Tutaj w temacie
Liberalizacja dostępu do broni palnej w Polsce oraz poniżej kilka przykładów na to, że w naszym kraju są prowadzone działania rządu i podległych im służb w porozumieniu nawet z organizacjami powołanymi do innych celów statutowych, mających działać na rzecz społeczeństwa i dobra narodu, które mająą na celu nie tylko pozbawienie narodu, ludzi prawa do obrony siebie, swoich bliskich ale i możliwości aktywnej obrony ojczyzny.
Zlikwidowano i znacznie osłabiono dawną, prężną organizację jaką był LOK. Dyskryminuje się obecnie w kwestjach inicjatyw obywatelskich organizację ROMB, obywatelskie projekty ustwa lądują w koszach na śmieci albo w czeluściach szuflad. Ogranicza się wymyślając, zachowując pozory działalność wielu klubów gdzie uprawiało się sporty obronne. Kluby strzeleckie dziś funkcjonują tylko dzięki zapałowi garstki ludzi. Z wojska odchodzą porządni żołnierze, pasjonaci. Prowadzi się działania od wewnątrz mające na celu rozkład służb bezpieczeństwa i porządku publicznego etc, etc.
Czy ktoś słyszał aby z powodu posiadania broni przez Szwajcarów, wręcz na zasadzie obligatoryjnej było to powodem jakiś niekontrolowanych strzelanin i incydentów pomiędzy obywatelami. NIE!
Gun politics in Switzerland are unique in Europe. The personal weapon of militia personnel is kept at home as part of the military obligations. This, in addition to liberal gun laws and strong shooting traditions, has led to a very high gun count per capita. Switzerland has one of the highest gun ownership rates in the world. In recent times political opposition has expressed a desire for tighter gun regulations.
Wikipedia
Zakaz posiadania broni, to idealna metoda na to, aby wdrożeniowcy NWO bez żadnego oporu zrobili z nas niewolników. Zresztą gdyby posiadanie broni nie stanowiło dla nich problemu nie było by takiej sytuacji, że prawie cały glob oraz kolejne "rozbrajane" kraje, za wyjątkiem ostatniego uzbrojonego bastionu oporu jakim jest USA, nie ma prawa posiadać broni i obszar ten ściśle regulują. Sporadyczne wypadki, tak samo jak w przypadku wypadków samochodowych są kosztem jaki niestety trzeba ponieść w zamian za możliwość realnej i ostatecznej obrony przed potencjalnie autorytarnym państwa, nawet jeżeli obecnie maskuje się jako "demokratyczne".
Oddajemy broń
Zakład Produkcji Specjalnej w Pionkach, jedna z najważniejszych polskich firm zbrojeniowych, zostanie zlikwidowany. Zarząd temu zaprzecza, jednak niebawem pracę straci 170 osób. Od pół roku rząd nie składa zamówień na sprzęt niezbędny polskiej armii. To celowe osłabienie obronności kraju – alarmują związkowcy i opozycja.
Zakład Produkcji Specjalnej w Pionkach produkuje m.in. ładunki do robienia przejść w polach minowych, amunicję czołgową, ładunki artyleryjskie do haubic i moździerzy, proch. To materiały niezbędne dla wyposażenia armii. Historia przemysłu zbrojeniowego w okręgu radomskim sięga lat 20. ubiegłego stulecia. W roku 1923 powstała Państwowa Wytwórnia Prochu i Materiałów Kruszących. To właśnie wokół tej fabryki powstało miasto Pionki. W PRL zakład zmienił nazwę na Pronit. Do końca lat 90. w przedsiębiorstwie pracowało półtora tysiąca osób. W roku 2000 zakład upadł. Zwolniono większość pracowników. W jego miejsce powstał ZPS. – Zakład miał jednak nadal się rozwijać, zostać unowocześniony, w perspektywie miały zostać zatrudnione kolejne osoby – mówi „Codziennej” Zbigniew Dziubasik, przewodniczący NSZZ „Solidarność” okręgu radomskiego.
W ostatniej dekadzie w firmie pracowało kilkaset osób, zakład wciąż produkował materiały niezbędne dla armii. W ostatnich miesiącach wojsko polskie wstrzymało jednak zamówienia na produkcję. Tuż przed wyborami do miasta przyjechała Ewa Kopacz, wówczas minister zdrowia, posłanka ziemi radomskiej. Zapewniła, że zadba o dalszy rozwój przedsiębiorstwa. Po wyborach związkowcy spotkali się z Kopacz pełniącą już funkcję marszałek Sejmu. – Pojawiły się pierwsze pogłoski o likwidacji ZPS – mówi Dziubasik.
– Pani marszałek zapewniła nas, że do tego nie dopuści. Ze spotkania wyszliśmy nastawieni pozytywnie. Tym bardziej dziwią nas ostatnie decyzje zarządu – mówi związkowiec. Chodzi o pismo, jakie zakładowa Solidarność otrzymała od prezesa ZPS Arkadiusza Szuleckiego. Z listu tego wynika, że w zakładzie planowane są zwolnienia grupowe. Po ich przeprowadzeniu w firmie pozostanie jedynie… ośmiu pracowników.
– To w praktyce oznacza likwidację spółki – mówi jeden ze związkowców. Jak twierdzi Tomasz Mirka, radny Pionek z Prawa i Sprawiedliwości, zwolnienia spowodują, że z polskiego przemysłu zbrojeniowego odejdą wykwalifikowani pracownicy.
– To świetni fachowcy. Będzie to ze szkodą dla miasta – tłumaczy radny.
Z kolei według posła PiS Marka Suskiego likwidacja zakładu będzie szkodliwa z dwóch powodów. – Po pierwsze chodzi o kwestie historyczne. Przemysł zbrojeniowy w Pionkach istnieje od lat. Po drugie – co chyba najbardziej istotne – likwidacja tego zakładu zaszkodzi polskiej armii. Przecież jeszcze w grudniu Ministerstwo Skarbu przekonywało w oficjalnym dokumencie, że jednym z celów polityki obronnej ma być zabezpieczenie strategicznych dostaw prochu na potrzeby polskich sił zbrojnych. Jak to się ma do likwidacji ZPS? – pyta poseł PiS. Poseł Suski poruszył sprawę na ostatnim posiedzeniu sejmowej komisji skarbu. Ta, decyzją większości posłów, nie poszerzyła obrad o sprawę ZPS.
Przewodniczący komisji Adam Szejnfeld z PO stwierdził, że sprawa jest dla Polski nieistotna. O sprawę chcieliśmy zapytać marszałek Ewę Kopacz. Jej asystentka Iwona Sulik poinformowała nas, że pani marszałek prowadzi w tej chwili obrady, a jej komentarz jest na razie niemożliwy.
Źródło: www.niezalezna.pl
Polscy żołnierze rezygnują ze służby
W tym roku z wojska odeszło ok. 7 tys. żołnierzy. Ponad 5,7 tys. z nich zrobiło to na własną prośbę. W ostatniej dekadzie nie zdarzyło się, by tak wielu zawodowych wojskowych z własnej woli pożegnało się z armią. To problem dla wojska - uważa szef MON Tomasz Siemoniak.
Budżet MON na 2011 r. zakładał, że z wojskiem pożegna się 3 tys. żołnierzy. Pod te szacunki zarezerwowano środki na świadczenia dla odchodzących - m.in. 12-miesięczne uposażenia i odprawy mieszkaniowe. Jak poinformował PAP resort obrony, żołnierze, którzy odeszli ze służby tylko w ciągu pierwszych 11 miesięcy 2011 r., kosztowali MON ok. 773 mln zł. Przekroczenie szacunków dot. odejść ze służby, spowodowało, że trzeba było znaleźć dodatkowo ok. 440 mln zł.
Według danych MON w latach 2001-2005 liczba żołnierzy zawodowych zwolnionych na skutek własnego wypowiedzenia wahała się między 1 a 2 tys. Między 2006 a 2008 r. wskaźnik ten wzrósł do poziomu 3-4 tys. rocznie, a w 2009 r. spadł do 2,5 tys. Rok później z własnej woli z armii odeszło ponad 4,7 tys. wojskowych. W mijającym roku takich żołnierzy będzie 5731.
Liczba wszystkich żołnierzy zwolnionych ze służby przez cały rok sięga jednak 7 tys. Prócz odejść na własne życzenie żołnierze żegnają się z mundurem z kilkunastu innych powodów, np. dlatego że skończyli 60 lat.
Zarówno szef MON Tomasz Siemoniak, jak i szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Cieniuch uważają, że tak liczne odejścia to problem dla armii.
- Za dużo odchodzi osób z armii" - przyznawał Siemoniak pod koniec listopada. Ocenił, że wojskowi rezygnują ze służby z powodów socjalnych i ze względu na wysokość wynagrodzeń.
Jak powiedział gen. Cieniuch, „7 tysięcy odejść to za dużo”.
- Nawet gdybym miał środki na przyjęcie ludzi na ich miejsce, to nie dam rady w ciągu jednego roku przygotować ich do pełnienia służby. Do tego potrzeba więcej instruktorów, więcej sprzętu i pieniędzy na szkolenie - mówił Cieniuch na początku grudnia.
Źródło: www.niezalezna.pl
Użytkownik Sentinel edytował ten post 27.01.2012 - 21:27