Napisano 02.08.2011 - 15:57
Wymieniłeś to z czym sie nie zgadzam Powinno być wiecej darmowych hotspotów w miastach, a internet domowy z własnej kieszeni.
Napisano 06.08.2011 - 16:44
Napisano 06.08.2011 - 18:03
Napisano 09.08.2011 - 09:32
Użytkownik Sentinel edytował ten post 09.08.2011 - 09:35
Napisano 10.08.2011 - 00:47
Napisano 10.08.2011 - 02:31
Napisano 10.08.2011 - 11:45
Czytam i czytam. Myślę co tu napisać, bo niedługo jako pełnoletnia osoba będę miał w tym wszystkim udział. I powiem szczerze, że przyszłość leży w gównie.
W świat płynie rzeka semantycznych iluzji
Wujek sam niesie pokój Irakowi, kacap Gruzji
Tchórz samobójca nazywa siebie bojownikiem
Zabiegły publicysta mówi, że jest historykiem
Wódz populista zwie się konserwatystą
Postendeckie popłuczyny krzyczą - polskie jest Wilno
Lewackie durnie żyją miłością do Lenina
Antyglobaliści noszą Nike szyte w Chinach
Telewizja ma misję - promowanie banałów
Socjaliści chcą świat uczyć tolerancji do pedałów
Napisano 11.08.2011 - 11:54
Napisano 11.08.2011 - 13:22
A czego się spodziewałeś? Że będzie napisane: "Tusk i Putin zamordowali Kaczyńskiego?" Bądź poważny. Pułk rozwiązano, bo czasem prościej jest zacząć coś nowego od zera, niż łatać dziury. Zwłaszcza, że powstanie na to miejsce nowa formacja operująca na śmigłowcach. Jedyne czego dzieci się dowiedzą w szkole (zresztą - niekoniecznie)to, że Kaczyński zginął w wypadku lotniczym, z czego nota bene będzie najbardziej znany.Smoleńsk niewyjaśniony raport Millera nie mówi nic nowego. Tak naprawdę są to rzeczy , które już dawno były wiadome. Zlikwidowanie 36 płk. jest głupotą (czyżby powolna likwidacja i ograniczania wojska?). Rząd powinien być stanowczy co do wydarzeń ze Smoleńska , przecież o tej "katastrofie" będą się uczuć Nasze dzieci, wnuki w szkołach.
Jak się jedzie na linię frontu (i przy okazji olewa własną ochronę), to nie można się dziwić, jeżeli natkniemy się na ostrzał. Jak widać - środowisko Kaczyńskiego świetnie sobie wymyśliło, że ktoś czyhał na życie prezydenta. Gdy wchodzisz na jezdnię na czerwonym świetle i potrąci cię samochód, to wiedz, że kierowca nie planował na ciebie zamachu a sam się mu napatoczyłeś. W Gruzji była to taka sama bezmyślność jak później pod Smoleńskiem.Szczerze powiem , że moim zdaniem w ś.p. Lecha Kaczyńskiego zabili Ruskie za Kosowo czy Gruzje (już w Gruzji samochód Lecha Kaczyńskiego został ostrzelany przez Ruskich(czyżby już wtedy miał zginąć?)).
Są niewiarygodne, bo a) robione tanim kosztem b) nie uwzględniają kłamstwa respondentów.Wiem , że sondażę CBOS (gazeta wyborcza) są zmanipulowane i nie należy im ufać.
Najlepszymi przykładami, że wolność słowa nie jest ograniczana są Twoje posty na tym forum, publicznie głoszone przez polityków głupoty, minusy, które mój post zaraz dostanie, oraz fakt, że forum to (delikatnie mówiąc) ma zupełnie inne sympatie polityczne. Jeżeli nie pamiętasz, to przypomnę Ci, że ścigano niejakiego Huberta H., który to odważył się obrazić majestat prezydenta. Organy ścigania są obecnie równie przewrażliwione jak kilka lat temu.Ograniczenie wolności słowa (art 54 Konstytucji Rzeczypospolitej mówi jasno ,że każdy ma prawo do swojej opini , poglądów i nie może być cenzury). Dla mnie zajeżdza to komunizmem.
Normalny to on nie był, choć zgodzę się, że bez Jarka byłby trochę lepszy. Patriotyzmu mu nie odmawiam - intencje może i miał dobre, ale skutki nie były najlepsze.Osobiście nie ma parti , która chciał bym popierać , choć ostatnim normalnym prezydentem był Lech Kaczyński , był patriotą( Lech tak naprawdę miał przerąbane przez brata debila).
W każdej partii są ludzie o poglądach zarówno prawicowych jak i lewicowych. Nie wiem, dlaczego się uczepiłeś akurat tej jednej. Nie kryją się z różnorodnością we własnych szeregach (w przeciwieństwie do tych, którzy walczą z komuną/postkomuną a w partii trzymają PZPR-owskich urzędników).PS. Jaką partią jest PO? Lewicową , prawicową czy centralną? Mają komunistów z SLD (którzy według konstytucji nie mają prawa zasiadania w sejmie (w ogóle w rządzie)). Więc jak?
Napisano 11.08.2011 - 14:54
A to ciekawe.W każdej partii są ludzie o poglądach zarówno prawicowych jak i lewicowych.
Napisano 11.08.2011 - 18:42
Pamiętacie Państwo, że portal ONET.pl ustawił chaty tak, że nazwisko "korwin-mikke" powodowało wyrzucenie uczestnika z dyskusji za... używanie słów nieparlamentarnych?
Tu kolejny wyczyn ONET.PL:
http://wybory.onet.p...aktualnosc.html
Nie będę tego komentował. Zaznaczam, że nie prosiłem o głosowanie - i nadal nie proszę. Zostawmy to tak, jak jest. Na wieczną rzeczy pamiątkę...
Proszę natomiast o rozpowszechnienie tej informacji w Sieci.
Użytkownik nexus6 edytował ten post 11.08.2011 - 19:53
Napisano 11.08.2011 - 21:09
Czy w Polsce fałszuje się wyniki?
Wielu Polaków jest przekonanych, że wybory parlamentarne, prezydenckie czy samorządowe są regularnie fałszowane. W Internecie, ale i w mediach, można znaleźć setki takich ogólników sądów. Opinia publiczna w Polsce główne miejsce dokonywania fałszerstw z reguły lokalizuje w komisjach najniższego szczebla – obwodowych komisjach wyborczych (szkoły, przedszkola itp.). Jednak po bliższym przyjrzeniu się całemu systemowi wyborczemu przechodzi refleksje, że jeżeli fałszerstwa wyborcze miałyby mieć rzeczywiste i poważne skutki, to nie komisje obwodowe byłyby ich źródłem.
Dane z komisji obwodowych są bowiem przesyłane do wyższych instancji wyborczych, a ich droga nie jest ani krótka, ani prosta. Mało kto z wyborców wie, że obecnie wszystkie komisje wyborcze – różnych szczebli – są skomputeryzowane. Główną rolę w procesie przesyłania, segregowania i skomplikowanego rozdzielania mandatów odgrywają obecnie w Polsce systemy informatyczne. Papierowe protokoły komisji obwodowych tracą na znaczeniu. Członkowie Państwowej Komisji Wyborczej nigdy nie mieli w ręku żadnego z nich.
W obwodach łatwiej i trudniej ....
„Dziecinnie prostym” sposobem fałszowania w komisjach obwodowych wydaje się omawiane już setki razy dostawianie krzyżyków” na kartach z wytypowanym „niewłaściwym” kandydatem. Tylko zachowanie czujności przewodniczącego komisji, jej członków,mężów zaufania - jeśli takowi znajdują się przy danej komisji-może zapobiec unieważnianiu głosów przez rozmnażanie głosów. Jedna z przewodniczących komisji w Warszawie powiedziała, że natychmiast po zakończeniu glosowania zabierała z kabin długopisy, aby nie można było tym samym kolorem dublować znaków na kartkach. Nakazuje też stanowczo – i pilnuje tego przez cały czas liczenia –aby na stole, przy którym liczone są głosy, nie znajdowały się jakiekolwiek przybory do pisania. Ilu przewodniczących tak robi ?
Oprócz rozmnażania krzyżyków można też rozmnażać glosy w urnach. Co najmniej na dwa sposoby.
Pierwszy to wynoszenie kart z lokalu wyborczego i ich kopiowanie na wysokiej klasie sprzęcie. Na oko kopie bywają nie do odróżnienia od oryginałów.
Drugi to przynajmniej teoretyczna możliwość wykorzystywania przez komisję lub któregoś z jej członków kart osób, które nie wzięły udziału w glosowaniu. Na takich kartach „obstawiamy” swojego kandydata i fałszujemy podpis osoby, która się na wybory nie wybrała. Ciekaw jestem, czy jest w Polsce choćby jedna nie głosująca osoba, która pofatygowała się, aby sprawdzić, czy aby przy jej nazwisku nie figuruje na liście wyborców fałszywy podpis. Pikantnym przykładem rozmnażania kart był głośny przypadek z konsulatu polskiego w Brukseli (w pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2010 r.). Tam do urny wrzucono 98 dodatkowych kart. Dlaczego piszę „pikantny”? Bo komisje wyborcze tworzą poza terenem kraju członkowie placówek dyplomatycznych.
Innym tajemniczym zjawiskiem nad urnami jest proces odwrotny – znikanie głosów. Kandydatka na radną z Przasnysza skarży się, że choć ona i jej rodzina oddali na nią w ostatnich wyborach swoje głosy, w upublicznionym protokole komisji obwodowej przy jej nazwisku figuruje zero. Takich przypadków jest sporo. Ponoć często spotyka to Janusza Korwin-Mikkego z UPR. To pechowy polityk.....
W Płocku policja aresztowała dwóch mężczyzn, którzy płacili po 20 zł. za oddanie głosu na wskazanego kandydata. Kupowanie głosów wyborców wydaje się metodą prymitywną i mało efektywną, ale i takich manipulacji lekceważyć nie wolno. W małych okręgach wyborczych o wygranej może zdecydować nawet jeden głos. W Miechowie (woj.małopolskie) o jednym z 15 mandatów do Rady Miejskiej zdecydowało glosowanie.Dwóch kandydatów otrzymało tam bowiem po 100 głosów. Jeden głos mógł przeważyć szalę.
A zatem metod fałszowania wyników, na szczeblu najniższym jest sporo, a niektóre z nich wydają się efektywne. Czy mogą jednak wpłynąć na wyniki w skali ogólnopolskiej ? Wydaje się to mało prawdopodobne. Tylko jakaś znakomicie skoordynowana akcja i wyjątkowa determinacja tysięcy stronniczych członków komisji wyborczych mogłaby zasadniczo zdeformować wyniki w tym wymiarze.
W Polsce nie istnieje żadna działająca w skali ogólnopolskiej czy choćby wojewódzkiej, albo nawet gminnej, niezależna od struktur państwowych instytucja czy organizacja monitorująca przebieg wyborów i porównująca dane podawane przez PKW z danymi z komisji obwodowych ( nie mówiąc już choćby o wyrywkowym sprawdzeniu i porównaniu danych końcowych z PKW z tym, co znajduje się w workach zawierających archiwizowane przez władze lokalne karty). Trudno więc tak naprawdę oszacować skalę oszustw na poziomie podstawowym, gdzie dokonuje się realnych wyborów.
Przeciwnicy tezy o masowym fałszowaniu wyborów wskazują, że w skali kraju protestów wyborczych kierowanych do PKW lub prokuratury jest zazwyczaj po każdych wyborach od kilkudziesięciu do kilkuset (wyjątek stanowiły wybory prezydenckie w 1995 roku,gdy do PKW wpłynęło 600 tys. protestów – niemal w 100 % dotyczyły one podania przez Aleksandra Kwaśniewskiego nieprawdziwych danych o wykształceniu).
Jak jest naprawdę?
Papierowe i elektroniczne protokoły na szlaku.....
Godna rozważania jest hipoteza, że tylko na drodze, którą przebywają dane z komisji obwodowych do Państwowej Komisji Wyborczej, może dojść do potężnych fałszerstw. W zależności od rodzaju wyborów i wielkości gmin liczba ogniw pośrednich się zmienia. Generalnie można wyróżnić cztery szczeble systemu wyborczego. Pierwszy to komisje obwodowe. Oprócz papierowych protokołów wychodzi z nich także ich zakodowana wersja elektroniczna ( której wydruk najpierw porównują z wersją papierową i zatwierdzają członkowie tych komisji).W każdym lokalu wyborczym powinien znajdować się komputer oraz operator, specjalnie przeszkolony i wytypowany (przez wójta,, burmistrza, lub urząd miasta w dużych aglomeracjach). Protokoły elektroniczne są przekazywane do centralnej bazy PKW oraz do komisji nadrzędnej.
Sposób przepływania danych elektronicznych jest sterowany przez złożone oprogramowanie, które w komisjach wyższego szczebla teoretycznie w automatyczny sposób gromadzi i segreguje dane („teoretycznie”, bo także na wyższych szczeblach działaniem systemu elektronicznego sterują operatorzy).Drugi szczebel drabiny komisyjnej to komisje terytorialne (wojewódzkie, miejskie,powiatowe, gminne). Tutaj dokonuje się szczególnie ważna czynność. Obliczanie,komu i ile mandatów przypadło w wyborach na danym terenie. Czynność tę przeprowadza się na podstawie metody d’Hondta ( która nie jest stosowana tylko w wyborach do rad gmin liczących poniżej20 tys. wyborców), opracowanej w XIX wieku. Metoda jest w istocie dość prosta,ale ani jej opis, ani przełożenie na język informatyki proste już nie są. Co więcej, wymagają pewnych założeń, które nie są jednoznacznie określone. Metoda polega na znalezieniu największych, kolejno po sobie następujących ilorazów liczby uzyskanych głosów. Podziału dokonuje się, dzieląc liczbę głosów przypadających każdemu komitetowi przez kolejne liczby naturalne, a następnie z tak obliczonych ilorazów dla wszystkich komitetów wybieranych jest tyle liczb największych, ile jest mandatów do obsadzenia. W przypadku, gdy kilka komitetów uzyskało takie same ilorazy, stosuje się różne metody dodatkowego uszeregowania. W Polsce wybrano taki sposób:jeżeli kilka list uzyskało ilorazy równe ostatniej liczbie z liczb uszeregowanych w powyższy sposób, a list tych jest więcej niż mandatów do rozdzielenia, pierwszeństwo mają listy w kolejności w kolejności ogólnej liczby oddanych na nie głosów. Gdyby na dwie lub więcej list oddano równą liczbę głosów, o pierwszeństwie rozstrzyga liczba obwodów głosowania, w których na daną listę oddano większą liczbę głosów.
Trudno się w tym połapać. System jest na tyle skomplikowany, że przeciętny obywatel nie ma szans, aby uzyskać pewność, iż na którymś etapie przesyłu i przetwarzania danych nie doszło do, powiedzmy, pomyłek.
Czy komisje terytorialne nie kontrolują tych operacji ?
Owszem, kontrolują. Zgodnie z uchwałą Państwowej Komisji Wyborczej z 2 września 2002 r., tam gdzie komisja terytorialna otrzymuje protokoły i papierowe i elektroniczne – czyli w zasadzie wszędzie –„na podstawie protokołów głosowania w obwodzie, po sprawdzeniu poprawności wpisanych w nich danych w systemie informatycznym, komisja otrzymuje wydruk i zestawienia, które może poddać kontroli w ustalony przez siebie sposób”. Gdyby komisja miała do dyspozycji tylko protokoły tradycyjne, musiałaby zliczać wszystkie głosy ze wszystkich list. Gigantyczna dodatkowa robota. Ale obecnie ta groźba nad komisjami nie ciąży. Komisja „może” ale nie musi poddać zestawienia i rozdziału mandatów kontroli.
A jeżeli już, to „w ustalony przez siebie sposób”. Konia z rzędem temu, kto mnie przekona, że ów „sposób” to przeliczenie na piechotę danych z protokołów papierowych.
W cytowanym passusie PKW czytamy o „sprawdzeniu poprawności wpisanych w nich [protokołach komisji obwodowych]danych w systemie informatycznym”.
Na czym to sprawdzenie polega ?
PWK : komisje terytorialne „sprawdzają doręczone improtokoły pod względem poprawności sporządzenia , zwracając uwagę w szczególności na: prawidłowość wpisania numeru obwodu i okręgu oraz liczby mandatu w tym okręgu, podpisanie protokołu przez wszystkich członków komisji obecnych przy jego sporządzaniu (przez co najmniej połowę składu komisji),parafowanie wszystkich stron protokołu przez członków komisji, którzy protokół podpisali, opatrzenie protokołu właściwą pieczęcią”. Aż tyle, i tylko tyle.
Komisje terytorialne przesyłają swoje protokoły do komisarzy wyborczych, którzy są pełnomocnikami PKW (kontrolują przebieg wyborów w części województwa; w województwach pracuje 2-6 komisarzy, a ostatnio w dwóch województwach po jednym).
Tu – czyli w biurach komisarzy; jakimi są delegatury Krajowego Biura Wyborczego – powtarza się procedurę „sprawdzania’ z niższego szczebla. Warto dodać, że Komisarze Wyborczy mają szerokie, ale niezbyt precyzyjne ustawowo określone kompetencje. Spełniają funkcję nadzorczą wobec komisji terytorialnych i mogą interweniować w przypadku stwierdzenia lub otrzymania powiadomienia o występujących w trakcie wyborów nieprawidłowościach.
Wreszcie dane statystyczne z województw spływają doPKW, która dokonuje ostatecznego ich zsumowania, a następnie podaje wyniki wyborów do publicznej wiadomości.
Zrozumieć i kontrolować .....
Jak wywnioskowałem z rozmów z wysokiej klasy informatykami zajmującymi się zagadnieniami socjometrii, nawet osobom merytorycznie do tego przygotowanym nie jest łatwo ocenić prawidłowość konstrukcji i obsługi programów komputerowych, które stosowane są podczas wyborów w Polsce. Odczułem także u tych osób coś, co określiłbym jako sceptycyzm wobec jakości wyników wyborów przeprowadzonych w ostatnich latach. Towarzyszyła temu wyraźnie niechęć do rozwijania tematu. Intrygujące.
Program „Kalkulator wyborczy” jest stosowany na poziomie komisji obwodowych. Programy zawierające algorytmy wyłaniające na poziomie komisji terytorialnych konkretnych radnych, prezydentów, burmistrzów, czy wójtów zostały przygotowane przez dział informatyczny Krajowego Biura Wyborczego.„Kalkulator wyborczy” został opracowany przez firmę Pixel Technology z Łodzi. Firma ta swój debiut wyborczy miała w 2002 r. kiedy to na skutek błędów w oprogramowaniu zablokowany został cały elektroniczny system wyborczy. Mimo to firma z nowym oprogramowaniem została zaangażowana do eurowyborów w 2004 r. , wyborów samorządowych w 2006 r., a także obsługiwała ostatnie wybory samorządowe.
W tych ostatnich obserwatorów zadziwił wysoki odsetek głosów nieważnych oddanych w wyborach do sejmików samorządowych ( 12,06 proc.). Jeszcze bardziej zdumiewający jest fakt, że w 2006 roku w wyborach do sejmiku oddano 12,7 proc. głosów nieważnych.
Ciekawa zbieżność….
Czy w 2014 roku ta wielkość również wyniesie ponad 12 proc.?
Czy to obywatele mylą się w sposób powtarzalny, czy ten system tak ma?
Jedno jest pewne: nad procedurami i przebiegiem wyborów w Polsce musi istnieć społeczna kontrola.
Być może systemy elektroniczne, ich operatorzy i znakomita większość urzędników państwowych oraz osób prywatnych wytypowanych przez losowanie do pracy przy wyborach działa w sposób nienaganny.
Ja jednak wołałbym to wiedzieć, niż w to wierzyć……
Paweł Paliwoda
Źródło: Gazeta Polska
src
Użytkownik nexus6 edytował ten post 11.08.2011 - 21:13
Napisano 11.08.2011 - 21:36
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych