Dziś wyszło. Przed zaśnięciem pomyślałam sobie, że fajnie by było mieć sen o byciu wampirem. No i tak się stało.
Byłam nowonarodzonym wampirem (Kojarzycie serię Zmierzch? Wojny nowonarodzonych z 3 części, tworzyli wampiry na potęgę ale większość nie przeżywała, takie mięso armatnie) i uczestniczyłam w teście mającym określić czy nadaję się na wojownika (niezdanie = śmierć).
Najpierw musiałam zlokalizować jakiś budynek w centrum miasta, nie było z tym problemu choć ludzie trochę rozpraszali ( No co? Byłam nowonarodzonym wampirem.

). Później miałam do niego dotrzeć - to było trudniejsze bo wstępu broniły bliżej niezidentyfikowane stwory (wyglądały jak gigantyczne kurczaki ale były silne i mięsożerne a wampiry chyba były ich przysmakiem). Udało mi się prześliznąć napotykając i zabijając po drodze tylko 3 z nich. Wiedziałam, że jak rzuci się na mnie wiecej niż jeden na raz to zginę ale tak wszystko rozplanowałam, że do takiej sytuacji nie doszło - wybierałam samych samotnych strażników. Byłam zresztą od nich szybsza i mogłabym nawet spróbować przemknąć niezauważona ale wiedziałam, że zabicie strażników jest punktowane, w końcu to był test na bycie wojownikiem.
W budynku było już stosunkowo łatwo. Wystarczyło wejśc po schodach na 6 piętro (żaden problem dla wampira), przebiec obok naszych "opiekunów" (starsze wampiry które miały za zadanie nas ukatrupić jeżeli tylko popełnimy jakiś błąd lub zawahamy się) i wyskoczyć przez okno (6 piętro, ludzka część świadomości dostawała ataku paniki, test na panowanie nad tą ludzką cząstką). Po drodze napotkałam dwójkę innych nowonarodzonych czających się za filarem tak by "opiekunowie" ich nie zauważyli i dyskutujących nad tym jak wyskoczyć przez chronione okna. Byli przerażeni. Przechodząc koło nich syknęłam, że wystarczy działać szybko, nie wahać się i najlepiej wybrać okno przez które już któryś nowonarodzony skoczył bo będzie mniej chronione.
Sama tak zrobiłam. Przebiegłam koło odwróconych tyłem strażników obserwujących inne okna, skoczyłam, chwyciłam się jakiejś rurki za oknem by się rozbujać (przynajmniej tak to sobie tłumaczyłam - w rzeczywistości zeżarł mnie strach i potrzebowałam chwili by sobie przetłumaczyć, że nie jestem już człowiekiem i nic mi nie będzie) i skoczyłam.
W międzyczasie zdążyłam podsłuchać rozmowę "opiekunów" którzy już zdążyli się odwrócić w moją stronę. Okazało się, że dotarłam na miejsce pierwsza jeśli chodzi o czasowość przebycia trasy i zajęło mi to nieco ponad 13 minut. Czasy innych wahały się od kilkudziesięciu minut (38) do 10 godzin (dokładnie 9 godzin i 50 minut) a wiele wampirów jeszcze testu nie ukończyło choć startowałam jako jedna z ostatnich. Był to urywek rozmowy który podsłuchałam między wbiegnięciem do sali pełnej "opiekunów" a znalezieniem się jakieś 2 piętra niżej gdy głosy ucichły, trwało to może 2 sekundy ale wampiry mówią szybko.
Teraz spadałam. Ziemia nie zbliżała się tak szybko jak moja ludzka część mogłaby się spodziewać jednak wysokość była większa niż się jako wampir spodziewałam - najwyraźniej nie wystarczyło tylko skoczyć, trzeba było jeszcze ów skok przeżyć bez obrażeń. Będąc tuż przy ziemi ugięłam nogi i wybiłam się przetaczając na bok - amortyzując tym samym siłę upadku. Test zdany.
Fajnie było.

Polecam.
Użytkownik Ana Mert edytował ten post 08.01.2012 - 13:09