Oj, strasznie chaotyczny jest Twój post, więc postaram się posiłkować pytaniami z ankiety.
Rozumiem,że zauważasz tę przemianę społeczno- kulturową, która daje dziewczynie/ kobiecie prawo do posiadania różnych partnerów seksualnych, w tym także kilku w tym samym czasie.
To również pytanie o to, czy bycie z wieloma partnerami przed ślubem jest naganne i niepożądane, czy wręcz przeciwnie - potrzebne i dobrze rokujące dla przyszłego związku.
No cóż, kobiety zaczęły walczyć o swoje prawa, a obecnie zaobserwowany trend jest niemal linearnym przedłużeniem poczynań emancypantek. Walka kobiet o prawo do postępowania jak mężczyzna sięga daleko w przeszłość , ale na każdym etapie wywoływała emocje społeczeństw przesiąkniętych konkretną moralnością, którym odmienne,niż przypisane do płci postępowanie burzyło dotychczasowy porządek.
Żeby nie być gołosłownym kilka przykładów : Mówi się, że emancypacja rozpoczęła się od ruchu Sufrażystek, które publicznie paliły biustonosze na znak wyjścia z ograniczeń, które narzuca im płeć.
Sufrażystki nie powinny jednak czuć się prekursorkami idei równości płci .Trzeba bowiem wywołać z cienia zapomnienia Olimpię de Gouges- francuską pisarkę, autorkę Deklaracji Praw Kobiety i Obywatelki, która w preambule dokumentu odważyła się zawrzeć słowa: „(…) ignorancja, zapomnienie i pogarda wobec praw kobiet są jedyna przyczyną powszechnego nieszczęścia i rozpadu rządów ”. Chyba rządom nie spodobały się te słowa, bo właśnie za nie Olimpia została stracona w dniu 3 listopada 1793 r na gilotynie.
Trochę lepiej poradziły sobie inne panie, w tym Emilia Szczaniecka, wychowanka poznańskiej pensji dla panien z dobrych domów Jana Samuela Kaulfussa, która oferowała młodym dziewczętom naukę języka francuskiego, malarstwa, urządzania mieszkań, robót ręcznych i… moralności. Emilka już jako panna spostrzegła nierówność w dostępie do wiedzy między dziewczętami i chłopcami, wiec pewnego dnia nie tylko rzuciła robótką o ziemię, ale też podarła jedwabie i wełny, domagając się takich samych nauk jakie pobiera jej brat i inni młodzi mężczyźni. Panna stanowczo odmówiła ślęczenia nad robótkami ręcznymi, a że bunt taki był czymś niezwyczajnym rodzina nie posiadała się ze zdumienia, a babcia dostała migren.
Równie dzielnie poczynała sobie Narcyza Żmichowska, należąca do grupy emancypacyjnej kobiet nazywających się Entuzjastkami, które nie to na łamach pism w tym „Pierwiosnka „ nie tylko postulowały równość dam i mężczyzn, ale uporczywie panów naśladowały W liście do swojej przyjaciółki Wandy Żeleńskiej Żmichowska zwierzała się: „Gdy pierwsze sygaro wypaliłam, był lament w domu, a gdy na koń wsiadłam, były płacze i zgrzytanie zębów, o jakich pojęcia chyba nie masz”.
Dawne czasy, dawna moralność? Troszkę śmieszne? Niekoniecznie, bo niezmierne podobne do współczesności. Ciężar problemu z zachowań pozaseksualnych jako "niewymownych" wówczas - dziś przeniósł się właśnie na sferę seksualną. Współczesna kultura jest nacechowana wszechobecnym seksem, epatującym zewsząd. I zarazem ostatnia dziedziną, w której kobiety mogły czuć się w tyle za mężczyznami z powodu obowiązującej do niedawna prostej zasady społecznej: kobieta posiadająca przed ślubem wielu parterów puszcza się, mężczyzna - poznaje życie, aby wyszumieć się przed ślubem.
Od kiedy seks stał się produktem medialnym, a o stosunku już nie mówi się szeptem na ucho- w rozumieniu kobiet wytworzyło się przekonanie,że seks jest ta samo dostępnym dla nich obszarem działania, jak dla mężczyzn, wszak medialny przekaz pokazuje seksualność obydwu płci, bez ich różnicowania.
Mamy zatem współczesne emancypantki działają w sferze nie obyczajowości pozaseksualnej, a wręcz przeciwnie, realizują się właśnie w niej.
Tyle sferze społecznej
Na gruncie psychologi fakt posiadania wielu partnerów może być uwarunkowany potrzebą znalezienia związku dającego całkowitą satysfakcję zarówno emocjonalną jak i seksualną, lub mówiąc bardziej poetycko- poszukiwaniem miłości idealnej, bo kobiety nierozerwalnie łączą seks i z miłością, w przeciwieństwie do mężczyzn, którym seks może służyć jedynie rozładowaniu napięcia.
Odrębną kwestią jest, to,że seks stał się również produktem obrotu handlowego, czyli krótko - kupna i sprzedaży.Żadna to nowość, tyle,że współcześnie traktowana ze zdecydowanie mniejszą dyskrecją niż w przeszłości, co więcej nabrała statusu niemal zawodu, bez pejoratywnego znaczenia tego słowa. Panna zarabia jak zarabia, jednym się to podoba, innym nie, ale wszyscy zgodnie stwierdzają, że to jej sprawa. Nikt nie karze takiej kobiety ostracyzmem i nikt ostentacyjnie - jak niegdyś bywało - pod nogi nie spluwa.
Nieograniczona niemal niczym dostępność do wszystkiego jest cechą charakterystyczną współczesności, więc nie dziwnym jest ,że obie płcie korzystają z tego przywileju. Czy to dobrze czy źle - trudno ocenić, tak po prostu jest.
Użytkownik Imbir edytował ten post 06.03.2012 - 19:01