To przedstawia sie. w ten sposób że Wysoki sąd na rozprawie wysłuchuje zeznan swiadków,a często brzmią one w ten sposób np. A mówi:Wszyscy wiedzieli że Ferdynand to pijak złodziej i oszust ,we wsi wszyscy go nie lubili i to on potlukł tą szklankę(ewentualnie to on ją zgwałcił,okradł ,pociął nozem) .Nieprawda mówi B.To jest szlachetny człowiek,tylko ty A tego nie dostrzegasz,on wcale nie chciał pobić tej szklanki,bo wtedy(dnia 22 grudnia) wcale go nie było w Koluszkowie,to ty jestes szmatą,a nie on.Na to wysoki sąd: Proszę się uspokoić bo ja tylko na niby jestem sędzią ,naprawdę jestem wychowanką w przedszkolu,jestescie w Sądzie.Bo kaze wyprowadzić was obu,Potem ma mowe Adwokat i prokurator który np za demoralizacje deprawacje?młodej galerianki oszustki sugeruje posłac ją do poprawczaka. itp
Mam zatem pytanie ,czy sąd (lub kto inny) moze orzekać wystawiac sądy wartosciujące z zasłyszanych na rozprawie sadów opisujących dane zajscie? Np wszyscy podejrzani działali w afekcie,działają w afekcie nawet na sali sądowej,pomijając już jezyk z rynsztoka, było to działanie nieopanowanych sił natury i to wszystko było dajmy Aktem Boga.? A prawo(sedzia) swym okiem wyobrazni .logiką i tzw mysleniem racjonalnym wspartym kodeksem ma zadecydowac ze ten A czy B poniesie karę.A okolicznosc łagodząca nie wystąpiła bo akurat nie spadł meteoryt nie uderzył tej szklanki tylko oskarzony to zrobił a nie jakiś inny piorun.
Musze konczyć,otworze jutro ten wątek ciekawy komentarzy,narazie ma formę prowizoryczną i absurdalną jednak ogólne pytanie jest jasne.
Użytkownik falko edytował ten post 20.12.2011 - 16:46