Napisano 20.01.2012 - 10:27
Napisano 20.01.2012 - 11:00
Napisano 20.01.2012 - 11:30
Napisano 20.01.2012 - 14:46
Osiris, więc czemu społeczeństwo Węgierskie wręcz protestowało przeciwko Orbanowi. Jeśli ktoś wygrał wybory, nadal nie ma prawa zmieniać zasad funkcjonowania państwa by utrwalić swoją władzę. Gdybyś wybrał partie, która nagle po wygranej zmienia konstytucje, utrwala swoją władzę, wprowadza mechanizmy które umożliwiają jej kontrolowanie Trybunału Konstytucyjnego i Banku Centralnego - to dalej uważałbyś że to ta sama partia którą wybrałeś? Nie jestem pewien czy Fidasz w programie wyborczym obiecywał to co teraz robi. Fidasz miesza władzę wykonawczą z ustawodawczą i dodatkowo kręci z władzą sądowniczą. To już przestaje być demokracja, tylko dyktat jednej partii.
Napisano 22.01.2012 - 17:57
Jasne. Skoro prawie wszystkie kraje były rządzone przez królów, to faktycznie niektóre musiały dojść do potęgi i dobrobytu. Jednak monarchia ma swoje minusy. Np wszechwładztwo króla.
Napisano 23.01.2012 - 11:35
Wiktor Orban – koszmar banksterów
Ten demokratycznie wybrany Premier Węgier (bo już nie Republiki Węgierskiej), z poparciem ponad 60% społeczeństwa, podpadł Mędrcom. Może niekoniecznie tym ze słynnej, carskiej fałszywki ale tym „jewropejskim”. ( Choć kto ich tam wie…). I kto wytoczył przeciwko Niemu najcięższe armaty?Jak zwykle… Lichwokracja. Wspomagana gorliwie przez ich pomagierów, tych co to noszą za nimi torby, pasożytów zwanych inaczej „politykami”, dziennikarzy tzw. „wolnych mediów” i innych podobnych „ekspertów” różnych, „pozarządowych” instytucji, których materialna egzystencja zależy od ślepego posłuszeństwa wobec tych, co wyżej.
Cały ten zgodny chór dąży do zdemonizowania Orbana, Szefa Państwa, demokratycznie wybranego przez Naród w demokratycznych wyborach, którego jedynym grzechem jest obrona interesów własnego Narodu.
Przed kim?
No właśnie. Przed tymi samymi co to uczynili Europę (a raczej nowy, bolszewicki twór zwany Unią Europejską) maszynką do produkcji pieniądza i permanentnego zadłużania Narodów.
Żeby było poważniej i groźniej zarzuca mu się (Orbanowi) wprowadzenie „schematów dyktatorskich”. Ale czy to cała prawda?
Nowo przyjęte regulacje prawne gwarantują prawo do głosu i uczestniczenia w życiu politycznym Węgier wszystkim mniejszościom etnicznym. To gdzie ten „nacjonalizm” i „dyktatorskie” zapędy?
Faktem jest, że jakiekolwiek wprowadzone ograniczenia dotyczą Romów. Ale jak inaczej dogadywać się z tymi, którzy nie chcą uznawać żadnych reguł organizacji społeczeństwa? Może właśnie trzeba czasami walnąć ręką w stół…
Tzw. „wolne media” i ci, co poruszają tymi marionetkami, mają niezłą zagwozdkę. Ci pierwsi wiedzą doskonale, że ten co płaci ma prawo wymagać. Ci ostatni, póki co, muszą ograniczyć swoją niepohamowaną wolę zmieszania z błotem Węgier. W sumie, Węgry to nie Libia…
Oprócz zdyscyplinowania tzw. „wolnej prasy”, która zamiast służyć informowaniu społeczeństwa zajmuje się indoktynacją banksterską i służy przede wszystki międzynarodowym korporacjom, zabronił (ciągle Orban) wprowadzania na teren Węgier jakichkolwiek roślin modyfikowanych genetycznie. Takie kolsy, typu Frankenstin. jak Usraelska Monsanto z pewnością nie lubią Orbana…
Ale prawdziwym grzechem śmiertelnym Orbana jest brak akceptacji dyktatu Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Aha, jeszcze Banku Światowego.
Żadna z tych instytucji nie ma demokratycznego mandatu do swojej działalności a mimo to kondycjonuje życie i pomyślność całych Narodów. To takie tymczasowo używane twory (potwory?) do zaprowadzenia jedynego, słusznego porządku. Wariaci, co to mówią o jakimś NWO może nie we wszystkim się mylą? ))
Banki i firmy ubezpieczeniowe na Węgrzech zostały opodatkowane, żeby można było wpuścić trochę tlenu do kulejącej gospodarki. Gdyby Orban sięgnął do kieszeni obywateli, czy to w formie podwyżki VAT czy podniesienia obowiązkowych składek (jak to miało miejsce w Polsce) to mógłby spać spokojnie. Interesy Lichwy, tej świętej krowy naszych czasów, nie zostałyby naruszone.
A tak?
Huzia na Józia!
Teraz Premier Orban ma problem. Skąd wziąć kasę? Stoi niejako okrakiem nad Rubikonem. Cofnąć się – będzie oznaczać porażkę i stracony czas. Iść na drugi brzeg i zacząć wydawać własny pieniądz – może oznaczać poważne kłopoty dla wszystkich Węgrów a dla samego Orbana jakiś przypadkowy „wypadek” (ze skutkiem śmiertelnym). Bandyci nie przebaczają…
Wiktor Orban został wybrany przez Naród.
Uzyskał przy urnach taki wynik, o jakim inni politycy mogą jedynie pomarzyć… A co w tym czasie stało się w tych „dorosłych i dojrzałych” „demokracjach”, które zmieniły szefów rządu? (Mam tu na myśli Grecję i Włochy). Ich poprzednicy, Papandreu w Grecji i Berlusconi we Włoszech zostali zastąpieni przez „byłych” funkcjonariuszy Goldman Sachs. Na Papademosa w Grecji i Montiego we Włoszech. A wszystko to z pominięciem ścieżki „demokratycznej”, czyli wyborów. No cóż… Lichwa dba o swoje interesy i potrafi to robić.
Ci „wybawcy” w zależności od tego jaką funkcję mają aktualnie pełnić, prezentowanii są tak jak trzeba. Jako „fachowcy”. Od uzdrawiania. Tacy znachorzy. Tylko czemu nie startowali nigdy (albo prawie nigdy) w normalnych wyborach, skoro są tacy świetni? Zamiast tego tracą czas w jakichś niszowych, nic nie znaczących organizacjach jak Bilderberg, Komisja Trójstronna, Klub Rzymski i inne takie, nic nie znaczące ciała…
W kontekście tego co dzieje się wokół Węgier jakoś dziwnie i niespodziewanie pozytywnie brzmią słowa premiera Tuska. Wyraźnie dał do zrozumienia, że Węgrzy mogą liczyć na nasze, Polaków, poparcie w tej nowej wojnie europejskiej. Bo tu już trzeba mówić o wojnie. Może jeszcze nie militarnej ale finansowej na pewno. Czyżby Donald przestraszył się, że to co mu chodzi po głowie może być niebezpieczne? Czy przejrzał, po tych paru latach premierowania, na oczy? Jego wizyta we Włoszech i „misiaczki” z Montim dają dużo do myślenia…
My, tu w Polsce, powinniśmy życzyć Panu Orbanowi wszelkiej pomyślności i jak tylko to możliwe popierać jego działania. Bo może i tak się zdarzyć, że Wiktor, jak inni, niewygodni dla Lichwokracji przywódcy, pośliźnie się na mydle.
I tyle będzie z nadziei na Wolność.
J.Ruszkiewicz – SpiritoLibero
Źródło: http://polacy.eu.org
Napisano 23.01.2012 - 12:21
Ja tu proponuję monarchie konstytucyjną. Zresztą król nigdy nie jest wszechwładny i pokazała to rewolucja francuska. Zawsze króla można obalić. Udało się nawet w tak zastraszanym kraju jak Rosja carska. Dzisiaj kiedy ludzie są lepiej wykształceni i powiedzmy bardziej zorientowani król nie mógłby działać wbrew narodowi.
Napisano 23.01.2012 - 15:25
Jasne, ale ile krwi kosztowało zdjęcie tych królów z tronu? Omijasz ten bardzo ważny fakt. W demokracji nie trzeba przelewać krwi i toczyć wojen domowych by kogoś zrzucić z siedzenia.
Napisano 03.02.2012 - 10:41
Opublikowano: 02.02.2012
Węgry naszym sojusznikiem
Jest coraz ciekawiej. System oparty na globalnej dyktaturze finansów trzeszczy w szwach. Na wszelki wypadek proponuję uchwalenie ustawy o przejmowaniu porzuconego mienia. W Ameryce Łacińskiej robotnicy musieli walczyć z wojskiem, aby wejść do opuszczonych fabryk w celu kontynuowania produkcji. Możni tego świata wpadli w szaleństwo pacyfikowania Węgier. Chcą usunąć premiera Viktora Orbana i doprowadzić do przegranej rządzącej partii Fidesz. Poważane w świecie finansowym gazety i autorytety wylewają na głowę Orbana kubły pomyj. „The Economist” napisał, że Orban jest bezprzykładnie podły. Zarzuty są mętne i nieistotne. Powodem nie może być nowa konstytucja, w której nic zdrożnego nie ma. Fidesz wprowadził lub ma zamiar wprowadzić podatek liniowy. Jest to flagowy punkt programu twardej prawicy, troszczącej się o dochody bogatych. Pojawiły się okręgi większościowe, co też jest idée fixe prawicy, która nie chce dopuścić do parlamentu poglądów mniejszości. Orban nie jest zatem groźnym socjalistą, przebranym w owczą skórę prawicowca. Inny zarzut to przeniesienie korony króla Stefana do parlamentu. Korona to nie sierp i młot albo swastyka, nawet nie krzyż czy półksiężyc. Co komu przeszkadza korona?
Między wierszami daje się wyczytać prawdziwe powody ataku. Fidesz chce ograniczyć dochody nowej nomenklatury i możliwości wyprowadzania pieniędzy z kraju. Beneficjenci neoliberalizmu buntują się w imię demokracji i praw człowieka. Jak wiadomo, podstawowym prawem człowieka jest zarabianie pieniędzy na Węgrzech i płacenie podatków na Malcie. Oliwy do ognia dolewa zamiar rozliczenia okresu komunizmu. Partia komunistyczna, po cudownym nawróceniu na socjalizm i demokrację, podnosi larum. Sytuacja przypomina nagonkę na Kaczyńskich. Powinniśmy poprzeć Węgrów w imię suwerenności państw Europy Środkowo-Wschodniej. Mam nadzieję, że przywódcy Węgier nie wybierają się we wspólną podróż samolotem.
Nie mam wątpliwości, że katastrofa pod Smoleńskiem to był zamach. Nie kolekcjonowałam dowodów zamachu. Pilnie czytałam i słuchałam tego, co mieli nam do powiedzenia funkcjonariusze Polski, Rosji i autorytety uznawane przez media. Od pierwszych chwil po katastrofie opinię publiczną zalewała fala kłamstw, oszczerstw pod adresem ofiar i barbarzyńskie opinie o ludziach przejętych tragedią i pogrążonych w żałobie. Kto ma czyste sumienie, nie plecie byle czego w tak ważnej sprawie, nie niszczy dowodów, nie zaciera śladów, a także nie wpada w panikę, że ktoś publicznie zada proste i oczywiste pytanie: Czy to był zamach?
Jeśli odpuścimy sprawę Smoleńska, nie przetrwa ani naród, ani suwerenne państwo. Gdyby w podobnej katastrofie zginął prezydent Komorowski, miałabym takie samo zdanie. Nic nam nie pomoże naprawa finansów publicznych, koniec światowego kryzysu, ani umocnienie się Unii Europejskiej czy też jej rozpad. Będziemy pariasami, których nikt nie szanuje, każdy może im narzucić swoją wolę i wykorzystać we własnym interesie. Już bojówki niemieckie przyjeżdżają do Polski walczyć 11 listopada z „polskim nazizmem”.
Często słyszę opinię, że Polacy są już zmęczeni wracaniem do sprawy Smoleńska. „Prawdy i tak nie poznamy. Pamięć się zaciera, pojawiają się nowe ważne i trudne problemy, patrzmy w przyszłość”. Kapitulacja przed przemocą nie jest cechą wyróżniającą Polaków. Gdy Europie Zachodniej bezpośrednio zagrażał ZSRR, modne tam było powiedzenie „Lepiej być czerwonym niż martwym”. Jedno nie wyklucza drugiego, ale demokratyczny Zachód zachował wdzięczną pamięć o dobrym wujaszku Stalinie, który pokonał faszyzm i dał schronienie polskim Żydom-komunistom. Oprócz tego, w pamięci pozostały obozy koncentracyjne na terenie Polski. To dlatego nie możemy przebić się do opinii światowej z pamięcią o Katyniu, AK i Powstaniu Warszawskim. Żaden prezydent Stanów Zjednoczonych ani premier Wielkiej Brytanii nie przeprosił narodów Europy Środkowo-Wschodniej za Jałtę.
Stany Zjednoczone nie opuściły w zagrożeniu swoich europejskich sojuszników, którzy dla wygody, ze strachu i dla doraźnych korzyści flirtowali ze Związkiem Radzieckim. Ale Polska nie należy do Europy Zachodniej. O swoją przyszłość musimy zadbać sami. Polska zawsze stwarzała problemy. Nie oddała Niemcom „korytarza”, co wywołało wojnę światową, tak jak Węgry walczyła z komunizmem powodując napięcia międzynarodowe. Powstanie „Solidarności” groziło destabilizacją regionu i demoralizowało robotników na całym świecie. Mało brakowało, aby świat finansów i wielkie korporacje zostały pozbawione premii za upadek komunizmu. Niebezpieczeństwo udało się zażegnać. Stan wojenny zakończył się kapitulacją przy okrągłym stole. Interwencja Moskwy i Waszyngtonu umożliwiła Jaruzelskiemu objęcie stanowiska prezydenta niepodległej Polski.
Brak reakcji na żądanie rzetelnego wyjaśnienia tragedii w Smoleńsku jest racjonalny. Na nadziei na przedawnienie opierają swoje kalkulacje wszyscy przestępcy, a także nieudolne, totalitarne i autorytarne rządy. Wystarczy dostatecznie długo iść w zaparte, nie reagować na krytykę, uchylać się od odpowiedzialności, a sprawa się przedawni, rozmyje, zobojętnieje. Najpierw jest za wcześnie, żeby cokolwiek sądzić, czegoś się domagać. Więc nic się nie robi, tylko karci pokrzywdzonych za oskarżenia nie dowiedzione przed sądem, oszołomów za spiskowe teorie. Potem jest już za późno.
Taki los spotkał lustrację i wszystkie nawet najbardziej głośne zbrodnie komunistyczne. Niczym zakończył się proces w sprawie Grudnia ‘70. Stos kłamstw i przemilczeń rośnie. Gdy prawdy nie da się już dłużej zakrzyczeć lub przemilczeć, winni stają w pierwszym szeregu jej obrońców. Na przykład Balcerowicz karci Polaków za zadłużenie kraju. Jakiś autorytet współczuł autorom stanu wojennego, że tak długo musieli czekać na wyrok sądu. Ale im się opłaciło. Jeśli w ciągu pięciu lat generał Kiszczak nie wywoła następnego stanu wojennego, nie pójdzie do więzienia.
Teraz oczekuję od Adama Michnika przeproszenia wszystkich, których oskarżał o wyznawanie spiskowych teorii.
Autorka: Joanna Duda-Gwiazda
Źródło: Nowy Obywatel
O AUTORCE
Joanna Duda-Gwiazda – inżynier okrętowiec, działaczka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża (1978) i Pierwszej „Solidarności” (członek prezydium MKS-MKZ, Zarządu Regionu), w stanie wojennym internowana, niezależna dziennikarka i publicystka („Robotnik Wybrzeża”, „Skorpion”, „Poza Układem”). Od początku do dziś konsekwentnie w opozycji do metod i polityki firmowanej przez Lecha Wałęsę i jego następców. Żona Andrzeja Gwiazdy. Odznaczona Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Stała współpracowniczka „Nowego Obywatela”.
Źródło: www.wolnemedia.pl
Użytkownik Sentinel edytował ten post 03.02.2012 - 10:42
Napisano 03.02.2012 - 17:36
Jeśli odpuścimy sprawę Smoleńska, nie przetrwa ani naród, ani suwerenne państwo.
Jak wiadomo, podstawowym prawem człowieka jest zarabianie pieniędzy na Węgrzech i płacenie podatków na Malcie
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych