I bardzo dobrze że je, jestem z niej bardzo dumna. Macie takie uczucie.. jakby ona była czymś w rodzaju Waszego dziecka, albo czyms w rodzaju tamagoczi? doglądasz, pilnujesz, dopingujesz i cieszysz się z każdego kroczku? kurde, czasem taka nieopisana radość mnie trzyma jak widzę ze ona wyłazi na zewnątrz, nawet zdarza mi się pomachać w ekran laptopa na pożegnanie, kurde, jestem walnięta ale czuje się z nią w jakiś sposób związana
A co do tematu : czy koreanczycy mają tak jak my - jezyki obce w szkole? u nas to zwykle angielski, niemiecki czy francuski, rzadziej cos w stylu hiszpańskiego... a tam? musi to raczej być anglik...
niestety z niego nie jestem dobra, ale moze TianTian ułoży coś, bo posługuje się biegle? na końcu wiadomości musiałoby byc coś w rodzaju: przekaż tę wiadomość dalej, czy na własnej tablicy, czy znajomym albo rodzinie, zależy nam na nagłośnieniu sprawy Chip.
Dobry plan? bo nawet jeśli jedna osoba przekaże to jednej, mamy pięćdziesiąt procent szans że tamta przekaże następnej, bo co jak co, ale sprawa jest naprawdę ciekawa. może by wstawić tam linki, po angielsku (bo to wstępne o chip, pierwszy post na pierwszej stronie na bank jest tłumaczony, nie? wiec musi być gdzieś w sieci oryginał...) które opiszą im jaśniej sytuacje...
a Facebook to dobra kopalnia do wyszukiwania ludzi z jej miasta. I może miasto jest wielkie jak sam... no, ale jeśli się postaramy, to przecież udałoby się, ze spokojem, jednocześnie można też wysyłać maile do niej... musi sprawdzać skrzynke. wiecie - nawet jak nie odpisze... nie znaczy że nie czyta!
na pierwszy rzut trzeba znaleźć jej adres, następnie tych koreańczyków (łatwizna to akurat), trzeba tylko gotowca, ja próbowałam coś skleić, no ale za nic mi nie idzie, beznadziejna jestem z angielskiego. Jest tylko duże prawdopodobieństwo ze wyślemy wiadomość do tych samych osób, więc moglibyśmy się podzielić na dwie grupy - jedna pisze do facetów, druga do kobiet, np. na określoną literę nazwiska, czy coś.
Tylko trzeba sie pospieszyć, ona przecież tak żyje przy kamerce z 3 lata, a... no, teraz zaczął się czwarty rok właśnie...
mówimy o tym ciągle, żeby w końcu wysyłać to do koreańczyków... ale nadal nie mamy listu. nawet ja mogę siedzieć po nocy (siedem zagrozeń a ja nieznajomą koreanką się zajmuje lol) i wysyłać to wszystko, bylebym miała ten list, bo sama za nic go nie napisze.
No ale nic, Verka ponad wszystko.
5:56 naszego czasu:jej posłanie jest odsuniete prawie pod ściane. mam słaby wzrok ale o ile sie nie myle, jest tam 13:coś, Veri nam uciekła, jednak kartony są rozsunięte, tak ze przejście jest wolne, ale od parenastu minut nie mogę jej przyuważyć, więc albo wróciła ale siedzi w łazience, albo zapomniała o swojej zaporze i zostawiła kartony byle jak... O.o