Modernizacja zaszła w większości za sprawą gigantycznych pożyczek. To głównie przez nie dług krajowy tak mocno skoczył w ostatnich latach. Więc dzięki pożyczce nas stać i na autostrady i na inne ulepszenia infrastruktury.
Iluminacja pałacu prezydenckiego i świecidełka w mieście to kropla w morzu potrzeb, jeśli mamy zamiar zapewnić pieniądze na dobre życie dla biednych. Oczywiście, możemy ustalić że wszystkie niepotrzebne wydatki (to jest bardzo uznaniowe), idą na biednych. No to nie róbmy nowych chodników, nie sadźmy drzew w alejach miejskich, nie walczmy ze szczurami w miastach, nie kośmy trawy w parkach - niech wszystko idzie na biednych, żeby mieli godne życie. To nie jest sposób, bo utrudniłoby to życie większości. Nie budujmy tutaj modelowego socjalizmu, gdzie "czy się stoi, czy się leży 1000 zł się należy".
Tak z pewnością utrudniłoby życie egoistom.
Otóż władze np. w moim mieście miały wybór. Praca dla 50% mieszkańców, czyli dla większości bezrobotnych, lub aquapark dla przyjezdnych. Sztuka wyboru, postawili na to drugie, z pewnością aby nie odstawać od modelu naszego państwa, co mnie nie dziwi, są zwolennikami rządu.
Powiesz, Polacy wybrali, więc jest dobrze. Tylko wydaje mi się, że mieszkańcy 150km do pracy każdego dnia w jedną stronę nie jechali (gdy była praca) dla przyjemności, podobnie jak emigranci nie wyjechali, aby podziwiać Big Bena i zostawić tam pieniądze.
W rzeczywistości zysków z turystyki żadnych (świecidełek, zieleni nie przybyło) a inwestorów chcących postawić fabryki w okolicy nie brakowało. Zawsze jest co produkować, nie ma tak, że jest zastój na dziesięć długich lat. Ludzie każdego dnia się rodzą, żyją, jedzą, piją, korzystają. Nie ma popytu, podaży, a gdy wyjedzie reszta bezrobotnych, nie będzie rąk do pracy inie będzie problemu. Będziesz miał dodatkowy argument w dyskusji na ten temat z kimś innym w przyszłości.
Tak się dzieje, gdy ludzie dochodzą do władzy w miastach jak ci z Wiejskiej i z tego co mi wiadomo, nie tylko w moim rodzinnym mieście, tak wygląda rzeczywistość, mieście które staje się powoli pustkowiem. Dlatego proszę nie mydlić oczy stagnacją. Również przez mydlenie oczu Katarem, jak w przypadku stoczni, stracono ogromny kapitał ludzki i niszczy się przyszłość dla naszych dzieci, rzuca się nas na kolana abyśmy walczyli łokciami każdego dnia o przetrwanie tego na co pracowali i zapewnili nam nasi dziadowie. Niestety, w trudnych czasach, nie wywalczyliśmy swego.
Buduje się za to wzajemną niechęć i stawia od małego pod presją "co wycwaniakuje, to moje". Jestem przekonany że Polaków stać na więcej.
A ja znałem ludzi którzy płacili w terminie, albo kiedy mogli - bo każdy może mieć problemy. Nigdy nie było tak żebym nie otrzymał pieniędzy za pracę. Śmieciowe czy nie śmieciowe, pieniądze to pieniądze. Umowa o pracę na czas nieokreślony to jest związanie pracownika z pracodawcą na dobre i na złe. Żeby zwolnić takiego pracownika trzeba podać powód, który pracownik może zaskarżyć. Dlatego pracodawcy nie lubią przyjmować na takie umowy, jeśli pracownik nie jest bardzo wartościowy i warto go związać z firmą.
Pracownik zawsze może rzucić pracę, pracodawca może mieć spory problem ze zwolnieniem.
Mówisz jakbyś czytał notatkę pt. "prawa i obowiązki pracownika i pracodawcy" W takim razie zazdroszczę Tobie przebiegłości i szczęścia, ze nigdy nie doświadczyłeś podłości ludzkiej w takim stopniu i wychodziłeś z niej obronną ręką.
Właśnie śmieciowa umowa nie daje tych praw, na czym moi byli pracodawcy skorzystali. Jestem przekonany jednak, że nikt jeszcze na ludzkim wykorzystywaniu się nie wzbogacił.
Benzyna przez ten czas podrożała dwukrotnie, węgiel i gaz także. Niestety żyjemy w cywilizacji która jest uzależniona od taniej energii, która daje nam bogactwo. Energia jest kosztem stałym, którego nie da się ominąć. Jeśli koszty energii rosną, to nic nie jest w stanie wyrównać tych podwyżek - bo jest to wzrost podstawowego surowca do produkcji i transportu WSZYSTKIEGO.
Jednak nawet mimo tego, nie wciśniesz mi nawet że Polacy są biedniejsi teraz niż kilka lat temu - bo byłoby to rozkosznie bezczelne.
Co jest podstawą w cywilizowanym kraju w którym nie trwa wojna? Ludzie nie umierają z głodu? Dostają pomoc z państwa? Mają emerytury? Mają możliwości rozwoju, darmowych kursów, pieniędzy na rozkręcenie działalności? To właśnie jest Polska. Nie wiem jakie masz wymagania.
Widać progres, na ulicach, w sklepach i w popycie wewnętrznym liczonym statystycznie. Nie chce mi się tłumaczyć oczywistości istnienia progresu zarobków i poziomu życia - bo jest on tak dobitny, w statystykach i obrazie ulicy, że zaprzeczanie temu jest kompletnie bez sensu.
Czy Ty prowadzisz jakieś badania statystyczne? Czy masz coś, by przeważyć dane o popycie, zarobkach i inflacji? Jaki jest ten Twój as w rękawie, że jesteś tak pewien swoich obserwacji, które są tworzone na zasadzie "mi się wydaje" i "skąd wiesz że każdy ma szynkę". Zawsze wiele osób sprawiało pozory zamożności, czy 20 lat temu, czy teraz - to nie jest żaden argument.
Nie muszę przeglądać dzienników statystycznych, aby widzieć rzeczywistość. Słucham ludzi, stawiam pytania i wyciągam wnioski.
Ci którzy byli bogaci, są jeszcze bogatsi, a ci którzy walczyli o każdy dzień aby wykarmić rodzinę, już dawno od nas wyjechali. Mowie to przez pryzmat moich znajomych i zupełnie obcych ludzi, którzy nie mieliby interesu w zafałszowaniu rzeczywistości.
Nie widzisz biedy bo zostali ci którzy mieli szczęście, włożyli dużo pracy, aby stworzyć sobie pozory normalności.
Gdyby Polacy wrócili z emigracji i mieli pracować za 1000zł, albo żyć na zasiłkach z domu opieki, z pewnością zobaczyłbyś prawdziwą nędze na ulicy i w statystykach. Oczywiście powiesz, droga wolna, nikt nie trzyma! róbta co chceta, na zasadzie mnie jest dobrze i wam też powinno..
Jak mnie oszukali na 115 złotych to zrobiłem tak żeby mi oddali. Tu chodzi o zasady. Świat nie jest pełen Teletubisiów i trzeba czasem się poprztykać łokciami. Jeśli chcesz żeby każdy dbał o Twój interes, to niestety to nie działa. Jednak większość firm jest uczciwa.
Przez miesiąc, nawet dnia 24 grudnia, otrzymywałem kilkanaście telefonów dziennie o treści "Tu automatyczna sekretarka, firmy windykacyjnej ureguluj należności" Do tego dwa telefony dziennie od pracowników, straszenie komornikiem, a za co byłem winien do dziś nie wiem. Zapłaciłem, aby mi przy wigilijnym stole nie wydzierali się przez słuchawkę jak do bandyty. Nawet gdy byłbym winien za coś, albo ktoś wkradł mi się na konto, chciałbym wiedzieć za co płacę karę. Nie dowiesz się człowieku w tym kraju, a łokcie możesz sobie strzępić. Nawet policja którą poleciła firma windykacyjna, z góry uznała ze nie warto brudzić rąk dla 120zł. Nie mam zamiaru się wydzierać przez słuchawkę telefonu i straszyć dzieci, a moje pismo to oni mieli w głębokim poważaniu.
Co zrobić? oczywiście Ty znalazłbyś sposób na zamknięcie sprawy, ja innego nie widziałem jak tylko jechać do ich placówki 500km i wysadzić ją w powietrze jak psychol. Lecz jestem cywilizowanym człowiekiem, który słucha innych ludzi, doświadczających znacznie większych niesprawiedliwości ze strony władz, instytucji i firm w tym kraju i to od wielu bardziej zaradnych osób ode mnie, niemogących poradzić sobie z tym lekceważeniem. Dlatego szkoda życia, przecierpię w ciszy debilizm i świat się nie skończy.
. Jest nawet wielu szaraczków którzy się opieprzają całe życie i mają całkiem wygodne życie.
Właśnie to jest zastanawiające, że zatrudniają i nie zwalniają opieprzających się cwaniaków, pijaczków, a młodych uczciwych bezrobotnych traktują "zadzwonimy" Wspominałeś o pracy przez internet? taaa, nie raz jej szukałem. Zaryzykowałem jednak, zdegustowany patrzeniem się w ekran monitora kilka godzin dziennie, zabrałem 100zł na bilet, aby osobiście rozmawiać z pracodawcą. Udało się, niestety nie obyło się nie bez zaciągnięcia kredytu, aby w ogóle prace podjąć. Na dodatek te CV i listy motywacyjne dla zwykłych sprawnych fizycznie osób chcących zakasać rękawy do roboty i zarabiać na chleb, to jakiś obłęd. Dlatego nie dziw się, jak mówię że młodym ludziom jest ciężko o pracę, szczególnie tym z prowincji.
Nie musisz w to wierzyć, możesz żyć urojonym światem, gdzie nic od nas Polaków nie zależy, opowiadając, że jakikolwiek byśmy rzad nie wybrali, to i tak nie będzie stać nas na zakłady pracy i opiekę w takim kształcie "podstawowym" o jakim pisałem w poście wyżej. Możesz żyć w swoim kloszu, jakkolwiek go nazywasz, mieszkanie, dom, Poznań, Warszawa ul. Świętokrzyska czy wieś Włodki. Mnie jednak nie przekonasz, że to maksimum możliwości, ze rząd w pocie czoła dba o interesy przeciętnych ludzi.
btw. Czechy zatrudniają do swoich fabryk Polaków, żeś nie trafił.
. O co Ci chodzi w tym poście? Bo nie rozumiem. Ile chciałbyś żeby dostawała i ile ma się zadłużyć skarb państwa żeby płacić alimenty za tego ojca? To dopiero chora sytuacja, gdy ojciec wyjeżdża do kraju który płaci za to pieniądze matce jego dziecka.
To żaden głupiec nie wymyślił, że syty głodnego nie zrozumie.
Zrób sobie listę zakupów, idź do sklepu kup produkty dla dziecka na cały miesiąc, a jeśli będzie płakać z niedostatku, to powiedz mu żeby tego nie robił bo zadłuży skarb państwa, wczuj się w sytuacje matki, zmuś się na odrobinę empatii. Chora sytuacja, masz rację, bo do takich skrajności skłania ten system.
Pytasz ile. 800zł to optymalna kwota dla dziecka przy obecnej drożyźnie (oczywiście najlepiej, kiedy matka dodatkowo pracuje.)
Jak żyć Panie premierze...
Nie, ja nie patrze na ceny. Po prostu wyciągam swoją złotą kartę kredytową.
drwij sobie drwij...
No to jeszcze lepiej. Bo o ile stwierdzenie "miesiąc pracy-rok odpoczynku", jest czymś oczywistym - to walka o normalność to jak walka o masłowość masła i wysypiskowość wysypisk śmieci. To nie jest żaden plan. Normalność nie jest nawet stanem policzalnym i dla każdego będzie oznaczał co innego.
Masz rację. Do tych zmian o których piszę, nie potrzeba żadnej rewolucji, (osobiście nawet bym jej nie chciał) ale potrzeba mądrych osób rządzących, które nie oszukują że jesteśmy zieloną wyspą, że można wprowadzić Irlandię 2.0 etc. Mamy jeszcze do garnka co włożyć, pytanie tylko co się stanie, gdy większość odczucie skutki, tego kryzysu? bo na razie nie wszystkich on dotyka i tacy ludzie jak Ty mogą pozwolić sobie na pisanie o pogodzeniu się z własnym losem. Raczej tylko do czasu....
Użytkownik xabzi edytował ten post 12.12.2011 - 19:51