Tak ogółem: ja nie widzę w tym niczego paranormalnego, a już na pewno nie widzę tutaj żadnych dowodów na istnienie boga/ów.
Doprecyzowując to, co ktoś już w tym temacie napisał...
Jakie kryteria przyjąłeś przy rozróżnianiu, czy opisane zdarzenia naprawdę były efektem działania sił nadprzyrodzonych, czy też była to tylko autosugestia? Mówiąc prościej: skąd wiesz, że to rzeczywiście miało coś wspólnego z chrześcijańskim bogiem, a nie tylko jesteś przekonany, że tak było?
Ponadto - sam pisałeś, że przed tym wydarzeniem brałeś często udział w mszach, drogach krzyżowych i innych rytuałach - co sprawiło, że twój mózg był "wkręcony" w ten cały religijny klimat, ergo: większa szansa na autosugestie związane z religią. Jak jeszcze doda się fakt że, jak sam przyznałeś, byłeś strasznie zmęczony... cóż, powstaje combo będące podatnym gruntem na autosugestie: wszechobecna religijna atmosfera i mózg, który jako, że jest zmęczony, lubi płatać figle.
To tak na wejście.
A teraz, jeśli o detale chodzi...
(...)
Lecz najwspanialsze dwie-trzy (straciłem wtedy rachubę, później o tym wspomnę) godziny mego życia zaczęły się o 21. Co to jest Adoracja Najświętszego Sakramentu myślę. Pewnie będziemy klęczeć dwie godziny przy Monstrancji, będą jakieś śpiewy, modlitwy i bolące kolana. O niee. To było najbardziej magiczne wydarzenie w moim życiu. Rozpoczęliśmy modlitwą o wezwanie Ducha Świętego i najróżniejszych postaci niebiańskich. Ojciec (ksiądz) poprosił o to, abyśmy się skupili na słuchaniu Słowa Bożego, bo jest to bardzo istotne, usłyszeliśmy przypowieść o kobiecie cierpiącej na krwotok . I teraz nie wiem czy to nie była szatańska sztuczka, prawdopodobnie, gdyż przydarzyło się to wielu osobom. Otóż nagle zachciało mi się strasznie spać, zamykały mi się co chwile oczy, z trudem mogłem się skupić na słuchaniu. Ale zwalczyłem to, a raczej Bóg we mnie to zwalczył, obdarował mnie skupieniem, abym mógł idealnie przeżyć tą Adorację, zresztą nie wiem czemu, ale strasznie tego pragnąłem.
Ok, niech pomyślę.
Cały piątek był bardzo męczący, a na wieczór jeszcze miałeś śpiewanie/inne podobne rzeczy i dwugodzinną wycieczkę po miejscowości. Wróciłeś późno i na dodatek nie mogłeś się porządnie wyspać. W sobotę o godzinie 21, gdy byłeś na uroczystości, po której spodziewałeś się, że będzie nudna, zachciało ci się spać.
I ty się w tym dopatrujesz działania sił nadprzyrodzonych? W tym, że po męczącym dniu i niewygodnej nocy ci się spać chciało na jakiejś nudnej dla ciebie uroczystości? NAPRAWDĘ ci nie przyszło do głowy, że po takim czymś można czuć się "nieco" śpiącym?
A że nagle się rozbudziłeś? Ot, nagle cię uroczystość zainteresowała. Proste. Ja sam potrafię, nawet będąc baaardzo zmęczonym, rozbudzić się jak widzę np. jakiś interesujący program albo zaczynam coś ciekawego czytać. Nie ma w tym żadnej boskiej interwencji, to tylko podstawowe zasady działania organizmu.
No i ciekawe co mają w takim razie powiedzieć studenci, którzy przychodzą wyspani na wykład i po 10 minutach mają ochotę strzelić sobie długą drzemkę. Opętanie do kwadratu, lol.
(...)Słyszałem, że dzieją się podczas tego cuda, ale byłem neutralnie nastawiony. Do czasu.
Pierwsze osoby nic, podchodzą sobie spokojnie i odchodzą spokojnie i ja siedzę spokojnie. Wreszcie podchodzi moja koleżanka (akurat także uczęszcza ze mną do szkoły ; powiem Wam szczerze, nie wiem czy ma to wpływ, choć pewnie ma, ale nie znam chyba bardziej pobożnej dziewczyny, to, że jest taka wierząca, czysta, to mi bardzo imponuje.(...)
Akurat na nią nie patrzyłem bezpośrednio, bo siedziałem z innej strony, zasłaniali mi ludzie, ale słyszałem jak się przewróciła, widziałem tylko część jej ciała. To jest tak zwany spoczynek, czy zaśnięcie w Duchu Świętym; jesteś tego świadomy, ale zgodnie z Twą wolą rozmawiasz z Duchem Świętym, On może także poruszać Twym ciałem (ona akurat mówiła, że przesuną lekko jej głowę). Opisywała ona to tak, że jakby wpadła w czyjeś ramiona Akurat nie chciałem jej męczyć, będę musiał z nią jeszcze o tym porozmawiać, bo bardzo mnie to fascynuje. To było dla mnie przerażające, nie tylko dla mnie, pamiętam, że dostałem drgawek, moja siostra cioteczna także, jak zaczęły wyć z koleżanką. To mi, "niewiernemu Tomaszowi" wystarczyło, aby całkowicie uwierzyć, już nie mam wątpliwości. Nikt nie śpieszył się, aby jej pomóc, bo wiadomo, że była w rękach Boga Dopiero po kilku minutach jeden z kapłanów podszedł, zaczął się modlić.
Skoro ty słyszałeś, że dzieją się podczas tego cuda, to ta twoja koleżanka na pewno też o tym słyszała. A jako, że prezentowała dosyć... zacietrzewione nastawienie do religii, pewnie w to wierzyła. Efekt - autosugestia/sama sobie to wkręciła. Chyba nie muszę komentować tego przesunięcia głowy... No chyba, że masz dowody na to, że nie korzystała z siły mięśni. W przypadku drgawek odpowiedź jest chyba oczywista - adrenalina.
Zresztą, mnie tutaj zastanawia coś innego. Dziewczyna podchodzi do ołtarza i nagle traci przytomność. A wszyscy wokół niej stojący... Nic? Nie rusza się, nie wiadomo pewnie nawet, czy oddycha - i nikt nie podszedł żeby chociaż sprawdzić, czy serce bije? Tylko tłumaczą sobie jej zemdlenie jakimiś rozmowami z bogiem?
Takie sytuacje nie są już śmieszne, tylko niebezpieczne. Bo jak ktoś zesłabnie i się okaże, że było to coś poważnego, to nikt mu nie pomoże, bo wszyscy będą myśleli, że gada sobie z duchem świętym. Nie wspomnę tutaj o tym, że kapłan podszedł do niej po kilku minutach... Czyli jakby doszło do zatrzymania akcji serca, na akcję ratunkową byłoby za późno - bo po 4 minutach bez tlenu komórki mózgu zaczynają umierać. No, ale on nie sprawdził nawet, czy żyje, więc w razie czego by nie próbował.
Po jakichś 10 minutach wstała i poszła normalnie do swej ławki. Heh, co ciekawe jeszcze 14 razy w ławce w ciągu kilkudziesięciu minut także miała spoczynek Gada, gada i buch, "nieprzytomna" Wierzę także, że ta liczba nie jest przypadkowa - 14 Stacji Drogi Krzyżowej; (...)
A neurolog ją zbadał? Bo na takie coś mówi się narkolepsja... I, chociaż nie da się tego leczyć, to można zastosować leczenie objawowe.
Poza tym - co z tego, że 14? Każdej liczbie można przyporządkować jakieś znaczenie. Jakby straciła przytomność 13 razy - 13 oryginalnych apostołów. 12 razy - 12 apostołów. 11 razy - apostołowie minus niewierny Tomasz. 10 razy - 10 przykazań. 9 - w Biblii oznacza to sąd i ostateczność. I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej.
W końcu z siostrą i znajomymi poszliśmy do kolejki. Mnóstwo osób płakało, to było niesamowite, jak płakali nawet chłopaki.(...)
Niesamowite. Nauka nie zna jeszcze przypadku żeby ktoś płakał.
A tak na serio: histeria. Ludzie zobaczyli, że ktoś zemdlał, potraktowali to jako rozmowę z bogiem, wszyscy uwierzyli, nakręcili się i zaczęli ryczeć.
Tak prawdę powiedziawszy, wolałbym nie stać w pobliżu ludzi, których opisujesz. Sprawiają wrażenie bardzo... fanatycznych. Myślą, że gadają z bogiem, wpadają w histerię, płaczą, tracą przytomność...
Czułem się taki właśnie jak w piosence, bezpieczny, spokojny; czułem niesamowite ukojenie, to, że Bóg istnieje.
Jesteś pewien, że możesz się czuć bezpiecznie? Bo wiesz, według Biblii ten twój bóg unicestwił prawie całą ludzkość na Ziemi zsyłając potop, jest odpowiedzialny za niezliczone rzezie (jak chociażby wyrżnięcie wyznawców złotego cielca czy śmierć pierworodnych w Egipcie) i ogółem jest niebezpiecznym psychopatą.
A także zamknąłem oczy, przeniosłem się w kompletnie inny świat; widziałem cudowną biel. Nadszedł jednak czas, kiedy już prawie zemdlałem, miałem straszne zawroty głowy, wtedy puściłem welon, powoli otworzyły mi się oczy, jakbym wracał nimi z daleka; szczerze to z jednej strony czułem się dobrze, ze spotkania z Bogiem, z drugiej jednak, ten Majestat jest tak potężny, że od razu rozbolał mnie brzuch; jak pijany szedłem do ławki.
Zobaczyłeś że dziewczyna mdleje, rozhisteryzowałeś się (sam pisałeś, że byłeś przerażony i się trząsłeś), to i nic dziwnego że byłeś podatny na takie rzeczy.
Poza tym - ciekawy ten bóg... zsyła na ludzi zwroty głowy i bóle brzucha. Sama radość. Dlaczego nie bóle głowy albo mdłości? Ach, niezbadane są jego wyroki... Chociaż może po prostu ma jakąś awersję do błędników?
(...)Trudno, nie mnie to oceniać, mogę tylko współczuć im, oraz tym, którzy wykręcili się, stracili bardzo wiele, najważniejszą rzecz w tym bierzmowaniu - spotkanie z prawdziwym, żywym Bogiem. (...)
Tak, współczujesz tym, którzy tego nie doświadczyli... Czyli do pakieciku chrześcijańskiego oświecenia dołączona była także arogancja?
Wierzę, że i ateista mógłby się nawrócić, gdyby chciał; idealna rzecz dla wątpiących, wierzę, że już pierwsza osoba w spoczynku odbuduje w Was wiarę,
Ktoś zemdlał i mówi, że gadał z bogiem! Niesamowite! To nie może mieć przyczyny biologicznej, przecież nigdy w historii nie zdarzyło się, aby człowiek zemdlał i widział rzeczy, których nie ma...
Tak ogółem: ktoś mdleje, ktoś się trzęsie, ktoś płacze... Nie widzę tutaj nic, co wymagałoby boga do wytłumaczenia. Jedyne, co zwróciło moją uwagę, to skandaliczne zachowanie ludzi w kościele, którzy nie zareagowali widząc, że ktoś pada nieprzytomny na ziemi.