Dzieje się tak przez nieumiejętność porozumienia między teistami oraz ateistami, a przede wszystkim poprzez brak chęci osiągnięcia owego porozumienia. I choć brak chęci zdaje się być w równym stopniu przymiotem każdej ze stron – to postawa ateistów jest kluczowa do wzajemnego zrozumienia. Z różnych powodów, m. in. dlatego, że na tym forum jest ich więcej. M. in. dlatego też, że uważają siebie za stronę kierującą się logiką oraz zdobyczami nauki. Między innymi dlatego w końcu, że ateiści - a przynajmniej ich część wypowiadająca się w tematach dotyczących wiary – uważa się, za ludzi, którzy poznali Biblię oraz dogmaty wiary w stopniu wyższym od osób wierzących.
Ateiści uważają się za ludzi „niosących kaganek oświaty wśród ciemnoty” (tak mniej więcej było to sformułowane przy okazji jednej z kłótni) oraz zarzucający przy każdej sposobności brak logiki osobom wierzącym. Oczywiście nie chodzi mi tu o atak na ateistów (stwierdzam tylko fakty, które łatwo zauważyć przy okazji różnych religijnych tematów), bowiem teiści także nie są bez winy, często nie potrafiąc wytłumaczyć zawiłości swojej wiary przez co rzeczywiście wydawać by się ona mogła na pozbawioną logiki.
Moim celem jest stworzenie miejsca/tematu, w którym ateiści oraz wierzący będą chcieli przedstawiać swoje racje, ale w odniesieniu do konkretnych zagadnień. Aby uniknąć nieporozumień – zagadnień czerpanych z podstaw wiary jaką stanowi Biblia. Nie chodzi tu o analizę bulli papieskich oraz praw kościelnych, które bardzo często nie mają wiele wspólnego z naukami Starego i Nowego Testamentu. Przyjmijmy więc za punkt odniesienia Biblię.
Zależy mi na tym, aby ateiści jako uznający się za myślących logicznie – przytaczali argumenty na brak logiki wierzących, ale bazując na Biblii. To znaczy wytykali błędy teistom oraz przedstawiali swoje zarzuty przy pomocy konkretnych i sprecyzowanych fragmentów z Pisma. Dla ateistów, którzy twierdzą, że poznali Pismo w sposób lepszy od osób wierzących nie będzie to zadaniem trudnym, tym bardziej jeśli będą oni otwarci na dyskusję.
Z drugiej strony teiści powinni ‘obronić’ Biblię (swoje źródło wiary) przed zarzutami ateistów. Chodzi tu o konkretne wyjaśnienia i kontrargumenty; nic w stylu – „taka jest wola boska”, „niezbadane są wyroki Pana”; choć oczywiście może się zdarzyć, że wyjaśnienie nie będzie w zasięgu naszej wiedzy.
Sęk bowiem w tym, że wszelkie nieporozumienia pomiędzy tymi dwoma grupami wynikają z niedostatecznego zrozumienia kwestii wiary (choć mam swoje teorie skąd owo niezrozumienie wynika).
Przeprowadźmy więc eksperyment, w którym naprzeciw siebie staną obrońcy oraz oskarżyciele. Oczywiście uczestnicy dyskusji powinni być choć trochę otwarci na racje przeciwników.
____________________________________
Na koniec podkreślam – nie jest to kolejny temat do rozstrzygania czy Bóg istnieje czy nie. W temacie tym będziemy operować na konkretnych fragmentach, prezentując skrajnie różne spojrzenie na prawdy (czy też ‘bzdury’) z nich płynące. Zaznaczam też ponownie, że nie chodzi tu o rozpatrywanie po raz milionowy kwestii Instytucji Kościoła, pieniędzy kleru, polityki Watykanu, słowniczka słów zakazanych przez księży, itp. Bazujmy na Biblii, niech to będzie nasz punkt zaczepienia.
Bez względu na to czy pomysł i temat ‘się przyjmie’ czy też spotka się z dezaprobatą i powszechnym wykpieniem – apeluję o rozsądną, rzeczową i spokojną wymianę zdań. Zapoznanie się z pojęciem „otwartego umysłu” byłoby tu wskazane dla każdej ze stron
Użytkownik Amontillado edytował ten post 27.12.2011 - 19:32