Skocz do zawartości


Zdjęcie

Medytacja - tak naprawdę nie warta świeczki


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
309 odpowiedzi w tym temacie

#181

MP-ror.
  • Postów: 71
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Bardziej pasuje mi ta obserwacja myśli niż skupianie na oddechu... nie rozumiem tej drugiej techniki. Chyba że skupianie się na oddechu jest tym samym co obserwacja myśli, to wówczas rozumiem :) wszystko to takie łatwe sie wydaje, np. te technika z zezwalaniem myślom płynąć - przecież do opisania jej wystarczy parę słów.


Mówisz, że wystarczy parę słów by opisać technikę płynących myśli. Owszem ale zobaczysz, jak zaczniesz, ilu prób wymaga taka obserwacja. Dzieje się tak, że prędzej czy później z Obserwatora znów stajesz się Myślącym. Zanurzasz się w rzekę, którą obserwujesz, tak obrazowo mówiąc. Stajesz się tą rzeką albo rybką w tej rzece :) Być może pomaga tu właśnie ćwiczenie w skupianiu się na oddechu w takim sensie, że poprawia ogólną zdolność skupiania się. Nie wiem, nigdy nie próbowałem.

I ja bym się nie przejmował na początek określeniami typu jedność z wrzechświatem, świadomość wszechrzeczy. To są ładne określenia z książek, które jeśli w ogóle są prawdziwe, to osiągalne dla nielicznych, którzy całe życie na to poświęcają w jakimś klasztorze na szczycie góry :) Być może koledzy, którzy to piszą, tam właśnie są :) Ty ucz się patrzeć umysłem, sercem, ciałem, calym sobą. Na siebie - ciało, myśli, umysł, cokolwiek tam jeszcze odkryjesz. Na świat. Na siebie w tym świecie. Na połączenie między tobą a światem. Na to wszystko. Wiadomo, że nie naraz ale medytowanie, to jest droga na całe życie. Zapewniam Cię, że jak zaczniesz, to materiału do medytacji nie zabraknie Ci nigdy. Stopniowo będziesz widział więcej, szerzej, po nowemu. Przeżyjesz piękne zachwyty ale i bolesne szoki. A jeśli kiedyś dane Ci będzie przeżyć jakąś "jedność z wrzechświatem" ... pewnie odkryjesz, że czas spojrzeć dalej :)

Użytkownik MP-ror edytował ten post 01.09.2012 - 13:58

  • 0

#182

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Jak to bolesne szoki?
  • 0

#183

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak to bolesne szoki?


Wszystko zależy od tego co masz w umyśle i jakie to negatywne uczynki musisz oczyścić. Pamiętam jak po intensywnych praktykach medytacyjnych miałem okropne sny gdzie mordowałem ludzi, pełne krwi i okropnych sytuacji. Paskudne to było ale oczyszczenie dało mi niesamowitą ulgę.
Każdy indywidualnie to przechodzi, najważniejsze by mieć zaufanie do nauk i nauczyciela za którym się podąża.
  • 0



#184

GuardAngel.
  • Postów: 373
  • Tematów: 37
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

@ andar szybkie pytanie(a)... co chcesz osiągnąć dzięki medytacji ?
Jaki masz cel aby do swojego życia wprowadzać techniki medytacji ?

Użytkownik GuardAngel edytował ten post 02.09.2012 - 07:11

  • 0

#185

sechmet.
  • Postów: 973
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@ Andar

Czy stan medytacyjny odczuję i będę wiedział, że to właśnie to? Czy po prostu mam medytować? Po medytacji czuję się taki lżejszy i jak np. coś strzeli na dworzu, to nie reaguję na to strachem. Myślę, że gdyby ktoś po cichu wszedł do pokoju i krzyknął, to nie podskoczyłbym. No ale trwa to z pół godziny, może dłużej, potem wszystko wraca do normy niestety.. Chciałbym być taki spokojny jak tuż po medytacji, ale na zawsze.


To co czujesz jest OK.
Za jakiś czas zaczniesz odczuwać stan pomedytacyjnego spokoju wewnętrznego również w trakcie normalnego stanu aktywności dziennej.

Mój spokój potrafi doprowadzić do szewskiej pasji osoby, które chcą mnie wyprowadzić z równowagi ;)

Mam jeszcze pytanie, czy medytacja ma sens, gdy co dzień stosujemy inną technikę? Z mudr chyba zrezygnuję, nie sądzę, by pomagały. Pozostanę przy siedzeniu po turecku z wyprostowanymi plecami, chociaż to też nie zawsze wygodne.. czasem nos zaswędzi, często ślinę trzeba przełknąć, innym razem poruszyć się muszę, bo zgarbiony siedzę. :/ Ktoś napisał, że relaksacja jest warunkiem, zrezygnowałem z ćwiczeń, rozciągania ciała. Ale też nie bardzo mam ochotę rozluźniać się "myślami" już mając zamknięte oczy, wolę od razu medytować. Nie wiem czy dobrze robię, bardzo chciałbym już doświadczyć głębokiej medytacji, ciekawi mnie co to znaczy :)


Polecam Ci mimo wszystko siad klęczny zamiast siedzenia po turecku.

Siad klęczny (czyli siadasz na podwiniętych nogach) jest wygodniejszy. Podłóż sobie poduszkę pod nogi, tak jest wygodniej.

Nie katuj ciała ;) przyda Ci się jeszcze.
  • 0

#186

MP-ror.
  • Postów: 71
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jak to bolesne szoki?


W moim przypadku jedną z głównych przyczyn, dla których kiedyś zacząłem medytować, jest pragnienie, by ujrzeć rzeczywistość taką, jaka naprawdę jest. Choć to nieco od tamtej pory ewoluowało, to w gruncie rzeczy główny motyw jest ten sam. I co w związku z tym? Otóż:
- stopniowo pozbywasz się złudzeń:
Przeważnie przynosi to ulgę. Przestają Cię męczyć różne uzależnienia - przykładowo od ludzkich opinii na Twój temat, od ich nastawienia do Ciebie. Nadal odczuwasz pewne odczucia z tym związane ale nie są one dla Ciebie czymś determinującym. Zyskujesz nad tym kontrolę. I to jest przyjemne. To tylko jeden z przykładów ale ogólnie mówiąc - pozbywasz się pewnego balastu, który Cię męczy. Bez głębszego poznania siebie nawet nie wiesz, że go masz, nie mówiąc już o pozbyciu się go. Ale:
- niektóre złudzenia są przyjemne :)
W miarę poznawania siebie będziesz dostrzegał, że nosisz na nosie "kolorowe szkiełka". Że jak zaczyna być w życiu ciężko, zaczynasz uciekać w świat "kolorowych dymków", jak sobie to na własny użytek nazwałem :) O co chodzi? Żeby nie zwariować i jakoś sobie poradzić w świecie, powstają w umyśle pewne, nazwijmy to mechanizmy obronne. Z czasem to zobaczysz, ciężko to jest opisać - być może się nie da, być może każdy ma to inaczej. I być może one muszą tam być i nie powinny być ruszane. Ale ponieważ, tak jak napisałem, chcę zobaczyć rzeczywistość, jaka jest, czasem podejmuję próbę pozbycia się jakiegoś z nich. I to bywa bolesne. Bywa, że zobaczysz coś, co Ci się nie spodoba. Że coś, co do tej pory miało jakieś ładne określenie w Twoim umyśle, już takie ładne nie będzie. Nie chcę przytaczać tu żadnych przykładów. Bo po pierwsze - coś co nie jest przyjemne dla mnie, może dla kogoś innego nic nie znaczyć. A po drugie - medytacja to sprawa bardzo indywidualna. Każdy ma inną historię zycia, przeżyć, myśli. Jeśli napiszę coś o swoich odkryciach, mogę narzucić Tobie jakąś ścieżkę, którą pobiegną Twoje myśli. A tego bym nie chciał, bo nie jestem żadnym mistrzem, tylko medytującym od wielu lat amatorem :) który dzieli się z Tobą swoimi spostrzeżeniami.

Kolejna rzecz, która bywa ciężka.
Umysł ludzki ma wielką i trudną do powstrzymania skłonność do nazywania. Wszystko chcesz nazwać, określić, zaszufladkować. I to jest OK. W codziennym życiu jest wręcz konieczne a na wstępnym etapie medytowania, nie przeszkadza zbytnio. Ale:
- co kiedy wkraczasz w nienazwane?
Po jakimś czasie możesz dotrzeć w "miejsca" których nie będziesz umiał nazwać. Przyjdą odczucia, o których nie czytałeś w żadnej książce ani na żadnym forum :) Co wtedy? Jeśli bardzo potrzebujesz to nazwać, możesz poczytać. Może w jakiejś książce o medytacji, ktoś to ładnie opisał i nazwał. Możesz wymyśleć sobie nazwę zastępczą - jak ten mój "kolorowy dymek" :) To mniej więcej na takiej zasadzie, jak np. faceci próbują nazywać kolory. Gdzie facet widzi pomarańczowo-różowy, jego kobieta widzi łososiowy. Gdzie facet widzi niebiesko-zielony, jego kobieta turkusowy :) Nie będzie to precyzyjne określenie ale z grubsza przekażesz, o co chodzi. I w końcu możesz spróbować przestać nazywać. Brzmi prosto? Dla mnie osobiście, to chyba najtrudniesza część. Jest gdzieś we mnie jakaś obawa, przed zanurzaniem się w nienazwane. Czuję, że bym umiał, gdybym mocno się starał. Ale nie jestem pewien, że to do końca dobry pomysł. Wydaje mi się, że stracę wtedy "kontrolę", "wzrok" a kto wie, co tam spotkam. Być może to jest jedna z moich wewnętrznych przeszkód, które muszę jeszcze pokonać. A być może głos rozsądku, który chroni mnie przed pewnymi sprawami. Tak jak chroniłby mnie przed wejściem bez przewodnika do amazońskiej dżungli. Będę wchodził oczywiście - ale powoli, z namysłem i po dokładnym rozpoznaniu terenu. Tu być może ułatwia sprawę jak się korzysta z przewodnictwa jakiegoś mistrza. Byś może wtedy nie trzeba sie tak "czaić" ale ja tego nie chcę. Nie ufam żadnemu i chcę, by to była moja droga. Taki jest mój świadomy wybór.

Generalnie zacznij. Te rzeczy, o których napisałem przydarzają się dopiero za jakiś czas. Ale wtedy patrzysz już na świat inaczej i jesteś na nie przygotowany. I pamiętaj, że medytacji musi towarzyszyć harmonijne życie. Absolutnie nie mówię tego o Tobie ale jeśli jesteś złym, rozchwianym emocjonalnie człowiekiem, mającym problemy ze sobą, ludźmi i światem nie zagłębiaj się tam! Najpierw trochę popracuj nad sobą, jako osobą.
  • 2

#187

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W siadzie "tureckim" lub w kwiecie lotosu również siadamy na poduszce lub zrolowanym kocu.
  • 0



#188

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

@MP-ror trochę mi to podpada pod syndrom sztokholmski, czyli że z czasem np. zacznę utożsamiać się ze złymi ludźmi, chyba że źle zrozumiałem... bo jeśli chodzi o próby dostrzeżenia w kimś zalet, mimo że cały czas wykazuje złość albo idealizowanie innych lub nadawanie charakterów innym wg swojego widzimisie, to czasem tak mam.

Co do spokoju wewnętrznego, już po paru dniach zaczynam to czuć (motywacji nadal brak niestety..), choć jeszcze niedawno jedynie przez kilkadziesiąt minut tuz po medytacji. Ale nadal cos mi nie pasuje... przecież my tylko obserwujemy myśli, umysł. To brzmi bardzo prosto, nic w sumie tak wielkiego nie robimy, a jednak sporo zrozumiemy, wyciszymy się, pewnie i zaakceptujemy kiedyś, a nawet mamy szansę na odkrycie w sobie daru jasnowidzenia itp. DLACZEGO? Przecież nie zapisujemy niczego, nie stosujemy autosugestii, bo jak zrozumiałem należy nic nie mówić, nie reagować, a tylko obserwować to co jest i nie myśleć w trakcie o tym co było, co będzie.


Co więc takiego dzieje sie w środku ? nasz umysł "łączy" się z czymś, jak tak to z czym i czemu krótko da sie opisać co należy robić a mimo to tyle można dostać pozytywnych rzeczy ... nie rozumiem ciagle tego. To tylko obserwacja a jednak tyle plusów ..

Użytkownik andar edytował ten post 02.09.2012 - 15:28

  • 0

#189

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

andar, to tak jakby umysł zaczynał dostrzegać sam siebie. Umysł oczywiście nie ma kształtu, koloru i nie jest czymś materialnym, jednak zaczyna dostrzegać że nie jest też tym fizycznym ciałem, zaczynamy dostrzegać że posiadamy ludzkie ciało. Daje to niesamowitą wolność ale i pozwala też spojrzeć dalej niejako poza swoje ciało. Nagle dostrzegamy że obserwator, sam akt obserwacji i wszystko w około są tak naprawdę jednym. Cały wszechświat w skali mikro i makro jest tak naprawdę Twoim wszechświatem. Unikalną rzeczywistością, która egzystuje na wspólnej płaszczyźnie z innymi świadomościami. Wszyscy są Twoim odbiciem a Ty jesteś w pewnym stopniu naszym odbiciem.
Tak więc dzięki medytacji odkrywamy na nowo związek z umysłem. Z tym wszech ogarniającym potencjałem, którego podstawową właściwością jest Twoja własna świadomość. Bez niej nie ma absolutnie nic. Twój własny umysł jest tak naprawdę tym czego szukasz. I dzięki medytowaniu możesz go znaleźć.

Użytkownik PTR edytował ten post 02.09.2012 - 18:49

  • 0



#190

MP-ror.
  • Postów: 71
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

@MP-ror trochę mi to podpada pod syndrom sztokholmski, czyli że z czasem np. zacznę utożsamiać się ze złymi ludźmi, chyba że źle zrozumiałem...


Czekaj a o czym teraz mówisz, bo nie zajarzam? :)
  • 0

#191

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Chyba źle zrozumiałem. Myślałem, że masz na myśli to, że (utożsamianie to nie to słowo) np. gdy ktoś nam dokucza/zaczepia nas, to my zamiast się złościć w duchu niekoniecznie okazując złość, zastanawiamy się dlaczego ktoś tak się zachowuje, jednocześnie nie oceniając go. To miałeś na myśli mniej więcej?

PTR no właśnie nie bardzo rozumiem :) po co mi wiedzieć, że posiadam ciało fizyczne? Wolałbym nauczyć się traktować swoje ciało jako nic nieznaczące. Poza tym jak to jest z tymi celami, tak wiem nie warto nad nimi się zastanawiać, ale jak wy medytujecie, to przed tym nastawiacie się na coś konkretnego lub raz obraliście sobie jakiś cel i gdzieś tam 'tkwi' zapamiętany? Bo jak dla mnie medytacja bez celu, można nam dać to czego nie chcieliśmy/nie spodziewaliśmy się, a to co było dla nas ważne do rozwiązania czekać w kolejce miesiąc, 2 lata...
  • 0

#192

MP-ror.
  • Postów: 71
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

No wiesz. To właściwie Ty powinieneś wiedzieć czemu i w jakim celu chcesz medytować :)
Jeśli tylko tak, że medytacja dla samej medytacji, to chyba nie warto. Moim pierwotnym celem było: Zobaczyć prawdziwe oblicze rzeczywistości. I do dziś jest to cel dominujący. Ale przy okazji na tej drodze odkryłem parę rzeczy, których na początku nie oczekiwałem. Ale jak już są, to jestem z nich zadowolony :)
Różni ludzie medytują z różnych powodów.

Czemu chcesz traktować ciało jako nic nie znaczące? Przecież będzie Ci towarzyszyć przez całe życie. Pomyśl lepiej, jak je najlepiej wykorzystać.

Użytkownik MP-ror edytował ten post 03.09.2012 - 09:49

  • 0

#193

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak to kolejna zaleta medytacji że gdy spotykają nas różne życiowe sytuacje (szczególnie te mniej przyjemne) to nie stajemy się ofiarą bądź agresorem i nie dajemy się tej negatywnej sytuacji nam wciągnąć. Mamy po prostu o wiele większy wachlarz wyjść z każdej sytuacji a wcześniej mieliśmy ich mniej. Druga sprawa, ciało fizyczne. Twoje ciało jest Twoim największym prezentem na jaki sobie zapracowałeś tak więc szanuj je i korzystaj z niego. Właśnie dzięki niemu możesz pracować z umysłem. A odnośnie celu. Jest to trudne ale staram się nie stawiać sobie celów bo im bardziej czegoś pragniemy to tym bardziej marne efekty. Medytacja to spoczywanie w umyśle. Do czasu jak będziesz sobie stawiał kolejne wyobrażenia, cele i koncepcje to ciągle będziesz sfrustrowany, nie będziesz miał przyjemności z medytowania albo będzie Cię ona po prostu nudzić i rozwoju nie będzie. Niestety nasze umysły są tak skonstruowane że nie lubimy mieć długofalowych planów. Myślimy sobie że pomedytujemy troche może rok, może pięć lat. Osiągniemy jakiś niesamowity efekt i będziemy super istotą. To tak nie działa. Efekty pojawiają się dopiero wtedy gdy pozbywamy się całkowicie oczekiwań. Dlatego jednym może to zająć tydzień a innym całe życie. Każdy jest inny.

/edit
A tak prywatnie jeśli chodzi o mój główny cel jaki sobie postawiłem? Uwolnienie siebie i wszystkich czujących istot od cierpienia. Wadżrajana - czyli Diamentowa Droga To jest moim głównym celem i drogą. Przekształcam siebie i swoje ciało w pewien rodzaju program do pomagania innym na każdym możliwym poziomie. Wychodzę z założenia że ja jestem jeden a innych są miliardy i wszyscy cierpią. Tak więc powinniśmy z całych sił starać się, żeby wykorzystać naszą szansę. Jednak to akurat jest moja droga. Są inne. Wybierz taką, która jest dla Ciebie najlepsza.

Użytkownik PTR edytował ten post 03.09.2012 - 09:59

  • 0



#194

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Czyli mogę po prostu usiąść i zacząć medytować, nie muszę czytać książek o medytacji, poznawać tych wszystkich technik? czy dłonie mogą sobie leżeć na kolanach lub trochę za nimi? Nie zawsze siadam dosłownie po turecku, mam nogi nieznacznie wyżej, jakby tworząc figurę trójkąt. Postawię sobie cele, ale postaram sie niczego nie oczekiwać i nie myśleć o nich, tylko pamiętać co chcę rozwiązać. Dziwi mnie, że skoro przy każdej technice efekty te same (podobne), stosujecie jakieś pewnie nieznane wielu zamiast tradycyjnie usiąść po turecku, dłonie na kolana i obserwować co sie dzieje w umyśle. Zawsze tak właśnie kojarzyła sie medytacja, na obrazkach też przeważa widok osoby tak siedzącej a nie np. będącej w ruchu. Trochę mnie martwi nadal, że nie stosując konkretnych technik cos jednak źle robię, coś pomijam...ale niby nie powinienem tak reagować.

Użytkownik andar edytował ten post 03.09.2012 - 10:31

  • 0

#195

MP-ror.
  • Postów: 71
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jest wiele szkół i metod medytacji. Wybierz sobie jakąś, która Ci się podoba i spróbuj. Za jakiś czas możesz spróbować innej. Potem jeszcze innej i w końcu znajdziesz jakąś dla Ciebie optymalną.
Na początek lepiej taką, gdzie nie jesteś w ruchu, nie licząc oddychania, z tego lepiej na razie nie rezygnuj :D Po jakimś czasie dochodzisz do takiej wprawy, że możesz medytować w zatłoczonym metrze :) Jest jakieś powiedzenie o kwiecie lotosu w szale bitwy, że ten kwiat może być spokojny nawet jak dookoła szaleje bitwa ale to kolega PTR je pewnie lepiej będzie znał :)

Użytkownik MP-ror edytował ten post 03.09.2012 - 11:16

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych