby Węgier na Węgrzech zastępując kolumnę "Polska" kolumną "Węgry" itp.

Po pierwsze - wskaż mi, gdzie powiedziałem, że VAT musi być wysoki dla lepszego rozwoju państwa. Po drugie - pominąłeś niewygodną kwestię USA. Po trzecie - równie dobrze można umieścić na tej liście państwa z niższym od naszego VAT-em o gorszej sytuacji gospodarczej i wysnuwać zupełnie odwrotne wnioski.


o co Ci chodzi z tym niewygodnym USA?. USA to tylko jeden z bogatszych od nas krajów, w których niski podatek VAT nie doprowodził do ruiny finansów publicznych. Czego tu znowu nie rozumiesz?

Abstrachując od innych czynników i skupiając się tylko i wyłącznie na VAT. Jakiejkolwiek tabelki byś nie zestawił wniosek jest jeden. Wysokość podatku VAT nie wpływa wprost proporcjonalnie na finanse publiczne danego kraju a co za tym idzie jego sytuację gospodarczą. W tym kontekście gadka typu "trzeba podwyższyć VAT aby ratować finanse publiczne" jest obnażona przez taką prostą grafikę. A swoją drogą mógłbyś podać jakiś przykład Państwa o niższym VAT od naszego i jednoczesnie biedniejszego?

Grafika nie jest rocznikiem statystycznym, z którego czerpiesz dane na temat obowiązujących stawek podatku VAT w poszczeglnych krajach. Ona ma skłonić Cię do przemyśleń, refleksji i wyciągnięcia wniosków. To, że Ty widzisz w niej tylko cyferki, których nie potrafisz zinterpretować nie jest moją winą.

Wytłumacz mi, skąd miałyby się wziąć takie refleksje? Nie mam obowiązku znać sytuacji gospodarczej wszystkich tych państw. Zwłaszcza, że nie musi być ona zależna od podatku VAT (co sam zauważyłeś). Krótko mówiąc - nie ma podstaw dla takich rozważań, które tu wysnułeś.


Moje reflekse są następujące. Widzę grafikę, w której pokazane są państwa z niższym VAT, które mimo tego są silniejsze gospodarczo. Możemy do tej grafiki dołączyć kilanaście pańśtw z wyższym VAT, ale wniosek mój w oparciu o tę grafikę jest jeden. Po jaką cholerę płacić tak wysoki VAT skoro nie przekłada się on proporcjonalnie na rozwój gospodarczy danego kraju, a obniżenie tegoż VAT-u wcale nie musi wpływać negatywnie na gospodarkę. Po co wmawia się mi, że trzeba podwyższyć VAT aby ratować finanse publiczne? Kto jest za to odpowiedzialny? Ci wymienieni w grafice

miłujmy się

Użytkownik mefistofeles edytował ten post 18.07.2011 - 21:38

  • 0



#342

sharpMarv.
  • Postów: 178
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Jak widze, jak mefistofeles walczy, niczym bulterier JKM, to przypomina mi fanatyczych wyznwcow Rydzyka. Ale sobie krzycz JKM, od 20 lat ma poparcie rzedu 2% i z takim poparciem skonczy.

Radykalowie nigdy nie wygraja w demokracji, zawsze zwycieza zloty srodek.

Użytkownik sharpMarv edytował ten post 18.07.2011 - 21:58

  • -3

#343

_Silent_.
  • Postów: 827
  • Tematów: 18
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Pamiętam ostatnie wybory. Oczywiście przed nimi toczyłem na tym forum zażarte dyskusje. Ja - zwolennik UPRu - przeciwko rzeszy POwców.
Po ogłoszeniu wyników pomyślałem sobie, że - kurcze - a może PO faktycznie nie będzie taka zła? Wiadomo, nie zrobią tyle ile bym chciał ale zawsze mogą coś uprościć, obniżyć...
Bullshit, kurna. Ogarnijcie się bo im mocniej się uniezależniam od rodziców tym większa cholera mnie strzela. Gdy odliczam sobie podatek wystawiając rachunek (umowa zlecenie) myślę sobie co bym za to kupił.
  • 1

#344

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak widze, jak mefistofeles walczy, niczym bulterier JKM, to przypomina mi fanatyczych wyznwcow Rydzyka. Ale sobie krzycz JKM, od 20 lat ma poparcie rzedu 2% i z takim poparciem skonczy.

Radykalowie nigdy nie wygraja w demokracji, zawsze zwycieza zloty srodek.


Bulterier JKM:) wow, a może rotweiler JKM? albo PitBull JKM?:) z JKM łaczy mnie tylko zbiężoność poglądów w większości spraw nic więcej. Jestem wyznawcą liberalnego modelu gospodarki opartego na wolnym rynku i uzasadniam w postach swój wybór demaskując jednocześnie socjalistyczną propagandę. To, że w Twoich oczcah robi to ze mnie wyznawcę JKM , a'la wyznawcy Rydzyka, to świadczy o Tobie i Twoim poziomie dedukcji, a nie o mnie:)

miłujmy sie
  • 1



#345

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Radykalowie nigdy nie wygraja w demokracji, zawsze zwycieza zloty srodek.


Więc jakim cudem na Węgrzech wygrał Fidesz? ;)
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych