Cześć. Opowiem dziś historie, które mi się przydarzyły. Na początku mały wstęp (i przepraszam za duże nadużycie słowa 'wieś')
1. Moja rodzina pochodzi z Białorusi.
Był czas II Wojny Światowej. Niemcy byli na Białorusi, siali pogrom. Był tam Stanisław - 'Pan domu', Jego żona - Jadwiga, córka Irena i jeszcze jedna... Niestety nie pamiętam jej imienia. Mieli oni dwa domy - jeden w Mińsku, drugi na wiosce (gdzie mieszkał jeszcze jeden mój krewny, Karol).
Pewnego dnia Białorusini z wioski zastrzelili Niemca. Na to reszta (lekko mówiąc) chciała się zemścić. Tego dnia Stanisław był z drugą córką w Mińsku, a Jadwiga z Ireną na wsi. Niemcy zebrali ludzi z dwóch wsi, zamknęli ich w stodole i podpalili (w tym znalazł się też Karol). Gdy to się działo Jadwiga i Irena uciekały z wioski. Stanisław następnego dnia dowiedział się o tym i postanowił ich poszukać. Znalazł je. Tylko, że były w rowie z odciętymi głowami (jak się okazało) przez Niemców.
Jadwiga w chwili śmierci miała (teraz nie pamiętam, musiałabym popatrzeć na zdjęcia, a jakoś nie mam na razie dojścia) około 47 lat, a Irena 16 (jak ja teraz). Pochowani (bo na jednym cmentarzu są: Jadwiga, Irena, Stanisław, ta druga córka i pradziadek mojej babci, Karol) są w Pierszajach (nie wiem czy dobrze napisałam).
Btw - moja babcia na początku wakacji zaprosiła mnie na wyjazd na Białoruś (koniec lipca - 6 sierpnia).
Przechodzę do zdarzeń (wszystkie miały miejsce od czerwca do sierpnia 2011):
a) Słyszałam jakieś stuki, puki, zderzenia ze ścianą w kuchni (mam pokój bezpośrednio obok), zrzucanie przedmiotów, głosy, warki (choć mogli to być sąsiedzi, mieszkam w bloku) i tym podobne.
b) Bardziej konkretne. W kuchni mam szafki otwierane do góry. Drzwiczki są ciężkie, nawet mi czasami jest ciężko je podnieść i jeszcze, żeby zahaczyły o taki dyngs. W każdym razie mój tata spał, z nim dwa koty. Mama była w łazience, myła się. Byłam w kuchni po picie, odniosłam do swojej sypialni, wróciłam, a tu szafka otwarta. Nie wiem jakim sposobem. Była zamknięta, a jak się ją otwiera, słychać charakterystyczny dźwięk, którego nie było.
c) Był środek lipca. Noc jak zwykle, siedzę do prawie trzeciej przed telewizorem, drzwi mam zamknięte na klucz, więc nie dało się wejść kotom. Oglądałam jakieś śmieszne rzeczy, nie byłam w nastroju na 'duchowisko'. Postanowiłam pójść spać, mimo, że nie byłam zbytnio zmęczona. Położyłam się na brzuchu 'plackiem' tak, że mała część od mojej nogi była wolna (mam łóżko jednoosobowe). Nagle słyszę puknięcie w drzwi szafy, a tu po chwili czuję jak ktoś by mi siadał przy nodze, na łóżku. Spietrałam, próbowałam zasnąć, udało mi się. Nie spojrzałam, czy ktoś tam był.
d) Zapomniałam napisać - odkąd dowiedziałam się o wycieczce na Białoruś budziłam się CODZIENNIE około 2:33. Do tego dochodziły wołania mojego imienia.
e) Byłam już na Białorusi. Moje pobudki o 2-giej się nasilały(nawet, jak babcia dawała mi tabletki nasenne, to się budziłam). W końcu zabrali mnie do tej wioski, gdzie ludzie zostali spaleni. Jest tam pomnik w miejscu tej stodoły. Myślałam na początku, że będę się tam dziwnie czuła, że będę mieć pietra, a tam za to nastał mnie taki spokój, jakby ktoś przy mnie czuwał, przytulał. Pół godziny potem pojechałam na cmentarz w Pierszajach(Od razu mówię, że byli ze mną Wujek, Ciotka, Babcia i Ciotka z Białorusi). Jak nigdy nie boję się iść po cmentarzu - tam nawet nie chciałam się oddalić o pięć metrów od mojej rodziny. Wujek i ciotki malowali na nowo ogrodzenie od grobu właśnie Jadwigi i reszty. Nagle stojąc tam poczułam jak ktoś ciągnie mnie za kaptur bluzy, mocno, dwa razy. Potem mówi do mnie po imieniu męski głos (pytałam się wujka, czy coś mówił, on na to, że nie), znów pociągnięcie, poszłam do grobu Karola, a tam stał mężczyzna(machając mi) którego nikt nie widział.. A po opisaniu okazało się, że tak właśnie wyglądał Pradziadek babci o.O
f) Ostatnie zdarzyło się przed wyjazdem,ale jest z nim powiązane. Przechodziłam przez korytarzyk z domu - z kuchni do pokoju moich rodziców. Zobaczyłam kobietę (a raczej taką ciemną postać z widoczną twarzą, zapamiętałam ją),po czym uciekłam do pokoju. Miała kapelusz na głowie, dość rozłożysty, rozpuszczone włosy, sukienka z takim a'la gorsetem i rozłożystym dołem. Przyjechałam do mieszkania ciotki na Białorusi (ona tam ma stare albumy ze zdjęciami rodziny). Nagle widzę kobietę podobną do tej z domu... Pytam się kto to. Wiecie jaką odpowiedź dostałam? Jadwiga.
2. Teraz historie z tego jak byłam młodsza.
a) Miałam z 5-6 lat. Jeździłam z pracy rodziców z nimi do domu. Na drodze Szczecin-Goleniów widziałam kobietę, ciemną postać w sukni ślubnej i welonie, patrzącą wprost na mnie(moi rodzice jej nie widzieli). Co dziwne w tym samym roku zginęła moja kuzynka, która brała ślub i tego samego dnia umarła, bo uderzyła głową o szybę (czy coś takiego) w samochodzie...
b) Szłam do babci. Jest uliczka, na której nie ma drzew w przeciągu 20 metrów od chodnika. Tak samo budynków. Idę do niej, widzę jakiegoś dziadka. Minęłam go, coś kazało mi odwrócić głowę po kilku sekundach - jego nie było...
c) Miałam około 10 lat. Leżałam w pokoju sióstr, pod kocem. Była tam wysoka i głęboka szafa, na której, przy ścianie, leżały dywany. Oglądałam w telewizji Rozmowy w toku, temat: duchy. Nagle gdy ktoś coś mówił - koce spod ściany spadły na podłogę.
d) Mam w domu bardzo duże wahania temperatury, które nie mogą zostać wyjaśnione i zaraz zanikają...
3. Każdy szanujący się Polak powinien wiedzieć kim jest Alek, Zośka i Rudy z 'Kamieni na Szaniec'. Rok temu, w styczniu przerabialiśmy tą lekturę. Ja z moją koleżanką naprawdę się w nią zagłębiliśmy, chciałyśmy sobie nawet zrobić wycieczkę, żeby zwiedzić ich groby i te miejsca w których byli. W każdym razie mam ich zdjęcia w pokoju. Mieliśmy wrażenie, że z nimi rozmawialiśmy przez nie...
a) Był wieczór. Leżałam na łóżku w pokoju, myślę o Rudym. Nagle coś puknęło w ścianę. Szepczę - Rudy, jeśli tu jesteś puknij raz jeszcze. Chwilę potem dostałam odpowiedź. Następnie poprosiłam o strącenie przedmiotu dwa razy - dwa razy się 'udało' (bluza spadła, choć była głęboko zawieszona na drzwiach szafy i chyba flaga czy coś takiego). W końcu poprosiłam, by mnie nie straszył.
b) Mojej koleżanki matka spokojnie spała. Nagle coś ją szturchnęło i to bardzo mocno w ramię, po czym jak otworzyła oczy zobaczyła białą twarz człowieka, który był łysy (Jak wiadomo Rudy miał zgolone włosy niedługo przed śmiercią) i pokaleczony...
Niestety nic więcej sobie nie przypominam, ale jakby coś, to napiszę.
I gdyby ktoś myślał, że ta historia ze stodołą i ścięciem głowy to fake, to mogę wysłać mu zdjęcia, bo specjalnie robiłam w tych miejscach.
Pozdrówko! Alex.
Użytkownik Alex Abnormal edytował ten post 10.06.2012 - 16:38