Napisano
09.01.2014 - 23:01
@Bayakus Ikari
Ja Ciebie bardzo prosze, nie wklejaj fragmentów biblii których nie rozumiesz. Nie wiem ile razy trzeba tłumaczyć że mężczyznie nikt nie wyjął żebra z brzucha, czy Bóg nie ulepił nikogo z gliny. Nawet w podstawówce katecheta o tym mówi, ale najlepiej jakieś bzdury pisać o katolikach.
Fajny masz obraz katolika. Zacofanego brudasa ze wsi, który je resztki ze stołu po bogatym, wykształconym, mądrym i pięknym ateiście.
I co to ma do rzeczy że duża, a nawet bardzo duża nie zna podstaw biblii, czy swojej wiary, do tego czy Bóg istnieje czy też nie.
Albo że mają gorsze wykształcenie? Tak nam pozostało po tamtych czasach, kiedyś ludzie nie mieli takiej możliwości edukacji, czy do dobrej pracy.
I oni są dominującą (na razie) grupą w KK. A teraz przyszli na świat ludzie, którym najzwyczajniej w świecie nie pasuje religia, albo i też nie rozumieją jej, dlatego są ateistami.
Bo serio, zdziwiłbyś się gdybyś bardziej interesował religią. Nie w kwestii ilu jest pedofilów, ile mają kasy z tacy, czy kto z kim ma dziecko.
Zresztą, ludzie wchodzący w skład Kościoła, to jednak inna kwestia, niż sam Kościół. Można krytykować księży, głupote wiernych, ciemne sprawki i przekręty, ale to jeszcze nie świadczy o samej wierze.
Jak jest w dzisiejszej Polsce, chyba wiesz. Bezrobocie, korupcja, nepotyzm, idioci w Sejmie, przekręty w polityce.
I to nam daje podstawy do krytykowania osób, które są za to odpowiedzialne, do rządzących, do przywódców, do podmiotów państwowych itp.
Ale to nie znaczy że mamy jechać po Polsce, jako kraju. W sensie ojczyzny, jej historii, dziejów, wspólnoty obywateli, czegoś, za co wiele ludzi przelało krew.
Podobnie jest z KK. Trzeba walczyć z hipokryzją i rozpasaniem w Kościele, z opasłym klerem czy pedofilią, korupcją.
Ale to nie jest argumetn w walce z Kościołem, jako ideą, podstawami wiary, tradycją, wartościami. A Ty przeważnie odnosisz się do tej ludzkiej strony KK, która nie zawsze jest taka czysta.
Nie wiem co Ci tak nie pasuje w nauczaniu Kościoła. Gdzie uczy się że należy być dobrym człowiekiem, pomagać innym, służyć wiernie ojczyźnie (nawet niepłacenie podatków, czy działanie na szkodę ojczyzny to grzech). Gdzie tłumaczy się że należy szanować innego człowieka, że najważniejsza jest miłość i zrozumienie itp. Jest problem co do realizacji tych celów, i właśnie z tym należy walczyć, nie z samymi ideami.
Tak samo jak w Polsce należy walczyć z systemem, ludźmi którzy źle kierują państwem. Nikt normalny nie jest wrogiem Polski, jako tej Rzeczypospolitej, czyli samego kraju. I podobnie należy działać z Kościołem.
Zresztą i ateista, i katolik, to ludzie wierzący. Katolik wierzy że Bóg istnieje, a ateista wierzy że jednak nie. Obie strony nie mogą swojego puntku widzenia jednoznacznie potwierdzić. Przez tyle setek lat, jak na razie mamy do czynienia z wymianą argumentów. I tyle, to są tylko, i będą tylko argumenty, z których jednak nie możemy wysnuć jednoznacznego stwierdzenia co do tego tematu.
Jakoś nigdy nie powstała oficjalna teoria, czy prawda naukowa, która stała by się podstawą nauczania w szkołach, na uczeliach, która zostałaby zaakceptowana przez naukowców, która jednoznacznie i ostatecznie obali istnienie Boga. I podobnie nie da się również tego udowodnić.
Nie mówie o prywatnych poglądach naukowców, tylko o oficjalnej nauce.
Zrozum, że jest to po prostu wiara. Bo nauka może wytłumaczyć nam odpowiedzieć, w zależności od tematu, na pytanie "jak?".
W sensie- jak powstał człowiek, wszechświat, życie, zwierzęta, słońce, Ziemia, DNA itp. Ale nigdy nie odpowie dlaczego to wszystko.
I tutaj dopiero ateista skłania się do wiary w to, że to po prostu bez powodu, samo z siebie, a osoba wierząca będzie uważać, że to jednak bez sensu, żeby tyle milionów lat ewolucji, tworzenia się świata, rozwoju człowieka, żeby to wszystko potem poszło, jak krew w piach. Ot tak, wszystko bez powodu.
Wiara w Boga, to nie jest wiara w płaskośc ziemi, gdzie wraz z rozwojem nauki, ktoś to po prostu zbadał, i wiadomo że to bzdura.
Jak na zlepek bzdur i kłamstw, to jednak nauka nadal nie ogarnia wiary, i nie może sobie poradzić z obaleniem byle zabobonu.