Ja jeszcze jestem. Ostatnio nie chciało mi się nic robić.czytając takie wypowiedzi nie dziwię się, że wszyscy dawno machnęli ręką na ten wątek, zostałem chyba ostatni na placu boju prostując Twoje bajeczki.
Źródło:Autostradą do bankructwa
Budowa autostrad za rządów Donalda Tuska zakończy się gigantycznymi skandalami, jakich w budownictwie drogowym w Polsce jeszcze nie było. Dziś Sąd Rejonowy w Warszawie ogłosił upadłość likwidacyjną spółki Dolnośląskie Surowce Skalne, która została bez przetargu wybrana do budowy kluczowego odcinka na A2. Ale to może być tylko początek fali bankructw.
Z wniosku o upadłość układową, który przed świętami wielkanocnymi złożył DSS, wynikało, że sytuacja tej giełdowej firmy pogarsza się w zastraszającym tempie. Jeszcze na koniec ubiegłego roku zobowiązania krótkoterminowe DSS wynosiły 616 mln zł. W ciągu dwóch miesięcy wzrosły one o dalsze 140 mln zł. Tuż przed bankructwem długi firmy ponad czterokrotnie przewyższały cały jej majątek szacowany na 170 mln zł. DSS nie płaciło podwykonawcom ani pracownikom. Miało zaległości podatkowe, w składkach na ZUS i opłatach na wydobywanie kruszyw. Komornicy zajmują jego konta, wierzytelności i akcje spółek zależnych.
Właśnie kłopoty jednej ze spółek zależnych, czyli Kieleckich Kopalni Surowców Mineralnych, która jeszcze rok temu była w doskonałej kondycji, poprzedziły upadek DSS. Wszystko się zmieniło, kiedy Ministerstwo Skarbu sprzedało 85 proc. akcji KKSM za 108 mln zł. Zarząd KKSM 4 kwietnia br. musiał złożyć wniosek o upadłość. Zarząd DSS nie ukrywa, że jest to efekt jego problemów na A2: „Decyzja o złożeniu wniosku o upadłość (KKSM) zapadła na skutek zatorów płatniczych, które powstały w wyniku niewywiązania się przez kontrahentów ze zobowiązań wobec Grupy Kapitałowej DSS SA” – napisano w komunikacie. Przyczyną zatorów było zaangażowanie Grupy w budowę odcinka C autostrady A2. „Realizacja tego kontraktu wymagała dużego zaangażowania kapitału obrotowego oraz inwestycji w majątek produkcyjny, nie przynosząc jednocześnie spodziewanych korzyści finansowych” – tłumaczono. „Należy podkreślić, że sytuacja w zakresie podstawowej działalności KKSM, czyli produkcji i sprzedaży kruszyw, jest dobra i perspektywiczna, o czym świadczą wyniki sprzedaży kruszyw za 2011 r.”.
KKSM to zakład o 135-letniej tradycji. Do spółki należą trzy kopalnie dolomitu i dwie piasku. Zajmuje się m.in. wydobyciem i sortowaniem surowca na potrzeby budownictwa i drogownictwa.
Przewodniczący świętokrzyskiej Solidarności Waldemar Bartosz podkreśla, że przed prywatyzacją KKSM był sztandarowym zakładem na Kielecczyźnie znanym w Europie. Według niego firma podwoiła produkcję, ale zyski zostały wyssane przez nowego właściciela, czyli DSS. Jego zdaniem zakład wykończono w ciągu niepełnego roku. Obecnie izby skarbowe w Kielcach i Warszawie badają przepływy pieniężne między KKSM a DSS.
Według związkowców „S”, jeśli dojdzie do upadłości takiej firmy, będzie to wielki skandal prywatyzacyjny. Związki w KKSM od początku krytykowały prywatyzację i inwestora, czyli DSS. Zdaniem Piotra Dudy, przewodniczącego „S”, który spotkał się w piątek z pracownikami KKSM, nie było potrzeby sprzedaży przedsiębiorstwa, które przynosiło zyski. Przewodniczący „S” mówił, że rząd sprzedaje dobrze prosperujące spółki skarbu państwa pseudoinwestorom, jak to określił „pijawkom biznesowym, które chcą wyssać co najlepsze z firmy i ludzi pozostawić na bruku.” „Rządzący dziwią się niejednokrotnie, dlaczego pracownikom i związkowcom prywatyzacja kojarzy się źle, ze zwolnieniami, dyskryminacją i złodziejstwem. Niestety, ta prywatyzacja – jak wiele innych – miała na celu jedno: wydrenować dobry zakład pracy, postawić go w stan upadłości, przerzucić pieniądze gdzie indziej, a pracowników potraktować przedmiotowo” – powiedział Duda.
Inaczej widzi sytuację rząd. Według Ministerstwa Skarbu Państwa inwestor wywiązuje się ze zobowiązań umowy prywatyzacyjnej.
http://niezalezna.pl...a-do-bankructwa
Źródło:Budżetowy deficyt – niemal 23 miliardy
Deficyt budżetu państwa po marcu 2012 roku wyniósł 22 mld 956,8 mln zł - wynika z podanych przez Ministerstwo Finansów szacunkowych danych o wykonaniu budżetu. Stanowi to 65,6 proc. z dopuszczonego na bieżący rok deficytu w wysokości prawie 35 mld zł.
Wydatki państwa po marcu wyniosły 86 mld 484,2 mln zł, co stanowi 26,3 proc. z zaplanowanych na 2012 r. wydatków w łącznej wysokości 328 mld 765,7 mln zł.
Dochody budżetu państwa wyniosły 63 mld 527,4 mln zł, co stanowi 21,6 proc. z zaplanowanych w ustawie budżetowej dochodów w wysokości 293 mld 766,1 mln zł.
Z tytułu podatków do budżetu wpłynęło 59 mld 85,7 mln zł (22,3 proc. z planowanych 264 mld 803 mln zł), w tym z podatków pośrednich 45 mld 783,4 mln zł (23,3 proc. z zaplanowanych na ten rok 196 mld 118 mln zł).
Wpływy z podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) wyniosły 5 mld 355,8 mln zł (20,1 proc. z zaplanowanych na 2012 r. 26 mld 635 mln zł), a z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) 7 mld 946,5 mln zł (19,7 proc. z zaplanowanych w budżecie z tego tytułu 40 mln 250 mln zł).
Największą pozycję wśród wydatków budżetu stanowiły subwencje ogólne dla jednostek samorządu terytorialnego w wysokości 17 mld 583,5 mln zł (35 proc. tegorocznego planu) oraz dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w wysokości 12 mld 887,9mln zł (32,3 proc. planu na ten rok).
Jednocześnie resort finansów poinformował, że w ramach obsługi zadłużenia zagranicznego Skarbu Państwa Ministerstwo Finansów zapłaciło w marcu 2012 roku równowartość 794,6 mln euro kapitału od długu zagranicznego oraz równowartość 306,8 mln euro odsetek. W efekcie stan środków walutowych w dyspozycji Ministerstwa Finansów na koniec marca 2012 r. wyniósł łącznie 5 mld 255,5 mln euro, co stanowiło 21 mld 871,2 mln zł.
http://niezalezna.pl...mal-23-miliardy
Źródło:Zastrzyk z NBP nie pomoże
Zaledwie po trzech miesiącach br. deficyt budżetowy wynosi już 20 mld zł. To blisko 60 proc. planu na cały rok. Jeśli polska gospodarka spowolni i dochody skarbu państwa spadną, tegoroczny deficyt może przekroczyć zakładane ramy.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w pierwszym kwartale tego roku deficyt budżetowy rósł szybciej niż w na początku 2011 r. Wtedy po pierwszych trzech miesiącach osiągnął 43 proc. rocznego planu, teraz doszedł już do 60 proc. To zła wiadomość, bo zwykle wpływa na nastroje wśród inwestorów i powoduje, że rentowność państwowych obligacji rośnie.
Na szczęście nastroje na rynku poprawia zapowiedź finansowego zastrzyku, jakiego resort finansów spodziewa się w połowie roku. Do budżetu trafi ponad 8 mld zł z ubiegłorocznego zysku Narodowego Banku Polskiego. To nieco złagodzi napiętą sytuację państwowych finansów, ale nie rozwiąże problemu rosnącego deficytu.
Aby zrealizować tegoroczny plan finansowy, skarb państwa powinien uzyskać znaczne dochody z podatku VAT. Możliwe, że osiągnie je dzięki rosnącej wciąż inflacji. Ceny wielu towarów w Polsce niepokojąco idą w górę, a wraz z nimi wielkość podatku, który trafi do państwowej kasy. Tyle że to, co dobre dla ministra finansów, nie musi takie być dla obywateli, bo w ostatecznym rozrachunku to na nich spadną koszty podwyżek cen paliw, gazu, energii i żywności. Poza tym korzyść z inflacji może być krótkotrwała, bo popyt na drożejące wciąż towary zacznie spadać, a to odbije się na wpływach z podatków do państwowego budżetu.
http://niezalezna.pl...-nbp-nie-pomoze
@mylo
ŹRÓDŁO.Ależ długość życia w Polsce od lat 90 rośnie znacznie szybciej niż w UE.
Do tego zważ jeszcze jedną sprawę:
Jeśli mężczyzna dożył 60 roku życia. A 202 na 1000 nie dożywa z powodu wypadków, śmierci przy pracy, głupoty etc. To jego przewidywana długość życia w 2008 roku wynosiła 78 lat. Do takiego wieku wiele ludzi nie dożywa z powodu chorób genetycznych, niepełnosprawności i głupoty, dlatego statystyki wyglądają nieco inaczej dla człowieka w wieku lat 15 a inaczej dla takiego w przededniu emerytury. Jak widzisz krzywa rośnie dość mocno i zwiększenie wieku emerytalnego jest konieczne.
Ilu to ci wszyscy? Może kilkunastu? Ilu znasz urzędników? Ile twoi znajomi znają? Ile etatów dokładnie się zmiejszyło? Bez odpowiedzi na te pytania nie mamy o czym pisać.Mówię, że wszyscy ludzie którzy wiedzą co się dzieję (czyt. urzędnicy) twierdzą zgodnie, że ilość etatów się zmniejsza. Ja tam nie wiem bo dzięki bogu nie pracuje w urzędzie.
On prosił o źródło, a nie o wyjaśnienia.gdzie to wyczytałeś? Jakieś źródło podaj.
Startowaliśmy z niskiego poziomu życia i rozwoju medycyny na początku lat 90. Tak samo jak z gospodarką nadganiamy poziom Europy Zachodniej szybciej niż oni się rozwijają.
Lanie wody. Na pewno mefistofeles nie dał żadnych argumentów dla obrony swojej tezy. Absolutnie żadnych...Jak widać nie ma sensu przedstawiać Ci czegokolwiek, bo i tak nie jesteś w stanie przedstawić żadnych argumentów poza bezsensownymi obrazami.
Wniosek jest mój i możesz co najwyżej z nim argumentować, nie wysnuwać wnioski o moim intelekcie. Szkoda że muszę Ci wyjaśniać takie podstawowe zasady dyskusji.
Tak? Przypomnijmy sobie:Męczący jesteś. Do tego Twój poziom oparł się o dno, bo 50% Twoich postów to stwierdzenia na temat mojego intelektu i wiedzy, nie o temacie.
A oprócz tego lanie wody, zmienianie wątków, wpychanie na siłę słów do ust, dwójmyśl, odpowiadanie nie na temat, dyskusje o historii, świadome wklejanie fałszywych artykułów, hipokryzja, arogancja, nieumiejętność przyznania się do błędów i przepraszania, brnienie w zaparte, nawet jeśli gada się głupoty, my mamy udowodnić tobie, że jest źle... Mam wymieniać dalej?To jest właśnie wasza argumentacja, dla której będę arogancki.
Właśnie dlatego nie można jednoznacznie powiedzieć ilu jest urzędników
Źródło:2012-04-11 10:14 , ostatnia aktualizacja: 2012-04-12 07:40
Oficjalne dane o liczbie urzędników w Polsce to fikcja. Może ich być nawet milion
Sprawozdania, które premier co miesiąc otrzymuje od dyrektorów urzędów o stanie zatrudnienia, można wyrzucić do kosza. Ludzi zatrudnionych w administracji może być dwukrotnie więcej, niż podają statystyki.
A oficjalnie jest ich prawie pół miliona. DGP przeprowadził sondę w 65 urzędach, które spytaliśmy o umowy-zlecenia i o dzieło zawierane przez te jednostki z osobami fizycznymi (z wyłączeniem firm i samozatrudnionych). W resorcie zdrowia jest ponad 500 etatów. Dodatkowo na zleceniu lub umowie o dzieło pracowało w ub.r. kolejne 250 osób. W tym roku minister zdążył przyjąć w ten sposób 108 nowych. W efekcie średnio jeden zleceniobiorca w 2011 r. zarobił 12,2 tys. zł. Całkowity koszt zleceń w tym resorcie to 3 mln zł.
Ministerstwo Rolnictwa na umowy-zlecenia i o dzieło wydało 3,5 mln zł. Średnie wynagrodzenie osoby zatrudnionej na tej podstawie wyniosło rocznie 44,3 tys. zł. Dla porównania, przy podobnej liczbie zawartych umów Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej przeznaczyło zaledwie 659 tys. zł. Przykładem świeci resort finansów, który w 2011 r. zawarł tylko 17 umów na 254 tys. zł, a w tym roku zaledwie 11. Urzędy, które nie nadużywają umów śmieciowych, są jednak w mniejszości.
Również wojewodowie chętnie korzystają z tej formy zatrudnienia. Śląski Urząd Wojewódzki, w którym na koniec ub.r. było 900 etatów, dodatkowo zawarł 600 umów cywilnoprawnych. W urzędach marszałkowskich liczbę umów można liczyć nawet w tysiącach. Podobnie w miastach. W krakowskim magistracie pracuje ponad 2 tysiące urzędników, drugie tyle jest zatrudnionych na podstawie zlecenia.
DGP dotarł do jednej z przykładowych umów-zleceń zawieranych przez urzędy. Dyrektor generalny MON na początku tego roku zawarł umowę-zlecenie z osobą fizyczną, która miesięcznie ma otrzymywać 8 tys. zł. A do jej zadań ma należeć m.in. nadzór na przekształceniem departamentu prasowo-informacyjnego w nową strukturę resortu oraz koordynowanie jego działalności.
– Za tak skonstruowaną umowę dyrektor powinien odpowiedzieć za nadużycie uprawnień. Inspekcja pracy nie miałaby wątpliwości, że ma ona charakter umowy o pracę – mówi dr Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dodaje, że takie zadania powinni realizować urzędnicy, w tym dział kadr, a nie osoba zewnętrzna. Eksperci są przerażeni tak dużą skalą zawieranych umów.
– To już lawina. Powinny być stosowane w wyjątkowych sytuacjach – mówi dr Aleksander Proksa, radca prawny, były prezes Rządowego Centrum Legislacji.
http://forsal.pl/art...wet_milion.html
Wiemy, że jest ich conajmniej 500 tys. w tym 150 tys. w czasie rządów PO.
Ja tylko mówię żeby się zastanowić. Tak jak wiele sond wyborczych ma się nijak do rzeczywistości, tak samo dane Eurostatu mogą nie zawierać, lub zawierać jakieś zmienne które fałszują wynik...
Więc jak to jest ???
Więc jednak rzeczywistość jest inna niż sondy, ankiety, przekaz medialny??
A teraz mój cytat:
Odpowiedź myla:Tak, oczywiście. Moje dane są oparte na tym co się dzieje wokół mnie. Skoro dla ciebie nie są one istotne to tak jak napisałem wcześniej- idź czytać statystyki...
W takim razie ty także nie masz prawa pisać o cięciach etatów.Więc opisujesz swoją sytuacje. Nie masz prawa napisać że dzieję się źle w Polsce. Możesz napisać że Tobie się źle dzieję.
W takim razie już wiesz, o co chodzi. My od początku się zastanawiamy, o co chodzi tobie.Ale co jest takie złe? Co jest tym mitycznym "złem"? Bo mówicie o tym ciągle, ale tak na prawdę nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego o co wam chodzi.
To jest temat "Czemu i przez kogo w Polsce jest dobrze lub źle", na który ciągle zmieniasz.To nie jest temat "mylo - ocena dogłębna".
Użytkownik Torek edytował ten post 19.04.2012 - 01:05