Kurde nie złapałeś tego co chciałem powiedzieć, a ja nie wiem jak Ci to inaczej wytłumaczyć. Wszystko odbierasz osobiście a ja mówiłem o stowarzyszeniach. Zresztą to nie jest moje zdanie a znajomych księży - nie podoba im się tworzenie równych i równiejszych (poprzez przystąpienie do "tajnej" organizacji i tak naprawdę zatracenie tego co w tym wszystkim najważniejsze) w obrębie waszej wspólnoty.
Nikt się na nikogo nie zamyka. To nie jest tajna organizacja; to wspólnota, która choćby na dzisiejszej Adoracji jest otwarta na wszystkich; np. dzisiaj przyszła do nas zaproszona przez jedną z koleżanek, koleżanka z jej klasy, którą akurat znam. Ona stwierdziła, że podoba jej się to co się u nas dzieje, to, że własnie tworzymy taką wspólnotę, jestesmy blisko ze sobą związani i w taki sposób moglismy przybliżyć się do Boga, co nie udało się jej, w dużej parafii przy mnóstwie osób.
WT kim Ty jesteś aby mówić co w oczach Boga jest milsze ? Możesz stwierdzić oczywiście, ze Ty wiesz a ja nie - no ale powiedz mi czy w takim razie nie brzmisz jak guru sekty ?
Nie mogę oceniać co Bogu się bardziej podoba. Jednak nie sądzę, aby podobała mu się obłuda; On chce, abysmy pokochali Go szczerze, nie przychodzili do Niego dla podpisu, tylko, bo tego pragniemy. Swiadczy dzisiejsza, dwugodzinna Adoracja, która była dobrowolna; dużo osób nie było, ale sporo przyszło.
Sądzę, że powinien być po pierwsze gorąco oddany drugiemu człowiekowi, bo "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili.". Autorytetem od chrześcijaństwa będzie dla mnie JPII i jego "otwartość" Biblii a nie Twój mistycyzm i zamknięcie w czterech ścianach. O ile zupełnie się z nim nie zgadzam to uważam, że jego interpretacja PŚ jest najbliższa temu co nauczał Chrystus.
Ale czy ja mówię, że jestesmy w sobie zamknięci? Zamknięci na ludzi? I ten mistycyzm.. Ja to już wiedziałem wczesniej, ale jeszcze dzisiaj zostało nam to potwierdzone. Jak we mnie to jeszcze siedzi, ale emocje wkrótce opadną. Jedynie szczera wiara, nie znaki, dla których chcielibysmy przyjsć do Boga. Wtedy On się od nas odsunie, ale nie opusci, po prostu chce, abysmy nie dla cudów z Nim byli, a dla szczerej wiary. Dzisiaj nie bylo fajerwerków, nie było spoczynków ani łez. Ale i tak było pięknie. Co do ludzi jeszcze; jest we mnie wlasnie teraz ta cierpliwosc do wszystkich; teraz patrzę na wszystkich łaskawszym okiem, nie wyklinam nikogo, choć jestem strasznie nerwowy i niecierpliwy. Można powiedzieć, że zyskałem pokój ducha.
I do tego wojowniczy się zrobiłeś . WT nie traktuję Cię jak idiotę, tylko w mojej ocenie, wcześniej byłeś bardziej hmmm... ogarnięty ?
Wczesniej byłem wyrachowany i oziębły na wszystko. Teraz widzę w swoim życiu, nie tylko w tych cudownych wydarzeniach, ale w zwykłym życiu obecnosc Pana. Czuję dopiero teraz dawno utraconą radosć, cały czas odczuwam w sercu ciepło.
Dobra, szczerze to się po prostu martwię o Ciebie. Jesteś git chłopak, a to w co się pchasz zaczyna się robić niebezpieczne.
"Fajerwerków" nie będzie codziennie; być może uda mi się wyjechać jeszcze w maju, jesli nie będzie to kolidować z Komunią mojego brata, ale choć to jest cudowne, nie czuję teraz potrzeby przeżyć tego jeszcze raz. Czuję, że moje życie odmieniło się na lepsze, Chrystus w nim działa i nie chcę tego utracić, choć wiem, że przyjdzie na pewno kryzys, który będę mógł pokonać tylko dzięki Niemu. Obawiałbym się bardziej utracenia tego wszystkiego, bo dla innych to mit, ale ja odkryłem prawdę. Nikt się nie musi ze mną zgadzać, ale ja to wiem, i nikt nie musi mi w to wierzyć.
Co do koleżanki też nie sądzę żebyś ją jakoś dobrze znał, chyba że to bardzo bliska koleżanka.
Znamy się od roku, wiemy o sobie bardzo wiele. Mielismy do tej pory taki sam stosunek do bierzmowania, Koscioła. We mnie cos pękło nareszcie, pragnę tego samego dla niej, aby mogła jak najlepiej przyjąć Sakrament.
Bo widzimy że koleś przesadza i zaczynamy się martwić, że zrobi się fanatykiem.
Mylisz pojęcia wierny, a fanatyk. Ja nikogo nie nawracam na siłę, nikogo nie morduję w imię mojej wiary; Pragnę się tym podzielić ze wszystkimi, ale gdy ktos to odrzuci, nie będę naciskał. Koleżanka zas będzie i tak musiała przeżyć to w maju, jesli jednak nie da rady się przełamać, nie będzie dopuszczona do Sakramentu. Mówicie sobie co chcecie, ale to by mnie w sumie ucieszyło, bo mi bardzo na niej zależy, chcę, aby tego nie zmarnowała, bo już zmarnowanego Sakramentu nie da się przyjąć jeszcze raz. Być może musi do tego trochę dojrzeć, nie mówię, że ja jestem jakis dojrzały jak dorosły człowiek, chodzi mi o cos innego. O to, że nawet nie potrafi przyjąć tego na swoje barki, poswięcić tych trzech dni dla Niego; każdy ma swoje obowiązki i problemy, ale większosć chciała się Mu wtedy poswięcić. Tymczasem wykręcanie się zwolnieniami, gdy nic jej nie dolega, mówienie, że nie, bo pryszniców nie ma - warunki, jak to w szkole, były ciężkie, ale dalismy radę; a po Adoracji, nawet spanie tylko na karimacie bylo przyjemne jak w swoim łóżku
Fanatykiem? Fanatycy powstają z reguły pod wpływem indoktrynacji i to dość długiej, a tu mamy zwyczajną fascynację czymś dla niego niezwykłym, która z czasem minie.
Akurat we mnie te emocje siedzą długo, ale fakt, za jakis czas to minie. Wtedy wlasnie przyjdzie czas na prawdziwą wiarę, bo teraz jestem ja i inni pod wpływem cudów, tego niesamowitego zdarzenia, po którym emocje za jakis czas opadną, z niektórych już opadły, choć widać w każdym z nas zmiany na lepsze; nie poddajemy się, o czym może swiadczyć dzisiejsza zaaranżowana przez nas Adoracja. I nie, nie było jak już wspomniałem osobistego podejscia, "fajerwerków". Było czyste podziękowanie za to wszystko.
Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 20.04.2012 - 21:51