Jest dokładnie odwrotnie. To właśnie idea programów pomocy socjalnej tworzy takie patologie jak bieda, bezrobocie, życiowa nieporadność. Jeżeli jakaś osoba otrzymuje dochód nie dając nic w zamian, to z czasem może ona dojść do wniosku, że ten zasiłek po prostu jej się należy. Przyjmie postawę roszczeniową oraz nie będzie szanować pracy. Będzie dążyła do tego, aby ten stan się utrzymywał jak najdłużej. Z racji tego, że zasiłek jest łatwym pieniądzem równie łatwo zostanie wydany. Inną ciemną stroną pomocy przez redystrybucję jest przymus, co można rozumieć jako kradzież owoców cudzej pracy, która jest tym bardziej zuchwała, że nie ma możliwości jakiegokolwiek sprzeciwu i obrony.A powiedzcie mi jedno. JKM jest za zlikwidowaniem zasilkow dla bezrobotnych. Wszystko fajnie, tylko czy zdajecie sobie sprawe ze taki postulat to skazanie niektorych ludzi na smierc? Sa ludzie ktorzy nie poradza sobie w zyciu, np cale pgrowskie wioski. Ci ludzie nie sa przygotowani do zycia. Nie maja niczego, oglady, wyksztalcenia, bystrosci innych zdolnosci/cech charaktetu. W ich rodzinnych stronach nie ma pracy. Widze plusy odebrania tych zasilkow dla zdrowgo spoleczenstwa, ale co z tymi nieporadnymi ludzmi? Zostawiacie ich samych sobie? Ale czy to nie jest dehumanizacja? Przeciez odebranie takiego zasilku sprawi co najwyzej nowe problemy np. kradzieze, napady rabunkowe itp. Ci ludzie sa uposledzeni spoleczenie a Wy poprzez ten postulat chcecie sie ich pozbyc.
Pomoc ubogim powinna polegać na dobrowolności i nie może być częścią polityki państwa. W zasadzie odkąd państwo zajęło się "pomocą" ubogim, zdjęto ten ciężar z ludzi, co osłabiło więzi społeczne i przyczyniło się wzrostu znieczulicy. Poza tym wytwarza się pewna więź pomiędzy dającym a biorącym, która z racji anonimowości nie występuje gdy państwo daje. Więź ta może polegać na przykład na wdzięczności ze strony biorącej i satysfakcji ze strony dającej. Jest to korzystne, bo biorący może czuć się bardziej umotywowany do zmiany swojego położenia. Może też odczuwać wstyd i zażenowanie będąc w kontakcie z dającym, co też przyczyni się do chęci poprawy swojej sytuacji. Zaś jeśli chodzi o dającego, satysfakcja lub zadowolenie jakie otrzymuje przez pomoc ubogim, może być taka sama jak na przykład dla mnie zakup samochodu, czy wycieczka za granicę. Wszystko zależy od ludzi i ich preferencji.
Kolejnym poważnym problemem systemów opartym na przymusowej redystrybucji, m.in. demokracji - państwa opiekuńczego, jest ogólna zmiana myślenia ludzi na takie sprawy jak oszczędzanie i konsumpcja.
Tam gdzie nie ma państwa opiekuńczego, ludzie bardziej troszczą się o swoją przyszłość, rodzina ma większe znaczenie, występuje niska preferencja czasowa, a wszelkie działania są nakierowane z myślą o przyszłości. Ludzi wtedy cechuje większa przezorność, zaradność, odpowiedzialność.
Natomiast państwo opiekuńcze, które organizuje życie ludzi, zwalnia ich z obowiązku bycia odpowiedzialnym za siebie i swoja przyszłość. W takim państwie działanie jest bardziej nakierowane na sprawy teraźniejsze, co przejawia się w takich zachowaniach jak nieodpowiedzialność, lekkomyślność, niesolidność, głupota, lenistwo lub hedonizm.
Aby to zrozumieć trzeba zapoznać się z prakseologią, czyli nauką o ludzkim działaniu. Austriacka szkoła ekonomii opiera się właśnie na prakseologii.
Użytkownik Paweł edytował ten post 25.07.2011 - 19:24