Napisano 03.11.2012 - 16:28
Napisano 04.11.2012 - 11:03
Poszperam po strychu-powinienem mieć jeszcze ten podręcznik.Chętnie się z tym zapoznam, gdyż na studiach z takim twierdzeniem nigdzie się nie spotkałem.
Mieliśmy farta.Pomidor, ziemniak, papryka pochodzą z Ameryki i są obce w naszym ekosystemie. Mogą zagrozić rodzimym gatunkom roślin, jeśli będziemy je uprawiać na naszej ziemi... a nie, czekaj, robimy to od setek lat i nic złego się nie stało. (No, może nasze dania stały się bardziej urozmaicone)
KlikW ramach walki o zachowanie rodzimej przyrody Australii i możliwości rozwoju rolnictwa, Minister Ochrony Przyrody tego kraju wydał zakaz importu do tego kraju ponad trzech tysięcy potencjalnie inwazyjnych roślin. Dotychczas w Australii każdego roku odkrywanych było 20 nowych gatunków przybyszy, którzy skutecznie dokonywali inwazji tego kontynentu. Tylko osiem najbardziej inwazyjnych gatunków pokryło już 20 milionów hektarów i to mimo kosztownej i permanentnej walki jaką toczą z nimi Australijczycy
KlikDrugie sympozjum Kanadyjskiego Towarzystwa Botanicznego na temat inwazyjnych gatunków roślin we florze Kanady ustaliło nową listę priorytetowych gatunków obcych. Na liście tej znajdują się kolejno następujące gatunki zawleczone z Europy: trzcina pospolita Phragmites australis subsp. australis, chaber drobnogłówkowy Centaurea diffusa, turzyca błotna Carex acutiformis, rokitnik zwyczajny Hippophae rhamnoides, oliwnik baldaszkowy Elaeagnus umbellata. Ciekawe jest to, że żadna z tych roślin nie została wymieniona w wykazie roślin obcych w Kanadzie w 1993 roku. Niektóre z najbardziej przed laty groźnych gatunków obcych utrzymały się obecnie w pierwsze dziesiątce (np. sosna zwyczajna), inne wypadły do drugiej dziesiątki (np. żarnowiec miotlasty, manna mielec, klon pospolity)
KlikAgencja Badań Przestrzeni Kosmicznej (NASA) zaakceptowała zaproszenie do udziału w pracach federalnej rady zajmującej się problemem gatunków inwazyjnych w USA (National Invasive Species Council - NISC). NASA jest już 13 z kolei agencją federalną działającą w tej radzie. Roczne koszty walki z gatunkami inwazyjnymi w Stanach Zjednoczonych szacowane są na dziesiątki miliardów dolarów. NASA włączyć się ma w ten bój ze swoimi technologiami pozwalającymi m.in. na tworzenie szczegółowych map roślinności i śledzenie zmian powodowanych przez rośliny inwazyjne. Modele przemian środowiska przyrodniczego wspierane technologiami NASA usprawnić mają system przewidywania rozszerzania się inwazji (National Invasive Species Forecasting System - NISFS).
KlikNajnowszy raport IUCN na temat najgroźniejszych gatunków inwazyjnych na Ziemi ostrzega przed lekceważeniem problemu. Gatunki inwazyjne, występujące poza swoim naturalnym zasięgiem, są drugim w kolejności zagrożeniem dla światowej bioróżnorodności po niszczeniu siedlisk. Naukowcy wskazują na nie tylko przyrodnicze ale także ekonomiczne straty - w samych tylko Stanach Zjednoczonych roczne koszty inwazji gatunków obcych wyliczono na 130 mld $. Autorzy raportu apelują o podjęcie skutecznej, międzynarodowej współpracy w walce z inwazjami. Na zaktualizowanej liście znajdują się z inwazyjnych także u nas: rdestowiec Reynoutria japonica i kolcolist Ulex europaeus. Na liście znajdują się także pochodzące z Europy i u nas rodzime: wilczomlecz Euphorbia esula i krwawnica Lythrum salicaria.
KlikPo raz pierwszy naukowcy dowiedli, że gatunek inwazyjny może zagrażać rodzimej florze poprzez niszczenie relacji symbiotycznych w atakowanych ekosystemach. Naukowcy z czterech uniwersytetów amerykańskich i niemieckiego centrum badawczego dokonali odkrycia badając wpływ czosnaczka pospolitego Alliaria petiolata na amerykańskie lasy. Okazało się, że roślina zawleczona z Europy około 1860 r., likwiduje w amerykańskich lasach grzyby mikoryzowe. Miejscowe klony i jesiony osłabione utratą symbiontów zwalniają wzrost nawet 10-krotnie. Poza gatunkami liściastymi drzew nie wykryto negatywnych reakcji miejscowej flory. Naukowcy chcą zbadać jakie relacje panują między czosnaczkiem, a drzewami europejskimi i ich symbiontami grzybowymi.
Zapominasz że to podobieństwo występuje jeszcze w innych tematach. W tematyce 9/11 jesteście w głębokiej defensywie. Z tamtym sobie poradziliśmy to i z tymi też sobie damy radę.To ciekawe, bo ja też widzę wiele podobieństw między koncepcją zaprzeczającą wpływowi antropogenicznego CO2 na klimat i panicznym strachem przed GMO. W obu przypadkach zwolennicy tych podejść szafują irracjonalnymi argumentami i doszukują się globalnego spisku.
Jeżeli GMO jest takie super to może niedługo zaczniemy je stosować na Saharze i Antarktydzie.Według mnie możliwość uprawy np. pszenicy na inicjalnych glebach w Sahelu będzie usprawnieniem systemu. Mieszkańcy tamtych rejonów nie będą już musieli czekać na worki z mąką, tylko wezmą sprawy we własne ręce.
Jeżeli zastosujemy równolegle zwykłe uprawy i GMO to w konsekwencji pozostanie samo GMO.Można temu zapobiec wysiewając mieszankę ziarna niemodyfikowanego i GMO. Dzięki temu można też uniknąć powstania superszkodników odpornych na owadobójcze geny w roślinach.
Gdyż jestem dociekliwyBardziej mnie zastanawia dlaczego doszukujesz się spisku w każdym argumencie, który nie pasuje do twojej wizji zagadnienia ;-> Badania prowadzono na modyfikowanej bawełnie, a Chiny i Indie są jej największymi producentami.
Nie chodzi o zakaz. Jeżeli w sąsiedztwie mych naturalnych upraw będzie GMO to ma uprawa zostanie automatycznie skażona i będę skazany na to paskudztwo.Sądzisz, że zezwoleniu na uprawy GMO w Polsce będzie towarzyszył zakaz uprawy tradycyjnych odmian? Dlaczego? To byłyby precedens na skalę światową. W każdym kraju, w którym uprawia się GMO istnieją też tradycyjne ekologiczne gospodarstwa chwalące się produkcją naturalnej żywności i nie słyszałem, żeby ktokolwiek chciał się ich pozbywać.
Robi się małe OT, ale-korzystanie z tych wynalazków jest często koniecznością. Wady to głównie psychologia-ja nie przejawiam na obecną chwilę żadnych objawów uzależnienia od tych "cudów" techniki.Czyli akceptujesz to ogromne zagrożenie dla swojego zdrowia i życia ze strony owej ukrytej wady? Podziwiam twoją odwagę ;->
Jakby u nas decyzje podejmowano w formie referendum to może byłoby lepiej. Obecnie kilkuset darmozjadów podejmuje decyzje sprzeczne ze stanowiskiem większości obywateli.A ty jako wzorowy obywatel przyjmiesz to prawo bez słowa sprzeciwu? Przyznam, że takie postawy w wolnym, demokratycznym kraju po prostu mnie szokują. Oh, wait, czy ty aby nie sądzisz, że jesteśmy zniewoleni i nie ma u nas prawdziwej demokracji?
Sorki-źle spojrzałem i uznałem że chodziło o kontrole nieużytków.Rolniku! Zamiast siać, zbierać i sprzedawać ziarno, zasiej i zniszcz swoje uprawy! To ci się bardziej opłaci! Dobre :-D
Zapewne będzie jak z globciem-"może" za lat X "na pewno" za lat Y będzie tak jak zaczęliśmy wróżyć. Jeżeli prognozy się ne sprawdzą to powiemy że był mały błąd w danych jednak za lat X ta różnorodność się poprawi, będzie super cacy-do tego czasu kupujcie, siejcie i jedzcie GMO bez opamiętania.Nie sądzę, żeby zlikwidowało monokulturę. Obawiam się, że od tego już nie odejdziemy. Ale bioróżnorodność może poprawić w stosunku do tradycyjnych monokultur, jak wynika z linkowanych przeze mnie badań.
Bronisz ich produktu z takim uporem jak pies swej kości. Do fanatyzmu w tej kwestii Ci daleko jednak jesteś jakby ich prorokiem głoszącym ich Biblię. Uznajesz same ewentualne plusy a minusów nie dostrzegasz.A skąd ci taka bzdura przyszła do głowy, że niby bezgranicznie wierzę Monsanto? Nie wierzę żadnej korporacji i dla Monsanto nie robię wyjątku.
Napisano 04.11.2012 - 16:11
Jednak przestawienie produkcji rolnej wyłącznie na ziemniaki niosło także niebezpieczeństwa. Niska różnorodność genetyczna odmian kultywowanych w Europie spowodowała, że były one znacznie mniej odporne na choroby, niż odmiany i gatunki występujące w Amerykach. W 1845 przywleczona zza oceanu tzw. zaraza ziemniaczana wywołana przez lęgniowce z gatunku Phytophthora infestans zniszczyła w ciągu dwóch lat do 90 procent zbiorów ziemniaka w Irlandii. Doprowadziło to do wielkiego głodu i śmierci około miliona osób
We wczesnych latach 90' plantacje bananów nawiedziła choroba grzybowa zwana Panama. Do 1960r zabiła ona większość istniejącej populacji odmiany Gros Michael i przemysł "bananowy" nieomal upadł. Na ratunek przybyła mniej apetyczna, ale odporna na zarazę odmiana Cavendish.
Niestety historia lubi się powtarzać. Na świecie rozprzestrzenia się nowy szczep choroby Panama, zwany Black Sigatoka, na którą dzisiejsza odmiana Cavendish nie jest odporna. Choroba przenosi się poprzez liście, odrosty i inne części roślin. Szacuje się, że w ciągu 5-20 lat zaraza może zniszczyć największe na świecie plantacje, mi.n. w Indiach czy Kostaryce. Sytuację dodatkowo pogarsza coraz większa liczba szkodników atakujących bananowce oraz to, że Cavendish nie wytwarza nasion. Wszystko to może spowodować całkowite zniknięcie z rynku bananów.
Napisano 04.11.2012 - 21:58
No weź... Przecież przed rozpoczęciem budowy kolei na świecie nikt nie sprawdzał np. długotrwałego wpływu prędkości większych niż prędkość galopującego konia na zdrowie pasażerów. A mogło się okazać, że podróżowanie w takim tempie powoduje u ludzi bezpłodność, lumbago i koklusz. Na dobrą sprawę można by powiedzieć, że w tamtych czasach nie rozpoznano żadnego zagrożenia związanego z koleją. To samo tyczy się pozostałych wymienionych przeze mnie technologii.Wszystko było dobrze poznane.
Więc należy o nich dyskutować i szukać sposobów wyeliminowania tych zagrożeń. Histeryczne krzyki o złowcieloności GMO nic nie wnoszą do tematu.W przypadku GMO też jest poznane i wiadomo, że GMO niesie ze sobą pewne REALNE zagrożenia.
A dlaczego z góry założyłeś, że miałem ciebie na myśli?Osobiście nie zaprzeczałem, że CO2 wpływa nie tylko na klimat, ale i na szereg innych rzeczy, tylko twierdziłem, że ma praktycznie same pozytywne skutki. A Ty jak zwykle szufladkujesz ludzi według utartego schematu na wyłącznie dwie kategorie - nieomylnych kapłanów globalnego ocieplenia i "denialistów"; tak jak w polityce ludzie z klapkami na oczach dzielą świat na PiS i PO.
Akurat bajki o spiskach i tajemnicach to domena innych użytkowników, nie moja.Zamiast opowiadać bajki o spiskach, tajemnicach, i pleść od rzeczy - poczytaj o skażeniu upraw wolnych od GMO kukurydzy w Meksyku, i odnieś się do argumentów Seraliniego bez tego patetycznego tonu o "powadze badań"
Nie mogę się zgodzić. Rośliny uprawne od tysięcy lat nie udoskonalają się same - robi to za nie człowiek. I odbywa się to loteryjnie, bowiem wybierając do sadzenia np. większe ziemniaki, Indianie nie zastanawiali się, czy przypadkiem te większe nie są jednocześnie bardziej szkodliwe. Irlandczycy też nie myśleli o konsekwencjach inwazji szkodników, gdy obsadzali swój kraj jedną niezróżnicowaną genetycznie odmianą, o czym słusznie przypomniał noxili. Loteria, panie, od tysięcy lat w nią gramy.Same rośliny wykształciły się przez setki/tysiące lat-samoczynnie się udoskonalając. GMO nie ma takiej dokładności-jest to loteria.
Uprawa zboża na Saharze i Antarktydzie na pewno nie byłaby od rzeczy. Dzięki temu można by zaoszczędzić na transporcie żywności. I bynajmniej nie musiałyby to być odmiany wydajniejsze od konwencjonalnych, wręcz przeciwnie. Wystarczyłaby sama ich przewaga w postaci możliwości uprawy w tak niekorzystnych warunkach.Jeżeli GMO jest takie super to może niedługo zaczniemy je stosować na Saharze i Antarktydzie.
A tak na poważnie-to o ile % jest wydajniejsze GMO w stosunku do tradycyjnych upraw?
Można temu zapobiec wysiewając co roku świeże ziarno, zamiast tego z poprzednich plonów.Jeżeli zastosujemy równolegle zwykłe uprawy i GMO to w konsekwencji pozostanie samo GMO.
Więc należy zadbać o to, żeby odmiany GMO i nie-GMO były uprawiane z zachowaniem odpowiednich stref buforowych. Nawiasem mówiąc, rolnik uprawiający GMO mógłby odwrócić twój zarzut i powiedzieć, że jego zboże może zostać skażone przez naturalne uprawy.Nie chodzi o zakaz. Jeżeli w sąsiedztwie mych naturalnych upraw będzie GMO to ma uprawa zostanie automatycznie skażona i będę skazany na to paskudztwo.
Ale tu nie mamy do czynienia z prognozami, tylko ze stwierdzeniem faktów: monokultury roślin zawierających geny kodujące białko Bt odznaczają się większą różnorodnością owadów, niż tradycyjne monokultury opryskiwane insektycydami.Zapewne będzie jak z globciem-"może" za lat X "na pewno" za lat Y będzie tak jak zaczęliśmy wróżyć. Jeżeli prognozy się ne sprawdzą to powiemy że był mały błąd w danych jednak za lat X ta różnorodność się poprawi, będzie super cacy-do tego czasu kupujcie, siejcie i jedzcie GMO bez opamiętania.
Wyciągasz pochopne wnioski. Nie bierzesz na przykład pod uwagę, że nie pozwoliłbym na uprawę w Europie rzepaku Roundup Ready ze względu na zbyt duże niebezpieczeństwo przypadkowego krzyżowania się z dzikimi gatunkami pokrewnymi.Bronisz ich produktu z takim uporem jak pies swej kości. Do fanatyzmu w tej kwestii Ci daleko jednak jesteś jakby ich prorokiem głoszącym ich Biblię. Uznajesz same ewentualne plusy a minusów nie dostrzegasz.
Dlaczego zakładasz, że to była pomoc? To zwykły biznes.Panowie z monsanto byli na tyle łaskawi aby pomóc biednym Chińczykom i Hindusom?
Pociągnę ten OT i powiem, że nie mam na myśli zagrożenia związanego z uzależnieniem. Przecież nie wiemy czy telefony komórkowe i laptopy nie powodują w długiej perspektywie bezpłodności, lumbago i kokluszu.Robi się małe OT, ale-korzystanie z tych wynalazków jest często koniecznością. Wady to głównie psychologia-ja nie przejawiam na obecną chwilę żadnych objawów uzależnienia od tych "cudów" techniki.
Co 4 lata jest referendum dotyczące tych "darmozjadów podejmujących decyzje sprzeczne ze stanowiskiem większości obywateli". Ale tego offtopu nie będę dalej kontynuował.Jakby u nas decyzje podejmowano w formie referendum to może byłoby lepiej. Obecnie kilkuset darmozjadów podejmuje decyzje sprzeczne ze stanowiskiem większości obywateli.
Dociekliwość nie polega na ciągłym stawianiu jednej i tej samej hipotezy ;->Gdyż jestem dociekliwy
Faktycznie, w wątkach o 9/11 też wielu użytkowników doszukuje się globalnego spisku i szafuje irracjonalnymi argumentami.Zapominasz że to podobieństwo występuje jeszcze w innych tematach.
Napisano 04.11.2012 - 22:16
Ale wiesz, że standardy badań i metodologia to nie jest coś, co można udostępnić lub zataić? To jest coś, co wprost wynika z treści publikacji. Tyle w kwestii pisania głupot jak potłuczony.Gdy MOnsanto nie udostępniało standardów badań, metodologii, posłużyło się 3-miesięcznymi testami aby zweryfikować
brak toksyczności NK603 i pozostałych nasion GMO - to było OK
Popieram, ale obawiam się, że taka niezawisła organizacja to twór żywcem wyjęty z jaskini Platona. Przy obecnej temperaturze sporu wokół GMO niebywale trudno będzie dobrać skład takiej organizacji, by każdy mógł ją nazwać niezawisłą.Moim zdaniem nie należy całkowicie zakazywać tworzenia u praw GMO, jednak wystarczyłoby powołać specjalną niezawisłą organizację, która prowadziłaby badania danego produktu GMO przed wprowadzeniem jej na rynek.
Napisano 05.11.2012 - 01:42
No weź... Przecież przed rozpoczęciem budowy kolei na świecie nikt nie sprawdzał np. długotrwałego wpływu prędkości większych niż prędkość galopującego konia na zdrowie pasażerów. A mogło się okazać, że podróżowanie w takim tempie powoduje u ludzi bezpłodność, lumbago i koklusz. Na dobrą sprawę można by powiedzieć, że w tamtych czasach nie rozpoznano żadnego zagrożenia związanego z koleją. To samo tyczy się pozostałych wymienionych przeze mnie technologii.
Więc należy o nich dyskutować i szukać sposobów wyeliminowania tych zagrożeń. Histeryczne krzyki o złowcieloności GMO nic nie wnoszą do tematu.
Napisano 05.11.2012 - 11:30
Taką cudowna rosliną w XVII- XIX wieku był ziemniak.Dzieki niemu (a dokładnie niesamowitym wynikom ilosci pokarmu z 1 ha) w czasie rewolucji przemysłowej zaczeła rosnać populacja Europy.
Napisano 05.11.2012 - 11:34
Moim zdaniem nie należy całkowicie zakazywać tworzenia u praw GMO, jednak wystarczyłoby powołać specjalną niezawisłą organizację, która prowadziłaby badania danego produktu GMO przed wprowadzeniem jej na rynek.
Napisano 05.11.2012 - 12:38
Można temu zapobiec wysiewając co roku świeże ziarno, zamiast tego z poprzednich plonów.
Napisano 05.11.2012 - 12:44
Ad meritum - publikacje Monsanto, o których wspominasz, nie wyglądały na zmanipulowane tak jak prace Seraliniego. Co więcej, po udostępnieniu danych źródłowych nadal nie słychać, by podniósł się jakiś rwetes wśród naukowców, a to każe podejrzewać, że badania wykonano zgodnie ze standardami badań naukowych. W przypadku Seraliniego dziury zieją już z artykułu i aż strach pomyśleć co się czai w danych źródłowych.
Napisano 05.11.2012 - 13:55
Napisano 05.11.2012 - 16:38
Podałeś przykłady teoretycznych rozważań uczonych, którzy wierzyli, że wiedzą wszystko o otaczającym ich świecie (wierzyli też w eter i zdrowotne efekty palenia tytoniu), a ja piszę o braku praktycznych badań, które wykluczyłyby długotrwały negatywny wpływ kolei na zdrowie pasażerów. Nikt ich nie przeprowadził, więc nie było wiadomo, czy po pewnym czasie wszyscy korzystający z kolei nie staną się na przykład bezpłodni. Budując kolej, podjęliśmy ogromne ryzyko stawiające naszą cywilizację na krawędzi przetrwania.No pewnie, że nie, bo wiedzieli co to są układy inercjalne i że przyspieszenie, a nie prędkość ma znaczenia dla pasażera. Poza tym wiedzieli, że Ziemia zasuwa z prędkością 100 000 km/h wokół Słońca i nikomu nic się nie dzieje.
Dokładnie. I zgadzam się, że działalność największych nawet korporacji powinna być prowadzona tak, żeby nie powodować negatywnych skutków zdrowotnych u ludzi - a jeśli by powodowała, to na korporacje powinny być nakładane kary. Zgadzam się też, że GMO powinno być uprawiane w taki sposób, by nie zanieczyszczało upraw konwencjonalnych - i vice versa.Przede wszystkim to należało by stworzyć płaszczyznę do dyskusji. Na przykład czy zgadzamy się, że czyjeś zdrowie nie może być w żaden sposób popsute przez działalność innych osób? Albo czy zgadzamy się, że uprawy GMO nie mogą zanieczyszczać naturalnych upraw?
Chyba zostałem źle zrozumiany. Chodzi mi o to, co opisuje noxili: materiał siewny powinien być kupowany przez rolników co roku, bo sianie tylko tego, co zebrało się w poprzednim sezonie nie gwarantuje odpowiednio wysokiej wydajności. W przypadku pól z mieszanką GMO i nie-GMO dodatkowo pojawia się możliwość utraty właściwości roślin GMO.- primo - to zatrzymuje ewolucję (która się nieustannie odbywa)
- secundo - a co kiedy to ziarno się skończy ? jak duże zapasy musisz mieć aby mieć plony przez kilka tysięcy lat ? co z tymi, którzy przyjdą po nas ?
Z tego, co mi wiadomo, wprowadzenie nowej odmiany GMO na rynek zajmuje kilkanaście lat poświęconych na badania i testy. Poszczególne eksperymenty, w zależności od ich rodzaju, trwają od kilku miesięcy do kilku lat. Nie wiem, o które konkretnie badania ci chodzi, ale mam wrażenie, że myślisz, że zezwolenie na uprawę GMO podejmuje się w oparciu o jeden test trwający 3 miesiące. Jeśli tak, to się grubo mylisz.Ad meritum, to przez 3 miesiące dowiedziono, że organizmy, które będą nam towarzyszyć przez tysiące lat nie są szkodliwe.
O to powinieneś pytać rzecznika prasowego tej korporacji.I czemu Monsanto nie prowadziło w tym czasie własnych badań ? bo szkoda im paru centów ?
Napisano 05.11.2012 - 17:39
Podałeś przykłady teoretycznych rozważań uczonych, którzy wierzyli, że wiedzą wszystko o otaczającym ich świecie (wierzyli też w eter i zdrowotne efekty palenia tytoniu), a ja piszę o braku praktycznych badań, które wykluczyłyby długotrwały negatywny wpływ kolei na zdrowie pasażerów. Nikt ich nie przeprowadził, więc nie było wiadomo, czy po pewnym czasie wszyscy korzystający z kolei nie staną się na przykład bezpłodni. Budując kolej, podjęliśmy ogromne ryzyko stawiające naszą cywilizację na krawędzi przetrwania.
Napisano 05.11.2012 - 18:05
Nie mógłbyś tego napisać, gdyby ówczesnemu lobby antykolejowemu udało się zablokować rozwój tej technologii. Podobnie jest z GMO - jeśli posłuchamy irracjonalnych argumentów przeciwników modyfikacji żywności, nie będziemy mogli stwierdzić czy mieli rację, czy tylko urojenia.Jak widać kolej nie zniszczyła cywilizacji, więc rację mieli Ci teoretycznie rozważający naukowcy, którzy twierdzili, że od jazdy koleją nie zostanie się bezpłodnym.
0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych