Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dlaczego w Polsce jest dobrze


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
756 odpowiedzi w tym temacie

#361

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Oj mylo, mylo to się dopiero nazywa populizm. Przecież nie znasz szczegółowych danych na temat handlu zagranicznego, a to są tylko Twoje domysły. Równie dobrze mogę Ci powiedzieć, że eksportujemy bardzo dużo węgla, miedzi i produktów rolnych i mięsa.


Za to wiem że produkujemy 10% zapotrzebowania na gaz ziemny i jakieś ochłapy zapotrzebowania na ropę naftową. A do produkcji węgla, miedzi i produktów rolnych trzeba - gazu i ropy.

Oczywiście deficyt maleje procentowo w stosunku do skali danego roku tyle tylko, że wątpię czy to się tak oblicza. Nie jestem ekonomistą ale wiem, że takie wartości przelicza się w stosunku do jakiegoś stałego odnośnika w tym wypadku mogłoby to być np 0 mln USD.

od 1991 do 2010 nasz deficyt w handlu zagranicznym wynosi: 282,986 mln USD i ciągle się powiększa. Dla przykładu w 1991 roku, kiedy statystyczny polak zarabiał 1100 pln wynosił 0,619 mln USD, a w roku 2010 kiedy statystyczny Polak zarabia 2500 pln wynosi 18,305.


Liczy się na dwa sposoby. Po pierwsze stosunek importu do eksportu - czyli to co napisałem. Po drugie liczy się stosunek deficytu handlowego do PKB. Nie spotkałem się z innymi opracowaniami.

Bo wzrostowi eksportu zawsze równa się wzrostowi importu. Żaden kraj nie jest samowystarczalny i musi dużo materiałów sprowadzać od innych. Obniżanie się procentowego wskaźnika deficytu, mówi nam jedno: produkujemy wytwory coraz mocniej przetworzone i zaawansowane.
Wcześniej eksportowaliśmy wódkę, szynkę i węgiel. Teraz to są meble, sprzęt elektroniczny, samochody.

No ale widzisz, że nie rośnie. Cały czas trzyma się średniej na poziomie 20 mln USD deficytu bo my kupujemy wszystko z za granicy bo u nas mało co się wytwarza, a Ci co wytwarzają to nawet śrubki importują ze swoich krajów. Nie wiem czy wiesz ale np taka Dębica czy Stomil Olsztyn wykupiły wszystkie licencje od swoich zagranicznych spółek matek - nawet na te technologie, z których nie korzystają - tak się wyprowadza kapitał!


Jeżeli eksport będzie wynosił 500 mld złotych, a deficyt nadal będzie na poziomie 20 mld to dalej będzie tak samo źle? Sytuacja jest nieporównywalnie lepsza niż 10 lat temu. Niemal eksportem stoimy.

W sprawie firm które przejęły zagraniczne koncerny. To jest temat wałkowany od dawna. Osobiście uważam że innej opcji nie było. Polska nie miała kapitału na unowocześnienie tych przedsiębiorstw.

Zobacz na przykładzie Rosji jak się toczy historia kraju który wszystko utrzymał w swoich rękach. Ich przemysł jest niewydajny, dwa razy bardziej energochłonny niż nasz. Nawet perła w koronie - czyli Gazprom nie ma pieniędzy na naprawę linii przesyłowych. Nie mówiąc już o rozpoczęciu wydobycia na Wschodniej Syberii. A Rosja miała o wiele większy kapitał niż my, do tego gigantyczne złoża surowców wszelkiej maści. Po prostu Komunizm wyprał cały wschód z kapitału, lokując go w nieprzydatnych dziedzinach. Zachód go miał w nadmiarze i na tym skorzystał.

Gdybyśmy nie sprzedali firm zachodowi, to produkowalibyśmy nadal niewydajnie, bez użycia nowych technologii i w niskiej jakości. Tak jak Rosja.

Właśnie dlatego Niemcy, Francuzi i Brytyjczycy tak chronią swoje rynki. W przeciwieństwie do Polaków, którzy są jak te przysłowiowe Polski na Londyńskich dyskotekach..


Popatrz na Chiny. One dobrze wiedziały kiedy mogą się postawić i zrobiły to w odpowiednim momencie. My też musimy wyczuć swój moment gdy będziemy wystarczająco silni. Tutaj trzeba podejść z mądrością, nie z ułańską fantazją i końmi na czołgi.

Zgadzam się!!! Tyle tylko, że u nas nie wytwarza się technologii. Technologia jeśli nawet opracowana w Polsce to odsprzedawana jest z wszystkimi prawami za grosze do zagranicznych spółek matek, a następnie odkupywana w postaci licencji.


To nie do końca tak. Wielkie koncerny tworząc w Polsce oddziały technologii i wzornictwa sprawiają że zostają u nas specjaliści. Wcześniej wszyscy musieli wyjechać na zachód. Jeśli zostają, to znaczy że założą rodziny i najprawdopodobniej zostaną na zawsze. Może w końcu zechcą stworzyć swoją firmę? Może przejmie ich firma Polska? Dlatego jest to pozytywne.

Musisz zrozumieć, że takie LG w Polsce to nie jest Polska firma i technologia też nie jest Polska.


Od razu Rzymu nie zbudowano. Nie da się w 20 lat nadgonić przepaści dzielącej nas od zachodu. Nawet Chiny zaczynały o 10 lat wcześniej niż my. Te firmy budują klimat pracy i tworzą ludzi którzy znają się na technologii. To jest nie do przecenienia.

Nie sądzisz, że już byłoby lepiej gdybyśmy otworzyli własne firmy, zakupili licencje po cenach rynkowych i produkowali sami? - Wiem, że się w duchu ze mną zgadzasz ale jak się nie sprzeciwisz to temat upadnie bo wszyscy się będą z sobą zgadzać więc nie będzie o czym dyskutować - wtedy nie zdobędziesz 1000 odpowiedzi i nie będziesz miał blaszki za legendarny temat - a zastanawiałem się dlaczego mylo tak nagle zacząłeś kochać Tuskusia


Dobrze by było. Nie ukrywam. Ale nikt nie ma takich pieniędzy w Polsce. Po prostu nie ma takiej możliwości, ot tak kupić licencje i produkować. Na licencjach będziemy produkować to samo co oni tylko drożej, bo fabryki są już tak ładnie ustawione, że są nie do ruszenia bez nowego pomysłu na produkcje i nowych technologii. Koszty budowy fabów w których produkuje się mikroprocesory w nowych wymiarach technologicznych (obecnie 28 nanometrów) są tak koszmarnie drogie, że nawet giganty jak Intel, czy Foxconn mają z tym dość duży wysiłek ekonomiczny. Muszą wykładać rokrocznie kilkadziesiąt miliardów dolarów na badania i wdrożenia nowych technologii.

Do tej bandy nie da się ot tak wskoczyć. Nie ma możliwości. Jakby się dało to przecież zrobiłyby to bogatsze państwa zachodu.

Z jakiegoś powodu już zdecydowanie nie chce. Ba! nawet przeprogramowała system FRIEND or FOE w swoich myśliwcach, które teraz widzą nas na czerwono zamiast zielono. Generalnie Turcja zdecydowanie jest nie chętna wejścia do EU,a gospodarczo dawno nas wyprzedziła bez pomocy EU.


Zagrywki polityczne. Rozmowy się toczą, chętnie by zalali nas swoimi obywatelami.
Akurat jeszcze nas nie prześcignęła, bo PKB na mieszkańca jest niższe o jakieś 2 tysiące dolarów. To jest wielki kraj, o ile zachód może być bogaty, to wschód to jedna wielka wiocha. Kraj nierówności.

//edit

Do tego muszę Ci powiedzieć że jest dużo Polskich firm które projektują i produkują (w Chinach :) ). Działa to na takiej zasadzie: projektujesz rzecz, wysyłasz do Chin projekt, przysyłają tutaj - sprzedajesz i eksportujesz.



#362

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kaźmierczak: Światowa ekspansja polskich firm. Narzekamy, ale nie mamy na co

Narzekania na polskie firmy są w zasadzie powszechne – mało innowacji, brak globalnych marek, mało ekspansji poza Polską… Z drugiej strony nasza gospodarka, mimo licznych pęt biurokratycznych, ma się całkiem dobrze na tle innych krajów Europy.

Cezary Kaźmierczak, ekspert Centrum im. Adama Smitha

Może więc te utyskiwania są przesadzone? Istnieją dwie główne przyczyny, z powodu których firmy koncentrują swoją działalność głównie na obszarze Polski. Pierwsza jest banalna – płytkie zasoby kapitałowe polskich przedsiębiorców. Nie mamy wielopokoleniowych fortun, z których głównie jest finansowana ekspansja międzynarodowa. Druga przyczyna to wielkość naszego rynku. Jest za mały na imperialne ambicje i wystarczająco duży, żeby dobrze z niego żyć.

Estoński czy czeski start-up internetowy musi zakładać działalność na innych rynkach już w fazie planowania biznesu, bo z własnego nie wyżyje. Polski start-up nie musi – z polskiego rynku można bardzo dobrze żyć, rozwijać się, inwestować w nowe projekty. Pomimo to mamy w Polsce wiele firm związanych z technologiami, które działają na rynkach międzynarodowych. Za pierwszą polską globalną firmę internetową należy uznać Red Sky ze Szczecina, która w ogóle z założenia nastawiona jest na rynki globalne. Ich serwisy mają trzy razy tyle unikalnych użytkowników, co Polska ludności, z okrętem flagowym Files Tube, który może się pochwalić 80 mln unikalnych użytkowników miesięcznie, co lokuje go w pierwszej pięćdziesiątce najpopularniejszych światowych serwisów.

Istnieje też cała masa małych polskich firm, które działają bardziej w świecie niż w Polsce, jak choćby jeden z laureatów konkursu DGP „Najlepsze nowe spółki” – firma CodeTwo, która produkuje na świat dodatki do oprogramowania Microsoftu. Takich firm są w Polsce setki, o ile nie tysiące, i wcześniej czy później jest szansa, że urodzi się u nas coś na miarę Skype’a. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że nowe pokolenie polskich przedsiębiorców jest pozbawione kompleksów, które były kulą u nogi ich poprzedników. Dużo gorzej było wśród firm z obszaru tzw. starej gospodarki. Największe szanse na światowe marki mieliśmy w drugiej połowie XX wieku – przede wszystkim w obszarze żywności i wódki. Niestety, wieloletnia nieudolna prywatyzacja w powiązaniu z kosmicznymi pomysłami (np. współwłasność marek Polmosów) uniemożliwiła nie tylko ekspansję, lecz także w ogóle jakąkolwiek działalność. Następnie próbował Orlen – kupując sieć stacji benzynowych w Niemczech, a potem rafinerię w Możejkach. Obie inwestycje skończyły się, delikatnie mówiąc, niezwykle umiarkowanym sukcesem. Powiedzmy, że nie były do końca przemyślane. Aktualnie mamy do czynienia z kolejną próbą, która jednak wygląda na dobrze przemyślaną i zaplanowaną. KGHM za 9,5 mld zł przejmie kanadyjską spółkę Quadra FNX i w ten sposób stanie się chyba pierwszą polską firmą działającą w skali globalnej.

Quadra FNX jest średniej wielkości spółką górniczą z siedzibami w Vancouver i Toronto. Wydobywa miedź, nikiel, złoto, platynę, pallad w sześciu kopalniach w USA, Kanadzie, Chile i na Grenlandii. Dzięki tej transakcji Polska Miedź w przyszłym roku zwiększy produkcję o 25 proc. W wyniku przejęcia spółka uzyska dostęp do nowych zagranicznych złóż. Transakcja wygląda na sensowną, bo KGHM kupuje zasoby, które pozwolą obniżyć koszty wydobycia i uczynić spółkę bardziej odporną na wahania rynku. Przejęcie kanadyjskiej spółki to także możliwość wykorzystania doświadczenia jej menedżerów i dostępu do informacji w dziedzinie prowadzenia eksploatacji odkrywkowej oraz w zakresie fuzji i przejęć na globalnym rynku projektów górniczych. Światowej klasy know-how w nabywaniu i realizacji projektów górniczych będzie stanowić silną platformę dla dalszego rozwoju KGHM. Ponadto dzięki temu przejęciu buduje się znaczenie Polski w światowym wyścigu o surowce. Wygląda zatem na to, że KGHM uda się uniknąć błędów poprzednich „dużych polskich przejęć” i będziemy mieli u siebie pierwszego gracza, który prowadzi globalne interesy.

link


Ekspert Centrum Adama Smitha. Co jak co, ale nie jest tubą propagandową żadnej partii. ;)



#363

Striker.
  • Postów: 580
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

mylo jak się tak naczytam Twoich postów to jakoś tak radośniej mnie się dziaduje do tego pierwszego, no i grzyb na ścianach ma jakieś takie jaskrawsze kolory.. Nawet babusia szybciej szyje na drutach, dzięki czemu stryjaszki nie marzną po zimie.

Czytając ten powyższy artykuł o naszym chłonnym rynku przypomina mi się film "Pieniądze to nie wszystko", a druga część tego hasła brzmiała "ale wszystko bez pieniędzy to H..." :)

#364

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Podnoszenie wieku emerytalnego równa się zmniejszeniom wypływów w dłuższej perspektywie czasu. Nie ma tutaj żadnej nadziei.


ZUS nie zajmuje się tylko wypłatą emerytur. Podniesienie wieku emerytalnego bez jakichkolwiek dodatkowych działań (podjętych wcześniej) równie dobrze może spowodować zwiększenie wypłaty rent kobietom niezdolnym do pracy powyżej 60 lat, zasiłków chorobowych, zwolnień lekarskich. Znajdź mi przynajmniej jednego ekonomistę, który twierdzi, że podniesienie wieku emerytalnego zmniejszy wypływy z kasy ZUS przy braku innych działań i reform w kontekście owej instytucji.


ZUS kosztuje nas tyle ile napisałem wyżej, zgodnie z tego co wyczytałem w paru miejscach. Zawiera też wynagrodzenia pracowników etc. Nie baw się tutaj w gierki słowne.


więc zdecyduj się czy mówisz o kosztach operacyjnych czy o kosztach utrzymania instytucji, bo to dwa różne koszty. Ale ok, nawet jeżeli ów koszt, który podałeś jest kosztem utrzymania instytucji a nie kosztem operacyjnym, o którym pisałeś to ograniczenie tego kosztu o 15-20% da rocznie oszczędność równą ponad połowie oszczędności związanej z nową ustawą refundacyjną. Rozmawiamy o kwocie (opierając się na przytoczonych przez Ciebie danych) ok 600-650 mln zł.


Bo trzeba do ZUSu czasem pojechać osobiście. Masz zamiar popylać do oddziału 100 km w jedną stronę? To by dopiero było. Zwłaszcza emeryci mieliby problem.


W 90% przypadków nie ma takiej potrzeby. Bilans jest jednoznaczny, korzyści przewyższają koszty.

To nie zmienia faktu że na powietrze nie pracuje. ;)


Amerykę odkryłeś.

W każdym razie kosztuje nas mniej niż OFE. Które pobierają 3.5% od wpłaconej kwoty i ok 0.6% rocznie od ulokowanych w nim środków. To jest znacznie więcej niż koszty ZUSu. Więc jak to w końcu jest? :P Pomijam że ZUS wykonuje wiele innych obowiązków niż tylko zbieranie pieniędzy. OFE są mniej wydajne niż ZUS.


I tu docieramy do sedna. Decyzja o podniesieniu wieku emerytalnego absolutnie nie rozwiązuje polskiego problemu związanego z systemem emerytalnym, czyli olbrzymiego długu spowodowanego działaniem OFE. Ujmę to tak, Państwo dalej utrzymuje coś co generuje ogromne straty z drugiej zaś zmusza ludzi do wzięcia na siebie kolejnego obciążenia dot. podniesienia wieku emerytalnego. Od 1999 r. do 2010 r. z powodu OFE powstało 232 mld długu.

W samym 2011 r. OFE straciły na giełdzie około 12 mld zł z 15 mld, które ZUS im przekazał. W 2008 r. OFE straciły 30 mld, podczas gdy ZUS przekazał im jedynie 24 mld. To są prawdziwe pieniądze, które wyparowały w sposób wirtualny z powodu spadku wartości akcji znajdujących się w portfelach OFE.

Przedstawiciele wmawiają nam, że w długim okresie OFE odrobią straty. Nie ma na to szans, do dziś nie odrobiły nawet straty z 2008 r. I nie odrobią na trwałe, bo gospodarka rozwija się w cyklach koniunkturalnych. Mówimy tu o pieniądzach większych niż państwo wydaje rocznie na utrzymanie szkół, wojska i policji. Wyobraźmy sobie jak dużą rentowność fundusze musiałyby wykazać aby wyjść na zero? To po prostu niemożliwe.

Jeżeli ktoś chce ponosić takie ryzyko, to droga wolna. Nie można jednak zmuszać do tego 15 mln obywateli i to w sytuacji, gdy zaangażowane w to instytucje nie ponoszą żadnego ryzyka inwestycyjnego, gdyż gwarantem jest Skarb Państwa. Czyli to my jesteśmy gwarantem dla własnych pieniędzy. Na wyśmiewanych przez Tuskową bandę Węgrzech zastosowano coś takiego: Wprowadzono dobrowolność wyboru oszczędzania w OFE zastrzegając, że robi się to na własne ryzyko. Jeżeli obywatel ulokuje swoje środki w OFE a ten je przegra na giełdzie, wówczas obywatel nie ma prawa roszczeń do Państwa. Z 3,1 mln osób w OFE zostało 100 tys.

U nas przymusowe OFE traci kasę, a właściciele kasują rocznie 600-800 mln złotych. I po to było to robione.

Co tu da podwyższenie wieku emerytalnego? Nic.

Są też inne powody wykazujące wątpliwy skutek przełożenia podniesienia wieku emerytalnego na wysokość emerytur i kondycję finansową owej instytucji. Podwyższenie wieku spowoduje wzrost bezrobocia wśród młodych. Mrzonką jest też przekonanie, że dłuższy czas pracy oznacza wyższą emeryturę. Rząd wprowadził właśnie waloryzację kwotową emerytur co znacznie zmniejsza więź między dłuższym okresem pracy a wysokością emerytury.

Jak powiedział nasz skarbnik mgr Rostowski w TOK FM: "Przejście na emeryturę musi być na tyle późne aby oczekiwana długość życia nie była bardzo długa". Czynem patriotycznym będzie wobec tego toku rozumowania zgon w momencie przejścia na emeryturę.

Ależ farmazony klepiesz. Cięcia są wszędzie,


wszędzie tzn gdzie?

W administracji też są.


w której? Niedawno powołano: Pełnomocnika Rządu ds Wprowadzenia Euro rzez RP, Pełnomocnika Rządu ds. deregulacji gospodarczych, pełnomocnika ds, ograniczenia biurokracji, ds. prezydencji, ds. programu ochrony przed powodzią, ds. dialogu m ędzynarodowego, ds. wykluczonych, ds. równego traktowania, ds. opracowania programu zapobiegania nieprawidłowościom w instytucjach publicznych.

Każdy z nich ma gabinet, sekretariat, samochód do dyspozycji, telefon służbowy, socjal itp. Interesujące jest kto ile i komu płaci za wymyślanie tych idiotycznych tytułów?



Bo rozmydla temat. Wszelkie przywileje powinny być ucięte, też tak uważam i tyle wystarczy. :P


... po czym zaczynasz od tego, który ma najmniejsze znaczenie.

Może... 4% wzrostu PKB?


O czym Ty mówisz? Ty znasz wzór na PKB? o PKB bierze się wartościowe saldo bilansu handlowego a nie tylko eksport. Dopóki wzrost eksportu nie poprawia w ujęciu wartościowym salda bilansu handlowego dopóty wzrost owego eksportu na wzrost PKB jest żaden.

Albo może wzrost produkcji?


strzelaj dalej.

Eksport jest zawsze pozytywnym zjawiskiem. Deficyt handlowy spada, w końcu złotówka 10 lat temu była niemal o 30% więcej warta za sprawą inflacji.


dobre. Wyobraź sobie sytuację, że np jutro FED interweniuje na rynku walutowym obniżając wartość dolara o 25%. Nasz deficyt błyskawicznie maleje o 25%, po czym kurs dolca się odbija o 30% i nasz deficyt znowu rośnie. Tak rozumiesz ekonomię?

Powiem to prościej, żeby każdy zrozumiał.

1998 rok.

Polska. Import przewyższa o 2/5 eksport. Deficyt handlowy wynosi 18 mld złotych.

2010 rok.

Polska. Import przewyższa o 1/10 eksport. Deficyt nominalnie się nie zmienił, jednak wartość pieniądza spadła o jakieś 30%.

Nie dość że deficyt handlowy w procentach spada, to w realnej wartości pieniądza też spada. :)


deficyt nie spada ani w procentach ani w wartości, waha się w granicach równych wahaniom kursu.

To dlatego zawsze dostajecie po oczach, nie bierzecie pod uwagę innych zmiennych niż te które wam pasują.


To co napisałeś dotyczy dokładnie Ciebie.

Ciekawe czemu tak usilnie walczycie z każdym przejawem pozytywnych zjawisk w naszym kraju. Chcecie żeby było źle? ;)


Z niczym nie walczymy, piętnujemy jedynie bzdury tutaj wypisywane.



#365

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Strike back@

Życie to nie je bajka. Ale Polska to nie jest najgorsze miejsce do życia, a tym bardziej perspektywiczne.

mefistofeles@

ZUS nie zajmuje się tylko wypłatą emerytur. Podniesienie wieku emerytalnego bez jakichkolwiek dodatkowych działań (podjętych wcześniej) równie dobrze może spowodować zwiększenie wypłaty rent kobietom niezdolnym do pracy powyżej 60 lat, zasiłków chorobowych, zwolnień lekarskich. Znajdź mi przynajmniej jednego ekonomistę, który twierdzi, że podniesienie wieku emerytalnego zmniejszy wypływy z kasy ZUS przy braku innych działań i reform w kontekście owej instytucji.


Jest wiele osób zdolnych do pracy po 60 roku życia. Łącząc to z faktem że renty są niższe niż emerytury dopełnia iż wypływy będą mniejsze. Emerytura jest pewna, renta uznaniowa.

o którym pisałeś to ograniczenie tego kosztu o 15-20% da rocznie oszczędność równą ponad połowie oszczędności związanej z nową ustawą refundacyjną. Rozmawiamy o kwocie (opierając się na przytoczonych przez Ciebie danych) ok 600-650 mln zł.


Można ciąć o te 600 mln, tylko żeby się to nie odbiło na petentach. Dlatego warto ciąć ze zdrowym rozsądkiem. Przykłady tych szkoleń w Azji to ewenement i takie praktyki trzeba ukrócić (choć wątpię by były częste). Ale co likwidować żeby nie powodować problemów? To nie jest takie proste, bez dogłębnego audytu nie ma szans na zbyt daleko idące cięcia. Trzeba by było stworzyć komisje która zbada sposób funkcjonowania tej instytucji i gdzie powstaje najwięcej pustych przebiegów.

W 90% przypadków nie ma takiej potrzeby. Bilans jest jednoznaczny, korzyści przewyższają koszty.


W Twoim przypadku. Ja gdy wpadam do ZUSu (rzadko bo rzadko) to w większości widzę starszych ludzi którzy komputerów nie mają, dalekie podróże sprawiają im problem. Co teraz? Stworzyć komórkę urzędników którzy będą jeździć do petentów? Czy to nie będzie kosztować więcej?

Wyobraźmy sobie jak dużą rentowność fundusze musiałyby wykazać aby wyjść na zero? To po prostu niemożliwe.


Fundusze akcji w długim terminie zawsze w końcu zyskują. Wystarczy zobaczyć jaki poziom miał DowJohnes 50 lat temu i dziś. Giełda zawsze rośnie w ostatecznym rozrachunku. Ale łatwo popaść w panikę podczas bessy.

U nas przymusowe OFE traci kasę, a właściciele kasują rocznie 600-800 mln złotych. I po to było to robione.


Moim zdaniem cel był zbożny, ale między wierszami lobby finansowe zdołało zawrzeć odpowiednie dla siebie zapisy. Zwłaszcza przed 2010 ich marża była chora - 7%.
Sam cel nie był zły. Włożenie pieniędzy prywatnych na osobiste konta. To budowało kapitał który mógł być inwestowany w Polsce. Jest to dobre założenie. Jednak brakuje przez to na wypłaty obecnych emerytur.

Co tu da podwyższenie wieku emerytalnego? Nic.


Nie zgadzam się. Podwyższenie wieku emerytalnego ma tu podstawowe znaczenie. Już podawałem. Od początku działania tego systemu pokoleniowego, średnia długość życia zwiększyła się o ok 15 lat. Liczba emerytów w stosunku do pracujących ciągle się zwiększa. To nie jest problem OFE, ani emerytur SBków. To jest problem zbyt małej ilości wpłacających do systemu, a zbyt dużej liczby ludzi wypłacających.

Można to zbilansować zwiększając liczbę wpłacających i zmniejszając wypłacających. Żadne czary mary z OFE, czy emeryturami SBków tego nie zmienią. Co najwyżej przedłużą agonie jeszcze przez chwilę. Dobrze że rząd nie robi takich rzeczy tylko się wziął porządnie do roboty. Akurat tutaj jestem pełen uznania co do odwagi PO, w końcu słupki spadną na pysk bo to wyjątkowo niepopularna reforma.

w której?


W każdej. Od tej gminnej, w magistratach, do kancelarii ministra finansów który oszczędzi w tym roku 150 mln.
Akurat tutaj co nieco wiem, bo mój brat pracuje na pół etatu w magistracie w Krakowie na poligrafii. Na pół etatu, wcześniej pracował na cały. Do tego w jego dziale pracowało jeszcze dwóch pracowników więcej. Z 7 zostało 5 i do tego jeden na pół etatu. Spore cięcie. W Krakowie pocięto tyle imprez z powodu oszczędności, że czasem nie mają co tam robić - niewiele plakatów i zaproszeń trzeba projektować.

O czym Ty mówisz? Ty znasz wzór na PKB? o PKB bierze się wartościowe saldo bilansu handlowego a nie tylko eksport. Dopóki wzrost eksportu nie poprawia w ujęciu wartościowym salda bilansu handlowego dopóty wzrost owego eksportu na wzrost PKB jest żaden.


Wzrost eksportu to wzrost produkcji, co daje nam w efekcie wzrost PKB. :P Inaczej to nie działa. Powiedz że eksport nie nabija wzrostu PKB Niemcom i Chińczykom. U nas to eksport bardzo mocno podbija nasz wynik. Zauważ że w czasie kryzysu to właśnie kraje mocno nastawione na eksport sobie dobrze radzą.


dobre. Wyobraź sobie sytuację, że np jutro FED interweniuje na rynku walutowym obniżając wartość dolara o 25%. Nasz deficyt błyskawicznie maleje o 25%, po czym kurs dolca się odbija o 30% i nasz deficyt znowu rośnie. Tak rozumiesz ekonomię?


Nie rozumiem o co Ci chodzi. Mieszasz w to spekulacje na walucie. To ma niewielki związek z naszą sytuacją, bo takie spekulacje mają krótkie nogi i szybko się wygaszają. Interesowałem rynkiem walut w związku z FOREXem i mniej więcej to ogarniam. Takie nagłe skoki nie są brane pod uwagę.

deficyt nie spada ani w procentach ani w wartości, waha się w granicach równych wahaniom kursu.


Zmniejsza się procentowo. Nie potrafię tego jaśniej wyrazić. O ile 10 lat temu stanowił 2/5 eksportu to teraz stanowi 1/10. Spada i nie wiem czemu tak uparcie zaprzeczasz. Zbytnio brnąc w przegraną sprawę stajemy się śmieszni.

Z niczym nie walczymy, piętnujemy jedynie bzdury tutaj wypisywane.


Narażając się na coraz poważniejsze błędy. Zwłaszcza upieranie się co do faktu że deficyt handlowy nie staje się dla nas coraz lepszy i procentowo spada.
To jest po prostu zabawne jak coś co jest jedną z naszych największych sił - eksport, obracacie w negatyw.



#366

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Życie to nie je bajka. Ale Polska to nie jest najgorsze miejsce do życia, a tym bardziej perspektywiczne.


a kto mówi, że to najgorsze miejsce do życia? Sam tworzysz jakieś tezy, wciskasz je komuś w usta a potem sam na nie odpowiadasz.

Jest wiele osób zdolnych do pracy po 60 roku życia. Łącząc to z faktem że renty są niższe niż emerytury dopełnia iż wypływy będą mniejsze. Emerytura jest pewna, renta uznaniowa.


Nawet dziś, bez podnoszenia wieku emerytalnego masa osób pracuje po 60 czy 65 roku życia. Błąd Twojego myślenia polega na tym, że dla Ciebie wydłużenie czasu pracy automatycznie równa się poprawie kondycji finansowej tej instytucji, nie jest to dziwne zważywszy, że nie orientujesz się nawet czym ZUS w świetle prawa jest. To już prędzej faktyczny staż pracy a nie wiek powinno się wydłużyć.


Można ciąć o te 600 mln, tylko żeby się to nie odbiło na petentach.


odbije się, tyle, że pozytywnie. Włożymy w tego potworka o kilkaset milionów zł mniej. Przecież to my finansujemy tę instytucję z naszych podatków, czego raczysz nie zauważać. Patrząc na wycieczki zagraniczne, nowe siedziby, oraz ilość zatrudnionych tam urzędników jest gdzie ciąć bez uszczerbku dla petenta. Trzeba jednak o tym mówić i tego chcieć.

Dlatego warto ciąć ze zdrowym rozsądkiem. Przykłady tych szkoleń w Azji to ewenement i takie praktyki trzeba ukrócić (choć wątpię by były częste). Ale co likwidować żeby nie powodować problemów? To nie jest takie proste, bez dogłębnego audytu nie ma szans na zbyt daleko idące cięcia. Trzeba by było stworzyć komisje która zbada sposób funkcjonowania tej instytucji i gdzie powstaje najwięcej pustych przebiegów.


między innymi za to płacimy wybrańcom narodu kilkanaście tysięcy pensji miesięcznie. Rozumiem, że Ty wolałbyś, aby tę kasę dostawali za udział w Kropkach na i?

W Twoim przypadku. Ja gdy wpadam do ZUSu (rzadko bo rzadko) to w większości widzę starszych ludzi którzy komputerów nie mają, dalekie podróże sprawiają im problem. Co teraz? Stworzyć komórkę urzędników którzy będą jeździć do petentów? Czy to nie będzie kosztować więcej?


aleś Ty zabawny:) Właśnie w moim przypadku jest, bo prowadzę własną działalność, bywam tam rzadko, ale starszych schorowanych ludzi tam nie widzę.

Fundusze akcji w długim terminie zawsze w końcu zyskują. Wystarczy zobaczyć jaki poziom miał DowJohnes 50 lat temu i dziś. Giełda zawsze rośnie w ostatecznym rozrachunku. Ale łatwo popaść w panikę podczas bessy.


Po kryzysie na rynkach finansowych, bańkach spekulacyjnych (m.in na nieruchomościach) giełda już nigdy nie będzie rosła tak szybko jak zdarzało się to wcześniej w historii. Bańki na rynkach finansowych już dawno popękały, liczenie na kolejne to nic innego jak liczenie na łut szczęścia. WIG 20, w którego spólkach OFE mają dużą część swoich aktywów w roku bodaj 2007 wynosił 3500-3700 pkt. Dzisiaj po pięciu latach nawet nie zbliża się do 3000 pkt. Wiesz ilu ludzi przeszło w tym czasie na emerytury? Otworzę Ci oczy, zapomnij o tak dynamicznych wzrostach na rynkach finansowych. Pomijając już to, że w dobie instrumentów pochodnych wzrost indeksów nie zawsze jest na rękę inwestorom. Za cienki w uszach jesteś, aby rozmawiać ze mną na temat giełdy.

Moim zdaniem cel był zbożny, ale między wierszami lobby finansowe zdołało zawrzeć odpowiednie dla siebie zapisy. Zwłaszcza przed 2010 ich marża była chora - 7%.
Sam cel nie był zły. Włożenie pieniędzy prywatnych na osobiste konta. To budowało kapitał który mógł być inwestowany w Polsce. Jest to dobre założenie. Jednak brakuje przez to na wypłaty obecnych emerytur.


Cel byłby zbożny, gdyby ludziom pozostawiono dowolność wyboru i obarczono ich ryzykiem takiej decyzji.



Nie zgadzam się. Podwyższenie wieku emerytalnego ma tu podstawowe znaczenie. Już podawałem. Od początku działania tego systemu pokoleniowego, średnia długość życia zwiększyła się o ok 15 lat. Liczba emerytów w stosunku do pracujących ciągle się zwiększa. To nie jest problem OFE, ani emerytur SBków. To jest problem zbyt małej ilości wpłacających do systemu, a zbyt dużej liczby ludzi wypłacających.


Składki odprowadzane są i zasilają budżet instytucji nie od długości życia, ale od długości faktycznie przepracowanych lat. Możesz się nie zgadzać, co nie zmienia faktu, że wydłużenie wieku emerytalnego bez innych działań opisanych przeze mnie, ma marginalne znaczenie. Jeszcze raz proszę abyś przytoczył mi wypowiedź jakiegokolwiek ekonomisty podzielającego Twój pogląd.

Można to zbilansować zwiększając liczbę wpłacających i zmniejszając wypłacających.


nie zrobi się tego jednak wydłużając jedynie wiek emerytalny.

Żadne czary mary z OFE, czy emeryturami SBków tego nie zmienią.


Jeszcze raz przeczytaj ile OFE utopiło pieniędzy, gdy w dalszym ciągu będziesz miał problemy ze zrozumieniem, zapytaj, chętnie wytłumaczę.

Co najwyżej przedłużą agonie jeszcze przez chwilę. Dobrze że rząd nie robi takich rzeczy tylko się wziął porządnie do roboty. Akurat tutaj jestem pełen uznania co do odwagi PO, w końcu słupki spadną na pysk bo to wyjątkowo niepopularna reforma.


mogę się z Tobą założyć o każdą złotówkę, którą posiadam, że to nic nie da, za 10 lat będą chcieli podwyższyć wiek do 70 lat, potem 75 i tak dalej i tak dalej.


W każdej. Od tej gminnej, w magistratach, do kancelarii ministra finansów który oszczędzi w tym roku 150 mln.


a co z kancelarią premiera? prezydenta? pozostałych ministrów? co z nowymi stanowiskami, o których pisałem? Jakim ignorantem trzeba być aby napisać " w każdej"?

Akurat tutaj co nieco wiem, bo mój brat pracuje na pół etatu w magistracie w Krakowie na poligrafii. Na pół etatu, wcześniej pracował na cały. Do tego w jego dziale pracowało jeszcze dwóch pracowników więcej. Z 7 zostało 5 i do tego jeden na pół etatu. Spore cięcie. W Krakowie pocięto tyle imprez z powodu oszczędności, że czasem nie mają co tam robić - niewiele plakatów i zaproszeń trzeba projektować.


a u mojej siostry ciotecznej w Urzędzie Gminy Rutki z 8 osób zostało 5.


Wzrost eksportu to wzrost produkcji, co daje nam w efekcie wzrost PKB.


jaką Ty szkołę kończyłeś? Wzrost produkcji to wzrost produkcji a wzrost eksportu to wzrost eksportu i zarazem jeden ze skłądników bilansu. Wzrost eksportu pociąga za sobą wzrost produkcji, ale dopóki nie poprawia on bilansu wartościow to dla PKB jest neutralny. W PKB oprócz produkcji masz inwestycje i oszczędności oraz saldo bilansu handlowego.

Inaczej to nie działa.


Powyżej udowodniłeś, że nie orientujesz się jak to działa?

Powiedz że eksport nie nabija wzrostu PKB Niemcom i Chińczykom.


nabija, bo poprawia WARTOŚCIOWO bilans handlowy. I nabija tylko w pewnej proporcjonalnej dla siebie części.

U nas to eksport bardzo mocno podbija nasz wynik. Zauważ że w czasie kryzysu to właśnie kraje mocno nastawione na eksport sobie dobrze radzą.


Wytłumaczę Tobie jak dziecku w podstawówce, sorry ale chyba nie da się inaczej:

Mamy 3 lata, rok a, rok b, rok c. Eksport w tych latach to a=100 mld zł, b=150 mld zł, c=200 mld zł. Import w roku a=120 mld, b=170 mld, c=220 mld. Co się według Ciebie dzieje z bilansem handlowym? Wg prezentowanej przez Ciebie mylonomii bilans handlowy poprawia się przez to, że eksport rośnie. W ekonomii bilans pozostaje na tym samym poziomie.


Zmniejsza się procentowo. Nie potrafię tego jaśniej wyrazić. O ile 10 lat temu stanowił 2/5 eksportu to teraz stanowi 1/10. Spada i nie wiem czemu tak uparcie zaprzeczasz. Zbytnio brnąc w przegraną sprawę stajemy się śmieszni.


z tego co napisałeś to zmienia się jakaś przedziwna kategoria w mylonomii pt: "udział bilansu handlowego w eksporcie". Deficyt pozostaje bez zmian. Chyba, że udowodnisz mi, że 18 mld jest różne od 18 mld. Co do śmieszności to nie Tobie ani mnie określać kto w tej dyskusji jest śmieszny i kto w co brnie. Każdy może sobie własne zdanie wyrobić.

Narażając się na coraz poważniejsze błędy. Zwłaszcza upieranie się co do faktu że deficyt handlowy nie staje się dla nas coraz lepszy i procentowo spada.


procentowo w stosunku do eksportu (mylonomia). Dopóki import rośnie z równa dynamiką co eksport dopóty dla PKB jest to sytuacja neutralna. To jasne jak 22 4

To jest po prostu zabawne jak coś co jest jedną z naszych największych sił - eksport, obracacie w negatyw.


Eksport jest bardzo pozytywny, nikt tego nie neguje. Dopóki jednak nie poprafia wartościowego salda bilansu to dla PKB jest mało istotny.

Amen

Użytkownik mefistofeles edytował ten post 23.02.2012 - 10:20




#367

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

a kto mówi, że to najgorsze miejsce do życia? Sam tworzysz jakieś tezy, wciskasz je komuś w usta a potem sam na nie odpowiadasz.


Ja tutaj głównie wklejam artykuły. Od tego zaczął się ten temat. To Wy walczycie z siłą smoka o to żeby przyznać że jest źle. :P Przynajmniej tak robiliście, często gadając jakieś wyssane z palca bzdury.

Nawet dziś, bez podnoszenia wieku emerytalnego masa osób pracuje po 60 czy 65 roku życia. Błąd Twojego myślenia polega na tym, że dla Ciebie wydłużenie czasu pracy automatycznie równa się poprawie kondycji finansowej tej instytucji, nie jest to dziwne zważywszy, że nie orientujesz się nawet czym ZUS w świetle prawa jest. To już prędzej faktyczny staż pracy a nie wiek powinno się wydłużyć.


No już przestań mi pokazywać jaki jestem głupiutki. Wiem że jest ZUS, jest FUS i OFE i wiem jakie mają funkcje. Nie uważałem że punktowanie mojej wiedzy jest tutaj konieczne. Ale widać że się doczepiłeś jak rzep. Wiem jak funkcjonuje ZUS i za co jest odpowiedzialny.

Większość ludzi nie pracuje po 60 czy 65 roku życia. Za to każdy z nich może brać emeryturę. Jeśli już ktoś pracuje to dorabia do emerytury.

Jesteś uparty okropnie. Podniesienie wieku emerytalnego = zmniejszeniu wydatków ponosi ZUS. Mniej ludzi uprawnionych do emerytur = mniej emerytur wydanych. Twoja pokrętna logika jest błędna, z resztą nawet nie chcesz wyjawić jej źródeł.

odbije się, tyle, że pozytywnie. Włożymy w tego potworka o kilkaset milionów zł mniej. Przecież to my finansujemy tę instytucję z naszych podatków, czego raczysz nie zauważać. Patrząc na wycieczki zagraniczne, nowe siedziby, oraz ilość zatrudnionych tam urzędników jest gdzie ciąć bez uszczerbku dla petenta. Trzeba jednak o tym mówić i tego chcieć.


Czyli nie wiesz gdzie ciąć. Tobie się wydaje gdzie ciąć. Gdybyś tam wpadł, pociął na oślep to potem nic by się załatwić nie dało. A ludzie baliby się wejść do budynku ZUSu bo by się mógł zawalić. :P Nawet nie wiesz czemu budowali te nowe siedziby. Często z tego powodu, że wcześniej wynajmowali lokale za grubą kasę.
Nie udawaj eksperta, ja nie udaje że wiem co się tam dokładnie dzieje i co można bez problemu pociąć.

między innymi za to płacimy wybrańcom narodu kilkanaście tysięcy pensji miesięcznie. Rozumiem, że Ty wolałbyś, aby tę kasę dostawali za udział w Kropkach na i?


Aha. Czyli chciałbyś żeby posłom płacić minimalną? ;) Populizm w czystej postaci. Ja uważam że administracji trzeba płacić dobrze, żeby była wydajna. Teraz płaci się jakieś grosze i kto tam pracuje? Jakieś babeczki którym się nic nie chce robić i zfeminizowani faceci którzy wyglądają jak pół nieszczęścia. Trzeba płacić godnie i zatrudniać najlepszych.

aleś Ty zabawny:) Właśnie w moim przypadku jest, bo prowadzę własną działalność, bywam tam rzadko, ale starszych schorowanych ludzi tam nie widzę.


Ja też prowadzę działalność (ohh jes już się pochwaliliśmy). Za to widziałem w kolejce dużo starszych ludzi. ;) Klientami ZUS to głównie ludzie stojący po zasiłki lub emerytury. Ludzie posiadający firmy przychodzą tam od święta, jak zresztą powiedziałeś.

Po kryzysie na rynkach finansowych, bańkach spekulacyjnych (m.in na nieruchomościach) giełda już nigdy nie będzie rosła tak szybko jak zdarzało się to wcześniej w historii. Bańki na rynkach finansowych już dawno popękały, liczenie na kolejne to nic innego jak liczenie na łut szczęścia. WIG 20, w którego spólkach OFE mają dużą część swoich aktywów w roku bodaj 2007 wynosił 3500-3700 pkt. Dzisiaj po pięciu latach nawet nie zbliża się do 3000 pkt. Wiesz ilu ludzi przeszło w tym czasie na emerytury? Otworzę Ci oczy, zapomnij o tak dynamicznych wzrostach na rynkach finansowych. Pomijając już to, że w dobie instrumentów pochodnych wzrost indeksów nie zawsze jest na rękę inwestorom. Za cienki w uszach jesteś, aby rozmawiać ze mną na temat giełdy.


Nie znasz się na giełdzie i farmazonisz. Pamiętam jak w latach ~2000 WIG20 przekraczał magiczną barierę 2000 punktów. Teraz jest na wysokości 3000 punktów. Zwrot 50% w 10 lat to nie jest takie nic. ;) Giełda w długim okresie zawsze rośnie. Jeśli byłoby inaczej to czemu od dziesiątek lat funkcjonują nieprzerwanie fundusze inwestycyjne? Taki jesteś czarnowidz, ale one sobie jakoś radzą i dają dobrą stopę zwrotu w długim terminie.

Tak samo można było mówić po kryzysie paliwowym w latach 70. - "Nigdy już nie będzie takiego wzrostu jak wcześniej".
Popatrz sobie na jakikolwiek wykres, jakiejkolwiek giełdy. Zawsze, zawsze pnie się do góry, z małymi dołkami w czasie bessy. Nie mów mi że jestem za cienki w uszach, bo to nie ja wale takie głupoty.
Instrumenty pochodne doprowadziły właśnie do tak ryzykownego wzrostu - ludzie poczuli się bezpieczni.

Z resztą instrumenty pochodnie nie tworzą pieniędzy w magiczny sposób. Tylko przekazują Tobie pieniądze tych którzy przegrywają. Giełda to układ zamknięty. Żebyś Ty zarobił, ktoś musi stracić. Żeby wzrosła cena akcji, ktoś musi włożyć kolejną pule pieniędzy w rynek. Instrumenty pochodne działają dopóki istnieje płynność instytucji finansowych i dopóki jest ktoś kto będzie te pieniądze tracił.

Z resztą nie uważam że są tak złe. Pozwalają zarabiać z rynkiem. Czy spada, czy rośnie. Nie trzeba teraz iść tylko na wzrost.

I nie rób z siebie takiego eksperta, bo wiele przekręcasz. ;)

Składki odprowadzane są i zasilają budżet instytucji nie od długości życia, ale od długości faktycznie przepracowanych lat. Możesz się nie zgadzać, co nie zmienia faktu, że wydłużenie wieku emerytalnego bez innych działań opisanych przeze mnie, ma marginalne znaczenie. Jeszcze raz proszę abyś przytoczył mi wypowiedź jakiegokolwiek ekonomisty podzielającego Twój pogląd.


Rozumiem że postulujesz, iż przedłużenie wieku emerytalnego nie wpłynie na ilość przepracowanych lat? Karkołomne. Nie mam zamiaru przedstawiać żadnych wypowiedzi, wiek emerytalny jest podnoszony wszędzie. To Ty nie przedstawiłeś żadnego poparcia swojej dziwnej tezy w słowach jakiegokolwiek ekonomisty. To Ty chcesz budować jakiś nowy sposób radzenia sobie z problemem - to pokaż mi że jeszcze ktoś oprócz Ciebie o tym wie i popiera. ;)

nie zrobi się tego jednak wydłużając jedynie wiek emerytalny.


Zrobi się w pewnym stopniu. Skąd Ty bierzesz takie informacje. Pokaż choć jeden artykuł. Ja wiem że Rybiński, Balcerowicz i wszyscy ekonomiści pracujący dla wszystkich rządów europejskich popierają podwyższanie wieku emerytalnego. Skąd Ty bierzesz te rewelacje?

Jeszcze raz przeczytaj ile OFE utopiło pieniędzy, gdy w dalszym ciągu będziesz miał problemy ze zrozumieniem, zapytaj, chętnie wytłumaczę.


A ile wcześniej zarobiły na hossie? Nie chcesz wiedzieć żeby Ci nie burzyło światopoglądu? ;) I ile odzyskały?

Proszę, tutaj artykuł który niszczy Twoje farmazony - których nie mogę inaczej nazwać. Kłamiesz jednym słowem, albo nie masz pojęcia o czym mówisz.

Komentator "Gazety Prawnej" sprawdził stan swojego konta w OFE. Po prawie dziewięciu latach oszczędzania ma o 10 proc. więcej pieniędzy niż wpłacił. A jeszcze rok temu kwota, jaką uzbierał na emeryturę, o połowę przekraczała wpłaty. To miara zapaści.


link

Oh? 10% więcej? Czyżby jednak OFE wcześniej zarobiły tak dużo, że zapaść nie spowodowała wejścia na minusowe saldo? ;)

mogę się z Tobą założyć o każdą złotówkę, którą posiadam, że to nic nie da, za 10 lat będą chcieli podwyższyć wiek do 70 lat, potem 75 i tak dalej i tak dalej.


Jeśli sytuacja demograficzna będzie się pogarszać. To kto wie. Jeśli na jednego pracującego będzie przypadał jeden emeryt to co zrobisz? :P

a co z kancelarią premiera? prezydenta? pozostałych ministrów? co z nowymi stanowiskami, o których pisałem? Jakim ignorantem trzeba być aby napisać " w każdej"?


You forgot Poland. ;) Kłócisz się o kilka stanowisk, gdy w skali Polski tną ich tysiące.

jaką Ty szkołę kończyłeś? Wzrost produkcji to wzrost produkcji a wzrost eksportu to wzrost eksportu i zarazem jeden ze skłądników bilansu. Wzrost eksportu pociąga za sobą wzrost produkcji, ale dopóki nie poprawia on bilansu wartościow to dla PKB jest neutralny. W PKB oprócz produkcji masz inwestycje i oszczędności oraz saldo bilansu handlowego.


Zostaw moją szkołę w spokoju, bo to nie jest tematem dyskusji.

To zależy od tego jaki wzór na PKB zastosujemy. ;)

Zapominasz że jeśli dystrybutor zaimportuje sprzęt AGD i sprzeda go w swoim sklepie to ta kwota liczy się do PKB w rubryce usług. To dlatego odejmuje się import, żeby nie liczyć jednego dwa razy. Eksport natomiast pozwala importować więcej i zapisywać w rubryce usług i przemysłu większe kwoty. Znajdź mi ekonomistę który napisał gdzieś że duży udział eksportu w PKB nie wpływa zbawiennie na gospodarkę. I Ty mi na szkołę chcesz wjechać?...

Powyżej udowodniłeś, że nie orientujesz się jak to działa?


Nie wychodzi Ci to udowadnianie za bardzo. Ciągle zapominasz o jakiś zmiennych które zaprzeczają Twoim twierdzeniom.

nabija, bo poprawia WARTOŚCIOWO bilans handlowy. I nabija tylko w pewnej proporcjonalnej dla siebie części.


Bilans handlowy jest tutaj mało istotny z powodu jaki wymieniłem wyżej. Importowane dobra są wliczane prawie zawsze w usługi. Dlatego i tak podbijają nam PKB. Imponująco walczysz o uznanie eksportu jako nie napędzającego gospodarkę. Podziwiające, ale się mylisz.

Wytłumaczę Tobie jak dziecku w podstawówce, sorry ale chyba nie da się inaczej:

Mamy 3 lata, rok a, rok b, rok c. Eksport w tych latach to a=100 mld zł, b=150 mld zł, c=200 mld zł. Import w roku a=120 mld, b=170 mld, c=220 mld. Co się według Ciebie dzieje z bilansem handlowym? Wg prezentowanej przez Ciebie mylonomii bilans handlowy poprawia się przez to, że eksport rośnie. W ekonomii bilans pozostaje na tym samym poziomie.


Oho. Zaczynamy się irytować. :)

Procentowy bilans spada, tak samo jak spada bilans w stosunku do PKB.

link Zobacz sobie ten PDF od NBP. Wykres 2. Pokazane ładnie jak ładnie spada nam ujemny bilans w stosunku do PKB.
No tak... ale ja mam Ci wierzyć na słowo i olać te bzdury które wypisuje NBP. :)

z tego co napisałeś to zmienia się jakaś przedziwna kategoria w mylonomii pt: "udział bilansu handlowego w eksporcie". Deficyt pozostaje bez zmian. Chyba, że udowodnisz mi, że 18 mld jest różne od 18 mld. Co do śmieszności to nie Tobie ani mnie określać kto w tej dyskusji jest śmieszny i kto w co brnie. Każdy może sobie własne zdanie wyrobić.


Ja tylko określam swoje zdanie. Ja tutaj przytaczam zdanie NBP, ekspertów finansowych i ekonomistów. A Ty? Przedstawiasz swoją wersję świata - mefistonomie. Wklej jakiś ekonomistów którzy popierają Twoją wersje, to pogadamy. Bo na razie to tworzysz jakąś dziwną rzeczywistość.

procentowo w stosunku do eksportu (mylonomia). Dopóki import rośnie z równa dynamiką co eksport dopóty dla PKB jest to sytuacja neutralna. To jasne jak 22 4


Nie prawda. Bo eksport równa się zwiększonej ilości usług i produkcji w kraju. Żeby wyprodukować rzecz na eksport musi współpracować ze sobą wiele firm. Do eksportu zaliczamy jedynie produkt końcowy, nie zaliczając całej drogi do jego wykonania.

Firma A produkuje krzesło na eksport za 200 złotych netto.
Kupuje:
- Od firmy B sklejkę za 50 złotych netto
- Firma B kupuje drewno od tartaku B1 za 10 złotych netto
- Od firmy C śrubki za 5 złotych netto
- Od firmy D wytłaczane z tworzywa sztucznego oparcia za 50 złotych netto.


Do eksportu zaliczymy 200 złotych. Do PKB w dziedzinie usług i produkcji - 115 złotych. :) (Tak na prawdę o wiele, wiele więcej, ale dla ułatwienia zostawię tyle.)

Potem właściciel kupi sobie samochód importowany z salonu. Odejmiemy sobie od PKB import - 60 000 złotych.
Ale dodamy do PKB usługę 70 000 złotych za sprzedaż tego samochodu. :)


Rozumiesz już?
Nie brnij dalej w te bzdury, bo właśnie się ośmieszasz. Dla Twojego dobra.


EDIT:

Na osłodę mały obrazek :)

Dołączona grafika

link

Ale jest źle przecież.



#368

ChemicalStimulants.
  • Postów: 160
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Polska liderem rozrostu administracji
Adam Wawrzyniec

Europejski Urząd Statystyczny – zwany Eurostatem – przygotował zestawienie obrazujące skalę oszczędności w sferze budżetowej poszczególnych państw Unii Europejskiej. Z wyliczeń urzędu podległego Komisji Europejskiej wynik, że tylko w minionym roku w krajach członkowskich pracę straciło ok. 175 tys. pracowników opłacanych z pieniędzy podatników. Swoją administrację oraz służby mundurowe (zwłaszcza policję i wojsko) odchudziły takie kraje jak Cypr, Czechy, Belgia, Irlandia. Liczba etatów w budżetówce wymienionej czwórki zmniejszyła się w 2011 roku średnio o ponad 4 proc. W ciągu 3 ostatnich lat rekord w likwidacji etatów utrzymywanych z pieniędzy podatników pobiła Łotwa (30 proc. spadek liczby urzędników i pracowników mundurówki) oraz Wielka Brytania (12 proc. redukcja zatrudnienia). Warto zauważyć, że oba kraje jeszcze przed cięciami w budżetówce mogły się pochwalić wyjątkowo mało rozpasaną administracją na tle innych członków UE!

Niestety – jak zauważyła „Rzeczpospolita” – rząd Donalda Tuska, zwykle zafascynowany europejskimi trendami, tą jedną tendencję omija szerokim łukiem. Polska – zamiast obiecanym w programie PO „tanim państwem” – stała się liderem rozrostu administracji!

Tylko w 2011 roku liczba pracowników budżetówki zwiększyła się o trochę ponad 1 proc. Kontekst dla tego rozrostu stanowi datowana na maj minionego roku zapowiedz premiera „dość znaczącej redukcji zatrudnienia w administracji państwowej w ciągu kilku miesięcy”. Co ciekawe w 2011 r. Donald Tusk osobiście zlecił kierownikom poszczególnych urzędów zmniejszenie zatrudnienia do poziomu z końca… 2007 roku! Przypomnijmy, że to wtedy Platforma Obywatelska wygrała wybory, a w expose premiera pojawiła się zapowiedz „eliminacji zbędnych finansowych i instytucjonalnych przywilejów władzy”, redukcji „bizantyjskich kosztów jej sprawowania” oraz „prawdziwej, praktycznej i realistycznej realizacji wizji taniego państwa”. Chociaż zarządzone w połowie minionego roku cięcia miały objąć Kancelarię Premiera, wszystkie ministerstwa, administrację KRUS, ZUS, NFZ, biurokratów z wojska, agencji rolniczych itd. itp. to i tak ilość urzędników wzrosła!

Premier kłamał, przestraszył się utraty poparcia rodzin zwalnianych urzędników, stracił kontrolę nad biurokratycznym molochem, który skutecznie broni się przed reformami? A może nie zdążył przeprowadzić zapowiedzianych reform?

Ostatnią możliwość wykluczamy! Niestety wzrost kosztów sprawowania władzy nie dotyczy tylko ostatniego roku. W ciągu ostatnich 3 lat, w trakcie których premier przynajmniej dwukrotnie obiecywał poskromić biurokrację, liczba pracowników budżetówki wzrosła o… 9%! Przyzwyczailiśmy się już, że odpowiedzialność za kontrowersyjne decyzje (np. konieczność podniesienia podatku VAT na ubranka dla dzieci, kolejne podwyżki akcyzy na benzynę itp.) rząd zwala na… Unię Europejską. Również tym razem Kancelaria Premiera za główne źródło rozrostu biurokracji uznała koniecznością zatrudniania w samorządach tysięcy urzędników do… obsługi unijnych funduszy!

Ponieważ nie chcemy premierowi imputować złej woli zakładamy, że Donald Tusk po prostu porzucił idee „taniego państwa” na rzecz – cytując Grzegorz Napieralskiego – „sprawnego państwa”. Sprawnego oczywiście na modłę europejskich socjaldemokratów. Premier, który mówi o sobie jako o „polityku, który zarządza zmianą” i nie jest skory do dogłębnych reform mógł się także przerazić biurokratycznego potwora. Jego naturę dobrze przedstawił onet.pl w artykule „Złamana obietnica polityki taniego państwa”. Zdaniem autora tekstu „aparat urzędniczy stanowi system naczyń połączonych” np. gdy parlament przyjął ustawę ograniczającą kompetencje wojewodów i „w efekcie istotnie spadło nieco zatrudnienie w urzędach wojewódzkich, okazało się, że samorządy, przejmując owe kompetencje, przyjęły do pracy niemal wszystkich zwalnianych, oraz… sporo nowych urzędników”.




źródło

#369

km1972.
  • Postów: 67
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Słucham sobie dziś "Za, a nawet przeciw" w radiowej "Trójce" i ktoś zauważył, że rządy mieniące się liberalnymi, podnoszą podatki, natomiast ekipy rzekomo socjalno-interwencjonistyczne, podatki obniżają. Niby truizm, ale coś w tym jest.
Pamiętam, że jeszcze w 1990 roku, jakiś komentator prasowy zżymał się, że "nie następuje upadłość wielu niewydajnych przedsiębiorstw państwowych, że firmy te usiłują przeczekać reformy na niskim poziomie produkcji i zatrudnienia". Myślę, że już wtedy można było przeczuwać, o co naprawdę chodzi tym "liberałom" spod znaku Balcerowicza.
Tak naprawdę, rządom "liberalnym" chodzi o fiskalizację i monetaryzację państwa, nie dając wszak nic w zamian. Więc socjalizm to też nie jest. W fiskalizacji państwa, te rządy Mazowieckiego - Bieleckiego - Suchockiej - Buzka - Tuska, widzą mechanizm filtrująco-weryfikacyjny. Po prostu: podnosimy podatki dla samego podnoszenia. Silny i tak da sobie radę, a słabemu powie się "sorry, socjalizm się skończył". Skończył? To skąd tak wysokie podatki?
Tu nie chodzi o żadną walkę z kryzysem, z deficytem budżetowym, z zagrożeniami demograficznymi, itp. Nie wierzcie w te bzdury. Tu chodzi tylko o przykręcanie śruby, nic więcej. Tak naprawdę ci pseudoliberałowie nie chcą wolności. Bo prawdziwa wolność polega na tym, że także biedniejszym i słabszym żyje się łatwiej (więcej pieniędzy zostaje w ich kieszeniach). A to właśnie kojarzy się niesłusznie z "socjalizmem", czyli z ustrojem, w którym zwykły szary człowiek nie musi ciągle z kimś lub z czymś walczyć. Im gorzej, tym lepiej, a im lepiej, tym gorzej. Zwykłym szarym ludziom nie może być "zbyt dobrze", bo zdaniem rządzących jest to "systemowo niezdrowe" (nawet jeśli artytmetycznie, zarówno państwo, jak i podmioty gospodarcze na to stać). Musi być ciągły jakby kryzys, wtedy jest "zdrowo" i "racjonalnie". I stąd te pomysły typu "sanacja gospodarki" (1989), "schładzanie gospodarki" (1999), "ograniczanie deficytu" (obecnie).
No właśnie, kryzys... Chyba też w "Za, a nawet przeciw", ale jakiś rok temu słyszałem wypowiedź jakiegoś menedżera w firmie, czy kogoś w tym rodzaju. Mówił, że dobrze iż jest kryzys, bo dzięki temu... właśnie jest rozwój, wymyślanie nowych rzeczy, innowacyjność, itp. A gdy kryzysu nie ma, to człowiek sobie idzie na 8 godzin do pracy, coś tam klepie, wszystko się samo sprzedaje, czyli w sumie gospodarowanie staje się bez sensu...
W dzisiejszej fiskalno-monetarystycznej (ale nie socjalistycznej) gospodarce, właśnie brak kryzysu jest... największym kryzysem. Brak kryzysu jakby demoralizuje społeczeństwo, tak przynajmniej uważają rządzący (i popierające ich elity).
Prawdziwy socjalizm polega na wspólnym produkowaniu i wspólnym konsumowaniu, a nie na wysokich podatkach i marnowaniu tego co się od podatnika ściągnęło (tak jak jest teraz). Dlatego rządy uważane za socjalne, chętnie obniżają podatki, bo niskie podatki ułatwiają życie tym, którzy w systemie fiskalno-monetarystycznym rząd chce zaharować na śmierć. Fiskaliści chcą po prostu permanentnego kryzysu. I żeby żyło się trudniej. Wszystkim... Silniejsi i tak sobie poradzą, co by nikt nie krakał, że wprowadzamy jakiś bolszewizm...

#370

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Ja tutaj głównie wklejam artykuły. Od tego zaczął się ten temat. To Wy walczycie z siłą smoka o to żeby przyznać że jest źle. :P Przynajmniej tak robiliście, często gadając jakieś wyssane z palca bzdury.


Oprócz wklejania artykułów uprawiasz także propagandę sukcesu. I to właśnie z tym walczymy.

No już przestań mi pokazywać jaki jestem głupiutki. Wiem że jest ZUS, jest FUS i OFE i wiem jakie mają funkcje. Nie uważałem że punktowanie mojej wiedzy jest tutaj konieczne. Ale widać że się doczepiłeś jak rzep. Wiem jak funkcjonuje ZUS i za co jest odpowiedzialny.


ok, nie będę kopał leżącego. Zamiast przerzucać się z Tobą w bezsensownej pyskówce skupię się tylko na wypunktowaniu bzdur.

Czyli nie wiesz gdzie ciąć. Tobie się wydaje gdzie ciąć.
Gdybyś tam wpadł, pociął na oślep to potem nic by się załatwić nie dało. A ludzie baliby się wejść do budynku ZUSu bo by się mógł zawalić. :P Nawet nie wiesz czemu budowali te nowe siedziby. Często z tego powodu, że wcześniej wynajmowali lokale za grubą kasę.
Nie udawaj eksperta, ja nie udaje że wiem co się tam dokładnie dzieje i co można bez problemu pociąć.


ciąć trzeba w administracji. Zakres i dokłądne miejsce owych cięć jest do ustalenia przez ludzi, których opłacam ze swoich podatków. Kwestią bezdyskusyjną jest, że trzeba to zrobić. Kolejną rzeczą, którą trzeba wykonać to wciągnięcie do powszechnego systemu ubezpieczeń mundurówek. Wtedy możemy rozmawiać o podwyższeniu wieku emerytalnego. Reszty tego akapitu nie skomentuję, bo to bełkot bez ładu i składu.


Aha. Czyli chciałbyś żeby posłom płacić minimalną? ;) Populizm w czystej postaci.


Chciałbym, abyś nauczył się czytać ze zrozumieniem. Jeżeli przeczytasz całą moją wypowiedź, do której się odniosłeś, zrozumiesz dlaczego.

Ja uważam że administracji trzeba płacić dobrze, żeby była wydajna. Teraz płaci się jakieś grosze i kto tam pracuje? Jakieś babeczki którym się nic nie chce robić i zfeminizowani faceci którzy wyglądają jak pół nieszczęścia. Trzeba płacić godnie i zatrudniać najlepszych.


ja uważam, że administrację trzeba ciąć i ograniczać, mniejsza biurokracja zwiększy konkurencję o stanowiska, które pozostaną, co wpłynie na podnoszenie kwalifikacji osób o nie się starających. Stać też nas będzie lepiej ich opłacić.



Nie znasz się na giełdzie i farmazonisz. Pamiętam jak w latach ~2000 WIG20 przekraczał magiczną barierę 2000 punktów. Teraz jest na wysokości 3000 punktów.


bzdura, WIG 20 teraz jest na poziomie ok 2300-2400 pkt. Powyżej granicy 3000 punktów nie był od ponad 3 lat. Zejdź na ziemię człowieku.



Giełda w długim okresie zawsze rośnie. Jeśli byłoby inaczej to czemu od dziesiątek lat funkcjonują nieprzerwanie fundusze inwestycyjne? Taki jesteś czarnowidz, ale one sobie jakoś radzą i dają dobrą stopę zwrotu w długim terminie.


Ponieważ funkcjonują dynamicznie i jest duża rotacja wpłacających i wypłacających kasę. Ludzie wchodzą i wychodzą na różnych poziomach kursów i na tym fundusze opierają swoją działalność, plus prowizja oczywiście. Swego czasu zęby na tym zjadłem, więc nie obraź się ale takimi stwierdzeniami jedynie się ośmieszasz.




Rozumiem że postulujesz, iż przedłużenie wieku emerytalnego nie wpłynie na ilość przepracowanych lat? Karkołomne.


U Pani Basi pracującej ciągle wpłynie, a u Pana Józka pracującego do 52 roku życia i potem bezrobotnego, lub pracującego na czarno, nie wpłynie. Podniesienie stażu pracy uprawniającego do emerytury wpływa na to samo przez się, bez żadnych wyjątków.

Nie mam zamiaru przedstawiać żadnych wypowiedzi, wiek emerytalny jest podnoszony wszędzie.


wow, co za argument, poddaje się:)

To Ty nie przedstawiłeś żadnego poparcia swojej dziwnej tezy w słowach jakiegokolwiek ekonomisty. To Ty chcesz budować jakiś nowy sposób radzenia sobie z problemem - to pokaż mi że jeszcze ktoś oprócz Ciebie o tym wie i popiera. ;)


np profesor zwyczajny ekonomii Leokadia Oręziak ze Szkoły Głównej Handlowej, jest m.in kierownikiem Zakładu Finansów Przedsiębiorstw i Ubezpieczeń, co Ty na to?


Zrobi się w pewnym stopniu. Skąd Ty bierzesz takie informacje. Pokaż choć jeden artykuł. Ja wiem że Rybiński, Balcerowicz i wszyscy ekonomiści pracujący dla wszystkich rządów europejskich popierają podwyższanie wieku emerytalnego. Skąd Ty bierzesz te rewelacje?


niestety nadinterpretujesz słowa wymienionych przez Ciebie ekonomistów, których to słów nie do końca rozumiesz. Każdy z wymienionych przez Ciebie określa podniesienie wieku emerytalnego jako jeden czynnik, ale absolutnie nie decydujący.





You forgot Poland. ;) Kłócisz się o kilka stanowisk, gdy w skali Polski tną ich tysiące.


Post Chemicala pomoże wyrwać Cię z urojeń w tym zakresie.Jest dokładnie odwrotnie.



To zależy od tego jaki wzór na PKB zastosujemy. ;)


jaki wobec tego chciałbyś zastosować?, słucham. Najpierw to ustalmy zanim podejmiemy dyskusję na poniższe akapity.

Ciągle zapominasz o jakiś zmiennych które zaprzeczają Twoim twierdzeniom.


konkretnie o jakich?

Bilans handlowy jest tutaj mało istotny z powodu jaki wymieniłem wyżej.


jest bardzo ważny bo ze znakiem minus oznacza wydatki dewizowe, które kraj dokonuje w związku z zakupem towarów i usług za granicą. Paniał?

Importowane dobra są wliczane prawie zawsze w usługi. Dlatego i tak podbijają nam PKB. Imponująco walczysz o uznanie eksportu jako nie napędzającego gospodarkę. Podziwiające, ale się mylisz.


to chyba w mylonomii, bo napewno nie w ekonomii. w ekonomii wchodzą w skład bilansu handlowego i w momencie ich sprzedaży wliczane są w konsumpcję.

Oho. Zaczynamy się irytować. :)


nie irytować, tylko tłumaczyć jak dziecku z podstawówki.

Procentowy bilans spada, tak samo jak spada bilans w stosunku do PKB.


Udział bilansu handlowego w stosunku do PKB spada, sam bilans nie spada ani wartościowo ani procentowo.

link Zobacz sobie ten PDF od NBP. Wykres 2. Pokazane ładnie jak ładnie spada nam ujemny bilans w stosunku do PKB.
No tak... ale ja mam Ci wierzyć na słowo i olać te bzdury które wypisuje NBP. :)


nikt nigdy nie mówił, że jest inaczej. Ty porównywałeś bilans handlowy do eksportu a nie do PKB, przejrzyj swoje posty.





Nie prawda. Bo eksport równa się zwiększonej ilości usług i produkcji w kraju. Żeby wyprodukować rzecz na eksport musi współpracować ze sobą wiele firm. Do eksportu zaliczamy jedynie produkt końcowy, nie zaliczając całej drogi do jego wykonania.

Firma A produkuje krzesło na eksport za 200 złotych netto.
Kupuje:
- Od firmy B sklejkę za 50 złotych netto
- Firma B kupuje drewno od tartaku B1 za 10 złotych netto
- Od firmy C śrubki za 5 złotych netto
- Od firmy D wytłaczane z tworzywa sztucznego oparcia za 50 złotych netto.


Do eksportu zaliczymy 200 złotych. Do PKB w dziedzinie usług i produkcji - 115 złotych. :) (Tak na prawdę o wiele, wiele więcej, ale dla ułatwienia zostawię tyle.)

Potem właściciel kupi sobie samochód importowany z salonu. Odejmiemy sobie od PKB import - 60 000 złotych.
Ale dodamy do PKB usługę 70 000 złotych za sprzedaż tego samochodu. :)


równie dobrze drewno, sklejka, śróbki mogą pochodzić z importu bo np: będą tańsze a wytłoczyć nam może firma np z ukrainy. Tak się nie oblicza PKB człowieku. Jeszcze raz proszę abyś podał wzór, z którego korzystasz.

Nie brnij dalej w te bzdury, bo właśnie się ośmieszasz. Dla Twojego dobra.


to groźba?



#371

Striker.
  • Postów: 580
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Tak czytam już ten temat od dłuższego czasu i dochodzę do jednego wniosku temat się wyczerpał, a my zaczynamy się między sobą szarpać z powodu czy jest dobrze, źle czy jeszcze gorzej. Prawda jest taka, że mylo jest z nas wszystkich najrozsądniejszy. Ten temat ma pewien opis a my durni się tu wkręciliśmy w prostowanie artykulików, a ten temat miał być prześmiewczy. Pod tym tematem jak byk pisze "Temat propagandy sukcesu". mylo jak profesjonalny aktor się doskonale wczuł w rolę adwokata i spindoktora publikując kłamstwa i kłamstewka naszych kolejnych rządów.

Sam bym tak chętnie trochę posiał propagandy w swoim temacie aby uzyskać kolejną blaszkę ale biednego usera nie stać na utratę zielonych (punktów).Moderator za to może spać spokojnie bo jemu minusa już nikt nie da. Poza tym skoro nie może uzbierać punktów od użytkowników to musi zbierać kolejne blaszki.

mylo nie jest zły dał nam możliwość uzyskania sporej ilości punktów na prostowaniu propagandy w temacie propagandy o propagandzie.

Chce przez to powiedzieć, że czuje się jak debil, że dałem się wciągnąć w tą grę. Szacun mylo ale opuszczam już temat bo za propagandę mogę tylko dostać minusy. No i tylko z jednym mylo schrzaniłeś w tym temacie bo skoro jest propaganda to powinien być też i terror. Gdzie mój ban na 10 dni za sprzeciwianie się i pomawianie o kłamstwo autora osobistego kronikarza Premiera? Skoro się bawimy to bawmy się na całego! (joke) ;)

No i zrobiłeś dużo dobrego bo ten cały syf na nasze rządy zebrany w tym jednym temacie i porządnie przedyskutowany spowoduje, że każdy kto to przeczyta zostanie odpowiednio oświecony :)

I jeszcze na koniec bo tak mnie ten temat wkręcił, że to silniejsze ode mnie chcę powiedzieć: W Polsce nie jest źle. Jest lepiej niż na Ukrainie czy Białorusi. Nie ma co płakać więc. Mamy Ędwarda Ąckiego! I pomimo że nie jest gorzej było to nam jest najbardziej przykro, że zmiany nie idą tak szybko jak my Polacy byśmy chcieli. Bo my Polacy jesteśmy bardzo samokrytyczni - To dobra cecha każdego narodu. Dzięki temu dążymy do ideału i się samodoskonalimy. Dzisiaj wystarczy iskra, a wybuchnie manifestacja miłości i poparcia dla Premiera Tuska. Na ulice wyjdą miliony złożyć pokłon naszemu Premierowi Słońce Peru.

Dołączona grafika


Użytkownik Strike back edytował ten post 24.02.2012 - 01:37


#372

jakku1.
  • Postów: 71
  • Tematów: 0
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Czytajac pierwsze posty z tego tematu mam wrazenie, ze wiekszosc osob na tym forum to albo ludzie bardzo mlodzi - w wieku szkolnym, albo co najwyzej studenci. Nie pamietacie, bo nie mozecie przeciez pamietac jak wygladala sytuacja Polski np. na poczatku XXI wieku. Ponad 20% bezrobocie, smiesznie niskie pensje w budzetowce (moja matka po 30 latach pracy zarabiala 1200 na reke), smiesznie niskie pensje w zakladach prywatnych (moj brat przez wieeele lat zarabial 900 - 1000 zlotych - a wczesniej w ogole nie mogl znalezc pracy), brak realnych perspektyw na cokolwiek. Dlaczego ludzie od po przystapieniu Polski do UE wyjezdzali do Irlandii badz Anglii? Dlatego, ze tutaj nie mieli szans w zasadzie na nic - na godne pensje, kupno mieszkania, itd. I nie mowie tylko o ludziach bez ukonczonych studiow czy jakichs wybitnych umiejetnosci, bo swoje oczy ku zachodowi kierowali rowniez ludzie wyksztalceni i utalentowani (mam znajomych, ktorzy rezygnowali z fajnych studiow), ale bez perspektyw na zrobienie w Polsce kariery.

Mozna opowiadac o tym, ze podniesiono VAT, ze Polska w porownaniu z Niemcami, Stanami, Francja jest biedna. To wszystko prawda. Jednak ja, pamietajac stan polskiego ubostwa z konca lat 90 i na poczatku XXI wieku, widze, ze powoli, moze nawet bardzo powoli, ale jednak pniemy sie w gore. W kraju jest ZDECYDOWANIE lepiej, pod kazdym wzgledem, niz 7 czy 10 lat temu. Nawet nie ma porownania. Szalu oczywiscie nie ma - dalej jestesmy krajem na dorobku, ale uwierzcie mi, bylo znacznie gorzej. Nie ma sie z czego cieszyc, ale nie widze tez powodow do dramatyzowania.

Użytkownik jakku1 edytował ten post 24.02.2012 - 19:21


#373

Striker.
  • Postów: 580
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czytajac pierwsze posty z tego tematu mam wrazenie, ze wiekszosc osob na tym forum to albo ludzie bardzo mlodzi - w wieku szkolnym, albo co najwyzej studenci. Nie pamietacie, bo nie mozecie przeciez pamietac jak wygladala sytuacja Polski np. na poczatku XXI wieku. Ponad 20% bezrobocie, smiesznie niskie pensje w budzetowce (moja matka po 30 latach pracy zarabiala 1200 na reke), smiesznie niskie pensje w zakladach prywatnych (moj brat przez wieeele lat zarabial 900 - 1000 zlotych - a wczesniej w ogole nie mogl znalezc pracy), brak realnych perspektyw na cokolwiek. Dlaczego ludzie od po przystapieniu Polski do UE wyjezdzali do Irlandii badz Anglii? Dlatego, ze tutaj nie mieli szans w zasadzie na nic - na godne pensje, kupno mieszkania, itd. I nie mowie tylko o ludziach bez ukonczonych studiow czy jakichs wybitnych umiejetnosci, bo swoje oczy ku zachodowi kierowali rowniez ludzie wyksztalceni i utalentowani (mam znajomych, ktorzy rezygnowali z fajnych studiow), ale bez perspektyw na zrobienie w Polsce kariery.

Mozna opowiadac o tym, ze podniesiono VAT, ze Polska w porownaniu z Niemcami, Stanami, Francja jest biedna. To wszystko prawda. Jednak ja, pamietajac stan polskiego ubostwa z konca lat 90 i na poczatku XXI wieku, widze, ze powoli, moze nawet bardzo powoli, ale jednak pniemy sie w gore. W kraju jest ZDECYDOWANIE lepiej, pod kazdym wzgledem, niz 7 czy 10 lat temu. Nawet nie ma porownania. Szalu oczywiscie nie ma - dalej jestesmy krajem na dorobku, ale uwierzcie mi, bylo znacznie gorzej. Nie ma sie z czego cieszyc, ale nie widze tez powodow do dramatyzowania.


Jakkua, a powiedz mi proszę ile kosztował dom, chleb itd w latach 90-tych ? Bo na moim osiedlu dom wart dzisiaj ponad milion zł kosztował sto tysięcy. Obecnie bezrobocie także jest bliskie poziomu 13% (tyle tylko, że dużo tych bezrobotnych co wcześniej Tworzyło te magiczne 20% wyjechało na zawsze), wypłaty sięgają od 1500-2400 zł na rękę ale domy poszły o 1000% w górę, podczas gdy wypłaty tylko o 70%. Nie chce już nic mówić ile dzisiaj kosztuje samochód bo dużo więcej niż kiedyś - generalnie wszystko kosztuje dużo więcej niż kiedyś bo mamy do czynienia z inflacją. Jeżeli chcesz porównywać zarobki to porównaj wartość pieniądza. Kiedyś za 100 zł można było kupić dużo więcej niż dzisiaj...

A ludzie dalej jak wyjeżdżali tak wyjeżdżają - jedyna różnica jest taka, że nasze pokolenia już dawno opuściły Polskę, a teraz opuszczają je nowe więc nie przytrafia się nam to osobiście - co nie oznacza, że się nie zdarza. ale tak dla zasady, żebyś poczuł się tak jak na to zasługujesz czyli jak oszukany Polak (niedługo będzie to synonimem idioty) - Mój szwagier rzucił studia, zabrał dziewczynę i został elektrykiem na budowach w Anglii. Zarabia w miesiąc moja roczną pensję, oczywiście 1/3 musi wydać na rachunki bo tam życie tanie nie jest ale niczego sobie nie żałuje. O dziwo domy kosztują podobnie.

No ale spoko - Polak ma mieszkanie na kredyt 30 lat. Nie może przez ten czas zachorować, stracić pracy, rozwieść się bo ten 30 letni kredyt jest w wysokości zarobków pracownika średniego szczebla - czyli jedna osoba pracuje na kredyt, a druga na utrzymanie i jeszcze kombinują gdzie się da, żeby dodatkowe środki zdobyć bo ciężko się utrzymać tylko z dziennej pracy. Przy okazji stress na 30 lat, że coś się nie uda.. Lepiej wynająć pokój to koszt tylko 500 zł od osoby lub 1000 zł za cały pokój ale nie trzeba płacić za media (tak żyją studenci) ale my przecież będziemy wiecznie młodzi do 67 roku życia.

Najgorsze, że jak to piszę to uświadamiam sam sobie w jak beznadziejnej sytuacji stawia nas nasz własny rząd. Nie czuje już gniewu ani wiary, że kiedyś będzie lepiej. Im dłużej to się dzieje czuję tylko obojętność. Tyle tylko, że jak ktoś podwyższa mi znowu koszty życia, podnosi podatki, wydłuża okres emerytury, miesza w służbie zdrowia itd i znów realnie zaczynam odczuwać pogorszenie warunków to zaczynam także odczuwać gniew bo nie dość, że jest ciężko to te Ch... z premierem na czele wciąż podkręcają śrubę!

#374

AGuila.
  • Postów: 91
  • Tematów: 5
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Odnośnie bezrobocia - w pewnym momencie (nie pamiętam roku) zmienili jego sposób liczenia. Po prostu zmniejszyli bezrobocie. Już nie powiem kiedy to było, i na czym dokładnie to polegało. Ale zastosowali taki trik.

Niestety, zachód aby zachować swój dobrobyt gospodarczy musiał pozbyć się konkurencji. Gdyby nie pozbycie się konkurencji z europy środkowo wschodniej, to zachód nie stał by nad nami, bylibyśmy znacznie bliżej dziś jego niż jest teraz. MFW, Bank światowy, już dokładnie wiedzieli co trzeba zrobić po 89'r. Potrzebowali taniej siły roboczej do swych fabryk aby nie musieć podnosić płacy. Do tego idealnie nadają się ludzie z Europy środkowo wschodniej. Integrują się z ludnością lokalną, nie ma tutaj problemu kulturowego tak jak w przypadku muzułmanów.

Zachód za to zapłaci, pewnego dnia zapłaci za to, że buduje swój dobrobyt na barkach nas i trzeciego świata. Niestety, nie życzę im źle, ale przyjdzie taki dzień, że zapłaci za to wszystko. To się odwróci.

Strike back przecież w Anglii mają najlepiej wykształcone sprzątaczki. Taka prawda. Za niedługo się to zmieni, bo w Polsce w szkołach będzie więcej "zdrowia i urody". No i jeszcze szybciej będziemy mogli wyjeżdżać, bo do szkoły zaczniemy chodzić już jako 6-latki. A dzieci, które wyjadą, będą przesyłać pieniądze swoim rodzicom, aby mogli jakoś przeżyć pomiędzy 60 a 67 rokiem życie, gdy będą oczekiwać ma emeryturę jako bezrobotni. No rodzice nie wyjadą, bo nie znają języka no i kto zatrudni 60 latka na zachodzie jak w kolejce są 20 latkowie bardziej wydajni.

#375

jakku1.
  • Postów: 71
  • Tematów: 0
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

@Strike back
Moge sie tylko usmiechnac -> : )

1. Nie mowie o poczatku lat 90 (bo tych to nawet ja, dobrze nie pamietam - nie jestem jeszcze taki stary), tylko poczatku zeszlej dekady. Tak zeby mozna bylo latwo okreslic miejsce w czasie, o ktorym mowie, doprecyzuje, ze chodzi mi o lata rzadow SLD. Jestem daleki od zwalania winy za owczesna sytuacje w Polsce na Leszka Millera i jego ekipe, bo to jest duzo bardziej skomplikowana sprawa, zeby opowiedz byla tak latwa. Zaznaczam, ze chodzi mi tylko i wylacznie o "miejsce w czasie", czyli lata mniej wiecej 1999 - 2004 (chociaz SLD rzadzilo w latach 2001 - 2005).
2. Jesli chodzi o ceny nieruchomosci, to strzelasz slepakami. Obecnie ceny mieszkan i domow sa duzo nizsze, niz jeszcze pare lat temu. Za 2 - pokojowe mieszkanie w blokach jeszcze w 2005 bym dostal okolo 200 tysiecy zlotych (moj chrzestny za dokladnie tyle sprzedal swoje m-2 w 2005). Dzisiaj kawalerke kupisz juz za 80 - 90 - 100 tysiecy, a m-2 za 140 - 150). Ceny nieruchomosci wyraznie spadly. Nie szukaj argumentow na sile.
3. Cytujac: "Domy poszly 1000% w gore" : ) Chcialbym. Niedawno moja rodzina odziedziczyla dom i kosztuje on w chwili obecnej 350 - 400 tysiecy zlotych (tak sprzedaja posesje sasiedzi, tez probowalismy znalezc kupca - i jest to bardzo trudne). Jeszcze pare lat temu za te chalupe dostalbym co najmniej 600 tysiecy zlotych. Realne zycie to nie jest internet. A Twoje doswiadcznia w kupowaniu domow/mieszkan, utrzymywaniu rodziny i szukaniu pracy, wygladaja wlasnie na typowo "internetowe".
4. Bezrobocie na poczatku XXI wieku w Polsce wynosilo lekko ponad 20%. Sa rozne metody jego badania ale zarowno jesli chodzi o metode eurostatu (tutaj wychodzi, ze mamy bezrobocie ponizej 10%) jak i GUSu, nie jest one w chwili obecnej dramatycznie duze (bylo gorzej, znacznie). Zreszta, przegladajac rynek pracy sam widze, ze o robote jest duzo latwiej, niz mialo to miejsce np. 10 lat temu. Wtedy dla ludzi na ten przyklad z wyksztalceniem srednim byly dwie mozliwosci kariery - roznoszenie ulotek i hipermarket (za 800 zlotych na miesiac).

http://www.stat.gov....77_PLK_HTML.htm

Polecam przejrzec wszystkim niedowiarkom stope bezrobocia w latach 2002 - 2004.

5. Domy w Anglii kosztuja podobnie? Nie wiem gdzie ; ) Mieszkalem w Anglii rok, tam jest cholernie droga ziemia. Wydaje mi sie, ze znow na sile szukasz jakichs argumentow.

Podsumowujac, chcialem napisac w zasadzie to samo, co w moim poscie wyzej. Bylo znacznie gorzej, niz jest obecnie ale malo kto to pamieta - przynajmniej jesli chodzi o to forum. Bezrobocie badane metodologia GUSowska wynosilo na poczatku XXI ponad 20%, a faktycznie pewnie bylo pare procent wyzsze. Jedyna alternatywa dla zwyklych ludzi byla praca w marketach, czesto upokorzajaca, za niewielkie pieniadze (tak, 800 zlotych - i to nie jest zart) - czy to na kasie, czy w magazynie, czy tez na ochronie. Jednoczesnie oplaty za czynsz (+ wode), prad czy internet wcale nie byly nizsze niz teraz. Mam przed soba rachunek za komorne z 2004 roku i widze na nim kwote 370 zlotych. Teraz place 450. Za net i telewizje od lat place tyle samo - 50 zlotych. Zdrozal prad i to sporo (+ oczywiscie beznyna, ale to temat na inna dyskusje, ech), jednak dalej moje rachunki za energie nie wynosza wiecej, niz 70 zl.

Pensje tymczasem w ciagu ostatniej dekady znacznie poszly w gore. Nie znam osoby, ktora zarabia mniej niz 1400 zlotych. Wiekszosc ludzi juz spokojnie dobija do co najmniej 2000, a jesli ma sie prawo jazdy, to znalezienie roboty jest juz zupelnie proste bo wystarczy zglosic sie do roboty przy rozwozeniu paczek (na poczcie od razu daja 1600 zlotych netto). I tak dalej, i tak dalej, moglbym wymienic jeszcze parenascie podobnych przykladow (po powrocie do kraju mialem rozne oferty pracy, wybralem jednak "kariere" w zawodzie, do ktorego sie przygotowywalem na studiach).

Nie mam zamiaru Wam wmawiac, ze jest dobrze i fajnie. Nie jest, bo mogloby byc duzo lepiej. Polska to dalej biedny kraj i to widac, gdy pojedzie sie np. do Anglii czy USA (moze w mniejszym stopniu tutaj mowie o UK, gdzie tez jest pelno syfu, brudu i Pakistancow - ale to tez temat na inna dyskusje). Rekapitulujac, jest NAPRAWDE zdecydowanie lepiej, niz bylo 10 - 12 lat temu. Poczatek XXI byl wyjatkowo koszmarny i mam nadzieje, ze juz nigdy nie powtorzy sie cos takiego w Naszej historii. Powtorze to samo, co w poprzednim poscie, szalu nie ma, ale dramatyzowanie swiadczy o braku doswiadczenia i wyobrazni.


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych