Użytkownik rainman edytował ten post 29.01.2012 - 22:15
Napisano 29.01.2012 - 22:12
Użytkownik rainman edytował ten post 29.01.2012 - 22:15
Napisano 30.01.2012 - 20:05
Napisano 31.01.2012 - 09:00
@WT: Nie tylko Londyn... ale i Warszawa. Przeczytaj link do wpisu na forum z mojego wcześniejszego posta. Robi się naprawdę ciekawie.
Zwykłe straszenie ludzi!!! Artykuł traktuje o tym, iż są przygotowywane normalnie w takich sytuacjach sporządzane analizy ryzyk. Jest to podstawa do wypracowania procedur i planów działania na wypadek wystąpienia tych ryzyk. Prawdopodobieństow, że coś się wydarzy jest takie samo jak to iż się nie wydarzy. Każda analiza ryzyka jest sporządzana przez zespół ludzi na bazie danych historycznych, uwzględnia się istniejące potencjalne zabezpieczenia, wdraża się rozwiązania techniczne i organizacyjne, plany minimalizowania ryzyk a na te ryzyka na, które nie mamy całkowicie wpływu obejmuje się planami reagowania kryzysowego.07:20, 31.01.2012 /"Dziennik Gazeta Prawna"
Katastrofa podczas Euro? "Na 60-70 proc."
RZĄDOWI EKSPERCI O ZAGROŻENIACH W CZASIE MISTRZOSTW
Podczas mistrzostw Euro 2012 na 60-70 proc. może dojść do katastrofy drogowej, zamieszek wśród kibiców, powodzi, pożaru, katastrofy lotniczej i awarii systemu elektroenergetycznego - wynika z rządowych ekspertyz, do których dotarł "Dziennik Gazeta Prawna". To - według nich - najbardziej prawdopodobne zdarzenia podczas turnieju. Specjalną analizę ryzyka, czyli prawdopodobieństwo wystąpienia różnych kryzysów, przygotowali eksperci z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
- Ocena powyżej 60 procent, to niemal pewność, że taka właśnie sytuacja wystąpi. A lista tak wysoko ocenionych zdarzeń jest długa - mówi w rozmowie z gazetą jeden ze specjalistów RCB.
Mniejsze szanse na akt terroru i skażenie radiacyjne
Ale w trakcie trwania Mistrzostw Europy poza katastrofą drogową, lotniczą, zamieszkami wśród kibiców czy powodzi może dojść także do skażenia chemicznego, aktu terroru, awarii systemu łączności, katastrofy budowlanej i skażenia radiacyjnego. W tych przypadkach szansa waha się - według ekspertów - między 50 a 60 proc. Ze wszystkimi rodzajami zagrożeń będzie sobie musiała poradzić struktura antykryzysowa zlokalizowana w stołecznym Centrum Olimpijskim. Na jej czele stanie minister sportu Joanna Mucha. Dodatkowo własne centra będą mieć policja i straż pożarna.
nsz//kdj/k
Źródło: www.tvn24.pl
06:52, 31.01.2012 /TVN24
Roszady w policji przed Euro.
"Coś niebywałego"CZARNO NA BIAŁYM
Co z bezpieczeństwem na Euro 2012? Ci, którzy mieli je zapewniać odchodzą z pracy. Na pół roku przed imprezą odwołano wiceministra odpowiedzialnego za działania policji w czasie mistrzostw. Roszady są też w komendach policji znajdujących się w miastach, w których odbędą się mecze mistrzostw. Na kilka miesięcy przed Euro 2012 z pracą pożegnał się komendant stołeczny policji. Po nim odznaki oddało jeszcze kilkunastu innych, kluczowych dla dowodzenia podczas mistrzostw, policjantów. - Pan komendant (Adam) Mularz odszedł na emeryturę. To jego decyzja, ja ją szanuje - odpowiada obecny szef policji Marek Działoszyński (w styczniu zastąpił Andrzeja Matejuka).
Reporterzy "Czarno na Białym" w TVN24 postanowili zapytać byłego już komendanta stołecznej policji, dlaczego do odejścia doszło właśnie teraz. - Każdy ma prawo dobrać sobie współpracowników i z takiego prawa skorzystał Komendant Główny Policji - odpowiada Mularz. Dopytywany, powtarza to samo, nie potwierdza, że zapadała decyzja o jego odsunięciu. Szef policji pytany, czy kazał Mularzowi opuścić stanowisko, powtarza z kolei swoje: - Pan komendant Mularz podjął decyzję samodzielnie.
"Stało się coś niebywałego"
To właśnie funkcjonariusze, których już w policji nie ma, przez ostatnie lata przygotowywali sie do dowodzenia akcją podczas Euro 2012. - Mówili, że chcieliby być na Euro, żeby to wszystko fajnie wyszło, żeby zabezpieczenie było takie, jak powinno być, bardzo entuzjastycznie do tego podchodzili - mówi Bogusław Błędowski, szef bezpieczeństwa Legii. Policja oficjalnie twierdzi, że problemu nie ma. Bo tych, którzy odchodzą z powodzeniem mogą zastąpić inni. Moim zdaniem stało się coś niebywałego, w żadnym państwie tego typu sytuacji się nie dopuszcza - były szef MSWiA Krzysztof Janik. Tyle, że zdaniem byłego szefa MSWiA Krzysztofa Janika nie do końca jest to prawda. - Doświadczenie jest rozstrzygające - uważa Janik. I dodaje: - Moim zdaniem stało się coś niebywałego, w żadnym państwie tego typu sytuacji się nie dopuszcza.
Kolejne odejścia
Nieoficjalnie mówi się, że masowe odejścia z Komendy Stołecznej Policji to w dużej mierze wyraz solidarności z komendantem Mularzem.
- To nie była dla mnie łatwa decyzja, bo wiele lat człowiek pracuje, ale czasem trzeba podjąć taką decyzję - mówi jeden z oficerów stołecznej policji. - Uczestniczyłem w wyjazdach zagranicznych, szkoleniach uefowskich i wielu innych przedsięwzięciach, natomiast stało się, jak się stało - dodaje.
Warszawa to niestety nie jedyne miasto, gdzie w policji może sporo się zmienić. Nowy szef policji nie wykluczył zmian również we Wrocławiu i Poznaniu. W Gdańsku już zmienił się szef policji, trafił za biurko w komendzie głównej.
mac//kdj
Źródło: www.tvn24.pl
Użytkownik Sentinel edytował ten post 31.01.2012 - 09:01
Napisano 31.01.2012 - 19:31
26 stycznia 2012 - ­­Grzegorz Rzeczkowski dla POLITYKA.PL
WYWIAD
Co państwo może o nas wiedzieć
Rzeczpospolita wszechwiedząca
Nawet najwyżsi dostojnicy państwowi wykazują w Polsce fundamentalny brak szacunku dla prawa, a obywatele wciąż nie mają możliwości, aby przed tym się bronić – mówi w rozmowie z POLITYKA.PL Ewa Kulesza, były Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych.Grzegorz Rzeczkowski: Tabloid publikuje zdjęcie zakrwawionej twarzy postrzelonego prokuratora. I cisza.
Ewa Kulesza: Dziwi mnie to. O ile dobrze pamiętam, kiedy osiem lat temu zginął w Iraku Waldemar Milewicz i ten sam tabloid opublikował zdjęcie ofiary, choć nie tak szczegółowe, to była ogromna awantura w środowisku dziennikarskim. Nie przyjęło ono wówczas tej formuły publikacji, która naruszała cześć zmarłego i jego dobra osobiste. Wydaje mi się, że w przypadku zdjęć prokuratora Mikołaja Przybyła mieliśmy do czynienia z identyczną sytuacją. Dlatego można tylko żałować, że środowisko dziennikarskie nie podjęło takich samych, kategorycznych działań. Jeśli chodzi o samego prokuratora, to może on ewentualnie wystąpić do sądu o naruszenie jego dóbr osobistych w związku z publikacją wizerunku w tej szczególnej sytuacji.
Protestowała Rada Etyki Mediów. Za to zupełnie zabrakło głosu Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, a przede wszystkim Rzecznika Praw Obywatelskich.
Zdecydowanie się z panem zgadzam, powinni zająć jasne stanowisko. Mnie w szczególności zabrakło głosu RPO.
Lekarze też się nie popisali.
Jeden z lekarzy szpitala, do którego przywieziono rannego prokuratora żalił się, że reporterzy fotografowali prokuratora, wcześniej wdzierając się na oddział, niemal uniemożliwiając pracę. Z drugiej strony lekarz chętnie udzielał informacji o jego stanie zdrowia, co jest naruszeniem tajemnicy lekarskiej. Nie miał prawa tego robić, tym bardziej wpuszczać dziennikarzy do szpitala, na oddział. Z kolei dziennikarze, zamiast wchodzić do środka, powinni zatrzymać się przed szpitalem. To byłaby właściwa praktyka. Naruszenie etyki dziennikarskiej było oczywiste.
Co powinien w tej sytuacji zrobić lekarz informujący o stanie prokuratora? Ograniczyć się do stwierdzenia, że zagraża lub nie zagraża życiu?
Nawet nie, jedynie do potwierdzenia, że dana osoba została hospitalizowana. Więcej informacji lekarze powinni przekazywać tylko i wyłącznie za zgodą pacjenta.
Nie jest to przypadkiem zbyt restrykcyjne podejście? To prosta droga do zablokowania dostępu do informacji na temat osób publicznych.
Proszę zwrócić uwagę, że tajemnica lekarska nie tylko obejmuje to, co dotyczy zdrowia pacjenta, ale także innych dotyczących go informacji – jego wieku, imienia i nazwiska. To prawda - pojęcie tajemnicy lekarskiej jest bardzo szerokie. Kiedyś proponowałam, by ją rozluźnić, by informacje na temat osób pełniących funkcje publiczne były łatwiej dostępne. Ale dopóki to się nie zmieniło i nadal obowiązują takie, a nie inne przepisy to powinniśmy je respektować.
Oczywiście opinia publiczna powinna wiedzieć, jaki jest stan zdrowia prezydenta, premiera, czy posłów. Przynajmniej jeśli chodzi o podstawowe kwestie. Tak jak jest to w Stanach Zjednoczonych, gdzie wydawany jest coroczny komunikat o stanie zdrowia prezydenta.
Ale nasz prezydent broni się przed ujawnianiem tej informacji.
Nie wiem dlaczego. Jest najważniejszą osobą w państwie. Jego wyniki badań powinny być znane.
Gdzie leży granica w publikowaniu informacji na temat takiej osoby, w takiej sytuacji, w jakiej znalazł się prokurator Przybył?
Tę granicę jasno wyznacza ustawa o dostępie do informacji publicznej, która wyraźnie mówi, w jakim zakresie można żądać informacji dotyczących osób publicznych. A więc przede wszystkim w zakresie ich działalności publicznej, zawodowej oraz w zakresie powierzonej im funkcji. Chodzi m.in. o wynagrodzenie, wykształcenie, kwalifikacje, ale już nie o prywatny adres, prywatny numer telefonu, prywatną część zobowiązań i dochodów oraz stan zdrowia.
Proszę zwrócić uwagę, że dziennikarze nie dostali odrębnych uprawnień, zostali poddani ogólnemu reżimowi tej ustawy.
Czyli dziennikarze zostali zrównani w prawach z innymi obywatelami.
Tak - i o tyle stanowi to ułatwienie, że mogą oni otrzymać tę informację nieodpłatnie, dany podmiot ma obowiązek informacji udzielić. Sytuacja dziennikarzy jest o tyle lepsza, że mogą również uzyskać tzw. informację przetworzoną, czyli wymagającą dodatkowego opracowania, którą można otrzymać wyłącznie, gdy działa się w interesie publicznym.
Ale może w przypadku prokuratora Przybyła nad przepisami prawa powinien wziąć górę interes publiczny, w imię którego można czasem je złamać i opublikować zakazane informacje.
Nie do końca potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo nie znam prawa karnego i wszystkich okoliczności w nim zapisanych, które wyłączają karną bezprawność czynu. Ale pozostaje przecież także strona etyczna. Jeśli dziennikarze czują niestosowność publikacji tego typu zdjęć w przypadku ich kolegi, przyjaciela – dziennikarza, to powinni czuć też tę niestosowność także w przypadkach innych osób.
Trzeba jednak przyznać, że sytuacja, do której doszło po konferencji z udziałem prokuratora Przybyła była nietypowa. Nie popełnia się samobójstwa (chyba, że to był tylko gest), mając za drzwiami dziennikarzy, niejako na ich oczach – wszyscy słyszeli strzał, a kamery były włączone. To trochę wyglądało na pozorację, dlatego można się zastanawiać, czy to miejsce publiczne w jakimś stopniu nie usprawiedliwiało dziennikarzy. Mimo to - w chwilach takiej pewnej intymności - szacunek dla człowieka wymagałby, żeby jednak pewnych szczegółów nie ujawniać. Nie powinna na to pozwalać etyka dziennikarska.
Zanim jednak padł strzał i dziennikarze zaczęli obfotografowywać rannego, doszło do innego skandalicznego wydarzenia. Prokurator Przybył i jego podwładni tropiąc przeciek ze śledztwa smoleńskiego zażądali od operatorów komórkowych treści smsów z telefonów dwójki dziennikarzy.
To na pewno było naruszenie prawa. Nie ma wytłumaczenia dla tego typu decyzji prokuratury, podjętej bez zgody sądu. Jedna z rekomendacji Rady Europy, której Polska jest członkiem, dotyczy danych uzyskanych przez policję i służby specjalne w ramach działań operacyjnych. W rekomendacji tej jest wyraźnie napisane, że te z informacji, które nie są potrzebne do prowadzenia postępowania, powinny zostać bezzwłocznie zniszczone. A osoba, którą podsłuchiwano, powinna zostać o tym poinformowana. Chodzi o to, by te informacje nie zostały wykorzystane w sposób sprzeczny z interesem osób, których dotyczą. U nas, niestety, ta rekomendacja, choć wydana w 1987 roku, nie została do dziś wdrożona.
Natomiast liczne orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego powołują się na nią, nakazując organom państwowym, a służbom specjalnym w szczególności, stosowanie klarownych procedur w takich przypadkach i wykorzystywanie tych danych proporcjonalnie do celu. A jeśli dane nie są potrzebne, ich niezwłoczne zniszczenie. Zawsze też musi być – co podkreśla Trybunał – podstawa prawna i zachowanie odpowiedniej procedury, sąd musi się zgodzić, aby dane informacje o obywatelu zbierano. Żądanie - bez tej zgody - informacji objętych tajemnicą telekomunikacyjną, w tym przypadku smsów, nie można w żaden sposób uzasadnić. Takie działanie nie jest dopuszczalne.
A dla żądania ujawnienia samych bilingów dziennikarzy?
Tajemnica dziennikarska jest istotną wartością. Żądanie przez prokuratorów bilingów dziennikarzy może bardzo ją ograniczyć, dlatego prokuratura powinna to robić jedynie w wyjątkowych przypadkach. W tym przypadku nie znajduję żadnego uzasadnienia dla takiego działania.
Czyli słuszne było wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec prokuratorów wojskowych, którzy zażądali treści smsów.
Myślę, że tak. Symptomatyczne jest, że prawo zostało naruszone przez tych, którzy powinni je chronić, czyli przez prokuratorów. Ci zaś, którzy powinni prawa jedynie przestrzegać, a więc operatorzy komórkowi, stanęli w jego obronie. To bardzo chwalebna postawa.
Jak można wytłumaczyć fakt, że prawnik z takim doświadczeniem jak pułkownik Przybył dopuścił do takiej sytuacji? Że przynajmniej w porę się nie zreflektował, iż domaganie się treści smsów to już o wiele za dużo.
Myślę, że to wynika z pewnej arogancji władzy. Jeśli jakieś instytucje są poza kontrolą, jeśli mają poczucie akceptacji dla swych działań, to zaczynają działać wbrew prawu. Do tego może dochodzić nieznajomość prawa. W tym przypadku doszła jeszcze bezwzględna chęć wykrycia źródła przecieku, znalezienia haka na prokuratora, którego podejrzewano o przeciek. Fakt, że ktoś jest dobrym prawnikiem nie znaczy, że działa etycznie. Wiedza prawnicza może być różnie wykorzystywana. Niestety, w Polsce instytucje, które powinny stać na straży prawa, nie przestrzegają go.
Osobiście mam bardzo złe doświadczenia związane z prokuraturą. Gdy pełniłam funkcję Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, 95 procent składanych przez nas zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa bezprawnego ujawnienia danych albo było przez prokuraturę umarzanych, albo postępowania w ogóle nie były wszczynane.
Poza tym - poważnym problemem jest w Polsce wyraźnie dostrzegalny brak fundamentalnego szacunku dla państwa i prawa. Co gorsza, wykazują go nasi najwyżsi dostojnicy państwowi, którzy nie są z wykształcenia prawnikami, ale historykami czy socjologami. Brakuje im kultury prawnej. I potem okazuje się, że ustawę można zmienić w ciągu jednej nocy. Stąd może biorą się złe postawy innych, niższych rangą urzędników i funkcjonariuszy, często odczuwalne na co dzień.
W Polsce nie istnieje system kontroli nad tym, co władza zbiera na nasz temat. I tu chyba tkwi zasadniczy problem.
U nas nie ma żadnej kontroli. Dopiero od niedawna parlament ma prawo żądać od służb informacji, ile założyły w danym roku podsłuchów.
Ta sytuacja wynika z przyjętej zasady, że służby są poza kontrolą. Tych służb jest dużo, a instytucji, które mają dostęp do danych wrażliwych, jest jeszcze więcej. Natomiast obywatel nie ma skutecznych instrumentów, by się dowiedzieć, kto i jakie informacje o nim zbiera.
Polska nie wdrożyła rozporządzania Rady Europy z 1987 r. Sprawia to, że jeśli jesteśmy podsłuchiwani, a nawet jeśli wystąpimy z pytaniem do służb, czy nasz telefon był na podsłuchu, to nie otrzymamy na ten temat żadnej odpowiedzi. Nigdzie nie zagwarantowano obywatelowi takiego prawa. Jeśli chodzi o kontrolę instytucjonalną, to także brakuje gwarancji. Nawet GIODO nie ma dostępu do danych operacyjnych służb. Inspektor nigdy nie został dopuszczony nie tylko do kontrolowania tych danych, ale również do informacji, kto i kiedy je zbiera. Gdy w 1997 roku powstawała ustawa o ochronie danych osobowych argumentowano w Sejmie, że nie można dopuszczać kolejnych instytucji do tajemnic państwowych, bo to grozi ich ujawnieniem. Pod tym względem jesteśmy w Europie jednym z niechlubnych wyjątków. W krajach UE zasadą jest, że nad działaniem służb istnieje rzeczywista kontrola.
*Ewa Kulesza – doktor prawa, specjalista w sprawach ochrony danych osobowych. Wykłada na Uniwersytecie Łódzkim. W latach 1998 – 2006 pełniła funkcję Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
Źródło: www.polityka.pl
Użytkownik Sentinel edytował ten post 31.01.2012 - 19:32
Napisano 31.01.2012 - 22:19
Użytkownik rainman edytował ten post 31.01.2012 - 22:19
Napisano 03.02.2012 - 10:48
Opublikowano: 02.02.2012
Węgry naszym sojusznikiem
Jest coraz ciekawiej. System oparty na globalnej dyktaturze finansów trzeszczy w szwach. Na wszelki wypadek proponuję uchwalenie ustawy o przejmowaniu porzuconego mienia. W Ameryce Łacińskiej robotnicy musieli walczyć z wojskiem, aby wejść do opuszczonych fabryk w celu kontynuowania produkcji. Możni tego świata wpadli w szaleństwo pacyfikowania Węgier. Chcą usunąć premiera Viktora Orbana i doprowadzić do przegranej rządzącej partii Fidesz. Poważane w świecie finansowym gazety i autorytety wylewają na głowę Orbana kubły pomyj. „The Economist” napisał, że Orban jest bezprzykładnie podły. Zarzuty są mętne i nieistotne. Powodem nie może być nowa konstytucja, w której nic zdrożnego nie ma. Fidesz wprowadził lub ma zamiar wprowadzić podatek liniowy. Jest to flagowy punkt programu twardej prawicy, troszczącej się o dochody bogatych. Pojawiły się okręgi większościowe, co też jest idée fixe prawicy, która nie chce dopuścić do parlamentu poglądów mniejszości. Orban nie jest zatem groźnym socjalistą, przebranym w owczą skórę prawicowca. Inny zarzut to przeniesienie korony króla Stefana do parlamentu. Korona to nie sierp i młot albo swastyka, nawet nie krzyż czy półksiężyc. Co komu przeszkadza korona?
Więcej tutaj ... i tutaj ...
Napisano 05.02.2012 - 15:11
Kto by pomyślał, że polska szkoła w wolnej Polsce będzie realizować pomysł generalnego gubernatora Hansa Franka
Informacja "Dziennika Gazety Prawnej" na temat "likwidacji" liceów ogólnokształcących ( dokładniej rzecz ujmując, zmiany ich charakteru) rozgrzała fora internetowe do czerwoności. Jak słusznie zauważył Mateusz Matyszkowicz, ekscytacja tym "newsem" niezbyt dobrze świadczy o naszych mediach. Bowiem założenia nowej podstawy programowej firmowanej nazwiskiem minister Katarzyny Hall były znane od paru lat.
Nowa podstawa programowa została wprowadzona w roku szkolnym 2009/ 2010 (Rozporządzenie MEN z 23 grudnia 2008 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz kształcenia ogólnego w poszczególnych typach szkół, Dz. U. z 2009 r. nr 4, poz.17). Wprowadzanie reformy programowej w gimnazjach zakończy się w 2012 roku, a w szkołach podstawowych i liceach w 2015 roku.
Według zapowiedzi MEN, nowa podstawa programowa kończy z przeładowanymi programami. Dzięki łączeniu programów na kolejnych etapach edukacji uczniowie rozpoczynający naukę w szkole ponadgimnazjalnej przyswajają nowe informacje, zamiast powtarzać treści, których uczyli się w gimnazjum. Najlepiej pokazać to na przykładzie historii.
W gimnazjum uczniowie zapoznają się z historią Polski i świata do 1918 roku, a w liceum w ciągu jednego roku przerobią całą XX-wieczną historię Polski i świata. I tak w wieku 15 lat wielu uczniów liceów będzie miało ostatni raz do czynienia z systematycznym wykładem historii.
Podstawowy wykład historii dla wszystkich polskich uczniów kończy się w I klasie liceum. Następnie ci, którzy nie wybiorą w kolejnych dwóch klasach rozszerzonego kursu historii, pozostaje przedmiot uzupełniający: „Historia i społeczeństwo", który w sposób problemowy pozwala zapoznać się uczniom z wybranymi zagadnieniami historii, społeczeństwa i kultury.
W ramach tego przedmiotu nauczyciele mają do wyboru 9 bloków tematycznych, spośród których muszą wybrać obowiązkowo 4. Są to m.in.: „Kobieta i mężczyzna, rodzina”, „Język, komunikacja i media”, „Wojna i wojskowość”, „Gospodarka” czy „Ojczysty Panteon i ojczyste spory”.
Ten pomysł spotkał się z krytyką wielu historyków, którzy wystosowali list otwarty już w 2009 r.
Konkluzja listu jest jednoznaczna:
W ten sposób destrukcji, a na pewno infantylizacji ulega historia jako zintegrowany, wspólny przedmiot nie tylko przekazujący zestaw faktów czy umiejętności, ale także współtworzący rdzeń obywatelskiej, patriotycznej edukacji.
Pod listem podpisali się wówczas m.in.: prof. Nowak, prof. Andrzej Paczkowski, prof. Wojciech Roszkowski, prof. Andrzeje Chojnowski, prof. Antoni Dudek, prof. Piotr Wandycz.
Temat kontynuował Piotr Zaremba, który na łamach naszego portalu opublikował "List do Prezydenta Rzeczypospolitej". Prof. Andrzej Nowak i Piotr Zaremba od samego początku zresztą ostrzegali przed konsekwencjami nowej podstawy programowej.
Rewolucyjny charakter nowej reformy ujawnia się przede wszystkim w liczbie godzin historii, które zostały zredukowane z wcześniejszych 240 godzin w wersji podstawowej w całym czteroklasowym cyklu do 120 godzin (włączając ostatnią klasę gimnazjum, a więc dawną I klasę liceum). Tym samym, jak trafnie zauważył prof. Andrzej Nowak, przeciętny maturzysta będzie miał w całym swoim wykształceniu ukończony kurs historii na poziomie dawnej podstawówki.
Zmiany w nauczaniu historii to dobry przykład, który pokazuje jak na dłoni fundamentalne założenia reformy programowej Katarzyny Hall.
Rewolucja, której efekty właśnie poznajemy, to niewątpliwie najpoważniejszy program zmian oświatowych od czasu reformy ministra Handkego w rządzie Jerzego Buzka. Największą cenę za dobre samopoczucie pani Hall i jej reformatorski zapał zapłacą uczniowie. A rodzice, którzy będą chcieli dobrze wykształcić swoje dzieci, będą musieli pomyśleć o szkołach niepublicznych albo zdecydować się na nauczanie domowe.
Szkoły publiczne, w wyniku konsekwentnej polityki edukacyjnej rządu Donalda Tuska, realizują dawny postulat Hansa Franka, generalnego gubernatora okupowanych ziem polskich, który notował w swoim Dzienniku:
Zasadniczo, Polacy są - kiedy się ich grzecznie i delikatnie traktuje - najbardziej godnymi zaufania siłami roboczymi w Europie, i to szczególnie do stałej, prostej roboty.
Napisano 07.02.2012 - 01:40
To nie jest żart
Artykuł zostawiony w komentarzu przez Pana X, serdeczne podziękowania.
W 2012 roku CIA zorganizuje ogromne zamachy terrorystyczne podczas XXX Igrzysk Olimpijskich w Londynie oraz podczas Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. Zamachy posłużą jako pretekst do poszerzenia totalitaryzmu, powszechnej inwigilacji i ograniczenia praw człowieka. Posłużą także jako pretekst do napaści NATO na Iran, ponieważ każda wojna potrzebuje Casus belli usprawiedliwiającego mordy i grabieże. Zamachy mają, więc wywołać u społeczeństw zachodu szok i niedowierzanie, chęć odwetu i żądze krwi. Gdy nagle zginą dziesiątki tysięcy ludzi tłum nie zastanowi się czy wskazany przez media i polityków sprawca jest nim w rzeczywistości. W rzeczywistości zaś będzie to klasyczna operacja typu „False Flag”. Takimi operacjami były chociażby „Incydent mukdeński” z 1931 roku dający Japonii pretekst do zajęcia Mandżurii, czy też „Prowokacja gliwicka” z 1939 roku dająca Niemcom pretekst do ataku na Polskę. Taką operacją, choć rząd amerykański się do tego nigdy nie przyzna był też zamach 11 września 2001 na WTC i Pentagon będący pretekstem do podboju Afganistanu i Iraku. Niestety tego typu operacją będzie też tegoroczny atak terrorystyczny podczas wspomnianych imprez sportowych.
Skąd wiemy o planowanych zamachach? Nie mamy, co prawda wglądu w proces decyzyjny CIA, mamy jednakże 6 przesłanek układających się w spójną całość:
1) Pierwsza przesłanka to wypowiedź krajowego szefa wywiadu USA Jamesa Clappera. Od wielu lat wszelkie możliwe media syjonistyczne prowadzą permanentną akcję propagandową mającą na celu ukazanie Iranu jako Imperium Zła marzącego o zniszczeniu świata. Z medialną akcją propagandową sprzężone jest prowokacyjne zachowanie syjonistycznych polityków USA i Izraela, którzy każdego dnia swoimi wypowiedziami jak i wydawanymi dyspozycjami starają się przygotować ludzi do wojny z Iranem. W nagonce na Iran stosowane są wszelkie środki od zaliczenia tego kraju do „osi zła” przez prezydenta Busha po zabójstwa irańskich naukowców i naloty dronów. Najnowszą odsłoną tej propagandowo-terrorystycznej kampanii jest właśnie wypowiedź krajowego szefa wywiadu USA Jamesa Clapera twierdzącego, iż Iran jest gotowy „do sponsorowania przyszłych ataków w USA lub przeciw naszym interesom za granicą” Powyższa wypowiedź zawiera dwie informacje. Po pierwsze świadczy o tym, że syjonistyczny reżim USA zamierza rzeczywiście zorganizować operacje False Flag dla rozpoczęcia wojny z Iranem. Po drugie ów sfingowany zamach będzie miał miejsce poza granicami USA.
2) Druga przesłanka to kreowany w mainstreamowych mediach i bezmyślnie powtarzany za nimi w mediach niszowych mit końca kalendarza majów w 2012 roku. Oczywiście jest to bzdura, oczywiście żadnego końca świata, nowej ery, przebudzenia i tym podobnych rzeczy nie będzie. W całej promocji tej daty chodzi tylko i wyłącznie o mentalne przygotowanie ludzi do nagłych zmian systemowych, zmian w organizacji społecznej i trybie życia. Cała wieloletnia kampania kreowania mitu 2012 roku ma za zadanie zminimalizować szok związany z tegorocznymi jak najbardziej przyziemnymi wydarzeniami- zamachem i zamordyzmem
3) Trzecia przesłanka to podpisana 31.12.2011 roku przez Baracka Obamę totalitarna ustawa „National Defense Authorization Act” określająca całe terytorium USA jako pole bitwy co pozwala US Army na aresztowanie obywateli USA w ich własnych domach, bez nakazów ani procesów. A także wprowadzanie porozumienia ACTA cenzurującego internet. Natężenie totalitarnych ustaw w ostatnim czasie sprawia wrażenie zabezpieczenia się syjonistycznych „elit” przed protestami społecznymi wynikającymi z nadchodzących wydarzeń.
4) Czwarta, piąta i szósta przesłanka dotyczą sfery symboliki. Syjoniści bowiem jako organizacja na poły okultystyczna przywiązującą do niej ogromne znaczenie. Przed atakiem na WTC w hollywodzich filmach i serialach pojawiło się mnóstwo zapowiedzi nadchodzącego ataku. Niestety zapowiedzi te zostały dostrzeżone dopiero po fakcie a i to przez niewielki procent społeczeństw. Pierwsza przesłanka z symboliki to logo XXX Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Już w 2007 roku, kiedy owe logo ujrzało światło dzienne ludzie na świecie dopatrywali w rzekomych cyfrach 2012 napisu ZION, po angielsku SYJON. Rzeczywiście znajdujący się pośrodku loga kwadrat nie ma żadnego związku z rzekomymi cyframi ma natomiast zastosowanie jako kropka nad i w wyrazie ZION
5) Druga przesłanka z symboliki to wydane w 1996 roku Karty Iluminatów przedstawiające kolejne wydarzenia prowadzące do wprowadzenia New Word Order. Karta przedstawiająca atak na WTC już się wydarzyła, karta przedstawiająca atak na Pentagon także, karta o tytule „Kill for Peace” także, to właśnie w ramach „Wojny o Pokój” wymordowano miliony ludzi w Afganistanie, Iraku i Libii. Karta, która wydarzy się teraz to „Combined Disasters”. Przedstawia ona walącą się kamienną wieże zegarową przypominającą zarówno symbol Londynu – Big Ben, jak i symbol Warszawy – Pałac Kultury i Nauki. Ludzie uciekający przed kulą ognia prezentują różne typy rasowe, co albo symbolizuje wielokulturowe miasto albo międzynarodową imprezę. Być może jedno i drugie. Kolory ubrań uciekających osób są takie same jak kolory 5 obręczy symbolu igrzysk olimpijskich. Wszystkie te kolory pojawiają się także w logo Euro 2012. Czy to przypadek, że logo mistrzostw w Polsce i na Ukrainie jest stylizowane na kwiat z piłką zamiast pąku, czy tez może specjalnie ma taką formę, aby „wcisnąć” do logo imprezy kolor zielony i czarny? Uważamy, że to drugie.
6) Trzecia przesłanka z symboliki to okrągła liczba XXX. Podczas X Olimpiady w 1932 roku miał miejsce Wielki Kryzys, który pozwali bankom syjonistów wchłonąć mniejsze banki gojów. To także Wielki Kryzys wyniósł do władzy Adolfa Hitlera i NSDAP, których głupia polityka oparta o bezmyślne ludobójstwo, skończyła się budową państwa Izrael na palestyńskiej ziemi oraz powszechnym zakazem krytyki syjonistów jako przejawem „antysemityzmu”. Podczas XX Olimpiady w 1972 roku Palestyńczycy z organizacji „Czarny Wrzesień” zamordowali 11 izraelskich sportowców, co pozwoliło Izraelowi na dalsze represje w okupowanej Palestynie w ramach odwetu i „prewencji”. W tym zaś roku przypada XXX Olimpiada…
Co należy czynić? Przede wszystkim nie należy panikować. Nie popełniajcie samobójstwa, nie wyzbywajcie się majątku. Zachowajcie żelazne nerwy i zastosujcie się do poniższych rad:
- Skopiujcie ten tekst i wklejajcie wszędzie gdzie się da. Na swoje blogi, na wszystkie fora, pod wszystkimi artykułami, prześlijcie wszystkim znajomym. Poruszajcie też temat nadchodzącego zamachu w świecie realnym. Róbcie wszystko, aby uświadomić niebezpieczeństwo jak największej grupie ludzi.
- Jeśli macie taką możliwość pikietujcie w wolnym czasie pod ambasadami i konsulatami USA i Izraela. Skandując „WIEMY O ZAMACHU” Być może, jeśli protest będzie masowy syjoniści zrewidują plany bądź też ograniczą skale aktu terrorystycznego.
- Jeśli atak nastąpi a media, służby i politycy zaczną oskarżać Iran. Domagajcie się prawdy.
- Jeśli możecie zróbcie zapas konserw na parę tygodni. Nie wiadomo, jaki chaos może zapanować w gospodarce po atakach. Pamiętajcie przezorny zawsze ubezpieczony.
- Jeśli macie bilety na stadiony, nie idźcie na nie! Przebolejcie zmarnowanie pieniędzy. Nie wiadomo, którego dnia i na którym stadionie będzie atak. Być może właśnie na zawodach, na które macie bilet.
- Jeśli mieszkacie w Londynie bądź też miastach organizatorach Euro, starajcie się w czasie wspomnianych imprez przebywać jak najwięcej poza miastem. Jeśli nie macie takiej możliwości przebywajcie jak najwięcej w domu. Iran to kraj ponad 2 razy ludniejszy od Afganistanu czy Iraku. Nieporównanie bardziej cywilizowany i bogatszy. Tak, więc aby wywołać w społeczeństwach zachodu żądze ataku na ten kraj, tegoroczny zamach musi być naprawdę potężny. To nie będzie ani zamach pokroju bomby w Mińskim metrze z 2011 roku, ani zamach pokroju bomby w Londyńskim autobusie w 2005 roku. Tegoroczny zamach będzie nawet większy od tego z 11 września 2001 roku. Być może zostanie użyta broń masowego rażenia. W 1997 roku generał Aleksander Lebiedź podał informację, że w rosyjskich magazynach jądrowych brakuje około 100 przenośnych bomb walizkowych. Najpewniej ich wcale nie brakuje. Najprawdopodobniej są one wciąż w posiadaniu kontrolowanego przez syjonistów KGB, bądź część z nich została przekazana bratnim CIA i Mossadowi. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wymienione służby użyły ich a winę zrzuciły na Iran zarzucając mu kupno tego typu broni wiele lat temu na czarnym rynku.
Nie chcemy was straszyć, nie chcemy narzucać wam żadnych poglądów ani zmuszać do jakichkolwiek działań. Na spokojnie przemyślcie wszystko, co jest powyżej napisane i samodzielnie oceńcie czy mamy racje czy też jesteśmy wariatami.
Źródło: http://stopsyjonizmowi.wordpress.com
Użytkownik rainman edytował ten post 07.02.2012 - 01:41
Napisano 07.02.2012 - 10:43
Napisano 13.02.2012 - 17:56
Napisano 20.08.2012 - 22:39
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych