Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak wczoraj poznałem Boga


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
564 odpowiedzi w tym temacie

#361

Cannabinol.
  • Postów: 360
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie rozumiem trochę tych sporów dotyczących autentyczności pisma świętego. Biblia sama w sobie jest księgą zawierającą wiele mądrości którą ludzie mogliby wykorzystać, gdyby tylko pozwolono im myśleć indywidualnie. Uważam że biblia ma znaczenie symboliczne i każdy człowiek powinien interpretować ją na własny sposób, a w kościele wymieniać się tą mądrością i poszerzać ją.
Jest jednak inaczej, kościół rości sobie wyłączność co do odczytywania przekazu i hoduje sobie armię ludzi którzy potępiają każdego kto ośmieli się pomyśleć (inaczej). Dlatego ja już nie jestem baranem bożym. Zrozumiałem że to nie bóg stworzył człowieka na własne podobieństwo, a wręcz przeciwnie (Czarni ludzie wierza w czarnych bogów, biali w białych a psy pewnie wierzyłyby w czworonożnych)
Po tym jak dowiedziałem się o różnych wydarzeniach np. noc św. Bartłomieja, krucjaty itp. A także o wprowadzaniu przez wysoko postawionych kardynałów, mafijnych pieniędzy za pomocą banku watykańskiego, wiedziałem że już nigdy nie wrócę do kościoła i nigdy już nie przyjmę niczego bez zastanowienia.
Dziwi mnie troche fakt że ludzie w XXI wieku, w dobie odkryć kosmicznych podążają jeszcze tą drogą.
Zastanówmy się co sami byśmy pomyśleli o współczesnej kobiecie która twierdzi że została zapłodniona przez anioła i urodzi syna bożego.

Moim bogiem jest wszechświat
To on był zawsze i ponad czasem, on zawiera w sobie całą kwintesencję istnienia i to on stworzył mnie na własne podobieństwo, z prochu zwanego atomami i kiedyś w tenże proch mnie obróci.
To natura, nie bogowie zsyła na nas trzęsienia ziemi, potopy i inne kataklizmy.
I ostatecznie to wszechświat, a nie bóg zgładził dinozaury.

Użytkownik Antychryst edytował ten post 27.04.2012 - 01:40

  • 0

#362

Torek.
  • Postów: 696
  • Tematów: 15
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@Antychryst

z prochu zwanego atomami i kiedyś w tenże proch mnie obróci.

Mała uwaga, ty ciągle jesteś atomami.
  • 0

#363

Autarchos.
  • Postów: 77
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Uważam że biblia ma znaczenie symboliczne i każdy człowiek powinien interpretować ją na własny sposób, a w kościele wymieniać się tą mądrością i poszerzać ją.


Tak rzecz ujmując można z Biblii wysnuć absolutnie każdy wniosek. Poza tym, pozwolę sobie zacytować, co samo Pismo mówi na temat Twoich rewelacji:

To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. - 2 List Piotra 1;20

Jest jednak inaczej, kościół rości sobie wyłączność co do odczytywania przekazu


Joseph Conrad wydał Lorda Jima w 1900. Ta, według mnie wybitna, powieść spotkała się z różnymi odbiorami wśród czytelników. Jeden z nich, pewnej włoskiej pani, wydał się Conradowi tak absurdalny, a jej interpretacja tak odjechana od tego, o czym jest ta książka, że aż napisał list ze sprostowaniem i interpretacją autora, czyt. interpretacją właściwą tego o czym jest Lord Jim. Konkretnie rozeszło się o to, że pani nie rozumiała motywów kietujących Jimem, ale to nieważne. Teraz, na chłopski rozum. Kto ma więcej racji interpretując utwór - jego autor czy jakiś anonim czytający dzieło dwa tysiące lat po jego powstaniu? Bo to, że Biblia nie spadła z nieba, tylko ma realnego, ziemskiego autora zbiorowego, czyli Kościół chrześcijański, który ją spisał, zebrał i wydał, a teraz ma wszelkie prawo ją interpretować, to chyba oczywiste...

Dlatego ja już nie jestem baranem bożym.


Ahahahaha... Ahaha... A... A, wybacz.

(Czarni ludzie wierza w czarnych bogów, biali w białych a psy pewnie wierzyłyby w czworonożnych)


Ozyrys miał niebieską skórę. Sobek miał głowę krokodyla a Anubis głowę szakala. Sugerujesz, że znalazłbyś niebieskoskórych Egipcjan, albo Egipcjan z głowami krokodyli, szakali albo sokołów? Pomijając już fakt, że rasa negroidalna nigdy nie wytworzyła systemu wierzeń podobnego do politeizmu, raczej był to animizm, gdzie bogami były duchy natury. Znowu, sądzisz, że czarni to węże albo hipopotamy? Znowu, skąd Ty możesz w ogóle wiedzieć w co wierzyłyby psy, gdyby wykształciły intelekt abstrakcyjny, pomijając już fakt, że po drodze musiałyby wykształcić kciuki przeciwstawne i przekształcić model poruszania się na dwunożny, więc ich bogowie, jeśli w ogóle, nie byliby czworonogami... Takie gadanie bez pokrycia i filozofowanie bez faktów.

Po tym jak dowiedziałem się o różnych wydarzeniach np. noc św. Bartłomieja, krucjaty itp. A także o wprowadzaniu przez wysoko postawionych kardynałów, mafijnych pieniędzy za pomocą banku watykańskiego, wiedziałem że już nigdy nie wrócę do kościoła i nigdy już nie przyjmę niczego bez zastanowienia.


Dzięki Bogu. Żaden Kościół chrześcijański nie potrzebuje takich lipnych tzw. wiernych, łykających każde sieciowe kłamstwo i błagających o więcej...

Dziwi mnie troche fakt że ludzie w XXI wieku, w dobie odkryć kosmicznych podążają jeszcze tą drogą.


Podobno mamy wiek oświecenia i rozumu... Podobno... *aluzja off*

Zastanówmy się co sami byśmy pomyśleli o współczesnej kobiecie która twierdzi że została zapłodniona przez anioła i urodzi syna bożego.


Maryi nie zapłodnił żaden anioł ani nie wiedziała, że urodzi Boga (bo chyba o to Ci chodzi, gdy sobie myśloskracasz pisząc syna bożego). Liźnij trochę teologii wyznania, które tak Cię uwiera.

Moim bogiem jest wszechświat


Panteizm? Twój bóg więc, zgodnie z wszelkimi naukowymi teoriami, miał początek, będzie miał swój koniec, jest ograniczony czasem i przestrzenią, nigdy Ci nic nie dał i niczego Ci nigdy nie da, na dodatek nie zapewnia żadnego kodu moralnego swoim wyznawcom. Lipny ten bóg. Poza tym co jeśli wszechświatów jest wiele, co jeśli teoria strun jest prawdziwa? Co wtedy?

To on był zawsze i ponad czasem


Nieprawda.

on zawiera w sobie całą kwintesencję istnienia


Czyli mianowicie co?

to on stworzył mnie na własne podobieństwo, z prochu zwanego atomami i kiedyś w tenże proch mnie obróci.


Wpadnij kiedyś do mnie, zawsze chciałem zobaczyć kwazara. Rozumiem, że jako, że jesteś stworzony na obraz i podobieństwo kosmosu, masz go, nie wiem, zamiast paznokcia?

To natura, nie bogowie zsyła na nas trzęsienia ziemi, potopy i inne kataklizmy.


Czysto teoretyzując, czemu Ci się wydaje, że Bóg nie mógłby użyć istniejącego systemu żeby robić co mu się podoba? Czysto jałowe rozważania, ale mnie to ciekawi. Czemu to wykluczasz.

I ostatecznie to wszechświat, a nie bóg zgładził dinozaury.


Dinozaury zgładziła wielka, kosmiczna skała. Swoją drogą, jeśli wszechświat jest bogiem, to ty też jesteś bogiem. Dinozaury były bogiem. Wszystko jest bogiem, bo wszystko jest w obrębie wszechświata. Interesujące filozoficznie, ale jałowe.
  • -2

#364

Torek.
  • Postów: 696
  • Tematów: 15
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@Autarchos
Twoje wywody są tak żałosne, że aż śmieszne.

Dzięki Bogu. Żaden Kościół chrześcijański nie potrzebuje takich lipnych tzw. wiernych, łykających każde sieciowe kłamstwo i błagających o więcej...

Nie, na pewno.

Joseph Conrad wydał Lorda Jima w 1900. Ta, według mnie wybitna, powieść spotkała się z różnymi odbiorami wśród czytelników. Jeden z nich, pewnej włoskiej pani, wydał się Conradowi tak absurdalny, a jej interpretacja tak odjechana od tego, o czym jest ta książka, że aż napisał list ze sprostowaniem i interpretacją autora, czyt. interpretacją właściwą tego o czym jest Lord Jim. Konkretnie rozeszło się o to, że pani nie rozumiała motywów kietujących Jimem, ale to nieważne. Teraz, na chłopski rozum. Kto ma więcej racji interpretując utwór - jego autor czy jakiś anonim czytający dzieło dwa tysiące lat po jego powstaniu?

Przyrównanie powieści do Bibli. Nawet nie analogiczne. Gdzie ty tu masz intepretację autorów Bibli?

Bo to, że Biblia nie spadła z nieba, tylko ma realnego, ziemskiego autora zbiorowego, czyli Kościół chrześcijański, który ją spisał, zebrał i wydał, a teraz ma wszelkie prawo ją interpretować, to chyba oczywiste...

Chyba każdy może interpretować, a nie mieć wyłączność na interpretowanie.

Ahahahaha... Ahaha... A... A, wybacz.

Bardzo na poziomie.

Panteizm? Twój bóg więc, zgodnie z wszelkimi naukowymi teoriami, miał początek, będzie miał swój koniec, jest ograniczony czasem i przestrzenią, nigdy Ci nic nie dał i niczego Ci nigdy nie da, na dodatek nie zapewnia żadnego kodu moralnego swoim wyznawcom. Lipny ten bóg. Poza tym co jeśli wszechświatów jest wiele, co jeśli teoria strun jest prawdziwa? Co wtedy?

Bo Bóg chrześcijański lepszy... Jak widać nie rozumiesz tego, w co on wierzy.
  • 3

#365

Cannabinol.
  • Postów: 360
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Takie gadanie bez pokrycia i filozofowanie bez faktów.

Owszem, podobnie jak kazanie na mszy, z tym że to moje własne filozofowanie:)



Dzięki Bogu. Żaden Kościół chrześcijański nie potrzebuje takich lipnych tzw. wiernych, łykających każde sieciowe kłamstwo i błagających o więcej...


Pewnie ze nie potrzebuje, z tym że to nie są żadne kłamstwa, takich wydarzeń jak noc św. Bartłomieja KK nie zdoła już się wyprzeć.


Panteizm? Twój bóg więc, zgodnie z wszelkimi naukowymi teoriami, miał początek, będzie miał swój koniec,jest ograniczony czasem i przestrzenią,


Tak jest, choć nie wiemy czy cyklicznie się nie odradza. Poza tym nie jest ograniczony czasoprzestrzenią , jakoś wciąż się rozszerza, i to on daje jej możliwośc zaistnienia

nigdy Ci nic nie dał i niczego Ci nigdy nie da, na dodatek nie zapewnia żadnego kodu moralnego swoim wyznawcom. Lipny ten bóg.

A co Ty dostałeś od swojego boga? Mój dał mi wiele, choćby ziemię i pierwiastki z których mogliśmy powstać. Wiemy że pierwiastki powstały w gwiazdach, to są nieustające procesy wszechświata. Nie ma tutaj juz miejsca dla starszego pana ukrytego za chmurą, patrzącego na wszystko co robimy.
Ja bym raczej lipnym nazwał boga który odebrał mojemu przyjacielowi matkę. Poczciwa kobiecina, naprawdę głęboko wierząca i praktykująca, co niedzielę w kościele, w domu modlitwy, obrazy święte. Co dostała w zamian? Nowotwór piersi i męczącą śmierć na oczach rodziny, na dwa dni przed świętami bożego narodzenia. Gdzie on wtedy był?

Poza tym co jeśli wszechświatów jest wiele, co jeśli teoria strun jest prawdziwa? Co wtedy?

A co jeśli bogów jest wielu, co jeśli mitologia jest prawdziwa? Co wtedy?
Jeśli wszechświatów jest wiele to i tak interesuje mnie tylko mój, bo to w nim żyję i jego prawa mnie dotyczą, pozostałe nie. Tak samo jak nie dotyczy mnie zakaz obrażania władcy w Korei Północnej.

Wpadnij kiedyś do mnie, zawsze chciałem zobaczyć kwazara. Rozumiem, że jako, że jesteś stworzony na obraz i podobieństwo kosmosu, masz go, nie wiem, zamiast paznokcia?

Idąc Twoim tokiem rozumowania, domyślam się że wierzysz w gigantycznego człowieka siedzącego w ukryciu gdzieś na krańcu wszechświata?

Czysto teoretyzując, czemu Ci się wydaje, że Bóg nie mógłby użyć istniejącego systemu żeby robić co mu się podoba? Czysto jałowe rozważania, ale mnie to ciekawi. Czemu to wykluczasz.

Nie wykluczam tego, wykluczam tylko boga. Z jednego prostego powodu - po odejściu od KK nie widzę żadnego sensownego dowodu ani nawet powodu dla kórego bóg w takiej formie musiałby w ogóle istnieć

Dinozaury zgładziła wielka, kosmiczna skała. Swoją drogą, jeśli wszechświat jest bogiem, to ty też jesteś bogiem. Dinozaury były bogiem. Wszystko jest bogiem, bo wszystko jest w obrębie wszechświata. Interesujące filozoficznie, ale jałowe.


Tak ale to nie bóg rzucił ten kamień. Ja bym powiedział że jesteśmy raczej cząsteczką boga, wyróżnioną bo obdarzoną świadomością, mogącą obserwować go od środka. Coś jak byś patrzył na siebie z punktu widzenia atomu tworzacego jakąś część Twojego ciała.

A najzabawniejsze jest to że tak naprawdę wierzymy w to samo, z tą różnicą że ja rozpakowałem to z okrycia obłudy i odrzuciłem KK. Uważam że Kościół na przestrzeni wieków tylko hamował postęp ludzkości, czy to duchowy czy techniczny. Weźmy pod uwagę fakt że sam Kopernik czekał do śmierci z ogłoszeniem swojej teorii a kościół dopiero wiele lat później pozwolił na to żeby to jednak ziemia obiegała słońce. Ludzie byli zwyczajnie zmuszani do zmiany swoich poglądów pod groźbą śmierci czy wygnania.
Ja po prostu odrzucam boga w takiej formie, nie wierze że istnieje istota mogąca bawić cię wszechświatem jak kulką plasteliny.
Strach przed śmiercią towarzyszy człowiekowi odkąd ten stał się istotą rozumna. Myślę ze powinnismy już dorosnąć do tego ze niebo owszem, jest tam na górze, ale ze nikt tam na nas nie czeka i powinniśmy zacząć cieszyć się chwilą, tym że właśnie teraz jesteśmy świadomą swego istnienia częścią wszechświata. To jest największy dar jaki mogliśmy dostać.
Mamy już tysiące powodów by odrzucić wiarę a uwierzyć w rozwój, nad naszymi głowami kosmos czeka na to az go podbijemy a my wciąż bijemy się o to czyj bóg jest ważniejszy i kto będzie zbawiony a kto pójdzie do piekła. Jest to naprawdę bardzo prymitywne. A co tak naprawdę odróżnia Jahwe od Allaha, Kriszny czy wszechświata? Pomijając to że ten ostatni istnieje naprawdę.

A żeby uzmysłowić Ci jak mali jesteśmy dla boga/wszechświata, wyobraź sobie że idziesz chodnikiem w letni wieczór i nagle pod stopą słyszysz chrupnięcie. Teraz wyobraź sobie jak wielu ludzi każdego dnia rozdeptuje ślimaki czy owady i ilu z nich tak naprawdę kiedykolwiek zastanowiło się nad tym że tam na dole właśnie zakończyło się życie. Teraz wyobraź sobie jakie znaczenie to może mieć dla wszechświata, a przypominam że w kosmicznej skali jesteśmy bardzo blisko ślimaków, coś jak starsi bracia.

Użytkownik Antychryst edytował ten post 28.04.2012 - 00:47

  • 0

#366

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A co Ty dostałeś od swojego boga?


Nowe życie. Ten moment, który tu opisałem zmienił moje całe życie. Pokonałem cos co mnie niewoliło, zeszmaciło, cos co mnie dręczyło od prawie 4 lat. Kilkadziesiąt prób walki kończyło się po kilku dniach niepowodzeniem, pierwszy raz jestem wolny tak długo, bo prawie miesiąc. Co to jest to zbyt prywatne, może się ktos już domyslić, ale nie wejdę w szczegóły.


a bym raczej lipnym nazwał boga który odebrał mojemu przyjacielowi matkę. Poczciwa kobiecina, naprawdę głęboko wierząca i praktykująca, co niedzielę w kościele, w domu modlitwy, obrazy święte. Co dostała w zamian? Nowotwór piersi i męczącą śmierć na oczach rodziny, na dwa dni przed świętami bożego narodzenia. Gdzie on wtedy był?


Tak, moja babcia też religijna kobieta miała w październiku zawał, później drugi. Leżała w szpitalu z jakimis krótkimi przerwami od tamtego czasu i wycierpiała się niesamowicie, przeżyła smierć kliniczną. Gdy już wszystko miało być naprawdę ok, mieli ją już wypuscić, nagle zmarła. Kilkanascie dni przed Wielkanocą, tego roku. Czy winię za to Boga, że dał nadzieję, tyle razy już lekarze zapowiadali jej smierć, a zmarła, kiedy niepowinna? Nie. Pan nie odbiera ludzi, żeby przysporzyć nam cierpienia. Być może chce nas nauczyć jak ważna jest milosć i jej wyrażanie do drugiego człowieka; chce, abysmy zmienili swoje postępowanie na lepsze. I pamiętali jak kruche jest życie, żeby to nas umacniało w wierze w życie wieczne. Patrzysz na to z tej strony, ale zobacz, że ona jest teraz tam szczęsliwa, a kiedys na każdego z nas pzyjdzie czas, i ma to jakis cel, bo każdy z nas ma tutaj jakies zadanie.

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 28.04.2012 - 07:28

  • -4



#367

Autarchos.
  • Postów: 77
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Twoje wywody są tak żałosne, że aż śmieszne.


Przez krótką chwilę wydawało mi się, że to @Antychryst strzelił dwa posty pod rząd, ale zaraz potem zauważyłem, że to nasz nieoceniony @Torek postanowił wtrącić swoje trzy grosze :mrgreen: . Znalazłeś już dowody na dziejowy spisek ewangeliczny, że do mnie uderzasz?

Nie, na pewno.


Oczywiście, że na pewno. Zawsze ceniłem jakość zamiast ilości i jestem w głębi duszy przekonany, że osoby wysoko postawione w różnych Kościołach czy innych związkach wyznaniowych mają tożsame zdanie.

Przyrównanie powieści do Bibli. Nawet nie analogiczne. Gdzie ty tu masz intepretację autorów Bibli?


Analogia jest nieprecyzyjna, ale trafna - autor (Conrad) doprecyzował interpretację swojego dzieła (Lord Jim) czytelniczce, która zinterpretowała ją źle (pewna Włoszka). Tak samo autor Biblii, którym jest Kościół, dokonuje na przestrzeni dziejów interpretacji swojego dzieła. To tak jak muzułmanie interpretują Koran, a mormoni swoje księgi. Poza tym, już wrzuciłem cytat z 2 Listu świętego Piotra o tzw. samodzielnej interpretacji Biblii. Coś na to odpowiesz?

Chyba każdy może interpretować, a nie mieć wyłączność na interpretowanie.


Oczywiście, że każdy może interpretować. Powstaje tylko kwestia wiary. Interpretując, no nie wiem, Władcę Pierścieni, mogę go sobie odczytać jak mi się podoba. Jednocześnie, przynajmniej ja, wolę nie zdawać się na swój osąd, tylko sięgnąć do opinii autora na temat jego własnego dzieła (w tym wypadku do Listów Tolkiena, na przykład). Wtedy mam jego pełny obraz, a nie przefiltrowany przez moje subiektywne odczucia.

Bo Bóg chrześcijański lepszy... Jak widać nie rozumiesz tego, w co on wierzy.


Ufam, że @Antychryst jest w stanie sam wyprodukować jakąś apologię swojej wiary, bez Twojej pomocy...

@Antychryst

Pewnie ze nie potrzebuje, z tym że to nie są żadne kłamstwa, takich wydarzeń jak noc św. Bartłomieja KK nie zdoła już się wyprzeć.


Czytając to poczułem się jakbym walnął w ścianę niechęci i tłumionego żalu... Noc świętego Bartłomieja miała bardzo mało wspólnego z religią, podobnie jak wyprawy krzyżowe. Jeśli ktoś przestaje wierzyć z powodu tego, że zachłysnął się odpowiednio zeserwowanymi faktami i półfaktami właśnie w takiej postaci ("Kościół katolicki mordował protestantów i organizował krucjaty, bo był chciwy władzy, inkwizycja, stosy, hurr durr!") i jeszcze jest z tego zadowolony, to jego tzw. wiara bardzo mi śmierdzi zwyczajną fasadą. Dla człowieka normalne jest raczej bronienie tego kim jest, a nie przypadkowe kolekcjonowanie quasiiinformacji przeczących właśnie temu.

Tak jest, choć nie wiemy czy cyklicznie się nie odradza


Zgoda. Choć na cykl rozszerzenia-zapaści nie ma dowodów.

Poza tym nie jest ograniczony czasoprzestrzenią , jakoś wciąż się rozszerza, i to on daje jej możliwośc zaistnienia


To też nie do końca wiadomo kosztem czego się kosmos rozszerza.

A co Ty dostałeś od swojego boga?


Nie wiem dlaczego wszyscy wokół zawsze zakładają, że jeśli ktoś broni chrześcijaństwa to koniecznie musi być wierzący, a najlepiej od razu chrześcijaninem ;) . Ciekawa sprawa.

Nie ma tutaj juz miejsca dla starszego pana ukrytego za chmurą, patrzącego na wszystko co robimy.


No naprawdę wydaje Ci się, że chrześcijaństwo wyznaje brodatego pana na chmurce? Oddziel wiarę, nie wiem, ludową czy powszechne wyobrażenia od teologii danego wyznania.

Ja bym raczej lipnym nazwał boga który odebrał mojemu przyjacielowi matkę. Poczciwa kobiecina, naprawdę głęboko wierząca i praktykująca, co niedzielę w kościele, w domu modlitwy, obrazy święte. Co dostała w zamian? Nowotwór piersi i męczącą śmierć na oczach rodziny, na dwa dni przed świętami bożego narodzenia. Gdzie on wtedy był?


Determinizm jest najszkodliwszym przekonaniem, jakie panowało w wieku XX i przesączyło się do wieku XXI. To nie działa w ten sposób. Bóg nie ingeruje w ludzkie życia w ten sposób. Takie chwyty emocjonalne dobrze wyglądają na papierze, czy też w sieci, ale to nie jest rozmowa oparta na faktach, tylko na emocjach, jest nieracjonalna. Coś komuś w życiu nie wyszło, ktoś umarł, ktoś cierpiał, ktoś zginął - czy każdorazowo taki fakt miałby być negacją istnienia siły wyższej?

A co jeśli bogów jest wielu, co jeśli mitologia jest prawdziwa? Co wtedy?


Czyja mitologia.

Jeśli wszechświatów jest wiele to i tak interesuje mnie tylko mój, bo to w nim żyję i jego prawa mnie dotyczą, pozostałe nie


A gdybyś, czysto hipotetycznie, mógł przenosić się pomiędzy wszechświatami równoległymi? Załóżmy, że prawa fizyki w nich obowiązujące są tożsame z naszymi.

Idąc Twoim tokiem rozumowania, domyślam się że wierzysz w gigantycznego człowieka siedzącego w ukryciu gdzieś na krańcu wszechświata?


Celne ;) . Tak inteligentna riposta domaga się poważnej odpowiedzi. Piszę to bez ironii. Otóż, jeśli Bóg powiedział, że stworzy człowieka na obraz swój i swoje podobieństwo, to wierzę, że chodziło tu o to, że człowiek otrzymał wolną wolę, uczucia, rozum, oraz co najważniejsze możliwość stwarzania - w jakimś swoim skromnym zakresie. Nie chodzi o to, że Bóg faktycznie ma ludzką postać i żyje sobie na jakiejś planecie we wszechświecie - a z drugiej strony, Bóg stał się przecież człowiekiem, czy nie tak? Z zastosowaniem tutaj wszechświata w miejsce Boga jest o tyle problem, że wszechświat (chyba) nie myśli, nie odczuwa i niczego nie planuje - taki jest więc według Ciebie człowiek?

Z jednego prostego powodu - po odejściu od KK nie widzę żadnego sensownego dowodu ani nawet powodu dla kórego bóg w takiej formie musiałby w ogóle istnieć


A co z kwestią praprzyczyny wszystkich rzeczy, która greckich, pogańskich filozofów prowadziła do teizmu (Arystoteles np.)?

Ja bym powiedział że jesteśmy raczej cząsteczką boga, wyróżnioną bo obdarzoną świadomością, mogącą obserwować go od środka. Coś jak byś patrzył na siebie z punktu widzenia atomu tworzacego jakąś część Twojego ciała.


Jaki to miałoby mieć praktyczny cel? Skoro jesteśmy cząstkami bóstwa, to tak naprawdę jesteśmy ze sobą tożsami, nasza indywidualność to fikcja, to działanie nie ma przyczyn. Samoadoracja, bóg-narcyz?

Uważam że Kościół na przestrzeni wieków tylko hamował postęp ludzkości, czy to duchowy czy techniczny. Weźmy pod uwagę fakt że sam Kopernik czekał do śmierci z ogłoszeniem swojej teorii a kościół dopiero wiele lat później pozwolił na to żeby to jednak ziemia obiegała słońce. Ludzie byli zwyczajnie zmuszani do zmiany swoich poglądów pod groźbą śmierci czy wygnania.


*przeciera ze znużeniem twarz* Ech... Szkodliwa propaganda.

Jest to naprawdę bardzo prymitywne.


A w życiu. Jeśli wierzy się w życie po śmierci to staje się to sprawą kluczową.

Teraz wyobraź sobie jakie znaczenie to może mieć dla wszechświata, a przypominam że w kosmicznej skali jesteśmy bardzo blisko ślimaków, coś jak starsi bracia.


To jesteśmy wyróżnieni czy nie?
  • 0

#368

Torek.
  • Postów: 696
  • Tematów: 15
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@Autarchos

Znalazłeś już dowody na dziejowy spisek ewangeliczny, że do mnie uderzasz?

Muszę mieć dowody, żeby to robić? Czy ty masz jakieś przeciwdowody? Zanim cokolwiek napiszesz zaznaczam, że chce źródeł.

Oczywiście, że na pewno. Zawsze ceniłem jakość zamiast ilości i jestem w głębi duszy przekonany, że osoby wysoko postawione w różnych Kościołach czy innych związkach wyznaniowych mają tożsame zdanie.

Zapomniałeś, że KK ma gdzieś twoje zdanie. Bądź przekonany dalej w ciemnocie.

Tak samo autor Biblii, którym jest Kościół, dokonuje na przestrzeni dziejów interpretacji swojego dzieła.

Kościół autorem Biblii? Wiesz, o czym piszesz?

Analogia jest nieprecyzyjna, ale trafna - autor (Conrad) doprecyzował interpretację swojego dzieła (Lord Jim) czytelniczce, która zinterpretowała ją źle (pewna Włoszka). Tak samo autor Biblii, którym jest Kościół, dokonuje na przestrzeni dziejów interpretacji swojego dzieła. To tak jak muzułmanie interpretują Koran, a mormoni swoje księgi.

Nie będę komentował tych bzdur.

Poza tym, już wrzuciłem cytat z 2 Listu świętego Piotra o tzw. samodzielnej interpretacji Biblii. Coś na to odpowiesz?

Co na to napiszę? Po pierwsze znajdź mi interpretację autorów. Po drugie przeczytaj sobie kiedy i w jakich okolicznościach wypowiedziano te zdanie.

Ufam, że @Antychryst jest w stanie sam wyprodukować jakąś apologię swojej wiary, bez Twojej pomocy...

A czy ja coś wyprodukowałem?

Nie jesteś aby księdzem?

Użytkownik Torek edytował ten post 28.04.2012 - 19:44

  • 4

#369

Chl0r.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przepraszam, że przerwę dyskusję. Generalnie na forum siedzę od dłuższego czasu, nie od dziś posiadam tu konto, ale to moja pierwsza wypowiedź tak więc wszystkich witam.

Prześledziłam wątek i myślę, że mogę stwierdzić, iż rozumiem to, o czym pisze WithinTemptation. Dla postronnych zawsze będzie brzmiało to jak fanatyzm, ponieważ doświadczenia tego typu trzeba po prostu przeżyć, żeby pojąć perspektywę piszącego. Autor podzielił się ze społecznością forum swoim świadectwem, jednak moim zdaniem i tak i tak nie da się tego - mówiąc kolokwialnie - ogarnąć - na sucho, co czyni niektóre fragmenty dyskusji jak dla mnie z góry skazanymi na bezowocność.

Co do mnie - był w moim życiu okres który przeżyłam w intensywnej wierze chrześcijańskiej. Wcześniej byłam do kościoła również nastawiona sceptycznie, nie angażowałam się, co wynikało, jak sądzę, z silnego wewnętrznego zagubienia i stałych poszukiwań duchowej drogi. Nie mniej jednak - tamten okres oceniam jako jeden ze szczęśliwszych w moim życiu. Wcześniej czytałam liczne artykuły także tu, interesowałam się filozofiami wschodu, generalnie swoisty misz-masz. Jednak to chrześcijaństwo umożliwiło mi prawdziwy duchowy rozwój, a przynajmniej nauczyło mnie wielu rzeczy, które pozwalają żyć naprawdę świadomie. Wiara w Jezusa tak, jak żadna inna filozofia sprawia, że świat może być lepszy - to nie jest tak, że ktoś się poświęca dla innych i cierpi przez całe życie. Poświęcając się dla innych generujesz dobro które potem pójdzie w obrót, nie ma czystszej radości niż ta która wynika z pomagania innych. W pewnym sensie zapominamy w ten sposób o swoim ego, o co przecież chodzi w samorozwoju, którego problematyka jest szeroko poruszana w obrębie tego forum - różnica polega na tym, że w przypadku chrześcijaństwa zwracamy się do zewnątrz, nie do wewnątrz, o ile wyrażam się jasno.

Będąc chrześcijaninem uznajemy swoją pokorę i małość względem siły wyższej, przez co jakoby pozwalamy się prowadzić, nie zamartwiamy się o przyszłość, przeszłość nie ma dużego znaczenia i możemy prawdziwie skupić się na czynieniu dobra teraz. Nie chcę, by to zabrzmiało jak jakaś opaczna reklama, próby wytłumaczenia czy dopasowywania na siłę, bo to ostatnie, co mam na celu.

Moim błędem było to, że - trochę podobnie jak WT teraz - oparłam wiarę za bardzo na emocjach, do tego komplikacje zdrowotne (depresja). Wcześniej wiara chrześcijańska wyprowadziła mnie z, powiedzmy, bardzo złego stanu psychicznego - to było piękne, jakbym była małym dzieckiem w objęciach... czegoś, czemu mogę bezgranicznie ufać i wiem że poprowadzi mnie do szczęścia. Jakiś czas później, po licznych upadkach w wierze (pardon za powt. wyrazowe), miałam dużo stresów - chciałam to konstruktywnie rozwiązać i jakoś sama z siebie zaczęłam medytować, zagłębiać się w siebie.

No i mniej więcej od tamtego czasu mam okrutny dysonans filozofii który mnie wykańcza. Część mnie bardzo mocno chciała podążać nadal za Jezusem, bo czułam, że to prowadzi do pełni życia. To oznaczałoby trwanie przy chrześcijańskich zasadach, uznawanie przykazań, swojej pokory i całej reszty. Jednocześnie, druga część mnie czuła, że pokora ogranicza moje własne dążenie do boskości - bo im więcej medytowałam tym mniejsze znaczenie miało to, co oferowało chrześcijaństwo, co pogłębiało mój ból i potęgowało lęk. Im więcej medytowałam, tym mniej czułam - tak więc izolowałam się od świata oraz smutku. Pojęłam czym jest OOBE i reszta skutków ubocznych rozwoju duchowego - tak, pojęłam, że są skutkami ubocznymi, bo
liczyło się coś innego. Byłam spokojniejsza, bardziej wyciszona, otwarta na prawdę. Pamiętam, jak raz byłam w kościele i czułam, że muszę stamtąd jak najszybciej wyjść (a normalnie przeżywałam wszystko jak najpełniej). Myślę, że m. in. dlatego to się tak gryzło, że droga chrześcijańska wiąże się z silnym przeżywaniem emocji, miłości, cierpienia i jest w gruncie rzeczy trudną drogą. Miłość Boga też odczuwamy na płaszczyźnie emocjonalnej - medytacja sprawiała, że emocje cichły. Jednocześnie - jedno każe ufać, drugie pozwala poznać wszystko samemu.

No w każdym razie dostałam rozstroju, przestałam medytować i oddaliłam się od Boga.

Morał - nie medytuj w trudnych stanach psychicznych? Nie wiem, ale starałam się pojąć to, co odczuwałam wtedy, gdy żyłam blisko Boga w pojęciu chrześcijańskim, pojąć lęk przed utratą tego, podobnież jak pojąć swoje wątpliwości - co jeśli to wszystko tylko program, iluzja? Chrześcijaństwo to coś dla wszystkich, dla tych najprostszych ludzi i myślicieli, bo chrześcijaństwo uczy prostoty, prostoduszności. A z drugiej strony - przecież gdyby nie informacje które dostajemy z zewnątrz nie wiedzielibyśmy o Jezusie, natomiast drogą samopoznania może podążać każdy bez względu na otrzymaną wiedzę. Może jest coś pomiędzy, złoty środek - może Bóg obejmuje wszystko, może jest kilka dróg które do niego prowadzą bądź po prostu inaczej pojmują to samo. Może i to kwestia indywidualnego wyboru. Bardzo przepraszam za te osobiste wynurzenia ale pomyślałam, że może ktoś ma podobne rozterki, albo miał i sobie z nimi w jakiś sposób poradził.

Pozdrawiam. ;)

PS. Za miesiąc, teoretycznie, też mam bierzmowanie.

Użytkownik Chl0r edytował ten post 28.04.2012 - 19:57

  • 2

#370

żaba.
  • Postów: 1070
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Chrześcijanie to sekta, która jest nastawiona na pieniądz, manipulacje i władzę. nie idź do bierzmowania i daj sobie spokój z tym. medytuj, doświadczaj i ŻYJ nie słuchaj tych zakłamanych księżulków.. zostaw Watykan.

Użytkownik Ronaldo edytował ten post 28.04.2012 - 20:03

  • -1

#371

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Chl0r, dobrze, że się tym podzieliłaś :) Może również macie coś takiego zorganizować? W sumie teraz mogłem zrozumieć po co te wszystkie przygotowania; to, że byłem zły na innych za to, że oszukiwali w tych wszystkich różańcach, roratach, a tak naprawdę to oni tracili..

Chrześcijanie to sekta, która jest nastawiona na pieniądz, manipulacje i władzę. nie idź do bierzmowania i daj sobie spokój z tym. medytuj, doświadczaj i ŻYJ nie słuchaj tych zakłamanych księżulków.. zostaw Watykan.


Fajnie. Ciekawe, że dla mnie życie dopiero teraz się zaczęło na serio. Na mnie te próby "magii" też źle działały; chociażby próba uzyskania LD kończyła się tylko irytacją ze względu na to, że nie wyszło, Tymczasem dopiero Bóg nadał mojej duszy spokój i harmonię.

Sakrament dojrzałości nada Ci mocy Ducha Świętego do dzielniejszego świadczenia o Chrystusie i wzmocni Cię w wierze. Nie rezygnuj, staraj się przygotować do niego jak najlepiej :)

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 28.04.2012 - 20:14

  • 0



#372

Ill.

    Nawigator

  • Postów: 1656
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chrześcijanie to sekta, która jest nastawiona na pieniądz, manipulacje i władzę. nie idź do bierzmowania i daj sobie spokój z tym. medytuj, doświadczaj i ŻYJ nie słuchaj tych zakłamanych księżulków.. zostaw Watykan.

Nazywaj rzeczy po imieniu - Kościół Katolicki, a nie Chrześcijanie.

@WT

W sumie teraz mogłem zrozumieć po co te wszystkie przygotowania; to, że byłem zły na innych za to, że oszukiwali w tych wszystkich różańcach, roratach, a tak naprawdę to oni tracili..

A co tracili? Z ich punktu widzenia właśnie różańce i inne roraty były stratą czasu.
Mnie osobiście w przekonaniu, że przynależność do KK jest stratą czasu, utwierdził moment bierzmowania, gdzie oto jakiś gość pomazał mi olejem po czole, wybełkotał coś i pchnął, bo następny w kolejce stał.
W innych, mniejszych sektach się przynajmniej starają :P

Użytkownik Ill edytował ten post 28.04.2012 - 20:15

  • 0

#373

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A co tracili? Z ich punktu widzenia właśnie różańce i inne roraty były stratą czasu.
Mnie osobiście w przekonaniu, że przynależność do KK jest stratą czasu, utwierdził moment bierzmowania, gdzie oto jakiś gość pomazał mi olejem po czole, wybełkotał coś i pchnął, bo następny w kolejce stał.
W sektach się przynajmniej starają


Jeśli to było dla Ciebie tylko takie coś, to nie dziwię się w sumie dlaczego dla Ciebie to było nic. Tak jak i dlaczego osoby, które miały zamknięte serce stwierdziły, że niczego nie doświadczyły na rekolekcjach :P

Nazywaj rzeczy po imieniu - Kościół Katolicki, a nie Chrześcijanie.


Uzasadnij. Sekta z reguły prowadzi do odizolowania człowieka od innych i destrukcji duchowej. Ja zyskałem pewność siebie, pokój i szczęście ducha. Nikt mnie za ręce nie trzyma, mogę w każdej chwili odejść. Dodatkowo ja widzę teraz bardzo dostrzegalne działanie Boga w moim życiu i duszy. Sekta z tego co się orientuję to obrządek dla wyimaginowanego boga/bożków..

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 28.04.2012 - 20:20

  • 0



#374

żaba.
  • Postów: 1070
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

przepraszam - oczywiście chodziło mi o KK





@ WT

w poprzednim temacie napisałem i chyba udowodniłem że Watykan to banda złodziei i świń - dalej tego nie dostrzegasz ? mogę to przekopiować. ONI są nastawieni na WŁADZE tylko i wyłącznie i posługują się wiarą aby manipulować, a sami robią z siebie kogoś, kogo BÓG nie chciał by widzieć na swe swe boskie oczęta hehe...

Użytkownik Ronaldo edytował ten post 28.04.2012 - 20:24

  • 0

#375

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

w poprzednim temacie napisałem i chyba udowodniłem że Watykan to banda złodziei i świń - dalej tego nie dostrzegasz ? mogę to przekopiować. ONI są nastawieni na WŁADZE tylko i wyłącznie i posługują się wiarą aby manipulować, a sami robią z siebie kogoś, kogo BÓG nie chciał by widzieć na swe swe boskie oczęta hehe...


Przykre tylko, że mówiąc iż "Chrześcijanie to sekta, która jest nastawiona na pieniądz, manipulacje i władzę." obrażasz także mnie, bo między innymi ja jestem Kościołem. Większość Kościoła to nie duchowni, a zwykli ludzie. I to nie Watykan zmanipulował mnie, abym powrócił do Boga. On sam mnie tam powołał, swymi "narzędziami", abym Go na nowo odkrył.
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych