Napisano 13.12.2013 - 23:35
Napisano 14.12.2013 - 08:04
Użytkownik cedol22 edytował ten post 14.12.2013 - 13:09
Napisano 14.12.2013 - 14:33
Miło, że chociaż ktoś uważa, że obcy nie muszą być "źli". Napisałeś o wojnie atomowej bogów, mógłbyś coś więcej o tym powiedzieć
?
Pochodzenie szkła pustynnego jest dla środowiska naukowego kwestią sporną. Długo podejrzewano pochodzenie czysto meteoryczne, jednak z czasem odkryto jego pochodzenie od metali meteorycznych, połączonych z kwarcem, który zeszklił się podczas uderzenia meteorytu w powierzchnię Ziemi. Temat wciąż ewoluuje, a część geologów nie łączy powstania szkła pustynnego ze stopieniem kwarcu podczas uderzenia, a dzięki promieniowaniu meteorytu, który wybuchł w atmosferze ziemskiej. W takim wypadku piasek mógł roztopić się i zeszklić podobnie, jak w efekcie wyeksponowania na promieniowanie podczas wybuchu bomby atomowej, kiedy powstaje – co stwierdzono podczas prób z taką bombą – tzw. "szkło atomowe", czyli trinitit.
Cytatem z Bhagawadgity – słowami Kryszny: I stałem się śmiercią, niszczycielem światów – posłużył się Robert Oppenheimer dyrektor naukowy Projektu Manhattan, relacjonując obserwację pierwszej (próbnej) eksplozji jądrowej na poligonie, w stanie Nowy Meksyk (lipiec 1945).
W Mahabharacie słowo "wimana" oznaczało również mitologiczny latający pojazd, na którym bogowie indyjscy przybyli z gwiazd na Ziemię. Stąd w niektórych nowożytnych językach indyjskich (łącznie z hindi) słowo "wiman", "wimanam" jest obecnie używane w znaczeniu "samolot".
Napisano 14.12.2013 - 18:28
Temat powinien brzmiec "Jak wyglądałby pierwszy OFICJALNY kontakt ?"
Napisano 15.12.2013 - 23:35
Użytkownik Claire edytował ten post 15.12.2013 - 23:37
Napisano 16.12.2013 - 19:46
Podobno najbliższa możliwa cywilizacja jest baaaaaaaaaaaardzo daleko, setki lat drogi od nas.
Przy zwiększonym zaangażowaniu jesteśmy wstanie za kilka dekad polecieć w podbój kosmosu-więc nie musi nas dzielić aż taka przepaść cywilizacyjna.Uważam więc, że jeśli jakaś cywiliazacja byłaby w stanie do nas "dolecieć" to na pewno byliby na tyle inteligentni, że ograniczyliby ryzyko do minimum. Myślę, że dysponowaliby niesamowitą technologią, zdolną do oszukania naszych urządzeń, że najpierw dogłębnie by nas poznali a dopiero wtedy ewentualnie się ujawnili bądź uciekli gdzie pieprz rośnie... (druga wersja bardziej prawdopodobna wg mnie)
Patowa sytuacja zostałaby zdjęta i gralibyśmy w nuklearne szachyA co by było w przypadku dwóch niezależnych planet? Lepiej sobie nawet nie wyobrażać...
Napisano 17.12.2013 - 10:44
Napisano 17.12.2013 - 11:00
Niestety zgadzam się z tą wypowiedzią.To jak wróżenie z fusów, istnieje milion okoliczności kontaktu więc nie widzę sensu zaprzątania sobie tym głowy.
Użytkownik owerfull edytował ten post 17.12.2013 - 11:00
Napisano 17.12.2013 - 11:34
Napisano 17.12.2013 - 12:49
To jak wróżenie z fusów, istnieje milion okoliczności kontaktu więc nie widzę sensu zaprzątania sobie tym głowy.
Napisano 17.12.2013 - 13:28
Napisano 07.08.2014 - 17:08
A gdyby tak pofantazjować trochę bardziej i założyć, że odwiedziliby nas raczej słabo rozwinięci kosmici, praktycznie bez technologii. Co mam na myśli ? Spójrzmy na Biologię. Najpotężniejsze superkomputery nie są w stanie symulować w czasie rzeczywistym nawet prostych układów nerwowych. Gdzie przyroda rozwiązała ten problem miliardy lat temu i takie szczur w pewnych kategoria pokona każdego robota. Na dnie oceanów życie kwitnie w najlepsze, a mało który ludzki robot jest w stanie w ogóle tam dotrzeć. Organizmy potrafią, biegać, latać, pływać, hibernować. Może gdzieś, życie znalazło sposób na podróże międzygwiezdne. I gdzieś po naszej galaktyce porusza się stado agresywnych "mrówek", których organiczne "gniazda" potrafią zakrzywiać czasoprzestrzeń, dzięki czemu podróżują po różnych żerowiskach.
Co gdyby taki gatunek odwiedził naszą planetę ? Nie szło by się z nimi dogadać. Wojnę z nimi powinniśmy wygrać, jednak było by nie do końca moralne. Jednak warto by zbadać taki gatunek.
Co myślicie o takim kontakcie ?
Napisano 07.08.2014 - 21:51
Co tu ma moralność? Czy jak ciebie atakuje dzikie zwierze to masz moralniaka nad tym czy się bronić czy nie? Ta koncepcja to po prostu życie jako wirus przemieszczający się w przestrzeni i już kilka książek na pewno o niej powstało.
Mówisz że wojnę z nimi powinniśmy wygrać? Dlaczego? Skąd założenie, że te mrówki będą małe a nie np wielkości księżyca?
Poza tym agresywna forma życia żerująca w kosmosie, potrafiąca podróżować przez tunele czasoprzestrzenne wydaje mi się dość odpornym i jak mniemam bardzo szybkim tworem i gdyby taka szarańcza wpadła do nas na obiad to nie wiem czy zdążylibyśmy zareagować.
Napisano 03.03.2015 - 18:12
We mnie wątpliwości budzi tylko 1na rzecz, czemu nas nie zniszczyli ? Jeśli obserwują nas od tak dawna wiedzą na co nas stać to powinni wiedzieć jak niebezpieczni jesteśmy i jak niewiele brakuję żebyśmy stanowili zagrożenie nie tylko dla samych siebie ale i dla wszystkich dookoła.
Jak niebezpieczni jesteśmy? To że posiadamy broń nuklearną, oczywiście jako ludzkość, oraz kilka innych bajerów to nie oznacza że mielibyśmy byc dla nich zagrożeniem, oczywiście mówimy o wypadku gdy są bardziej zaawansowani technologicznie.
Z tym kodem binarnym też mnie ciekawi, to że ludzie opracowali taki sposób szyfrowania, dlaczego inne cywilizacje miałyby się nim posługiwać?
Ja ci odpowiem wiem że to późno ale lepiej późno niż wcale : Jeśli istnieje ( a wierze że tak ) jakaś konkretnie rozwinięta cywilizacja to oni tak jak my uczą się np. języków , technologi , historii danej rasy-cywilizacji-narodów tyle że w szerszym tego słowa znaczeniu (bo wkońcu jest to stara i dużo inteligętniejsza forma życia niż nasza ziemska) i powiedzmy chcąc się znami skontaktować mogą użyć np. języka ANG gdyż jest to jeden ( moim zdaniem najbardziej uniwersalny) z uniwersalnych języków świata tak byłoby najłatwiej , ale teżmam wątpliwości co do całej sytuacji i autentyczności tego zjawiska trzeba by to zbadać dokładniej .
Napisano 20.03.2015 - 23:51
Dla zainteresowanych przetłumaczyłem fragment książki Samaela Aun Weor pod tytułem "Cosmic Ships". Książka jest poświęcona cywilizacjom poza ziemskim, zjawiskom UFO i podobnym tematom. Fragment opisuje cywilizacje mieszkającą na Ganymede albo Ganimedes, jedną z satelit Jowisza. Za wszelkie błędy interpunkcyjne albo ortograficzne, które mogłem ominąć serdecznie przepraszam i proszę o korektę.
"Nadzwyczajny, lecz cudowny przypadek wydarzył się w Ekwadorze. Pewnego dnia z pośród wielu dni człowiek, który studiował w jakiś Wschodnich szkołach zauważył kosmiczny statek, który unosił się nad ogrodem jego domu. Pewne poza ziemskie istoty otworzyły luk swojego statku, zeszły po schodach i podeszły do niego; zaprosiły jego na pokład statku, a on się zgodził. Był on kulturalnym i uduchowionym człowiekiem w pełni znaczenia tego słowa. Był gotów pójść, zatem kiedy został zaproszony na spacer przestrzenny, zgodził się.
Został zabrany na satelitę Jowisza, na Ganymede, gdzie był świadkiem potężnej cywilizacji.
Mieszkańcy Ganymede mają mózg, który jest trochę bardziej obszerny niż tych na Ziemi. Ich szyszynka jest połączona z ich przysadką mózgową za pomocą pewnych nerwowych nici, a z kolei przysadka mózgowa jest połączona do ich nerwu optycznego za pomocą innych nerwowych nici. Więc, mieszkańcy tej satelity posiadają szósty zmysł za pomocą, którego mogą zobaczyć czwarty wymiar a nawet i więcej: piąty, szósty i siódmy wymiar natury i kosmosu.
Budują swoje domy pod ziemią, mają bogate rolnictwo, i nie mają zwierząt, dlatego że atmosfera tam nie sprzyja podrzędnym gatunkom. Woda jest usuwana z pewnych wulkanów i nią zaspokajają swoje potrzeby.
Wszyscy mieszkańcy pracują w swoich fabrykach. Nie ma tam pieniędzy, jest to nieznane tam. Tak więc, w zamian za pracę, wszyscy mieszkańcy mają chleb, schronienie i ostoje. Kosmiczne statki są własnością wszystkich. Niczego im nie braknie. Nie, nie potrzebują tego elementu nazwanym pieniędzmi, który wyrządza tak wiele szkód mieszkańcom Ziemi. Tak więc, tacy są mieszkańcy Ganymede.
Ponieważ posiadają szósty zmysł, przestudiowali doskonale medycynę, nie tylko w swoich fizyczno-chemicznych i biologicznych aspektach, ale również w swoich psychicznych i witalnych aspektach. Znają wewnętrzną i zewnętrzną anatomię, którą niestety naukowcy Ziemi nie znają.
Wcześniej mieszkańcy Ganymede żyli w świecie, który nazywał się "Żółtą Planetą". Jest dobrze wiedzieć, że w naszym Systemie Słonecznym ta planeta kiedyś istniała na, której ludzie dedykowali siebie eksperymentom atomowym. Wykonali wiele eksperymentów; stworzyli bomby, które były co raz bardziej destrukcyjne, i ostatecznie udało im się rozerwać planetę na kawałki. Niektóre fragmenty wciąż obracają się wokół naszego systemu słonecznego - nazywamy je asteroidami, albo luźną ziemią - i jest to znane astronomom.
Jednakże przed katastrofą, która przydarzyła się Żółtej Planecie, mieszkańcy tego świata zmagali się z filozoficznym dylematem "być albo nie być". Wielki Awatar albo Posłaniec ostrzegł ich o katastrofie, która czekała na nich. Większość ludzi jak zawsze nie uwierzyła , jednakże inni zaakceptowali to; wtedy powiązali siebie z naukami tego mądrego człowieka. Byli wystarczająco przygotowani przez niego, i ostatecznie zostali psychologicznie poprawieni i gotowi zbadać Ganymede. Przed pojawieniem się katastrofy, ten mądry człowiek zabrał ich na Ganymede i osiedlili się tam.
Cóż, przyjaciel, o którym mówię został zabrany na Ganymede i był tam kilka dni. Jego choroba zniknęła; ożywił się. Umieszczono jego pod specjalnym naukowym leczeniem. Zaprosili jego aby żył wśród nich, a on zgodził się pod warunkiem, że pozwolą jemu powrócić na planetę Ziemia aby dać swoje dobra swojemu bratu. Powrócił i dał całą swoją fortunę swojemu bratu, i jego żonie. Ustalił pewną datę pożegnania się z nimi, ponieważ zamierzał wyruszyć na długą podróż. Tamtego dnia, kiedy przygotowywał się do opuszczenia przepiękny statek wylądował, który oświetlił środek ogrodu.
"Odchodzę", powiedział im. Jego brat i szwagierka byli zaskoczeni.
"Ach! Miałem takie przeczucie, " powiedział jego brat.
Wszedł na pokład statku i oznajmił. "Odchodzę z mojej własnej woli, z dala od tej planety Ziemi!", i tak statek odleciał.
Pomimo tego, mała kamera w formie telewizora została z jego ziemskim bratem na Ziemi. Wystarczyło poruszyć jakieś przyciski i działała. Słoneczna energia ożywia tą aparaturę; jest to wystarczające aby skupić się na pewnych antenach, które posiada aby ustanowić kontakt z Ganymede. Komunikowali się z mieszkańcami Ganymede i jego bratem w nadziei, że zostaną zabrani pewnego dnia; tak więc, ostatecznie tak długo oczekiwany dzień nadszedł i zostali zabrani.
Mieszkańcy Ganymede posiadają nadzwyczajną mądrość, i chcą pomóc Ziemianom; wiedzą w jakim stanie Ziemianie są. Nie ignorują tego, że wielka katastrofa nadchodzi do nich, że gigant niebios nazwanym "Hercolubus" podróżuje z zawrotną prędkością przez gwiezdną przestrzeń. "
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych