tak się zastanawiam, być może nazwiecie to naiwnością lub debilizmem, ale zgodnie z filmikiem wywnioskowałem poszczególne twierdzenia:
DMT zostaje uwalniane w czasie dużego stresu, śmierci itp.
DMT służy do przenoszenia ducha poza ciało.
DMT jest naturalnym narkotykiem.
Teraz taka moja wolna konkluzja, skoro DMT służy do opuszczania ducha przez ciało a jednocześnie jest produkowane przy dużym stresie lub w chwili śmierci to... być może jest to nasz klucz do nieśmiertelności? Zaraz, zanim powiecie że jestem debilem, pomyślcie, jeżeli znaleźlibyśmy naturalny "dezintegrator" dla DMT i wstrzykneli go sobie do szyszynki to DMT zostałoby zniwelowane co doprowadziło by do uniemożliwienia opuszczenia ducha z ciała a więc także przy "śmiertelnym wypadku" nie moglibyśmy "do końca umrzeć" nasz duch a przy okazji świadomość nadal by była w ciele i nadal by funkcjonowała czyli stalibyśmy się takimi zombie, tak wiem brzmi to strasznie głupio a być może genialnie?
Decyzje pozostawiam wam.