Kiedy byłam mała, mniej więcej od pięciu do ośmiu lat miałam strasznie dziwne sny. Wiem, że po każdym budziłam się zapłakana, choć w istocie nic strasznego w nich nie było. Nie wiem, może coś i przeczuwałam, ale nie pamiętam by cokolwiek działo się po tych moich mało normalnych snach. Z resztą.. Byłam tylko zasmarkaną dziewczynką z lalką barbie w ręce.
W pierwszym śnie była nić. Naprężona nić po której toczyła się duża kula. Może metalowa, nie pamiętam. Wokół była tylko ciemność. Widziałam to z dziwnej perspektywy... Jakbym to ja stała na końcu tej nici. Bałam się, nadal mam dreszcze gdy to opisuję. Nie wiem czy jako malutka dziewczynka mogłabym coś takiego wymyśleć.
A w drugim śnie była tylko nić. A za to w tym śnie widziałam ją z boku, jakbym miała ją rozciągniątą przed oczami.
Potrafiło mi się to śnić kilka razy w nocy, czasem nie śniło mi się nic, a czasem co pięć minut budziłam się z płaczem. Nie wiem co to było, że tak mocno wryło mi się w psychikę.
Może wiecie co te sny mogły oznaczać? Może okaże się, że mam schizofremię?
