I dziwnym zbiegiem okoliczności bóg/bogowie jest/są zawsze tam, gdzie nauki jeszcze nie ma.
Kiedyś wierzono, że bóg mieszka za Uralem. Rosjanie wysłali ekspedycje, okazało się, ze jest mróz, Bajkał i Ob.
Co się zmieniło w nauce katolickiej, aż tak poważnego, że można by uznać to za ucieczkę przed nauką?
Co w kwestii "nierozumnego" poznawania Boga zawłaszczyła nauka w religii chrześcijańskiej?
Kiedy tak wierzono? - z tekstu wynika "ekspedycje" że było to działanie nauki a nie "ciemnego" ludu wiary - on by prędzej wysłał tam pielgrzymkę.
Jest taki podział - zwróć uwagę, że 'linia podziału' była użyta do oddzielenie wierzących od ateistów. Nigdzie nie sugerowałem że taka linia istnieje wśród ateistów poza krótkimi liniami łamanymi dzielącymi dowody jednych ateistów przeciw wierze od dowodów innych ateistów.Ateizm to nie PiS, tutaj nie ma podziałów na "prawdziwych" i "nieprawdziwych" ateistów.
Ateista to osoba nie wierząca w jakichkolwiek bogów/boga. Tyle. Nie ma żadnych innych cech, których posiadanie byłoby wymagane aby być ateistą.
Racja - "Ateista to osoba nie wierząca w jakichkolwiek bogów/boga" więc skąd u ateistów (a może nie są ateistami) cecha (nie wynikająca z filozofii ale widoczna w działaniu) i chęć walki z kościołem?
Jaka cecha (bo nie ateizm jak zdefiniowałeś) każe Dawkinsowi krytykować religię a nie zająć się nauczaniem zoologii? Ileż to czasu zmarnowanego na publiczne debaty przeciw religii - jak bardzo pożytecznie można byłoby wykorzystać go do samokształcenia, badań naukowych. Zmarnowanego - bo ani nie jest to popularyzatorstwo nauki ani badania naukowe.
Brednie. Katolicy mogą nawracać, ale już niewierni nie, bo nie takiego prawa, przykazania, twierdzenia i potrzeby. Ateiści to "wolni" ludzie i moga robić to, co chcą(w granicach rozsądku oczywiście). Nie muszą mieć zasad, by działać.
Dziwnym trafem bardzo często ci "wolni ludzie mogący robić co chcą" wybierają walkęz kościołem.
Przeważnie na studia ludzie wybierają się z własnej woli, a nie mają wmawiane od dzieciństwa, że mają to robić. Po za tym nie wiem, co ty tu przyrównujesz.
Przeważnie ludzie na studia wybierają się aby ustawić się. Rzadziej są to fascynaci od dzieciństwa zainteresowani daną dziedziną.
Nie przyrównuje, tylko wskazuje, że są ludzie którzy z błachego powodu porzucą miłość, zainteresowania - bo coś pojedyńczego, nikłego w swojej wadze im przeszkodziło.