Aczkolwiek, faktem jest to, że gdyby nie Kościół większość obecnych wierzących prawdopodobnie nie poznałaby Boga, więc to jest plus.
Z tym, że nie do końca
Jeśli mnie pamięć nie myli, ludzie, którzy nigdy nie poznali Boga, ale byli mniej więcej dobrzy idą niejako z urzędu do Nieba, więc przychodząc do takich z krzyżem i Biblią w łapie de-facto robisz im niezłą krzywdę z teologicznego punktu widzenia i przyczyniasz się do zwiększenia populacji piekielnych kotłów
Dalej, zakładając, że jakakolwiek boska istota (w sensie, doskonała, osobowa siła stwórcza) istnieje, to na 99,9(9)% nie byłby to judaistyczny Jahwe, czy w ogóle jakikolwiek bóg wymyślony w toku historii. Dlaczego? Każda z tych koncepcji oferowanych przez współczesne i starożytne religie nosi znamiona rażącej wręcz niedoskonałości i dziwnym trafem odzwierciedla tylko i wyłącznie pragnienia i ideały danej cywilizacji - starczy zobaczyć jak koncepcje odnośnie Jahwe zmieniały się na przestrzeni wieków - od żydowskiego boga-tyrana, przez surowego średniowiecznego sędziego do współczesnego, stosunkowo łagodnego, raczej litościwego w porównaniu ze starymi wersjami ale dziwnie biernego- religie dostosowują swoich bogów do potrzeb czasów i wiernych, nic więcej. Marketing po prostu.
Słowem, jeśli cokolwiek osobowego tam jest (w co osobiście bardzo wątpię), to jest to coś kompletnie poza oczekiwaniami i wyobrażeniami serwowanymi przez jakąkolwiek religię.
@Aldil:
Dzięki za propozycję, ale wolę jednak ufać sprawdzonym rzeczom, których jestem pewny, ergo, zostanę jednak przy swoim bezbożnym podejściu.