Zarzucasz Mi niewiedzę a sam się wykazujesz niewiedzą mówiąc, że mamy w Polsce system socjalistyczny! W Polsce mamy tzw. gospodarkę mieszaną tzn. że nasza gospodarka jest nie dokońca zdefiniowana jeszcze z powodu reform, które ciągle są w toku natomiast zmierzającą z gospodarki centralnie kierowanej (socjalistycznej) do gospodarki rynkowej (kapitalistycznej). Nie wiem natomiast jak daleko jesteśmy w tych reformach obecnie - wg ostatnich badań sektor publiczny zatrudnia 37,5% wszystkich zatrudnionych, a sektor prywatny 62,5% wszystkich zatrudnionych.
Interwencjonizm. Według klasyków ekonomii, zwłaszcza ś. p. Misesa, nie ma to żadnego znaczenia, gdyż jakakolwiek daleko posunięta interwencja gospodarcza państwa równa się odejściu od modelu wolnego rynku, gdyż ten istnieje tylko w wolności od kontroli państwowej. Jakikolwiek stan odmienny jest po prostu systemem socjalistycznym, gdzie najwięcej do powiedzenia ma państwo, zaś poprzez limity produkcyjne, które do zadania centralnego planowania podchodzą jakby od końca, ma kontrolę nad całością działalności gospodarczej. Więc tak, spokojnie można twierdzić, że w IIIRP, ujmując szerzej: Unii Europejskiej panuje bezsprzecznie daleko zaawansowany interwencjonizm, który jest systemem socjalistycznym. System dopłat i dofinansowań dopełnia obrazu systemu socjalistycznego, w którym żyjemy.
Zaś wyniki badań już przelewa czarę. Prawie 40% ludzi pracuje w budżetówce, czyli de facto poza wszelkimi prawami rynku! 63% wypracowujące prawdziwe zyski utrzymuje prawie 40% ludzi, którzy z racji otrzymywania pieniędzy z budżetu wypracować dobra nie może, ono je tylko przejada.
Co do wikipedii, to ja Pana proszę
Proszę sięgnąć do klasycznej literatury, definiujące ustroje socjalistyczne i wolnorynkowy, a także je porównujące: Misesa, Heyeka, Bastiata, Friedmana, a później spróbować percepcji tego co się dzieje.
I tak, nawet jeśli patrzeć na wikipedię, mamy piękny obraz systemu interwencjonistycznego w III RP.
Kolejny raz nie rozróżniasz pojęć mieszając aparat biurokratyczny państwa, który także jest finansowany z budżetu z podmiotami gospodarczymi państwa czyli spółkami skarbu państwa, których dotyczyła moja wypowiedz. Dobrze spróbuję najpierw przedstawić co miałem na myśli, a następnie skontrować twoją tezę oparta na mylnych pojęciach.
Ależ podmioty gospodarcze państwa i spółki również są utrzymywane z budżetu, więc jakiekolwiek nazewnictwo i sztuczne ich oddzielanie nie ma tu żadnego znaczenia. Nie mówiąc o tym, że będąc pod protekcją przymusu państwowego funkcjonują poza prawami rynku, będąc niewrażliwe na prawo popytu i podaży, zaś miejsce w nich nie zależy od własnej pracowitości, zdolności i zaparcia, lecz od arbitralnych decyzji od góry.
I tak jak pisałem, już sam fakt, że ciało urzędnicze jest parokrotnie większe niż na początku lat '90tych, jest żywym dowodem, że władza państwa nad działalnością gospodarczą tylko wzrasta.
Ponieważ nasze państwo rozwijając się jednocześnie się cywilizuje, bezrobocie jest niższe o 10%, a sektor prywatny zatrudnia 62,5% zatrudnionych w przeciwieństwie do 37,5 sektora publicznego politycy stracili załatwiania pracy rodzinom i znajomym z ich własnej frakcji. Rozumieć należy to tak, że 15 lat temu jeżeli chciałeś dostać pracę to należało prosić o wstawiennictwo polityczne. Potem aby zatrzymać swoją pracę głosowało się na frakcję, która Ci ta prace załatwiła. Ci ludzie byli ideologicznie posłuszni i mieli zależne od protektora interesy – było to zjawisko wszechobecne – od zwykłego emeryta ochroniarza w spółce Skarbu Państwa po specjalistów, kierowników, dyrektorów i zarząd. Politycy mogli łatwo wpływać na korupcję w spółkach w momencie kiedy z góry leciało hasło kto ma wygrać przetarg oddolnie zwykli pracownicy robili wszystko by dana firma wygrała. Dzisiaj wygląda to zupełnie inaczej. Na stanowiskach oddolnych nie pracują upolitycznieni specjaliści. Nadal nie jest dobrze bo stanowiska kierownicze nadal są upolitycznione ale skala zjawiska jest mniejsza. Do tego powstały odpowiednie organy, które ścigają korupcję w budżetówce takie jak CBA, która już pewne sukcesy w tej dziedzinie ma.
Co to znaczy, że nasze państwo się cywilizuje?
Statystyki bezrobocia są bezwartościowe, bo raz, głównie wynika to z olbrzymiej emigracji (sam pracuję dorywczo za granicą), a dwa, wg. Pańskiego źródła bezrobocie od paru lat rośnie. I co z tego wynika? Nic, można sobie pisać, że się podnosi, opada, ale statystyki robione przez instytucje państwowe są niewiele warte.
Piszesz, że dzisiaj wygląda to inaczej, podczas gdy oczywiście tak nie jest. Miejsce w budżetówce, nawet nauczyciela w szkole gminnej jest uzależnione od poziomu kumoterstwa z lokalnymi strukturami (autopsja). Stanowiska nie muszą być zajęte przez upolitycznionych specjalistów - wystarczy, że siedzi ktoś, kto już się tam dostał, wie, że ma ogromne uprawnienia i dla posady i posad tych, które od nich zależą, zrobią wszystko by się utrzymać i zatrudnić wedle swego uznania kogo chcą, bez względu jakie zdolności one mają i czy w ogóle się na tym znają - ręka rękę myje (dość powiedzieć, że u mnie w gminie kobieta prowadząca monopol ma posadę w gminnej radzie, komitecie - jakkolwiek to nazwać - do walki z problemami alkoholowymi) Zaś walka z korupcją w budżetówce poprzez powoływanie nowych służb, struktur i instytucji i przyznawanie im coraz większych prerogatyw jest oczywiście absurdalne i każdy posługujący się logiką wie, że tu chodzi tylko o zwiększenie liczby etatów.
Mr Mojo Rosin natomiast kwestionuje uczciwość i sposób prywatyzacji, którego ja wcale nie poruszałem – co więcej moje zdanie na ten temat jest zbieżne z jego zdaniem.
Nie kwestionuję uczciwości ani sposobu prywatyzacji, po prostu tego procesu rozdania znacjonalizowanej własności ludziom będących nomen omen u władzy regionalnie i centralnie w PRL, lub też będących na jego usługach, jak esbeków i innych agentów, w oderwaniu od rzeczywistości za pomocą "przetargów" nie można nazwać prywatyzacją.
Różnię się jednak zdaniem w kwestii zabezpieczeń socjalnych i służby zdrowia. Gdyby Polska była państwem bogatym, a obywatele żyli w dobrobycie można by sprywatyzować służbę zdrowia. W chwili obecnej sprzeciwiają się temu pomysłowi nie tylko politycy ale też lwia część społeczeństwa. Dodatkowo zabezpieczenia socjalne są obecne w wielu rozwiniętych Państwach Europejskich i są pewnym wskaźnikiem rozwiniętego Państwa oraz wrażliwości społecznej jego obywateli – należy tu przypomnieć, że 17% ludzi w Polsce, żyje poniżej granicy ubóstwa i dla nich prywatna słuzba zdrowia byłaby za droga.
Bredzisz i pokazujesz, że nie umiesz liczyć.
Rozbawiła mnie rzecz, że zabezpieczenia socjalne są obecne w wielu rozwiniętych państwach. Ale jak oni doszli do tego rozwinięcia, że mogli sobie pozwolić na marnotrawne systemy państwowych ubezpieczeń? Bogactwo tych społeczeństw nie wzięło się znikąd. Pewna sławna persona powiedziała na początku lat '90tych, że Polska powinna naśladować kraje Zachodu takimi, jakie były na poziomie Polski w '90 roku. Niestety, bez odpowiedniego bogactwa wynikłego z większej, lub mniejszej wolności gospodarczej, Polska wrzuciła z pierwszego od razu piąty bieg, co też nieprzyjemnie musi się na niej odbić.
Już nie wspominając o tym, że i państwa rozwinięte przez ich obecny model są spychane po prostu ku katastrofie i w końcu sztuczne napędzanie rozwoju gospodarczego przez masowy dodruk pustego pieniądza i zaciąganie wielomiliardowych pożyczek nie wystarczy, gdyż po prostu woda przestanie lecieć z kranu i obecny świat obudzi się z ręką w nocniku. Z taką skalą gwałtu na prawach rynkowych i wbrew powszechnemu braku rozsądku, na jakich opiera się obecny system gospodarczy świata, ludzkość chyba się jeszcze nie spotkała i tragedia nas czekająca również powinna być proporcjonalnie większa niż te znane nam z przeszłości - gdyż totalne zachwianie obecnego porządku politycznego, społecznego i kulturowego zdarzało już się nie raz.
Wracając tutaj do kolejnego twierdzenia, że gospodarka jest socjalistyczna znowu można wykazac nieprawdę w tym twierdzeniu. Otóż gospodarka jest mieszana, a jedynie system świadczeń socjalnych jest socjalistyczny jak w innych zachodnioeuropejskich państwach.
Jak już wspomniałem w oparciu o klasyków ekonomii, polecam zwłaszcza Misesa, w ujęciu gospodarki nie ma to znaczenia, czy nazwiemy to systemem interwencjonistycznym, mieszanym, czy socjalistycznym: jest to system, w którym kontrolę nad działalnością gospodarczą sprawuje centralistyczne państwo, które zarządza w oderwaniu od praw wolnego rynku.
Polecam lekturę "Interwencjonizmu" i "Biurokracji" (poprzedzoną oczywiście przez "Socjalizm") ś. p. Misesa. Są to genialne prace naukowe, obalające wszelkie mity systemów socjalistycznych, wykazujące, że działać po prostu nie mają prawa, zaś jedyne, do czego prowadzą, to do zubożenia, rozprzężenia społecznego i w końcu do większego lub mniejszego kryzysu - co też każda trzeźwo patrząca na rzeczywistość osoba widzi.
Co warte zaznaczenia, do dziś literatura interwencjonistyczna/socjalistyczna nie obaliła tych fundamentalnych prac. Nie piszę tylko o Misesie, ale na przykład już totalnym klasyku: ś. p. Bastiacie, zaś wszelka literatura myśli socjalistycznej wychodzi od pseudonaukowych założeń i błędnych interpretacji (co też ekonomiści liberalni udowadniają). Po prostu na polu nauki nikt nie obalił tez i teorii - zwłaszcza tych udowadniających oczywiste upośledzenie i błędność socjalizmu/interwencjonizmu - wolnego rynku, począwszy od XIX wieku po dziś dzień.
Co do osoby na która powołuje się Mr Mojo Rosin – Stanisław Michalkiewicz nie jest specem od gospodarki – ma wykształcenie prawnicze, zasiadał na początku lat 90-tych w trybunale stanu. Potem był prezesem, potem wiceprezesem UPR i uważa siebie za konserwatywnego liberała – nie jest to postać, którą można nazwać autorytetem w dziedzinie gospodarki. Pokazuje to natomiast skąd swoją tzw. Wiedzę czerpie Mr Mojo Rosin.
Wyrażenie uklecone przez Pana Michalkiewicza przytoczyłem sarkastycznie, zaś słowa opieram na tym, jak faktycznie rzeczy w teorii ekonomii się mają - w oparciu o prace wybitnych ekonomistów, których najważniejszych wymieniłem.
Oczywiście, że jest zabawne ponieważ w sposób humorystyczny i naiwnie prosty starałem się pokazać, że poseł to nic innego jak pracownik nas społeczeństwa postrzeganego jako kolektyw i jako kolektyw wydajemy decyzje czy go zatrudnić czy nie w głosowaniu – napisałem tam też, że nie poruszam tego jak dostaję się na listę, nie pisałem też o jego kampanii wyborczej bo bym musiał napisać wypracowanie – jest to właśnie ta część o której napisałeś i chociaż brutalnym językiem przesiąkniętym anarchią i ideologią UPR to jest w nim wiele racji – na marginesie nikt siłą Tobie pieniędzy na kampanię wyborczą nie zabiera. Ty płacisz podatki, a te są zgodnie z konstytucją i rozporządzeniami rządu rozdzielane.
Jest to tak bzdurne założenie, że muszę tak to skomentować. Bzdura, proszę Pana.
Pracownik to ktoś, kto wypracowuje faktyczne dobro - ergo otrzymuje zapłatę za wykonaną pracę i wyprodukowane dobro, zwiększające bogactwo społeczeństwa. Wszystko zachodzi w naturalnych prawach cen, popytu i podaży, oraz wartości pracy wykonanej.
Polityk, jak i urzędnik, już zaczynając od samego źródła finansowania - budżetu, żadnego dobra nie wypracowują, zaś społeczeństwo - poprzez wolny rynek - nie ma tu żadnej kontroli ani władzy: brak zasady popytu i podaży; zaś wszystko jest zależne od arbitralności polityków i urzędników. Kontrolą nie można nazwać powszechne wybory, gdyż one polegają jedynie na wybraniu ludzi, którzy dopiero później wezmą udział w arbitralnym, politycznym roztasowaniu na posady, a ci z kolei zarządzą o różnych spółkach i zarządach. Społeczeństwo nie ma nad tym żadnej kontroli. Nie ma też prawa, które zobowiązywało by wybrańców do egzekwowania swoich programów zaprezentowanych podczas wyborów.
Pomijając już oczywiście sprawę o ważności i słuszności kolektywnego, jednorazowego wyboru. Wybór tłumu wyborczego jest absolutnie oparty na emocjach i różni się z każdą chwilą (odsyłam do pracy Le Bona, który dosyć powaznie do tego podszedł), i inny wynik wyborów będzie, gdy odbędą się one w sobotę, a inny, gdy odbędą się one w niedziele. I pytanie: który wybór jest słuszniejszy??? I czy, jeśli frekwencja wyniesie poniżej 50%, to jak on ma się do rzekomej "kontroli społeczeństwa", gdyby ona miała rzeczywiście miejsce?
I pieniądze na kampanie niepopieranych przeze mnie partii, są jak najbardziej mnie zabierane pod przymusem! Co za pomysł, by uważać inaczej? Moje podatki są wrzucane do jednego wora, a później rozdzielane, w tym na finansowanie partii - logicznym jest, że każdy płacący podatki ma w tym procesie udział. A spróbowałbym tylko nie zapłacić podatku, albo zażądać, by pobierane przeze mnie podatki nie szły na utrzymanie, tej a tej partii!
Do tego momentu brałem Cię jeszcze za człowieka poważnego – niestety myliłem się. Wszędzie przemawia przez Ciebie anarchia: Podatki zabierane siłą od biednych obywateli, politycy rozrzucający na lewo i prawo pieniądze z podatków na własne cele na współ z kolegami – Czytając to miałem ochotę zabrać łuk i strzałki i schować się w lesie Sherwood..
Oskarżasz mnie o ignorancję, po czym po chwili walisz z grubej rury obnażając swoją niewiedzę. Proszę, zapoznaj się z pojęciami państwa liberalnego (uważam państwo za konieczność) i wolnego rynku, i z pojęciem anarchii, gdyż postawienie tych trzech obok siebie jest śmiechu warte.
Porównujesz polityków do właściciela małej działalności gospodarczej swojego taty. Sam napisałeś, że Twój tata ciężko pracował na swój sukces – więc pytam się gdzie tu jest koryto? Ja osobiście go nie widzę.
??? O czym Pan pisze?
Moje porównanie miało na celu porównanie polityków do finansistów na giełdach, prezesów i menadżerów większych korporacji, którzy wdrapali się na samą górę na plecach innych więc nie wiem skąd te porównanie do Twojego taty..
Nie wiem co tu robią giełdy, będące w opozycji do wolnego rynku, a także korporacje (???), i co wszystko ma do działalności przedsiębiorczej, w dzisiejszym świecie ostro sponiewieranej i dyskryminowanej, a którą próbowałem przedstawić na przykładzie działalności mojego ojca???
Fakt nie wiele. Kiedyś nawet było lepiej bo nie miałeś tylu problemów z prostego powodu – własnej restauracji w ogóle nie mogłeś mieć. Nie mogłeś iść do sklepu i kupić tego co chciałeś. Dzisiaj jest gorzej bo w sklepach wszystko jest tylko nie możesz kupić wszystkiego na raz..
Jedyna różnica polega na tym, że w socjalizmie PRLowskim, elity sterujące gospodarką trzymały się resztek rozsądku i nie opierały działalności państwa na zaciąganych w stachanowskim tempie pożyczkach i dodruku pustego pieniądza. Dzisiaj żyjemy w złudzie dobrobytu, którego ceną jest masakryczne zadłużenie każdego z nas i to na parę pokoleń wprzód. Za 100 lat nasze wnuki będą przeklinać naszą epokę, z pewnością żyjąc na gorszym od nas poziomie, tylko dlatego, że rządy zapewniają nam dzisiaj "cywilizowane społeczeństwa", w myśl zasady, że dług nie przepada nigdy i zawsze będzie spłacony.
Mr Mojo Rosin wraz z rodzicami prowadzę mała firmę transportową. Nie jest łatwo, jest nawet cholernie trudno ale jakoś leci.. Dodatkowo pracuję na etacie w firmie prywatnej. Jak spłacę rachunki, raty, kredyt i kupię jedzenie to zostaje mi jeszcze trochę na inne wydatki - nie jest tak dobrze jak bym chciał ale liczę na siebię i jest OK – nie marudzę tylko zapie…
Tym bardziej ciężko to zrozumieć, że stajesz w obronie tego chorego systemu.
Tobie także życzę abyś skończył z anarchistyczną ideologią i zajął się własnym życiem bo tak jak w przypadku komunizmu idealnego jest to tylko i wyłącznie ideał, który w konfrontacji z realiami ludzkiej mentalności zamieni się w system który uciska 90% zwykłych ludzi i daje wszystko tym silniejszym bo na szczyt każdej rewolucji i każdego systemu wdrapują się po plecach uczciwych ludzi samolubni egoistyczni despoci.
Ależ proszę nie oskarżać mnie o bycie kimś, kim nie jestem i postulowanie czegoś, czego nie postuluję.
Nie wspominając o tym, że jedyne państwo w historii ludzkości, które zbliżyło się prawie do końca do teorii liberalnych, czyli Stany Zjednoczone XIX wieku... Resztę dopowiedz już sobie sam.
Jeżeli chodzi o dyskusję z Toba to uważam ją za zakończoną, gdyż Twoja ideologia jest dla mnie nie zrozumiała, oskarżenia o brak wiedzy wysuwane z sufitu, a twoje twierdzenia i tezy nie są podparte nie dość że merytorycznie to nawet racjonalnymi faktami, a jedynie wyciągniętymi z kontekstu wypowiedziami ultra liberalno-konserwatystyczno-prawicowych polityków i hasłami z kosmosu.
Bardzo się cieszę, że doszliśmy do konsensusu, gdzie przyznaje Pan, że tego Pan nie rozumie - nic zresztą dziwnego, gdy nie potrafi Pan rozróżnić anarchizmu od klasycznego liberalizmu. Moje oskarżenia też zatem nie zostały wyciągnięte z sufitu, lecz znalazły właśnie potwierdzenie.
Moja diagnoza jest taka: próbuje mi Pan coś udowodnić, ale sam Pan nie wie co konkretnie. Dziękuję.
Użytkownik Mr. Mojo Risin' edytował ten post 16.10.2011 - 20:02