Skocz do zawartości


Zdjęcie

Europejskie superpaństwo zamiast UE?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
135 odpowiedzi w tym temacie

#121

Kelt.
  • Postów: 147
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Naprawdę wierzysz że ktoś jest w stanie sprzeciwić się tym najbogatszym i coś na tym ugrać?

Jednoczenie, jednoczenie, jednoczenie - powiedz mi jak długo ten pokój trwa? Myślę że brak dużych konfliktów militarnych wynika raczej z tego że pamięć o II WŚ jest wciąż żywa i wiele krajów (w tym my) do dziś odczuwa jej skutki.

Nacjonalizm zna granice i ich nie przekracza. Punktów wspólnych wiele nie ma no chyba że porównujesz np. nacjonalistyczną chęć ograniczenia liczby imigrantów do nazistowskich obozów zagłady... Ale czy takie porównania są poważne?

Zapatrzenia nazistowskie? Mówisz pewnie o salucie rzymskim i swastyce które oczywiście NIE SĄ nazistowskie

Nie powiesz mi chyba że większość żołnierzy agresora szła do boju w imię idei? Albo byli żołnierzami wcześniej i taką mieli pracę, albo zgłosili się jako ochotnicy ( za co otrzymywali wynagrodzenie a i jakieś łupy wojenne się zdarzały) albo zostali po prostu wcieleni i robili to co im kazano, część osób owszem czuła taki obowiązek ale nie przesadzajmy że było ich nie wiadomo ilu.
Wiadomo że różnie to z zyskami było, żołnierze ZSRR bezpośrednio się raczej nie obłowili, ale np. tacy krzyżowcy (ale mieszam epoki) na brak zysków nie mogli narzekać :)

Najczęściej władza nie patrzy się na to czy ważny jest człowiek czy idea. Wszystko zależy od ustroju politycznego.

Żyje na Ziemi :)

I i II Wojna światowa nie były wywołane przez nacjonalistów.

I - Na pewno jeśli chodzi o wcześniejsze zmiany granic nastroje nacjonalistyczne jakiś wpływ miały ,,ktoś nam coś zabrał - trzeba to odbić" jednak nie można powiedzieć że były one główną przyczyną. Jak zwykle chodziło o zdobycie nowych terenów, wzbogacenie się kosztem innych i uzyskanie wpływów.

II - wywołana przez nazistów! Nie wiem czy potrafisz zrozumieć że nacjonalizm to nie nazizm...

Wojna o Falklandy - no przecież masz napisane że rząd wywołał ją by ukryć swoje niepowodzenia, więc czy wywołali ją nacjonaliści?

Wojna Francusko-Pruska - Walka o wpływy w europie, ale czy wywołali ją nacjonaliści?

To że jeden kraj chciał coś zdobyć kosztem drugiego nie znaczy że rządzili nim nacjonaliści.

Chcesz wiedzieć na czym miała by polegać wojna wywołana przez nacjonalistów? No to wyobraź sobie sytuację w której represje wobec Polaków na Litwie ogromnie się zwiększają, nasi rodacy są tam po prostu gnębieni, trafiają do więzień, są katowani na śmierć, nie mają możliwości się bronić, masowo giną tylko dlatego że są Polakami. Do władzy w naszym pięknym kraju nad Wisłą dochodzi jakaś prawicowa partią, nie koniecznie nacjonalistyczna,wystarczy prawicowa. Gdy po kilku tygodniach rozmowy i ostrzeżenia nic nie dają rząd wysyła wojsko na Litwę by bronić swoich obywateli.
Tak wyglądała by wojna wywołana przez nacjonalistów. Czy było by to słuszne? Oceńcie sami.

,,Ile ludzi walczących w obronie kraju gdy był on podbijany nie było w żadnej organizacji patriotyczno-nacjonalistycznej? Hmm? Czemu każdy obrońca kraju musi być od razu nacjonalistą? Większość z nich została w rolę wbita przez sytuację, nie chęć."

Każdy kto walczył w obronie Ojczyzny jest patriotą niekoniecznie nacjonalistą. Wiadomo że sporo osób nie było w żadnych organizacjach jednak spośród Narodowców ogromna większość brała udział w walce, a tych w czasie II wojny światowej (bo rozumiem że o ten okres ci głównie chodziło) było naprawdę bardzo dużo.

Prawdziwa prawica w Polsce to Młodzież Wszechpolska (skojarzenia pewnie macie nie miłe, ale nie martwcie się to tylko przez TV) właśnie ta ,,Miniaturka" ONR czy kilka mniejszych organizacji. Może nie są to ogromne organizacje jednak ludzi ich popierających, działających a niezrzeszonych jest sporo. Najprostszy przykład - dwadzieścia kilka tysięcy osób na Marszu Niepodległości.

Ruch Narodowy to nie partia polityczna.

Elektorat lewicy jak pisałem wcześniej w większości głosuje na wizerunek partii nie na program, co czyni ich głupcami i ignorantami. Nikt nie karze im się bić bo nawet nie wiedzieli by w imię czego walczą.

Prawo głosu ach! ta wspaniała demokracja. Władza w rękach mediów, znaczy się ludu ;)

Podsumowując dalsza dyskusja chyba nie ma sensu każdy wie swoje i nie da się przekonać, z mojej strony koniec tematu.
  • 0

#122

Hologram.
  • Postów: 735
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Bardzo zła
Reputacja

Napisano

Kelt

Dodam jeszcze od siebie: za bardzo wpatrzony jesteś w człowieka, za mało w naturę, głębię siebie. Rzeczywistość to iluzja, nauka nas do tego przybliża. Jeśli nie upadnie teoria boskiej cząstki, twoje idee patriotyczne będą namiastą przerażającej pustki myślowej. Wszystko jest jednością, człowiek musi to zrozumieć. Nie różnimy się dlatego, że tak trzeba, tylko dlatego że musimy zdobyć doświadczenie, aby się zjednoczyć. Ja obserwuję rozwój nauki, ty obserwujesz marsz niepodległości. Co jest ważniejsze, zadaj sobie to pytanie. Czym jest rzeczywistość - grą polityczną, rozgrywką sportową, a może "miłością" i prymitywnym przywiązanie do miejsca skąd się wywodzę - skądinąd oznaczający słabość psychiki ludzkiej i uległość. Jeśli zagłębisz się w te skomplikowane obrazy świata, poczytasz coś na temat badań nad ludzkim umysłem i rzeczywistością - nabierzesz dystansu do "patriotyzmu" i wszelakich tego typu idei. Ja też kończę wypowiadać sie w tym temacie - dodam tylko - doświadczenie bycia, którego celem jest zrozumienie jedności. Oto jedyne sensowne wytłumaczenie egzystencji na tej planecie, innych sensów czy idei nie ma, albo są mordercze bądz niebezpieczne dla "doświadczenia i rozwoju"
  • 0

#123

Kelt.
  • Postów: 147
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Taka ciekawostka, co prawda sprzed kilku miesięcy ale wciąż aktualna:



Anglik dobrze gada, polać mu!
  • 1

#124

Imb.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Trochę będzie OT, ale muszę zapytać.
Hologramie, skoro wg. Ciebie żołnierz walczący w obronie swojego kraju działa otumaniony chorą i zdegenerowaną ideologią, jaką jest patriotyzm, to może odegrajmy scenkę (analogicznie do II wojny światowej):
Nie znam Cię, nie wiem jak żyjesz i czy masz rodzinę, ale załóżmy taką sytuację, że masz dużą rodzinę, ładny dom i mieszkasz po sąsiedzku z człowiekiem, z którym się nie lubicie. Teraz, mówiąc, że w czasie II Wojny Niemcy po prostu odpowiedzieli na polską prowokację, to przenieśmy tę sytuację do Ciebie - rzucasz kamieniem w okno tamtego sąsiada (chociaż porównując zniszczenia lepiej powiedzieć, że rzucasz w ścianę). On wtedy wyłamuje Ci drzwi, podpala dom, zabija synów i gwałci córki... Zgodnie z tym, co mówisz, powinieneś machnąć na to ręką i powiedzieć, że to przecież i tak jest tylko iluzja, a broniąc się przeciw niemu dajesz mu do zrozumienia, że traktujesz go jako zagrożenie. Jeżeli zaczniesz się bronić to będę mógł Ci z czystym sumieniem powiedzieć, że działasz zaślepiony chorą ideologią - tym razem miłością do własnej rodziny.
Sytuacja byłaby niemal identyczna jak te, które potępiasz (walka w obronie swojego Kraju), jedynie skala inna - żołnierz AK, NSZ, BCh, ZJ i całej masy innych strasznych, nacjonalistycznych organizacji też walczył w obronie swojego domu i rodziny, tylko dla niego domem była Polska, a rodziną cały Naród.

Albo prościej - wybucha wojna. Nieważne z jakiego powodu, ale wybucha i ktoś na nas napada. Widzisz, jak wrodzy żołnierze zabijają Twoją rodzinę, bombardują miasto, w którym się wychowałeś. Czy powiesz wtedy "miłujmy się" i odmówisz wszelkiego oporu, bo to już byłaby chora ideologia? A może wyjdziesz z transparentem nawołującym do zaprzestania walki?
  • 0



#125

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jednoczenie, jednoczenie, jednoczenie - powiedz mi jak długo ten pokój trwa? Myślę że brak dużych konfliktów militarnych wynika raczej z tego że pamięć o II WŚ jest wciąż żywa i wiele krajów (w tym my) do dziś odczuwa jej skutki.


Dlatego właśnie nastąpiła integracja europejska, by po zamazaniu pamięci o II Wojnie Światowej nie nastąpiła III. Po I Wojnie Światowej nastąpiła II, mimo że wieszczono koniec wszelkich wojen, z powodu okropności tej. Wojna zawsze nastąpi gdy istnieją dwa kraje które przedkładają wewnętrzne korzyści nad zdrowy kompromis. Kraje nacjonalistyczne nigdy nie będą dążyły do zdrowego kompromisu, zawsze będą naciskać na swój interes - to niestety tworzy wojny.Dlatego nacjonalizm jest ideologią wojny. Poprzez wywieranie presji na swój interes, nie spoglądając na innych - zawsze tworzysz napięcie które jest zarzewiem wojny.

Nacjonalizm zna granice i ich nie przekracza. Punktów wspólnych wiele nie ma no chyba że porównujesz np. nacjonalistyczną chęć ograniczenia liczby imigrantów do nazistowskich obozów zagłady... Ale czy takie porównania są poważne?

Zapatrzenia nazistowskie? Mówisz pewnie o salucie rzymskim i swastyce które oczywiście NIE SĄ nazistowskie


Nazim jest nacjonalistyczny i nie będziesz mi prał mózgu. Nazizm jest bardzo rozwiniętym nacjonalizmem. Kult państwa i przedkładanie interesu państwa nad swój jest podstawowym podobieństwem. Nie mówiłem nic o żadnych obozach, nie zamierzałem używać takich marnych argumentów - po prostu stwierdzam fakt.

Po prostu Ci głupio że chłopcy z ONR zachowują się jakoś bardzo podobnie do Hitlerjugend i jakoś tak trzeba to przemilczeć i zakrzyczeć. :D

Nie powiesz mi chyba że większość żołnierzy agresora szła do boju w imię idei? Albo byli żołnierzami wcześniej i taką mieli pracę, albo zgłosili się jako ochotnicy ( za co otrzymywali wynagrodzenie a i jakieś łupy wojenne się zdarzały) albo zostali po prostu wcieleni i robili to co im kazano, część osób owszem czuła taki obowiązek ale nie przesadzajmy że było ich nie wiadomo ilu.
Wiadomo że różnie to z zyskami było, żołnierze ZSRR bezpośrednio się raczej nie obłowili, ale np. tacy krzyżowcy (ale mieszam epoki) na brak zysków nie mogli narzekać


Społeczeństwo musi zaakceptować wojnę, by władca miał kredyt społeczny do jej wywołania. Społeczeństwo Niemieckie było totalnie wyprane przez propagandę miłości do ojczyzny i przeświadczenia o wyższości swojej nacji - przez to nie mieli żadnych oporów przez tym, by ich władca wywołał wojnę z całym światem.

Inną sprawą były wojny kiedyś, gdy można było zbierać łupy - inną sprawą są teraz, gdy można zebrać tylko swoje ręce urwane przez moździerz.

I i II Wojna światowa nie były wywołane przez nacjonalistów.

I - Na pewno jeśli chodzi o wcześniejsze zmiany granic nastroje nacjonalistyczne jakiś wpływ miały ,,ktoś nam coś zabrał - trzeba to odbić" jednak nie można powiedzieć że były one główną przyczyną. Jak zwykle chodziło o zdobycie nowych terenów, wzbogacenie się kosztem innych i uzyskanie wpływów.

II - wywołana przez nazistów! Nie wiem czy potrafisz zrozumieć że nacjonalizm to nie nazizm...


I wojna światowa to była po prostu walka imperiów. Chore widowisko nacji które chciały powiedzieć "to my jesteśmy najlepsi". Jaka inna ideologia mogła im przyświecać niż nacjonalizm? Chcieli pokazać że to ich nacja jest najlepsza i najsilniejsza. Zapominasz że to był okres w którym nacjonalizm przeżywał swoje złote lata, międzynarodowa walka o pokazanie swojej nacji z najlepszej strony była w zaawansowanym stadium. To wtedy stworzono Olimpiadę, Wystawy Światowe. One miały na celu tylko pokazanie która nacja jest najlepsza, wpisywały się w klimat tamtego okresu.

Naziści mają w swojej ideologii zawarty skrajny nacjonalizm. Nie wiem jak możesz temu zaprzeczać. Nazizm nie równa się nacjonalizmowi, ale go zawiera. Tak samo jak jogurt truskawkowy nie równa się truskawkom, ale ma je w środku i nimi smakuje.

Wojna o Falklandy - no przecież masz napisane że rząd wywołał ją by ukryć swoje niepowodzenia, więc czy wywołali ją nacjonaliści?


Czyli nasz rząd może wywołać wojnę o Syberię, by ukryć swoje niepowodzenia? :P Tam niżej masz napisane, że wywołano tą wojnę by ukryć niepowodzenia władzy, o terytorium które było od lat w mentalności Argentyńczyków narodowym symbolem - narodowym. Czy chęć walki o narodowe symbole nie jest domeną nacjonalizmu? :P

Wojna Francusko-Pruska - Walka o wpływy w europie, ale czy wywołali ją nacjonaliści?


Jasne że tak. Ta i ta nacja uważała że dany skrawek terenu należy do nich. Na dodatek chcieli sprawdzić kto jest silniejszy.

Chcesz wiedzieć na czym miała by polegać wojna wywołana przez nacjonalistów? No to wyobraź sobie sytuację w której represje wobec Polaków na Litwie ogromnie się zwiększają, nasi rodacy są tam po prostu gnębieni, trafiają do więzień, są katowani na śmierć, nie mają możliwości się bronić, masowo giną tylko dlatego że są Polakami. Do władzy w naszym pięknym kraju nad Wisłą dochodzi jakaś prawicowa partią, nie koniecznie nacjonalistyczna,wystarczy prawicowa. Gdy po kilku tygodniach rozmowy i ostrzeżenia nic nie dają rząd wysyła wojsko na Litwę by bronić swoich obywateli.
Tak wyglądała by wojna wywołana przez nacjonalistów. Czy było by to słuszne? Oceńcie sami.


O jaki piękny propagandowy tekst. :) Ja mam podobny, tylko patrzy na przyczyny represji na Litwie.

Tylko że na Litwie musiałaby przejąć władzę jakaś nacjonalistyczno-rasistowska partia, która zaczęłaby gnębić Polaków - bo "Litwa dla Litwinów" i w ogóle. Wtedy nacjonalistyczna partia w Polsce napadłaby na Litwę, by bronić Polaków tam mieszkających.

Do tego właśnie prowadzą rządy nacjonalistów - do wojny.

Każdy kto walczył w obronie Ojczyzny jest patriotą niekoniecznie nacjonalistą. Wiadomo że sporo osób nie było w żadnych organizacjach jednak spośród Narodowców ogromna większość brała udział w walce, a tych w czasie II wojny światowej (bo rozumiem że o ten okres ci głównie chodziło) było naprawdę bardzo dużo.


To ty tak mówisz. Nie wiesz kim oni byli na prawdę, jakie mieli motywacje i powody do walki. Ja sądzę, że większość chciała walczyć dla swojej rodziny - nie dla kraju. Ale nie ma to jak sobie przywłaszczyć wszystkich nieżyjących już w większości walczących.

Prawdziwa prawica w Polsce to Młodzież Wszechpolska (skojarzenia pewnie macie nie miłe, ale nie martwcie się to tylko przez TV) właśnie ta ,,Miniaturka" ONR czy kilka mniejszych organizacji. Może nie są to ogromne organizacje jednak ludzi ich popierających, działających a niezrzeszonych jest sporo. Najprostszy przykład - dwadzieścia kilka tysięcy osób na Marszu Niepodległości.


Dwadzieścia kilka tysięcy osób na Marszu, a ile było ludźmi z ulicy? Te organizacje nic nie znaczą.

Elektorat lewicy jak pisałem wcześniej w większości głosuje na wizerunek partii nie na program, co czyni ich głupcami i ignorantami. Nikt nie karze im się bić bo nawet nie wiedzieli by w imię czego walczą.

Prawo głosu ach! ta wspaniała demokracja. Władza w rękach mediów, znaczy się ludu


Ty za to wiesz za co walczysz? :D Za ideę, za wiarę. Żyjesz czymś co tak na prawdę ma tylko ułatwiać życie ludziom, a tworzysz z tego rzecz najważniejszą. Najpierw człowiek, potem można myśleć o czymś takim jak kraj.

Albo prościej - wybucha wojna. Nieważne z jakiego powodu, ale wybucha i ktoś na nas napada. Widzisz, jak wrodzy żołnierze zabijają Twoją rodzinę, bombardują miasto, w którym się wychowałeś. Czy powiesz wtedy "miłujmy się" i odmówisz wszelkiego oporu, bo to już byłaby chora ideologia? A może wyjdziesz z transparentem nawołującym do zaprzestania walki?


To właśnie jest idiotyczne. Nie można automatycznie wsadzać walczącego z kimś kto Cię napada do worka - nacjonalista i patriota. On zazwyczaj broni swojej rodziny i swojego domu.
Nikt zdrowy przy zmysłach nie odwróci się na pięcie gdy ktoś będzie go atakował. Nikt, nawet największy lewak. Jednak Wy nacjonaliści traktujecie ludzi, którzy nie hołdują zasadzie "nasz naród jest najlepszy", za ludzi którzy całują rękę która ich bije. Nie wiem skąd takie naiwne przeświadczenie się bierze. Może z propagandy nacjonalistycznej, może z powodu przywłaszczenia sobie przez nacjonalistów wszystkich ludzi którzy walczyli na wojnie z wrogiem. To nie jest tak jak sobie roicie, nie każdy był nawet patriotą. Większość ludzi ma gdzieś patriotyzm, oni chcą żyć. W spokoju, bez strachu.

Możecie sobie mówić co chcecie. Ale nacjonalizm wprowadza napięcie w stosunkach międzynarodowych. Nie pozwala na zbliżanie się krajów, bo władcy takich państw nacjonalistycznych - by nie wyjść na ludzi słabych (w ideologii nacjonalistycznej słabość to bardzo negatywna cecha) napędzają z innymi władcami spirale niepewności, napięcia i w końcu wojen. To w okresie skrajnego nacjonalizmu i komunizmu nastąpiły największe wojny w historii świata. Nacjonalizm jest ideologią siły, siły stada. Gdyby tylko strach zniszczeń powstrzymywał przed kolejnymi wojnami, to nigdy nie nastąpiłaby II Wojna Światowa - jednak nastąpiła i to z powodu najbardziej skrajnej odmiany nacjonalizmu jaka powstała na Ziemi.
  • 0



#126

Hologram.
  • Postów: 735
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Bardzo zła
Reputacja

Napisano

IMB


Czegoś nie zrozumiałeś. To że wszystko jest iluzją oznacza, że nadrzędną wartością nie jest rzeczywistość którą widzimy, tylko ta która jest "pod skórą tej rzeczywistości" - w takim założeniu, życie na tej planecie nie ma żadnego znaczenia, śmierć również. Moralność również nie istnieje, to wszysto subtelna gra materii i energi, a my musimy zrozumieć że to gra. Jeśli chcesz, możesz mi podciąć gardło - mojej rodzinie również, ale TWOIM zadaniem jest zrozumienie, że to tylko oddala cię od Nirwany. Twoja karma ucierpi, a doświadczenie życia tutaj będzie gorsze w kolejnym wcieleniu, gdzie będziesz musiał naprawić swoje błędy i zrozumieć ważność słowa "jedność". Niestety- nasza cywilizacja jest od tego daleka, daleka jest od edukacji, wdrażania tych ideałów w życie. Człowiekiem kierują emocje, rzadko inteligencja. Boje się że nasz rozwój świadomości jest zbyt powolny, mistyczna wizja wszechświata zastępowana jest ateistyczną, co wywołuje mój zdrowy uśmiech. Również byłem ateistą, ale ani ateizm ani religia katolicka(i pochodne) nie "jest zdrowa" w znaczeniu rozwoju i doświadczenia. Wręcz przeciwnie - idealny stan rzeczy to taki w którym umiarkowany kapitalizm idzie w parze z silnym rozwoje duchowym poprzez medytacje

Użytkownik Hologram edytował ten post 15.12.2011 - 16:09

  • 0

#127

ChemicalStimulants.
  • Postów: 160
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

I wojna światowa to była po prostu walka imperiów. Chore widowisko nacji które chciały powiedzieć "to my jesteśmy najlepsi". Jaka inna ideologia mogła im przyświecać niż nacjonalizm? Chcieli pokazać że to ich nacja jest najlepsza i najsilniejsza. Zapominasz że to był okres w którym nacjonalizm przeżywał swoje złote lata, międzynarodowa walka o pokazanie swojej nacji z najlepszej strony była w zaawansowanym stadium. To wtedy stworzono Olimpiadę, Wystawy Światowe. One miały na celu tylko pokazanie która nacja jest najlepsza, wpisywały się w klimat tamtego okresu.

Naziści mają w swojej ideologii zawarty skrajny nacjonalizm. Nie wiem jak możesz temu zaprzeczać. Nazizm nie równa się nacjonalizmowi, ale go zawiera. Tak samo jak jogurt truskawkowy nie równa się truskawkom, ale ma je w środku i nimi smakuje.




Ja nie rozumiem czemu tak się uczepiliście tego nacjonalizmu. Chciałem tu zaznaczyć ze nazizm przede wszystkim był socjalizmem. Włoski faszyzm tak samo tylko że pod etykietką korporacjonizmu który nie był niczym innym jak "przebrandowanym" socjalizmem cechowym. O ZSRR nie będę tu pisał bo to ideologia tego państwa jest jasna. Więc może spójrzmy na to z innej strony? Być może do II WŚ doprowadziły właśnie potwornie zadłużone, niewydolne i bankrutujące socjalistyczne/komunistyczne systemy. Wiadomo że podczas wojny mniej się zwraca uwagę na swoje zadłużenie i spłatę takowego.

Pozdrawiam
  • 3

#128

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nazizm był tak samo socjalizmem jak nacjonalizmem. Dlatego taka, a nie inna nazwa - narodowy socjalizm. Czyli socjalizm który za najważniejszą wartość uznawał państwo i oddanie mu obywateli.

Dlaczego się uczepiłem nacjonalizmu? Taki sam powód dla którego nie lubię socjalizmu. Skrajność poglądów i chęć tworzenia ustroju który nie daje obywatelom możliwości wyboru, zmykając ich albo w socjalnej złotej klatce wysokich podatków, albo w jednolitym patriotycznym i jedynie właściwym nacjonalizmie wieców.
  • 0



#129

martius.
  • Postów: 545
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Mrzonki nacjonalistów o armii Polskiej która jest w stanie niczym głaz powstrzymać wszelkie zagrożenia jest ułudą.


No to niech Polska zawrze sojusz z silniejszym krajem, np: Rosją. Tą koncepcję akurat od samego początku wspierały środowiska narodowe w Polsce.

Narodowy socjalizm do nacjonalizmu nie ma daleko,



Każdy szowinista jest nacjonalista, ale nie każdy nacjonalsita jest szowinistą.

w zasadzie są to przenikające się ideologie.



W bardzo małym stopniu.

W końcu narodowy socjalizm powstał ze skrajnego nacjonalizmu.


Zgadza się, a także z socjalizmu i antyklerykalizmu.


Po prostu patrioci niemieccy zabijali patriotów polskich.


"Patrioci", którzy mordowali sowich własnych Niemców w obozach zagłady tylko za to, że nie byli narodowymi socjalistami.

Nacjonalistami sa także narodowi konserwatyści, a także tzw. lewicowi narodowcy, którzy pod względem programowym są bardzo zblizeni do nazistów.


Problem w tym, że każdy kraj jest napadany. III Rzesza 1 września także tylko odpowiedziała na Polską prowokacje. ;)



Nie mam na myśli żadnych prowokacji (a zwłaszcza tych nieprawdziwych), tylko klasyczny atak.

Tylko że idąc tropem znanego przysłowia "najlepszą obroną jest atak", to niestety nie jest to zbyt pokojowa ideologia.


Atak nie jest obroną :)


Obrona przed czymś, od razu wskazuje na to, że traktujemy kogoś jak zagrożenie.


Skoro ktoś atkauje, no to chyba jednak istnieje pewne zagrożenie, nie ?

To wywołuje napięcia i nieporozumienia.


Które wywołał agresor, a nie obrońca :)

Powiedzmy że Czechy zaczną od jutra budować linie obronną wzdłuż naszej granicy.


Mają takie prawo.

Zapewne zaczniesz patrzeć na to podejrzliwie.


Nie, bałbym się tylko wtedy, jeżeli ustawialiby się w pozycji ofensywnej tuż przy granicą.


Nie można, jak widać po przykładzie Danii. Jeśli jakiś nacjonalistyczny rząd, zacznie łamać ustalenia o współpracy to wywoła efekt domina i wszystko się posypie.


Nie, wtedy najbardziej straci właśnie Dania, a jej dawni współpracownicy - mniej, bo zawsze mogą rozpocząć współprace gospodarczą i komunikacyjną z innymi narodami.


Ojejeje. Nie musisz mi wykładać zasad wolnego rynku, bo swego czasu mocno tutaj wojowałem z lewakami wszelkiego rodzaju. XIX wiek był wiekiem eksperymentu. Zburzono wielowiekowy system gildii i cechów i tworzono system oparty na taniej sile roboczej.

Jednak brakowało tam nieco myślenia strategicznego.


To by nie zbudowano Łodzi i wielu innych ośrodków przemysłowo-handlowych w Europie i w USA. Wg ciebie XIX wieczny cud gospdoarczy USA był skutkiem.. braku myślenia strategicznego ?? :D


Dopiero Henry Ford na początku XX wieku, podwyższając płace dwukrotnie stworzył trend który pozwolił robotnikom korzystać z rozwoju gospodarczego.


Wiek XIX w historii liczy się do 1918/1919 roku (kiedy ostatecnzie zburzono stary wiedeński porządek świata)

To jednocześnie stworzyło mocny popyt i zwiększyło przepływ gotówki. Ja nie uważam żeby XIX wiek był modelowym przykładem,

znacznie większy wzrost gospodarczy wiązał się z wiekiem XX.


Nie zgodze się z tym, bo w porównaniu z XX wiekiem to akurat w XIX założono właśnie najwięcej miast (a zwłaszcza tych przemysłowo-handlowych) i zaludniono najwięcej obszarów na Ziemi (klasyczny przykład - ziemie na wschód od Missisipi)

Eee... czy mi się wydaję, czy politycy wywodzą się ze zwykłych ludzi i biznesmenów i odzwierciedlają ich obawy?


Mniejszości, bo większość Polaków nie chodzi w ogóle na wybory, a prawie 60% obywateli biorących udział w wyborach część z kolei głosuje na opozycję (PO ostatnio dostało 40% głosów). PSL zaliczam do "opozycji", ponieważ mają dość zróżnicowany program polityczny i gospodarczy w stosunku do programu PO.


Czy może politycy to jakaś nadkasta która rodzi się i umiera w parlamencie?


Cóż, w 89 roku dogadali się pezecież z komuchami i w efekcie wybiera ich sama budżetówka (a zwłaszcza urzędasy)


Dlaczego tak uważasz? Białoruś może więcej ugrać z Rosją niż z nami, nie sprzedamy im taniego gazu.


Ale mozęmy im zaoferować naszą technologię, która w stosunku do Białorusi znajduje się na dużo wyższym poziomie.

Co Ty chcesz tak na prawdę tworzyć? Wielką Rzeczpospolitą od morza do morza? Bo już sam nie wiem o co chodzi.
Przecież to takie proste. Wystarczy wypić litra na dwóch z Putinem i będziemy z Rosją kumple. Nie wiem czemu żaden rząd na to jeszcze nie wpadł.



Coś na wzór luźnej federacji państw środkowej Europy pod przywództwem Polski
Nasz rząd akruat ślepo wierzy UE i Niemcom, tak jak PiS USA. PO jest pod tym względem lepsze, że przynajmniej nie szuka konfliktu z Rosją. Jednak ich neutralny stosunekj do Rosji mnie osobviście po prostu wkurza.

Polityka to nie taka prosta sprawa, zwłaszcza że Rosja jest "trochę" większa niż my.


Każdy musi mieć swojego silniejszego sąsiada. Myślę, że Federacja Rosyjska zapewni nam dużo lepsze warunki niż UE. FR posiada przynajmniej spore zasoby ropy naftowej i gazu ziemnego., a UE niestety nie (Norwegia też posiada, jednak do UE nie należy).

Możemy, bo mamy największy potencjał ludnosciowy i surowcowy w całym regionie.Rosja ma większy potencjał surowcowy,do tego jest ich 5 razy więcej niż nas.


Rosja to Europa Wschodnia, a nie Środkowa.

Niemców też jest ponad dwa razy więcej niż nas, gdzie jest ten potencjał.



Ci to z kolei Europa Zachodnia.


Do tego gęste zaludnienie utrudnia wykorzystanie złóż na terytorium Polski.


Ale przynajmniej mamy dużo rąk do pracy :)

Na Syberii można rozkopać 100 000 hektarów ziemi i nikt nie ucierpi.


142 mln. Rosjan z trudnością może zagospodarować całą Syberię.

Właśnie, już czuję tą potęgę sojuszu biednych krajów. Nie było nigdy żadnej większej chęci politycznej do tworzenia takiej unii, kraje takie jak Estonia, czy Łotwa nie mogłyby się czuć zabezpieczone przed Rosją jeśli chroniłaby ich Polska. Tutaj trzeba czegoś więcej.


Zrozum, te biedne kraje bedą w pewnej części zależne od Polski, dzięk itemu Polska będzie dużo silniejsza i Rosja zaproponuje nami nam wtedy lepsze warunki sojusznicze, które nie będa polegały na stosunkach lenniczych, tylko bytów równorzędnych siłowo wobec siebie. Polska ma szansę utworzyć Federację państw Środkowej Europy i w efekcie zacząć współpracować na równych zasadach z Federacją Rosyjską.

Parokrotnie przez te zbrojenia staliśmy na skraju zagłady.


Gdyby nie bomba atomowa to III WŚ wybuchłaby już w latach 50...

Dlatego należy budować związki krajów, które dobrobytem wywołanym współpracą zapobiegną nacjonalistycznym i protekcjonistycznym nastrojom wśród ludności.


Dlatego osobiście postuluję utworzenie Unii Środkowej Europy, do której mogłyby dojść nawet kraje Skandynawskie, które w porównaniu z Polską sa prawie bezludne. Wielki pas nisko zaludnionych krajów od Macedonii i Serbii, aż po Estonię i Szwecję :)

Użytkownik martius edytował ten post 16.12.2011 - 16:18

  • 0

#130 Gość_scigany

Gość_scigany.
  • Tematów: 0

Napisano

Kołchozy już przerabialiśmy,UEKołchoz to nic innego jak lata PRL-u albo ZSRR,dobrobyt mogą tworzyć jednostki lub mała grupa społeczna, która potrafi się zjednoczyć i POROZUMIEĆ,człowiek nie mrówka :)
  • 0

#131

Danuve.
  • Postów: 10
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam,

Buszowałem sobie wczoraj po internecie i znalazłem news Unia Europejska gotowa do przyjecia ACTA, gdzie w tekście jest fragment "Przedstawiciele rządów stanów Unii Europejskiej mają podpisać akt podczas spotkania Światowej Organizacji Handlu w Genewie.". Dzisiaj zaś w Chwila ciszy dla Kim Dzong Ila pojawił się fragment "Na wniosek Phenianu Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych uczciło w czwartek chwilą ciszy zmarłego w sobotę przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Ila. Akt ten zbojkotowały m.in. Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Japonia. ". Może jestem przeczulony ale czy nie jest to powolne oswojenie nas z faktem ze UE bedzie państwem?. Wiedziałem na forum kilka tematów w których poruszano ten problem. Kara za spalenie flagi UE, hymn UE itp. Niestety na forum z powyższych linkow nie pozwolono mi skomentowac newsow mimo ze w moich wypowiedziach niczego "zakazanego" nie bylo.

Sorka jesli w zlym dziale ^^

Temat połączony z istniejącym. pokerek.
  • 0

#132

Wendigo.
  • Postów: 54
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Równie dobrze może to oznaczać państwa UE jako ogól. Wygodniej tak napisać, niż wymieniać każde z osobna.
  • 0

#133 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Jacek Żakowski - 22 grudnia 2011

III Rewolucja Przemysłowa receptą na kryzys
Tu trzeba nowej energii


Jeremy Rifkin, amerykański politolog, autor głośnej książki „Europejskie marzenie”, o tym, jak Europa może odzyskać gospodarczy wigor.

Jacek Żakowski: – Jak się ma pańskie europejskie marzenie?

Jeremy Rifkin:
– Marzenie ma się świetnie. Jest problem z realizacją.

Dlaczego?
By obronić swoje wielkie marzenie, Europa musi podjąć nowy wielki projekt.

Nowa integracja?
Ale nie taka, o jakiej się ostatnio mówi. Integracja polityczna jest ważna. Synchronizacja podatkowa i budżetowa jest ważna. Ale to jest tylko odpowiedź na pytanie: jak? A kluczowe jest pytanie: co? Co będzie kołem zamachowym dobrej przyszłości Europy.

No właśnie, co?
Unia walczy o finansową stabilność. To jest wyzwanie chwili. Bo rynki finansowe przestały Europie ufać. Mówią: za dużo macie długów, nie wierzymy, że je spłacicie, państwa wciąż za dużo wydają w stosunku do dochodów. Rynki chcą oszczędności, cięć, zmniejszenia proporcji długu do PKB. Politycy tych oczekiwań słuchają, więc tną wydatki – zwłaszcza w najbardziej zadłużonych krajach. A wtedy rynki mówią – zaraz, zaraz. Może teraz trochę mniej wydajecie, ale jednocześnie tłumicie swój wzrost gospodarczy w przyszłości. Jak spłacicie długi, jeżeli nie będziecie się szybko rozwijali? A zwłaszcza jeśli wpędzicie się w stagnację albo w trwałą recesję spowodowaną przez cięcia.

Stąd pomysły, żeby mniej ciąć, a więcej pieniędzy drukować, na przykład pozwalając Europejskiemu Bankowi Centralnemu na praktycznie nieograniczone skupowanie długów państw strefy euro?
To jest doraźna technika gaszenia kryzysu. Pomoc EBC jest potrzebna. Ograniczanie rozrzutnych wydatków też. Ale żeby obronić poziom życia Europejczyków oraz europejski model społeczny – czyli dorobek integracji, na który świat wciąż patrzy z zachwytem i zazdrością – potrzeba nowej wizji projektu europejskiego.

Federacja?
To jest trafna wizja polityczna. Ale potrzebna jest wizja cywilizacyjna, technologiczna i gospodarcza.

Nowe europejskie marzenie?
Zrozumienie konieczności. Europa to kura znosząca złote jaja. Dzięki współpracy, spójności i integracji. Sama Unia, 27 krajów, ma ponad 500 mln zamożnych konsumentów. Z najbliższym otoczeniem na wschodzie i południu jest was około miliarda. Największy rynek konsumencki na świecie. Ale ten rynek się dusi. Od kiedy wybuchł kryzys, kilka razy zrywał się do lotu i spadał. Widać, że coś go hamuje.

Długi?
To objaw. Przyczyną są ceny energii. Zachód, który jest kołem zamachowym światowej gospodarki, siada z powodu cen energii. Od czterech lat mamy powtarzające się cykle wzlotów i upadków koniunktury. Przy cenach ropy na poziomie kilkudziesięciu dolarów silnik zachodniej gospodarki zaczyna się rozpędzać. Kiedy się rozpędzi, ceny ropy gwałtownie wzrastają, a kiedy przekraczają 150 dol. za baryłkę, gospodarka hamuje. Produkcja staje, konsumenci przestają kupować, popyt na energię maleje, a ceny ropy spadają. Jak spadną poniżej 100 dol., gospodarka znów rusza. Ale na krótko, bo wzrost znów rozbija się o rosnącą cenę ropy. To coś w rodzaju szklanego sufitu, który uniemożliwia powrót do wzrostu, jaki mieliśmy w latach 90.

Wtedy ten sufit nas nie trzymał.
Bo przez te dwie dekady setki milinów ludzi – w Chinach, Indiach, Ameryce Łacińskiej, Afryce – dołączyły do świata zachodniej cywilizacji opartej na rosnącym zużyciu energii pochodzącej z węgla, gazu i ropy. Te źródła są ograniczone. Jeżeli Zachód chce wrócić na ścieżkę szybkiego rozwoju, spłacić długi i obronić swój poziom życia, musi się zmierzyć z wyzwaniem Trzeciej Rewolucji Przemysłowej.

Czyli?
Na czym polegały dwie poprzednie rewolucje? Na współdziałaniu nowych technik komunikowania z nowymi źródłami energii. Pierwsza Rewolucja Przemysłowa, w XIX w., oparta była na technice druku masowego oraz na gospodarce napędzanej węglem i parą. Druga, w XX w., była skutkiem upowszechnienia elektrycznych narzędzi komunikowania – od telefonu po radio i telewizję – oraz na silniku spalinowym. Trzecia zaczęła się wraz z komunikacją cyfrową. Internet zmienił świat, oczekiwania ludzi, tempo i skalę przepływu informacji. Ale źródła energii pozostały te same. To wciąż jest węgiel, gaz, ropa. Cały świat gwałtownie upodabnia się do Zachodu, ale tych źródeł energii, na których oparty był nasz rozwój, dla wszystkich nie starczy. Dla kilkuset milionów starczało. Dla kilku miliardów – nie.

Niestety.
Gdyby połowa ludzi na świecie zaczęła zużywać tyle energii pochodzącej z tradycyjnych źródeł co Zachód, mielibyśmy ekologiczną katastrofę na skalę globalną. Istota dzisiejszego kryzysu jest taka, że światu już dziś brakuje energii. Dopóki się nie uporamy z tą nierównowagą, nie wyjdziemy z kryzysu.

Nowy traktat Unii nie pomoże?
On tylko określi zasady sztucznego podtrzymywania przy życiu państw, gospodarek i branż, które trwają na etapie Drugiej Rewolucji, gdy trzeba już wdrażać Trzecią. Na naszych oczach paradygmat Drugiej Rewolucji umiera. Cały masowy porządek, który ona stworzyła – odchodzi.

Od kiedy?
To się da dość dokładnie określić. W kwietniu 2007 r. cena ropy osiągnęła 147 dol. za baryłkę. Kiedy to się stało, rynek zamarł. Nie tylko rynek ropy. Bo przy tej cenie ropy wszystkie ceny całego łańcucha dostaw osiągnęły poziom nieakceptowalny dla masowych nabywców. To był prawdziwy początek kryzysu. Załamanie rynku finansowego kilka miesięcy później było wstrząsem wtórnym. Dlaczego do tego doszło? W dużym stopniu dlatego, że rynki straciły optymizm rozwojowy. Dlaczego go straciły? Odpowiedzią może być przekroczenie drugiego szczytu naftowego. Pierwszy przekroczyliśmy w 1978 r. Wtedy wydobycie ropy na głowę mieszkańca Ziemi osiągnęło historyczny szczyt. Od tej pory dostawy ropy rosną proporcjonalnie wolniej niż liczba ludności. Co do drugiego szczytu – światowego wydobycia liczonego w wartościach bezwzględnych – trwa spór między ekspertami. Jedni uważają, że osiągniemy go w latach 30., inni że jeszcze w tej dekadzie. Ale najnowszy International Energy Report pokazuje, że prawdopodobnie osiągnęliśmy go już w 2006 r. Na krótko przed szokiem cenowym, który zdetonował kryzys. Rynki intuicyjnie uchwyciły ten moment nie tylko w cenie ropy, ale też w rokowaniach dla całej światowej gospodarki. Od tego momentu gospodarka wciąż zrywa się do lotu, odbija się od szklanego sufitu cen ropy i spada.

Jest jeszcze gaz i węgiel.
Energia z węgla jest droga i ekologicznie szkodliwa. A produkcja gazu jest niewystarczająca i przy cenach dających szansę na rozwój gospodarczy nie dogoni popytu.

Czyli koniec marzeń.
Albo początek nowych. Europa wprowadziła świat w rzeczywistość Pierwszej i Drugiej Rewolucji Przemysłowej. Odniosła z tego powodu gigantyczne korzyści. Dlaczego to by się nie miało powtórzyć tym razem?

Może dlatego, że nie wiemy, jak to zrobić.
Wiemy. Jak Pierwsza Rewolucja oplotła Europę infrastrukturą kolei żelaznej, a Druga siecią dróg i kabli, tak Trzecia musi stworzyć przypominającą Internet sieć łączącą miliony małych źródeł odnawialnej energii elektrycznej.

Jak by to miało pana zdaniem wyglądać?
Już nie tylko moim. Tydzień temu UNIDO – agenda ONZ do spraw rozwoju przemysłowego – przyjęła model Trzeciej Rewolucji Przemysłowej. W 2007 r. przyjął go Parlament Europejski. Kanclerz Merkel osobiście zdecydowała o wdrożeniu tego programu w Niemczech. Trzecia Rewolucja już trwa. Tylko za wolno się toczy. Internet – nowy środek komunikacji – objął większość ludzkości tworząc nowe potęgi oparte na zintegrowanych możliwościach milionów uczestników. Trzeba tę logikę przenieść do energetyki. Trzeba się pożegnać z wielkimi dostawcami energii opartej na węglu, ropie, uranie, którzy działają w logice epoki masowej stworzonej przez Drugą Rewolucję. Trzecia Rewolucja to bezlik małych źródeł energii z wiatru, słońca, wody, geotermii, pomp ciepła, biomasy. Każdy kraj świata może się dzięki nim stać energetycznie samowystarczalny, jeśli te rozproszone źródła zostaną połączone i będą się uzupełniały w obrębie kontynentalnych sieci.

To zajmie dekady.
Europa za dziewięć lat ma mieć 20 proc. elektryczności ze źródeł odnawialnych. Niemcy już ten cel osiągnęły. W 2020 r. będą miały 35 proc. zielonej energii. I robią już drugi krok. Inwestują w sieć umożliwiającą wymianę energii między małymi producentami. W Unii Europejskiej jest 191 mln budynków. Każdy może się stać małą elektrownią czerpiącą energię z dachów, ścian, śmieci.

To by kosztowało fortunę.
Będzie kosztowało fortunę. Podobnie jak budowa kopalni, hut i linii kolejowych w XIX w. czy autostrad, linii energetycznych i sieci komputerowych w XX w. To da miliony miejsc pracy stopniowo uniezależniając Unię od importowanych nośników energii. Kanclerz Merkel już wdraża ten program w Niemczech. Tysiące budynków zostało tak przerobione, że produkują energię na swoje potrzeby, a nadwyżki oddają do sieci. Dzięki temu powstały tysiące nowych miejsc pracy, a przedsiębiorstwa mają dostęp do taniej energii, więc stają się bardziej konkurencyjne. Niemcy robią też trzeci krok – inwestują pół miliarda euro w technologię ogniw wodorowych, żeby je stopniowo rozlokować we wszystkich budynkach i w nich gromadzić prąd ze źródeł odnawialnych. Bo słońce nie zawsze świeci, wiatr nie zawsze wieje, pompy ciepła nie zawsze mają tę samą wydajność. To zmienia paradygmat całego ustroju gospodarczego.

Jak długo to potrwa?
Kilkadziesiąt lat. Ale za kilka lat będzie pan już widział różnicę na niemieckich ulicach. Za rok Daimler zacznie masową produkcję zielonych samochodów z baterią wodorową, które bez ładowania przejadą 750 km. Na ulicach będą punkty ich ładowania. Simens i Bosch też są w to zaangażowane. To jest część narodowego programu, który sprawi, że za 20 lat Niemcy będą pierwszym krajem mającym za sobą Trzecią Rewolucję Przemysłową. Ale to jeszcze nie będzie prawdziwy przełom.

Dlaczego?
Bo Europa odzyska swoją pozycję, dopiero kiedy jako kontynent i wspólnota gospodarcza razem przejdzie tę rewolucję. Kiedy domy w Hiszpanii za dnia produkujące nadmiar energii będą ją mogły wymieniać z domami w Skandynawii, która nocą wytwarza za dużo energii w hydroelektrowniach. Dwa pokolenia Europejczyków będą miały przy tym pracę.

Skąd wziąć na to pieniądze, skoro Europa już teraz tonie w długach?
Ale wciąż inwestuje. Unia realizuje wielkie programy infrastrukturalne. Każdy kraj i prawie każde miasto planuje takie inwestycje. Ważne, by inwestować w to, co jest przyszłościowe, a nie w podtrzymanie życia infrastruktur, technologii, branż czy systemów skazanych na wymarcie. Sektora prywatnego i banków to także dotyczy. W Niemczech banki dają małym firmom 30 tys. euro pożyczki, aby zamieniły swój dach w elektrownię. Bo wiedzą, że to się szybko zwróci. W Polsce też jest dużo małych firm, które płacą duże rachunki za prąd. Zielona energia może zmniejszyć ich koszty i zwiększyć konkurencyjność. Zwłaszcza teraz, kiedy ceny prądu będą szybko rosły ze względu na opłaty środowiskowe. Kto chce się rozwijać i być globalnie konkurencyjnym w XXI w., musi się przestawić na nowe źródła energii. Kto tego nie zrobi, tego zabiją ceny tradycyjnych paliw i opłaty za emisję CO2. Dla Europy to jest wielka szansa.

Akurat dla Europy?
Bo Europa może być pierwszym kontynentem, który tę rewolucję przejdzie. Uniezależni się od drogich nośników energii i będzie miał sprawdzone w praktyce technologie, które inni będą musieli od Europejczyków kupować. Tak jak było w przypadku dwóch poprzednich rewolucji przemysłowych. Tym razem Polska też może znaleźć się w czołówce.

Na razie chcemy budować elektrownię atomową.
O rany… To jest przeszłość, która próbuje wrócić pod pretekstem mniejszej szkodliwości dla środowiska. Ale to nie ma sensu. Nie bez powodu Niemcy zamykają swoje elektrownie, a Simens wycofuje się z rozwijania tej technologii. Na świecie jest 400 elektrowni atomowych. Wszystkie razem produkują 6 proc. prądu wytwarzanego na świecie. Gdybyśmy chcieli w ciągu 20 lat zwiększyć ich wydajność do poziomu 20 proc. światowej produkcji prądu, trzeba by zbudować 600 nowych elektrowni. Przez 20 lat trzeba by otwierać jedną elektrownię co tydzień. To jest nie do zrobienia. Świat nie ma takich mocy produkcyjnych. Po drugie, wciąż nie wiemy, co robić z odpadami. Już dziś przechowywanie ich kosztuje miliardy dolarów i nikt nie wie, co dalej. Po trzecie, według Agencji Energii Atomowej nawet przy dzisiejszej liczbie elektrowni między 2035 r. a 2045 r. na świecie zacznie brakować uranu. Po czwarte, francuskie elektrownie potrafią przetwarzać uran na pluton. Ale wątpię, czy produkowanie plutonu w epoce terroryzmu ma sens i jest bezpieczne. I jeszcze jest problem ogromnej ilości wody, której w tych elektrowniach potrzeba. Czy Polska ma za dużo wody? Dlatego Niemcy wycofali się z tej technologii i poszli do przodu. Nie rozumiem, po co Polska miałaby cofać się do dwudziestowiecznych technologii i wizji rozwoju mając pod bokiem dobry niemiecki przykład zwrotu ku technologiom i systemom zgodnym z logiką XXI w.

Polska nie jest taka bogata jak Niemcy.
Tym bardziej nie powinniście marnować pieniędzy i czasu na technologie i systemy schyłkowe. Kto nie zauważa zmian, ten słono za to płaci. Firmy muzyczne nie doceniły zmiany, jaką wytworzył Internet. I zanim się obejrzały, miliony młodych ludzi zamiast kupować koszmarnie drogie płyty, zaczęły wymieniać muzykę między sobą. Wydawcy prasy nie docenili potęgi blogosfery i też słono za to płacą. Ale to jest ich prywatny problem. Ktoś na ich upadku zarobi. A po co państwo ma pakować miliardy euro w projekt, który podzieli los wielkich wytwórni i gazet? Z pomocą państwa czy bez niej także w Polsce energetyczny Internet powstanie. Ludzie go stworzą, bo to się opłaca i odpowiada kulturze młodej generacji, która wyrosła w świecie rządzonym logiką Internetu. Ale bez wsparcia rządu będzie to trwało dłużej. A im dalej będziecie za Niemcami czy Holendrami, tym większe frycowe zapłacicie. Tym wolniej się będziecie rozwijali i mniej konkurencyjna będzie wasza gospodarka w Europie i świecie Trzeciej Rewolucji.

Pan naprawdę wierzy, że ona się w Europie dokona?
Już się dokonuje. Nie bez powodu Komisja Europejska wymaga, żeby każdy producent energii miał gwarantowany przez państwowych regulatorów równy dostęp do sieci elektrycznej. Wielcy producenci jeszcze dominują, ale coraz trudniej im będzie sprostać konkurencji bezliku małych dostawców. Dlatego próbują blokować tę rewolucję. To może potrwać kilkadziesiąt lat, ale zmiana jest nieuchronna. Ceny paliw i podatki klimatyczne sprawią, że wielkie elektrownie stracą konkurencyjność. Zwłaszcza że przy dzisiejszym modelu 20 proc. energii tracą w trakcie przesyłu, a zielona energia będzie wykorzystywana przede wszystkim lokalnie i będzie coraz tańsza w miarę, jak jej produkcja będzie się upowszechniała. Najwięksi producenci rozumieją, że ich epoka się kończy.

Nigdy się na to nie zgodzą.
Bardzo się pan myli. Ja z nimi rozmawiam. Niemieckie koncerny już się przygotowują do takiej ewolucji, jaką z sukcesem przeszedł IBM, który z producenta pecetów coraz słabiej radzącego sobie z konkurencją, stał się potężną, kwitnącą korporacją doradzającą, jak w przedsiębiorstwach wykorzystywać informatyzację. Firmy energetyczne z producentów prądu staną się firmami zarządzającymi energią na styku milionów odbiorców i producentów.

Wierzy pan, że Europa stanie się wtedy lepszym miejscem do życia?
Nie tylko ja. Przewodniczący KE José Barroso w to wierzy. Ustępujący premier Hiszpanii José Zapatero w to wierzy. Angela Merkel w to wierzy. Merkel zaprosiła mnie, zanim oficjalnie została kanclerzem, żeby zapytać, jak w XXI w. zapewnić Niemcom miejsca pracy. Kiedy objęła urząd, mieliśmy w Berlinie prywatne i publiczne debaty na temat Trzeciej Rewolucji. Realizuje ją w najbardziej uprzemysłowionym i najbardziej nastawionym na konkurencyjny eksport państwie świata. Wdraża go przy poparciu niemieckiego biznesu.

Co ją przekonało?
Oczywistość. W gospodarce Niemcy nie są skłonni do romantycznych uniesień. Działają pragmatycznie. Widzą, że kończy się stary paradygmat państwa przemysłowego, więc trzeba przyjąć nowy. I wiedzą, że inni za nimi pójdą. Bo nie ma innego modelu rozwoju, który na dłuższą metę pozwoli odbudować pozycję Europy.

Jeremy Rifkin amerykański ekonomista i politolog, założyciel i prezes Foundation on Economic Trends. Był doradcą m.in. Angeli Merkel, Romano Prodiego i José Luisa Zapatero, współpracował z rządem francuskim, Komisją Europejską oraz Parlamentem Europejskim. Autor m.in. „Końca pracy” i „Europejskiego marzenia”. Tygodnik „Time” nazwał go „najbardziej znienawidzonym człowiekiem przez świat nauki”.


Źródło: www.polityka.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 26.12.2011 - 09:32

  • 1

#134

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To jest przynajmniej dobry plan na przyszłość. W odróżnieniu od krytyków poczynań UE w zakresie polityki energetycznej i samej idei integracji.
Paliwa kopalne to ślepa uliczka.
  • 0



#135

Jęk Lodowatych Ulic.
  • Postów: 326
  • Tematów: 11
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Przeszukując sieć znalazłem dziś tą informację

Europa nad przepaścią
Wybór jest prosty: rychły zgon euro albo pierwszy krok na drodze ku Stanom Zjednoczonym Europy. Decyzja zostanie podjęta u progu wakacji.Przywódcy strefy euro nie planują na razie urlopów. Pod koniec czerwca (28-29) zbiorą się w Brukseli, aby podjąć kluczowe dla przyszłości Eurolandu decyzje.To nie brzmi zbyt sexy, nieprawdaż? Podobnie jak zapowiedzi wszystkich wcześniejszych „szczytów ostatniej szansy”. Miały przedstawić recepty na uzdrowienie strefy euro i wspólnej waluty, a kończyły się mglistymi deklaracjami, zaś w najlepszym razie odkręceniem kurka z pieniędzmi, by kupić kilka miesięcy spokoju na rynkach finansowych.Tym razem nic to już nie da. Euroland znalazł się na skraju przepaści. W tę przepaść można zajrzeć przez coraz większe dziury w budżetach najbardziej zadłużonych krajów. Z tej przepaści wyłazi już raz – wydawałoby się – przegnany potwór ogarniającej strefę euro recesji.

Reszta tu
Wiadome jest że ludzie łatwo by się nie zgodzili na taki czyn by stworzyć jedno państwo do tego trzeba podstępu jakiegoś zamachu na wielką skalę w jednym z państw UE lub po prostu dobrej propagandy.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych