Po pierwsze to dziękuję za odpowiedź. Po drugie to z jednej strony trochę mnie uspokoiła, z drugiej.. wystraszyła. Byłam pewna, że może ktoś tu napisze takie rzeczy, że to nieprawda(nawet jeśli nie mieliby racji) że ja sama w to uwierzę i będę spokojniejsza.. Może się ktoś taki jeszcze trafi

Chyba dobrze mówisz żebym nic z tym nie robiła, bo nie mam takiego zamiaru.. Nie chcę przez przypadek zdenerwować tego "czegoś", czy zwrócić na nas większej uwagi. Myślę tu zwłaszcza o moich braciach. Niech będzie jak jest, aby tylko wytrzymać do przeprowadzki..
Mimo to boję się, jeszcze teraz gdy sam napisałeś, że jest w tym coś podejrzanego..(a pisałeś, że nie często wierzysz w takie historie) upewniam się w swoim "przekonaniu" i dostaję wręcz świra.. Już nie chodzi o to "czy ten duch jest przyjazny.." , tylko o samą świadomość, że ktoś/coś tu jest i nas widzi, patrzy, chodzi po domu, a ja nie mogę nic z tym zrobić, nie mogę tego poczuć, zobaczyć..
Moje podstawowe pytanie: Czy to coś mogłoby pójść za nami? W sensie, że ta dusza prawdopodobnie tak lubi dzieci, że może nie będzie chciała ich "opuścić", gdy zobaczy, że się wynosimy? Może to nie chodzi o dom, tylko właśnie o nich?
Drugie: Myślałam z mamą o tym, żeby tak z ciekawości przy wyprowadzce zapytać się delikatnie właścicielki co stało się z jej mężem, jak zginął? Może się okaże, że to w ogóle nie miało związku i będę już całkowicie spokojna? O drugiej odpowiedzi nie chcę nawet myśleć..
Może nie pytać? Nie rozdrapywać tego i zostawić jak jest, w niepewności?