Szkoda że nie potrafią znaleźć lepszego sposobu na przekazanie nam tego, zamiast bawienia się z nami w kalambury na polach.
Chyba kolego za dużo serialu ,,z archiwum X".
Mi także wydaję się, że głównym problemem jest tu metoda komunikacji pomiędzy dwiema rasami. Życie jakie tu znamy, i które ewoluowało na przestrzeni miliardów lat, wydaje nam się być życiem właściwym... Jestem wielce przekonany, że nigdzie w kosmosie nie znajdziemy dokładnie takiego życia jakie tu występuje. Są natomiast, mniej lub bardziej inteligentne istoty, ale ich struktura i egzystencjalizm opierają się na innych wartościach elementarnych. Na skutek innych czynników się one tam rozwinęły. Wobec tego nie powinien dziwić fakt, że sposób ich komunikacji, rozumienia otaczającego ich świata, duchowość i cały szereg innych aspektów, osiągnęły zupełnie inny poziom rozwoju od tego co my tu znamy. I tu z tego powodu, tak właściwie pojawia się kilka problemów. Wspólnym łącznikiem tych problemów jest lęk przed nieznanym.
Zasadniczą kwestią jest właśnie problem sposobu komunikacji. To z tego powodu narodził się strach, przed podjęciem kontaktu z obcymi cywilizacjami. Władni tego świata, wolą tuszować przypadki obserwacji takich obiektów, ewentualnych kolizji obiektów UFO z naszą Ziemią, niżeli uświadomić społeczeństwo, że fakt taki miał miejsce. Jest to rozwiązanie i łatwiejsze, i bezpieczniejsze. Idąc dalej, to nawet kiedy oficjalnie stwierdzono by, że inne cywilizacje nas odwiedzają, pozostaje pytanie w jakim celu ? No i ponownie brak odpowiedzi rodzi obawy. Nawet jeśli wykształcono by narzędzia mogące posłużyć za wspólny alfabet, to i tak mając na uwadze ich technologię (wnioskowane z obserwacji obiektów) jaką dysponują, inne bardziej rozwinięte rasy, pozostaje otwarte pytanie, czy będziemy z ich strony w jakiś sposób szantażowani, i zmuszani do zmiany swojego nastawienia wobec środowiska, duchowości, wobec siebie samych. Boimy się tej bezradności.
Nauczyliśmy się żyć wg. określonych podziałów, według schematu daję-biorę. Kiedy ktoś ma jakieś konkretniejsze umięjętności czy wiedzę, z miejsca myśli zdzierać z innych kasę. Później dopiero przed ludźmi tłumaczy się, że chce pomagać innym, że robi to dla potrzebujących. Stanowimy rasę nie tylko w dalszym ciągu za mało świadomą, ale i przedewszystkim nie godną realnego spotkania - face to face, z istotami pozaziemskimi. Bo nie sądzę, by gdziekolwiek we wszechswiecie istniały istoty do tego stopnia rozwinięte cywilizacyjnie, ale i przy tym jednocześnie tak bardzo próżne. To chyba tylko na Ziemi tak jest.
Ja wprawdzie nie należę do osób wykstałconych. Życie chciało, że ukończyłem szkołę specjalną. Można by tym samym wnioskować, że poziom mojej świadomości to istna intelektualna mielizna. Nie mniej jednak, często kiedy obcuje z osobami bardzo wykształconymi, słucham tego co mówią, poznaję ich światopogląd, opinie w tych czy innych sprawach, lub też obserwuję ich zachowanie, to zastanawiam się niejednokrotnie czy ci ludzie wiedzą co mówią i czynią. Do pewnego czasu wydawało mi się oczywiste, że stan świadomości zależy od nabytej wiedzy, że od niej właśnie bierzę swój początek mądrość która przekłada się na sposób postępowania, podejmowania mądrych i dojrzałych decyzji. No ale jak tu być obojętnym wobec np. tych osób, które same dawają warę w pewne zjawiska, ale w gronie innych osób sami wstydzą się do tego przyznać, i drwią z tych zjawisk... De facto drwiąc jednocześnie z samych siebie.
Użytkownik michal28 edytował ten post 04.04.2013 - 04:24