Skocz do zawartości


Zdjęcie

Niedzielna msza święta. Obowiązek czy przymus?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
123 odpowiedzi w tym temacie

#31

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

narazie nie dajesz... a myślisz co będzie po Twojej śmierci? jeśli tak by się zdarzyło, że nie miałby kto dać paru stówek za pogrzeb to ksiądz siedziałby w swojej posesji a co z Tobą by się działo? kto zafundowałby trumne, miejsce na cmentarzu, całą ceremonie?


Wiesz, akurat od pokrycia tych rzeczy jest zasiłek(?) pogrzebowy. Akurat tak się składa, że wczoraj "chowaliśmy" babcię, ksiądz nie żądał wielkich pieniędzy za pogrzeb, "co łaska, więc ciotka dała mu jakąś sumę, nie wielką. Akurat tu trzeba trafić, bo niektórzy faktycznie "powołanie" mają przeciwne do prawidłowego.

w dzisiejszych czasach w kościele trzeba płacić prawie za wszystko... dobrze że jeszcze wejściówek nie pobierają... bez kasy ślubu nie weźniesz, nie ochrzcisz dziecka, nie zostaniesz godnie pochowany...


czy to nie wygląda na łapówki? albo jakieś odprawianie rytuałów za kase? nie trawie tego


Szczerze i dla mnie jest to poniekąd nie zrozumiałe.

Co do "czystej kartotek" to się nie zgodzę. Przecież popełnionych grzechów i tak już nie wymażesz.


Można powiedzieć, że Twe złe uczynki "kumulują się" do oczyszczenia w Czyśćcu (masełko), ale możesz je już za życia "wymazywać" stamtąd. Poza tym nie wiem czy słyszałeś o czymś takim jak odpust (nie chodzi mi o te słynne "średniowieczne"). Jeżeli nie to sobie poczytaj o tym ;)

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 25.03.2012 - 12:50

  • 0



#32

Jooe.
  • Postów: 212
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

a czy złe uczynki wymażesz chodzeniem do kościołą, staniem, klęczeniem, śpiewaniem i udawaniem jak najlepszego katolika gdy jesteś w kościele...? a gdy wrócisz już do nomralnego życia to dalej jest to samo, kłotnie w rodzinie, życie w niezgodzie z sąsiadami, znam ludzi którzy nieodzywają się do siebie po 40 lat, to są sąsiedzi...
  • 0

#33

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Powiem Ci tak, nikt z nas nie jest doskonały. Z każdą chwilą każdy z nas powinien próbować stawać się odrobinę doskonalszy, łamać się, pokonywać swe słabości, grzechy. Przerabiałem takie myślenie na sobie, uważam, że nie ma sensu patrzeć się na innych; po prostu skup się na sobie, wiedz, że każdego z nas spotka sprawiedliwość, więc i wobec takich osób zostaną wyciągnięte odpowiednie "konsekwencje". W każdym bądź razie po prostu stawaj się co raz lepszym człowiekiem i już.
  • 0



#34

Lis.

    jeden, jedyny i prawdziwy

  • Postów: 638
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

@Jooe,
Przez wymuszone chodzenie do kościoła przechodziła chyba większość dzieci z katolickich rodzin. Na przeszłość i tak już nic nie poradzisz, więc nie ma co się przejmować tym, co się stało. To, że nie lubisz być w kościele to kwestia Twojego podejścia. Nie widzisz w tym nic interesującego.

Teraz zacząłem mówić rodzicom, że nie wiem po co chodzę do tego kościoła... Tylko stoję i czekam na koniec... Dyskutowałem na temat teorii Darwinizmu ale oni mówią że nauka kłamie... I tu sie kończą ich argumenty mówiąc że chodzenie do kościoła to obowiązek...

Na brak argumentów nie da rady. Jeżeli rodzice są uparci, to nic z tym nie zrobisz.

a czy złe uczynki wymażesz chodzeniem do kościołą, staniem, klęczeniem, śpiewaniem i udawaniem jak najlepszego katolika gdy jesteś w kościele...? a gdy wrócisz już do nomralnego życia to dalej jest to samo, kłotnie w rodzinie, życie w niezgodzie z sąsiadami, znam ludzi którzy nieodzywają się do siebie po 40 lat, to są sąsiedzi...

Wiara nie ma nic wspólnego (albo maksymalnie mało wspólnego) z zachowaniem człowieka. To, że chodzisz do kościoła, nie znaczy, że jesteś dobrym człowiekiem. Większość katolików (w tym księży i wyższych, co jest bardziej smutne) w ogóle nie bierze do siebie nauk Pisma na serio (i mam tutaj na myśli kazania Jezusa; nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe i więcej). Niestety ta część ludzi widzi w cotygodniowym rytuale oczyszczenia (spowiedź + komunia) lekarstwo na swoje złe uczynki. Koniec końców w kościele będą udawać prawdziwych chrześcijan, a po wyjściu to wszystko wróci do normy aż do następnego tygodnia.

Tak już pod koniec; jeśli tak bardzo nie chcesz chodzić do kościoła, to wmów rodzicom, że idziesz do świątyni, a pójdziesz sobie na godzinny spacer. Będzie tylko problem z streszczeniem kazania.

@WT,

Wiesz, nie wiem czemu mnie nakłaniasz do takich decyzji oO Poza tym, czuć Go w owym kościele. Spowiedź to dla mnie zrzucenie ciężkiego kamienia z siebie, oczyszczenie, rozpoczęcie wszystkiego od początku z "czystą kartoteką". Tymczasem Komunia Święta jest kulminacyjnym momentem, gdy faktycznie czuć przyjęcie Boga do swego serca.

Niezły żart, WT. Boga czuć w kościele. Boga czujesz w sobie, a raczej w umyśle, gdzie żyje i został stworzony. A czy przymujmuje się Boga do serca, będąc złym dla bliźniego? Jaki ma sens spowiedź + komunia, skoro katolik traktuje to jako katharsis, a nie jako mobilizację do zmiany?

Użytkownik real FOX edytował ten post 25.03.2012 - 13:14

  • 0



#35

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A czy przymujmuje się Boga do serca, będąc złym dla bliźniego? Jaki ma sens spowiedź + komunia, skoro katolik traktuje to jako katharsis, a nie jako mobilizację do zmiany?


Właśnie ważne jest w spowiedzi "mocne postanowienie poprawy". Nie chodzi o to, żeby całkowicie wyzbyć się grzechu, bo to wręcz nieosiągalne, jednak trzeba się starać być najlepszym człowiekiem. Mnie osobiście motywuje i walczę szczególnie z jedną moją przypadłością najbardziej.

@Joee


Odnośnie podanego przez real Fox`a pomysłu ze spacerem; chłopie masz już skończone 18 lat, zacznij zachowywać się jak facet; powiedz im wprost, że tego nie chcesz i tyle, a nie będziesz kłamał. Nie rozumiem real Fox czemu radzisz mu być nieszczerym wobec własnych rodziców, nie można tak wiecznie żyć, bądź szczery. To jest Twoje życie, Ty o nim zadecyduj. Być może przyjdzie czas, kiedy tego zapragniesz, tymczasem nie chcesz, więc nie działaj wbrew sobie.

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 25.03.2012 - 13:27

  • 0



#36

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano


Niedzielna msza święta. Obowiązek czy przymus?
Dla mnie ani jedno, ani drugie.Wolny wybór jednostki.

Założyciel tematu powinien zostać zbanowany, bo najwyraźniej brak jemu powodów do życia w świecie bądź co bądź katolickim.

Jesteś nudny ze swymi bolączkami i dlatego tylko na tyle mnie stać...skopiuje i po problemie :roll:
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Niepublikowany wywiad z W. Cejrowskim dla "Newsweeka"

Newsweek: W jakich relacjach jest Pan z prawicowymi publicystami m.in. Piotrem Semką, Piotrem Zarembą, braćmi Karnowskimi?

WC: Nie jestem w żadnych relacjach, bo nie mam okazji zawierać znajomości z publicystami. Nie bywam na otwarciach ani na zamknięciach, nie przyjmuję zaproszeń, po salonach się nie szwendam – jeśli gdzieś idę, to jest to manifestacja pod Pałacem Namiestnikowskim, Msza za

Ojczyznę albo pogrzeb. Ostatni pogrzeb, na którym byłem, to pogrzeb Stanisława Szwarc-Bronikowskiego. Poza tym, że Szwarc był podróżnikiem i filmowcem, był też cynglem AK – wykonywał zasądzone przez Podziemne Państwo Polskie wyroki śmierci na szpiclach, kolaborantach i Szkopach. Cześć Jego pamięci!!!

W koligacjach ani koteriach nie uczestniczę. Pracuję zawsze u siebie, we własnej firmie, nigdy w czyjejś redakcji. A zatem nie mam okazji poznawać dziennikarzy. Żadnego z wymienionych Panów nie znam osobiście, choć o każdym słyszałem. Jeden z braci Karnowskich jest kłamczuchem – tyle wiem na pewno. Nie może się skutecznie wyspowiadać, a w konsekwencji nie powinien przyjmować Komunii Świętej. Opublikował kiedyś ogromny wywiad ze mną, którego mu nigdy nie udzieliłem. Ogłaszał publicznie, że ma taśmy z nagraniami i mi je wyśle. Jakoś nie wysłał. Ten „wywiad” był nieprzyjemny i szkodliwy dla mnie. Fałszerstwo. Do czasu naprawienia szkody, każda spowiedź Pana Karnowskiego jest nieważna – takie mamy reguły w Kościele Katolickim. Trwa Wielki Post, może się chłop nawróci.

Z takich mniej więcej powodów trzymam się w ostrożnej odległości od publicystów, nawet prawicowych. Klucze od domu powierzyłbym Rafałowi Ziemkiewiczowi, którego szanuję i czytam z uwagą, oraz Krzysztofowi Skowrońskiemu, którego lubię i się z nim koleguję. Resztę znam raczej z daleka.

A czy oni prawicowi? To niedobre słowo, bo nic nie definiuje. Dużo bardziej adekwatne jest określenie „opozycja niepodległościowa” zdefiniowana jako przeciwieństwo antypolskiej, poddańczej polityki Donalda, Zdradka, Komoruska i reszty Padalców. Przy czym słowo Padalec oznacza kogoś, kto pada na twarz przed obcymi w celu wylizania butów.

N: Wróg – proszę o zdefiniowanie, kim są Pana wrogowie.

WC: Wrogami mojej Ojczyzny, czyli moimi osobistymi również, są Niemcy, Rosja i Unia Europejska. Dużo łatwiej byłoby nam współpracować z Unią lub Niemcami, zawierać z nimi roztropne sojusze, gdybyśmy stawiali tę sprawę jasno. Z wrogiem można się dogadywać, niekoniecznie trzeba strzelać. Dużo łatwiej byłoby nam handlować z Rosją, gdybyśmy handlowali z pozycji: jesteś naszym wrogiem, starasz się nas pożreć od stuleci, dzisiaj ci się to nie uda, dzisiaj chcesz nam sprzedać gaz, za ile? Z wrogiem można rozmawiać bez potrzeby rzucania się mu w ramiona lub do nóg. A Tuski, Zdradki i Padalce mają wobec Rosji syndrom sztokholmski.

Co do wrogów osobistych, to nie zajmuję się nimi, czyli nie ma między nami relacji – oni czują do mnie wrogość, a ja do nich nie czuję nic. Niekiedy docierają do mnie sygnały o wrogości poprzez mojego Facebooka lub stronę internetową. Bluzgów i anonimów nie czytam (trzeba się podpisać), na listy interesujące odpowiadam, i to częściej na te od wrogów niż te od przyjaciół.

Są też zawzięte środowiska, które zwalczają mnie od lat – Gazeta Wyborcza i pederaści (termin medyczny, stosuję go zawsze świadomie w kontraście do nowomowy wypranej z osobistego stosunku do zjawiska).

N: Co to znaczy być „radykalnym katolem”?

WC: Jezus był radykałem, nie ściemniał, nazywał rzeczy po imieniu, mowa jego była prosta: tak-tak, nie-nie. Doktryna Jezusa była bardzo radykalna wtedy i jest radykalna dzisiaj. Dlatego Kościół Katolicki ma co roku tysiące męczenników za wiarę. Katolików zabija się za przekonania religijne! Moje poglądy w sprawach doktrynalnych się nie zmieniają, bo doktryna Kościoła jest niezmienna. Z tymi samymi poglądami co dziś, trzydzieści lat temu nie byłem radykałem, a teraz jestem. Dlaczego? Świat zdziczał. Coraz więcej dzikusów dookoła. Kiedyś byli na marginesie, dziś siedzą w Sejmie - facet z torebką, facet ze gumowym siurkiem - jako elita narodu. Fuj! Wolę być radykałem

Zresztą radykalizm to nic złego, to raczej cecha, a nie wada. Idzie Pani do lekarza, a on mówi: poprzednia kuracja nie przyniosła efektów, zastosujemy radykalne metody. Czy ma mu Pani za złe? Narzędzia dobiera się stosownie do okoliczności. Kiedy dobre słowo nie skutkowało, moja babcia sięgała po pasek. Mądra babcia. Cześć Jej pamięci!

Świat zrobił się rozmemłany, ludzie ukrywają, kim są, wstydzą się przyjmować jasne stanowiska – dlatego wylądowałem na pozycji radykała. Inni zmienili swój język i dostosowali sformułowania, a ja po staremu mówię, że aborcja to zbrodnia z premedytacją, a nie "zabieg". Zbrodnia, w której uczestniczy matka. Wszyscy uczestnicy tej zbrodni to dzieciobójcy. Za zabójstwo z premedytacją powinni być ukarani ciężkim więzieniem. Kiedyś nazwanie aborcji zbrodnią to była definicja, dzisiaj to jest „radykalna ocena”. A aborcja jest przecież wciąż taka sama. Co się więc zmieniło? Świat zdziczał.

N: Ma Pan poczucie, że jest w Polsce jedynym „radykalnym katolem”?

WC: Co Pani, oszalała??? Polska się skończyła? Zostały tylko lemingi?! Mam nadzieję, że są nas – radykalnych katolików – miliony. Na zimę wyjechałem na prerię, siedzę daleko od świata, ale coś tam do mnie dociera. Jedyna polska telewizja dostępna na terenie USA to... TV Trwam. TV Polonia, której obowiązkiem jest docierać do Polonii zagranicznej, wyświetla mi się na komputerze jako „niedostępna na tym obszarze”. (To samo TVP Info, TVP2.) Skandal, bo na jakim obszarze niby ma być dostępna, jeśli nie za granicą, w USA, gdzie Polaków mieszka kilkanaście milionów? Na szczęście Telewizję Trwam odpalam gdzie chcę i kiedy chcę. Chwała im za to!

No i z oglądania codziennie wiadomości z Polski wynika mi, że nas, radykałów katolickich, jest wielu.

N: Uważa Pan, że jest misjonarzem?

WC: Mam nadzieję, że jestem. Prowadzenie pracy misyjnej to jeden z obowiązków, który ciąży na każdym katoliku, nie tylko na księżach, którzy jadą do Afryki. Mamy być misjonarzami wszędzie i zawsze. Mówiąc językiem niższym: mamy nawracać świat dookoła siebie, poprawiać świat, budować dobro, zwalczać zło, NAWRACAĆ. Każdy z nas ma taki obowiązek. Dlatego na początku wspomniałem o tym Karnowskim, bo jeśli ja mu przestanę przypominać, a on sam zapomni, że musi naprawić wyrządzone szkody, to jego wina przejdzie na mnie.

N: Pytam o to, bo chciałabym wiedzieć, czy postawił Pan sobie za cel rozpropagowywanie rzymskiego katolicyzmu i przestrzeganie Polaków przed innymi religiami, i najlepszym do tego narzędziem są media?

WC: Media są takim samym narzędziem jak każde inne – niekoniecznie najlepszym. Świadectwo mamy dawać całym swoim życiem, każdym naszym czynem, a zatem nawet kiedy jestem w toalecie, to mam pozostać katolikiem i nawet tam dawać dobre świadectwo. Katolik zostawia czysty kibel, nawet gdy go nikt nie obserwuje. Katolik nie przeklina, nawet gdy go nikt nie słucha. To są uniwersalne zasady i nieważne, czy w mediach takich jak telewizja, czy takich jak woda w łazience.

N: Czy podróżując próbuje Pan nawracać spotkanych ludzi?

WC: Zawsze i wszędzie. W tej chwili próbuję nawracać Panią. Nie mówię nic wprost do Pani, ale może po tej rozmowie będzie Pani trochę inna. Środki dobieramy stosownie do okoliczności. Tego mnie uczyli na politechnice.

N: Ma pan wśród przyjaciół i znajomych księży katolickich?

WC: Bardzo wielu

N: Jeśli tak, to z jakimi reakcjami z ich strony Pan się spotyka. Jak reagują na Pana poglądy? Czy mówią, że robi Pan dobrą robotę?

WC: Zależy od roboty. Czasami moja robota ich w ogóle nie interesuje, bo ja się głównie zajmuję prowadzeniem interesów, a to księdza może interesować w wąskim zakresie od strony konfesjonału: czy jestem kapitalistą etycznym? A zatem, kiedy spotykam się z moimi kumplami księżmi, to raczej nie gadamy o mojej robocie, tylko o sprawach Kościoła, Ojczyzny i o prywatnych.

N: Ma Pan poczucie, że jest Pan przez nich traktowany poważnie?

WC: Jak najbardziej. Relacja między katolikami nie może polegać na fałszowaniu, na lukrowaniu, na omijaniu niewygodnego tematu. Traktujemy się z szacunkiem, czyli poważnie.

N: Czy żyje Pan zgodnie z Dekalogiem?

WC: Żyję. I chodzę też często do spowiedzi. To właśnie częsta spowiedź pozwala żyć w zgodzie z Dekalogiem. Częsta, podkreślam, częsta i regularna spowiedź stawia człowieka do pionu i pozwala pion utrzymać. Staram się sobie nie ufać. Mam sumienie, modlę się, ale dobrze jest, kiedy ksiądz mi regularnie zagląda pod maskę i robi rutynowy przegląd silnika.

N: Ma pan wśród przyjaciół i znajomych buddystów? Jeśli tak, to jak zareagowali na pana program?

WC: Nie koleguję się z innowiercami, to niebezpieczne duchowo i katolik takich rzeczy unika. Znam ogólnikowo jednego, jedynego – na Facebooku występuje jako Chopin. Wydałem mu książkę podróżniczą „Prowadził nas los”. Od kilku lat bestseller. Płacimy tłuste honoraria. No i tyle mojej osobistej znajomości z buddystami. A reakcja Pana Chopina jest widoczna na Facebooku obok wielu innych.

N: Dlaczego uważa Pan, że należy ludzi ostrzegać przed Nergalem i buddyzmem (przestrzegając jednocześnie przed działaniem demonów)?

WC: Bo jestem katolikiem – dlatego.

N: W jaki sposób demony mogą stanowić zagrożenie?

WC: Szanowna Pani, na ten temat są całe biblioteki. Załamka! No dobra, na poziomie lekcji religii w szkole podstawowej to byłoby tak: demony to byty duchowe, czyli nie mające ciała, ale mające rozum (a więc myślą), własną osobowość i inteligencję. Ponadto, najogólniej mówiąc, są przeciwieństwem aniołów. Anioły nas kochają– demony nienawidzą. Każde działanie demona zawsze i wszędzie jest nastawione na zniszczenie człowieka. Nawet jeśli pozornie demon jest w danej chwili milutki. Kiedy demon daje ci cukierki, to nie po to, by ci było słodko, tylko po to, by ci się zęby popsuły. Na zakończenie dodam, że demony są sprytniejsze, bardziej inteligentne i ogólnie pod każdym względem szybsze i sprawniejsze od człowieka. A zatem nie da się przechytrzyć demona, wykołować go ani oszukać. Nie da się też demona oswoić dla swoich celów, co próbują robić buddyści. Skoro demon zawsze i wszędzie nienawidzi człowieka, to nawet jeśli chwilowo daje się udobruchać, to ma w tym jakiś cel skierowany przeciwko człowiekowi. Koniec lekcji.

N: Czy Pan kiedyś na własnej skórze odczuł działanie demonów – jakie?

WC: Nie. I codziennie odmawiam modlitwę z egzorcyzmem do św. Michała Archanioła, aby mnie ustrzegł od demonów. Mam wujaszka egzorcystę i raz w życiu byłem u niego w gabinecie. Nigdy więcej nie chcę tam pójść. Kiedyś wujaszek miał jedną osobę na miesiąc, teraz pracuje wiele godzin każdego dnia – tyle jest w Polsce opętań. Brakuje egzorcystów do roboty. Wujaszek mówi tak: „kiedy zostałem egzorcystą straciłem wiarę – ja już teraz nie wierzę, że Bóg istnieje, ja WIEM, z całą pewnością wiem, że istnieje, bo widziałem na własne oczy i odczuwałem na własnym ciele istnienie demonów".

Ten świat to nie bajka ze średniowiecza. Jakby Pani raz jeden poszła do tego jego gabinetu, to by Pani od razu nie tylko uwierzyła w istnienie Boga, ale bardzo szybko przypomniała sobie, co to konfesjonał i kurczowo złapała się Dekalogu. Widziałem w życiu rzeczy radykalne i dlatego jestem radykalnym katolem. A osoby niewierzące... niech to nazywają syndromem posttraumatycznym – to mi chyba wolno mieć? Czy też nie?

eMBe/Wojciech Cejrowski Facebook
----------------------------------------------
Mam ufność, że pojmiesz :roll:
  • 0

#37

Jooe.
  • Postów: 212
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Założyciel tematu powinien zostać zbanowany, bo najwyraźniej brak jemu powodów do życia w świecie bądź co bądź katolickim.



tak oczywiście... banujemy wszystkich którzy chcą podyskutować na temat kościoła... banujmy każdego kto w ogole wchodzi lub zaczyna jakąś dyskusje...


Jesteś nudny ze swymi bolączkami i dlatego tylko na tyle mnie stać...skopiuje i po problemie



rzeczywiście, po problemie... ah dzięki, wszystko mi wyjaśniłeś tym Ctrl+c Ctrl+v

nudny jestes Ty ze swoim kopiuj-wklej, nie pasuje Ci coś w mojej sytuacji? fajnie, ale prosze Cię nie wypowiadaj się...

Użytkownik Jooe edytował ten post 25.03.2012 - 13:53

  • 0

#38

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Wiara nie jest ani wrogiem ani też nie stoi w sprzeczności. Utożsamianie KK z chrześcijaństwem to wierutna bzdura, podobnie, jak branie dosłowne tego co jest w starożytnych pismach. Te księgi powstały kilka tysięcy lat temu, językiem i terminami jakie były czytelne wtedy nie dziś. Problemem jest uważanie KK za jedyną drogę chrześcijaństwa. Problemem jest KK, problemem są często sami ludzie, wykazujący pychę i wyższość, uważając, że wiedzą lepiej. To jednak nadal nie jest powód, by odwracać się od wiary i świata duchowego. To problem ludzi nie wiary.

Nowy Testament nie zawiera ani jednego zdania o zbudowaniu firmy o gmachach ze złotymi kopułami o papieżu i biskupach. Wręcz przeciwnie. Cały NT zawiera się do jednego prostego ocierającego się o truizm a jednocześnie strasznie trudnego do spełniania co dnia przykazania, zawierającego w sobie wszystko co powstało przed i po. Chcąc dyskutować na argumenty z ludźmi wyznających obrządek rzymski, potrzeba wiedzy. Wiedzy na temat historii kościoła, wiedzy na temat Nowego Testamentu. Ludzie nie czytają. Przez ponad 1500 lat istniał zakaz czytania Nowego Testamentu przez ludzi, którzy formalnie z kościołem związani nie są. To przyzwyczajenie, aby nie sięgać do oryginału pokutuje do dziś. Z jednej strony lenistwo z drugiej, przecież ksiądz wyjaśni. A wystarczy przeczytać.

Zastanawiam się skąd w chrześcijaństwie Stary Testament. To zupełnie inna wiara, inny język, inny opis Boga. Boga często gniewnego, często niewybaczającego. Związek z chrześcijaństwem oparty jest tylko na wierze w przyjście proroka. Właściwie to koniec związków. Nie zmienia to faktu, że chociażby opis początku wszechświata, opis jak to na początku był chaos, była ciemność, śmiało i bez problemów możemy przenieść na grunt dzisiejszej nauki na ułamki sekundy przed wielkim wybuchem. To, że interpretowano to jako powstanie ziemi, dosłownie naszej i tylko naszej, to przecież nasza ludzka interpretacja. Czy oddzielenie wody od ziemi nie może być łączeniem się atomów? Przecież gdyby 3000 lat temu, opisano by, że wodór połączył się z tlenem a tak połączone atomy doprowadziły do oddzielenia cieczy od ciał stałych....no tak, my teraz rozumiemy ale nawet 1000 lat temu niewielu by zrozumiało a gdzie 3000!.
  • 2

#39

Aequitas.
  • Postów: 466
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Na ten temat mam swoje osobiste zdanie. Mnie też matka uczyła że do kościoła chodzić trzeba, chodziłem, przyjąłem sakramenty, zostałem ministrantem, kolejno lektorem. Przez cały ten czas pojawiały się nowsze pytania: czy inni mają innego Boga? Czy tylko chrześcijanie pójdą do nieba? Czy to czasem my się nie mylimy?
Z czasem jak czytywałem Pismo Święte zaczynałem rozumieć że tak naprawdę to co jest w nim zawarte a to co głosi dzisiejszy kościół to dwa rózne światy. Wiara błędnie mylona jest dzisiaj z kościołem, z czystym sumieniem kościół dzisiaj mogę już nazwać instytucją. Gdy rzymianie przejęli to wyznanie, wprowadzono papieża, zaczęto wprowadzać także inne zmiany typu przykazania kościelne. Doszedłem do wniosku że z naukami które głosił Jezus a obecnym kościołem nic nie jest spójne. Gdy byście dokładnie zwracali uwagę na to co jest napisane i na późniejszą interpretację księdza powiecie: WTF?
Kościół tak naprawdę nawołuje do tego by go wspierać... finansowo, natomiast Jezus nie wspominał nic o księżach, o składaniu ofiar w postaci 100-200 zł za mszę, to są tylko i wyłącznie wymysły kościoła którym już wcześcniej sprzeciwił się Marcin Luter.
I jeszcze jedna istotna rzecz, wiara wcale nie musi gryść się z nauką ponieważ wiara to osobiste pojmowanie czegoś na co nie ma dowodów. I żeby nie było że tak najeżżam na kościół, jestem wierzący lecz każdy niech sam spróbuje zrozumieć ten mechanizm :)

Użytkownik Aequitas edytował ten post 25.03.2012 - 14:07

  • 3

#40

riseman.
  • Postów: 705
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Autorze wątku, nie masz racji, że im bardziej człowiek wykształcony, tym mniej wierzy. Za przykład podam tu mojego ulubionego duchownego (i chyba jedynego, którego lubię), ks. prof. Michała Hellera. Facet jest ciekawy, w największym skrócie mówiąc naukowiec (matematyk, astronom, fizyk) i duchowny za razem. Co się dopiero dzieje w jego głowie? Jak on godzi 'fakty' naukowe z wiarą? Na wikipedii jest jakieś info na jego temat, nie będę wklejał, zainteresowani znają adres. Polecam jego książki, bardzo ciekawie opisuje podwaliny dzisiejszych naukowych paradygmatów, Newtonowskie rozumienie Boga i modelu Wszechświata, rozterki Einsteina, który stwierdził w pewnym momencie, że naukowiec musi być człowiekiem silnej wiary (w Boga, nie innej), polecam przeczytać 'Podglądanie Wszechświata'. Kiedyś naukowiec nie miał łatwo, liczyć musiał się z krytyką i wykluczeniem przez środowisko gdzie przeważali katolicy. Zabawne, jak odwrotnie jest dzisiaj...

Co do meritum wątku, nie wypowiem się, bo rzeczywiście, istnieje już temat ku temu odpowiedni :D

Autorze, poszukuj, aż znajdziesz odpowiedź, ona gdzieś tam jest, a to czy dotrzesz do niej prędzej czy później zależy tylko od drogi, którą obierzesz. To ona będzie najcenniejsza, bo w obliczu ostatecznej prawdy wszystko inne straci znaczenie...
  • 1



#41

Jooe.
  • Postów: 212
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

riseman


No właśnie zapomniałem dodać że to nie działa na całej płaszczyźnie... Ale w większości wykształceni ludzie myślą logicznie, pozwalają docierać do siebie różnym informacjom a nie tylko tym które ksiądz wpaja... 96 % największych naukowców i ludzi którzy badają wszechświat, zajmują sie biologią... W dużej mierze też osoby które badają pismo święte, to ateiści... Więc na 100 wykształconych osób znajdziesz aż 4 wierzące... Dużo?
  • 0

#42

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

widzisz pojmujesz wiarę bardzo dosłownie, na płaszczyźnie wiara = katolicyzm = ksiądz. Ja o sobie mogę powiedzieć, że jestem wierzący, jestem chrześcijaninem ale nie jestem katolikiem. Być może większość naukowców nie może powiedzieć o sobie katolik ani też inny rodzaj organizacji o charakterze religijnym a wiara to prywatna sprawa, którą się nie obnoszą. Pomyślałeś o tym?

Bóg jest jeden, Bóg jako absolut. Obraz Boga zmieniał się na przestrzeni dziejów, podobnie jak obraz śmierci. Każda religia próbuje go zawłaszczyć, zawłaszczyć aby za pomocą jego obrazu panować nad ludźmi. Skonfrontuj to z tym co niesie Jezus. To było nadstawianie drugiego policzka, gdyż traktował tak jak chciał by jego traktowano. Inni mogą mówić, że to karma, co dajesz do oddasz. Czyń tak, jak chcesz by Tobie czyniono. Tu nie nawet nie ma za bardzo Boga. Tu jest po prostu, bądź dobry, jesteśmy wyjątkowi, jesteśmy dziećmi Boga, Boga, którego widzimy w bezchmurne niebo, Boga którego nie rozumiemy, bo i nie jesteśmy w stanie pojąć. Jesteśmy idealni na jego podobieństwo. Powstaliśmy z chaosu i ciemności 14 mld lat temu. Tam były nasze narodziny. Jesteśmy wszechświatem i nim oddychamy. Składamy się z tego co 14 mld lat temu zapoczątkowało to co widzimy wokół. To jest to podobieństwo.

Naukowcy...50 lat lotów w kosmos i już wszystkie rozumy pozjadane? Ledwo liźnięta fizyka kwantowa...nic nie wiemy.
  • 1

#43

Aequitas.
  • Postów: 466
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Moje poglądy są takie same jak tego Pana nade mną.
Każda religia chce być dzisiaj wyjątkowa, chce mieć własnego Boga, lecz religia często mylona z wiarą, bardzo często z wiarą się mija w pogoni za dobrami materialnymi tak jak księża chcący wydoić jak najwięcej ze swoich wiernych. Dlatego chodząc to kościoła nie raz gryzłem się z księdzem swoimi poglądami na temat religii a wiary.
Bóg jest jeden bez względu na wyznawana religię która dzisiaj sterowana jest przez ludzi niekoniecznie w dobrych celach.
Ludzie myślą że skoro wymyślili kilka praw obowiązujących w dzisiejszym świecie już mają cały Wszechświat w garści.

Użytkownik Aequitas edytował ten post 25.03.2012 - 15:19

  • 0

#44

leviatan.
  • Postów: 249
  • Tematów: 1
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

ciekawe dlaczego zaden polityk nie sprzeciwia sie wierze, a wielu naprawde waznych politykow plakalo i modlilo sie przed sciana placzu, skoro tacy oswieceni sa. do autora tematu: jezeli majac 18 lat pozwalales bic sie paskiem to swiadczy o twoim ograniczeniu, a uwazasz sie za osobe oswiecona, odrzucajaca kosciol. ciekawe czy poszles do bierzmowania ( pewnie tak bo ci rodzice kazali :-), a jak by ci kazali skoczyc z mostu to tez bys skoczyl?. ). msza swiecta nie jest obowiazkiem, ani przymusem, kto nie chce ten nie chodzi ( zmusic ewentualnie mozna dzicko kilku letnie i to tez nie bardzo bo moze tylko poniesc konsekwencje za to ze nie pujdzie nikt go sila nie zaciagnie, a nawet jezeli tak to wystarczy ze sie rozplacze w kosciele i rodzice i tak go wyprowadza ). widze ze ludzie maja malo problemow skoro chodzenie na msze jest takim problemem.
  • -2

#45

Norbert.
  • Postów: 6
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

"ani żadnej
rzeczy ,która jego jest' też
przestrzegasz? i co to w ogóle
znaczy według Ciebie"

Postrzegam to jako przykazanie adekwatne do siódmego... lub też jako zazdrość




Nauka może iść w parze z wiarą owszem... Ale nie równolegle w każdym punkcie... I jeśli dużo odbiega np stworzenie świata przez Boga to tłumaczy się że nie wolno brać dosłownie słowa Bożego... Dla mnie pismo święte już na dzień dobry wydaje sie być tworem wyobraźni i ciekawości człowieka... I ten Bóg, niszczymy każdego kto stanie na drodze dzieciom Izraela, zabijamy wszystkich złych... A nowy testament? Nagle Bóg staje sie miłosierny, na nikogo nie podnosimy ręki ale nastawiany drugi policzek... Nie rozumiem tego... Piękny jest nowy testament i to co niesie ze sobą, miłość do drugiego człowieka nawet jeśli jest Twoim największym wrogiem... A w Starym Testamencie mamy przykład jak Bóg traktował wrogów... Zgubił ich w wodach Morza Czerwonego...


A ciekaw jestem czy rzeczywiście jeśli dokonać by badań czy można byłoby odnaleźć pozostałości zastępów koni, rydwanów i setek żołnierzy...


Nie wiem, nie potwierdzam, nie zaprzeczam.... Jestem tylko zwykłym człowiekiem...


W starym ludzie byli grzeszni lub wierzyli w innych bożków i za to ich spotkała kara a nie mieli jak przebłagać Boga za swoje postępowanie. A w nowym Jezus złożył za nas idealną ofiarę więc w stosunku do wierzących w niego nie ma kary. A kto w niego wierzy ten będzie słuchał jego poleceń. Bóg w wierzących i praktykujących przykazania Pana sam uśmierca grzechy bo wystarczy chcieć i Duch Święty daje nam siłę by powiedzieć nie.
Wiem bo sam próbowałem kiedyś przestać grzeszyć i mi nie wychodziło a gdy uwierzyłem i swoimi czynami pokazałem że chce przestać Pana obrażać to Jezus dał mi siłę i z łatwością przestałem palić pić czy przeklinać i nie potrzebny był żaden wysiłek.
Ponieważ Jezus swoim życiem wykupił moje ciało z grzechy.
Ja się potykam ale nie grzeszę umyślnie. Nikt kto chce poznać Pana, będzie wzywał jego imienia, będzie się starał wykonywać jego polecenia z Nowego Testamentu a potem wyzna że Jezus jest jego Panem nie obejdzie się bez jego obecności i zobaczy że naprawdę istnieje.
Jezus sam objawi cie że istnieje.
Czytajcie Nowy Testament i proście o zrozumienie a będziecie rozumieć. Bo Bóg nie daje pereł byle komu.
Ktoś od kogo się odwracasz i działasz przeciwko niemu nie będzie cie obsypywał swoimi skarbami.
A wyznanie Katolickie w wielu przypadkach odstępuje od poleceń Jezusa.
Np modlą się do jego matki a wszyscy mają zmartwychwstać na końcu.
Po drugie oddają jej chwałę chodź należy się ona Bogu. W Apokalipsie Jana jest o prorokini Jezabel?
Lub biblijny kościół miał wspólny fundusz a ten zagarnia wszystko sobie i żyje w przepychu. To w starym przymierzu Bóg chciał by Izraelici oddawali dziesięcine. Teraz nie che tego co jest jego tylko naszej miłości dla niego i innych. Stare przymierze się skończyło i powstało Nowe. A komunię to kto ją robi Świętą kapłan czy sam Bóg. Więc nie trzeba iść po nią do kościoła. Zresztą jest ona pamiątką którą powinniśmy czynić codziennie. A dużo ludzi nie dość że co Niedziele to je tylko sam chleb a cóż z resztą? Lecz trzeba uczęszczać na wspólnych zebraniach nawet w Katolickim. Nie róbmy wiary religią bo to religia wyszła z wiary.

Użytkownik Norbert edytował ten post 25.03.2012 - 18:21

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych